Imperium

Behemoth`s Lair

Fristron

<[Destero w regulaminie: **17.** Obowiązuje zamieszczanie daty wydarzeń które opisujemy w naszych postach, kursywą i na wzór dat z posta inicjującego. ]> Ja rozumiem że czasami się nie chce, ale przecież to jest kilkanaście cyfr/liter. Więc co za problem je wklepać? Nawet jeśli...
- Teraz się napijemy! - powiedział Fristron a wokół rozległy się entuzjastyczne okrzyki - zaraz... Mastorious, ja, Bubeusz, Kordiss... Nagash, ty nie pijesz prawda? To cztery... Po chwili wrócił z Syrenkami dla każdego. Nie wyglądał jednak na zadowolonego. - Co? - spytał Bubeusz -...
Hell dobrze mówi. Drag, Isli i Den mogliby się od nas odłączyć, bowiem kiedy walczymy z tym smokiem nie ruszamy się praktycznie z miejsca przy kręgach. //Cały czas// jesteśmy na pierwszej górze Kręgosłupa...
Chciałem jeszcze powiadomić, że od jutrzejszego poranka nie będzie mnie tymczasowo wśród współtwórców Legendy. Na bliżej nieznany okres komp wyjeżdża do serwisu (z dwudniowym poślizgiem). Nie mam nic przeciwko jednak, by inni prowadzili moją postać, dlatego też nie aranżuję...
<[Destero: :arrow: Walka ze smokiem. Chaos :!: Kiedy ona się w ogóle zaczęła :?: Jak :?: Fristron wiem, że potrafisz pisać lepiej, ale to ci nie wyszło. Teraz za późno, żeby to poprawiać, ale na przyszłość starajcie się opisywać trochę "dokładniej" to co się dzieje.]>...
... i Fristron poleciał na krzesło, przewalił i upadł na podłogę. Gdy się podniósł, rzucił się na Kordissa, założył amulet i odetchnął z ulgą - Uff... faktycznie, rzyć już nie boli - mruknął
- Hm... to musiałaby być iluzja pierwszej klasy - zastanawiał się Fristron - taka, żeby można było go dotknąć, taka, żeby świecił i w ogóle... - I co? - zniecierpliwił się nieco Thompson - I chyba wszyscy musimy połączyć moze, aby taka wyszła. Chyba, że ktoś jest ekspertem...
- A umiesz stworzyć Gałązkę Wiecznego Ognia? - spytał Bubeusz - Gałązkę czego? - zdziwił się Kordiss - Wiecznego Ognia - powiedział Biały Mag - czy umiesz zakląć tak gałązkę, by wiecznie płonęła - To nie jest dobry sposób - mruknął Fristron - chyba żeby te malutkie...
Tymczasem niedaleko pozostałych rozłożył się Fristron na kocu w różowe misio - pszczoło - śliniaczki. - Witaj Thompsonie - rzekł pogodnie mag Thompsona zatkało niezrównane ohydztwo, jakim był kocyk Fristrona, więc przez moment gapił się na misio - pszczoło - śliniaczki. Po...
Wtem z koca Fristrona zaczęły wylatywać misio - pszczoło - śliniaczki i atakować dziki. Wszyscy patrzyli oniemiali, jak dziki siadają na własnym przyrodzeniu ze zdumienia po czym uciekają w las.
- Smoko - pszczoło - śliniczki nie są tak infantylne jak misio - pszczoło śliniczki. Ale spokojnie pracuję już nad (gu)misio - pszczoło - słoniko z bazaru - śliniaczko - bobasami. Te będą tak infantylne, że wszyscy pospadają z hamaków - powiedział mag, z wyraźną saysfakcją -...
- Hm - mruknął sceptycznie Fristron - Co? - spytał Nagash - "Resztę załatwi iluzja". Pięknie powiedziane... tylko że w tym sklepie mają jedynie świeczki. Więc łatwiej by było upleść z iluzji sam żyrandol, niż się męczyć z zamienianiem świeczki w ten antyk...
// Ranek, 7 Vallathal (Maj), MCCLXXVI r. Drugiej Ery // Destero, Fristron, Bubeusz i Hellburn szli powoli po zboczu trzeciego ze szczytów Kręgosłupa. Nagle z zarośli wyskoczył wilk. Rzucił się na Fristrona. Ten zaczął krzyczeć, lamentować, wrzeszczeć, tupać, machać rękami,...
- Hm... Thompsonie... a wytrawne wino może być? - Wolałbym piwo... ale winka też się napiję. Fristron mruknął coś pod nosem, z różdżki wystrzeliła zielona smuga i rozszerzyła się, po czym zaczęły z niej wylatywać dzbany z winem i ustawiać się porządnie w rzędzie. Było to...
- Może wyślę zombi po haczyk do miasteczka? - zapytał Nagash - Wiesz, lepiej nie - mruknęła Ashanti - KRETYNI ZNAJDŹCIE JAKIŚ HACZYK, BO... - zawył Bubeusz Wszyscy spojrzeli w górę. - Jakim cudem miałby być tam haczyk, skoro żyrandol był powieszony TAM? - Fristron wskazał...
- Iii tam - mruknął Fristron, zamieniając się przez przypadek w Gargamela - No i co się tak gapicie? - w tym momencie zorientował się, że wygląda jak parszywy Wróg Smerfów nr. 1 i szybko wrócił do własnej postaci. - No co - mruknął, patrząc po zdumionych twarzach...
- O matko... - mruknął Fristron - co oni tu robią... taki piękny kawałek lasu zamieniają w jakieś walki smerfodżedaj, czy coś - westchnął - idźcie z tym walczyć może gdzieś indziej... ja tu chciałem wypocząć... Lory, to ciasto wyglądało smakowicie, gdzie je schowałaś? -...
Kiedy z kociołka zaczął się wydobywać przykry zapach, większość wyglądała, jakby jednak nie chciała leku. Lecz gdy Lory wlała nieco Grenaturatu wszyscy rzucili się do kociołka po swoją porcję. - Hm... co byście powiedzieli, by spożyć teraz tort biszkoptowy? - powiedziała...
- Nie, to śmierdzi jak... - zaczął Fristron - TROLL! - zawył Danio - to śmierdzi jak troll! - Żaden troll, to smerf na ciepło! - Bleee... - krzyknęli wszyscy
Tymczasem na polance pojawił się jakiś smerf z drewnianą łyżką w dłoniach i żądzą mordu w oczach. Zapytał głośno: - KTO... ZABIŁ... MOJEGO... BRATA?! Danio zaczął się jąkać, gdyż, choć nie wiadomo było kto zabił tego smerfa, wiadomo było, że on wysunął pomysł...