Imperium

Behemoth`s Lair

Dragonthan

- Tak w gruncie rzeczy to mam już dość uganiania się za smokami, z drugiej jednak strony nie mam innej roboty, więc powstaje czysty paradox i pytanie co dalej? Wszak myślę, że mógłbym się zająć polowaniem na coś innego... - rzekł Drag pijąc następne wino
Drag mijał już połowe drogi na szczyt. Ściana zaczęła robić się coraz to bardziej pionowa. Skała była już bardziej krucha, coraz częściej odpadała. Nagle usłyszał za swoimi plecami trzepot skrzydeł. Obejrzał się i dostrzegł dwóch Drakoliczy: - ...fajnie... - rzekł Drag do...
- A na cóż to chcesz zapolować Davoth? I czy cie stać na moją usługe... wszak nie biorę dużo, lecz muszę dbać o swoje uzbrojenie, wiesz, nie wszędzie można dostać diamentowe strzały czy kogoś kto portafi obrobić skórę ze smoka... siadaj i mów co cię sprowadza do tych stron......
- Bez szwanku? - tu wskazał na ranę ciętą na lewym ramieniu - chyba się już starzeje... Polujesz? Ciekaw jestem na co... Ale bynajmniej musisz mi pomóc... musze sie dostać na sam szczyt góry, Limera porwał Smok, musze go ratować... - nagle poczuł dziwny zapach dobiegający z wnętrza...
- Hmm... jeśli będzie tam conajmniej 2000 sztuk złota to nie widze problemu. Walka z wiwernami to nie problem, te gady mają długą szyję i można ją łatwo skrócić, ale hydry... hydry to wielkie bestie, a na dodatek mają tych głów więcej. W pojedynke nie ma szans. Na takiego potwora...
- A bierz sobie co tam tylko bedziesz chciał!... Widzę, że wewnątrz tej groty wyjścia nie ma, więc będziemy się wspinać... Wyszli na zewnątrz, poczym ruszyli po zboczu w górę. Wspinali się oddaleni od siebie o jakieś 10 stóp. Niemalże pionowa ściana stawała się coraz bardziej...
- Chcesz wybrać się w miejsce i po konkretny cel, a nawet nie wiesz czy jest tam choć ziarnko prawdy? Wszak zapłata godziwa - Drag zaczął przeglądać drogocenne kamienie - ale niepezpieczeństwo wysokie... Masz jakąś mape? Bo nie powiesz mi, że chcesz błądzić na ślepo... Nie wiem...
Dragonthan wziął do ręki mapę i dokładnie ją oglądał. - To jest mapa samego serca bagien, miejsca gdzie żaden wojownik stopy nie postawił. Roi sie tam od Reptilionów czy jak ich tam zwą... bez dobrych oczu strzelca nie ma się tam co wybierać... Tutaj trzeba około 10 ludzi, aby...
- Myśl Drag myśl !!! - mówił głośno Dragonthan. W pewnej chwili przyszedł mu do głowy szalony pomysł. Kiedy smok zbliżał się do swojej ofiary pazzzzą, Drag ześlizgnął się na dół i plątał się między nogami smoka. Błękitna bestia nie zdołała zobaczyć swej ofiary, gdyż...
- Gdzie się ta mgła podziała? Ona cały czas unosi się w górę... Nagle Dragonthan zauważył gniazdo czerwonego smoka na występku skalnym. Wytężył swój wzrok i ruszył w tamtym kierunku. - Muszę się jeszcze zająć pewną sprawą! Schowajcie się we mgle! Wróce za pare chwil......
Dragonthan poszedł z Limerem we mgłe. - Musimy jeszcze pomóc Desterowi... - Temu wariatowi, którego spotkałeś wtedy w oberży? - Taaa, ten sam... Mgła stała się gęstrza. Nagle usłyszeli po prawej stronie głośny szelest. Skierowali się w tamtą stronę. Nagle na nich wyskoczył...
Dragonthan i Limer wpadli na szalony pomysł. Postanowili użyć smoka aby ich sprowadził z góry na dół. Drag usiadł na jego grzbiecie i przyłożył mu miecz go gardła a nastepnie rzekł do smoka co ma zrobić. Limer rozwiązał liany. Obydwaj siedzieli na smoku... ruszyli. Smok wzbił...
Dragonthan jak zwykle położył się na ławie pod ścianą i pogrążył się drzemce. Musiał odpocząć od nawałnicy spraw jakie przeszły obok niego. W końcu miał chwilę czasu aby to wszystko przemyśleć...
Lekko zdenerwowany Drag wykorzysał moment i znów położył się na ławie. Ty razem załozył lekko na oczy chełm i kątem oka obserwował. - Davoth, nie pijam takich trunków, a poza tym tak dla twojwj wiadomości to nie cierpie jak sie ktoś ze mnie śmieje, więc... - tu urwał się...
Nagle nie wiadomo skąd wpadł błękitny smok, atakując kościanego z góry. - Kryć się !!! - krzyknła Drag poczym sam zaczął biec w stronę lasu - Jeszcze rdzawgo i kryształowego nam brakuje... za chwilę zobaczę wszystkie - rzekł lekko wkurzony Den Błękitny ciosem ogona...
Szli tak wszyscy pogrążeni we własnych myślach. Den cały czas węszył swoim wyostrzonym smoczym nosem. Niuchanie Denadaretha zaczęło wkurzać Islingtona: - Przestań tak wąchać! - wykrzyknął wkońcu. Den obrócił się na chwilę po czym zaczął dalej niuchać... - Grrrr... zaraz...
Dragonthan wyciągnął łuk i wymierzył w nieznajomego. Wzrokiem cały cały czas mierzył przybysza. Kątem oka spoglądał na pozostałych członków grupy... Wszyscy stali zamurowani. Nikt nic nie powiedział. Długie milczenie przerwał Drag: - znacie go, że tak wpatrujecie się dziwnie w...
Dragonthan podszedł do planów, nachylił się i zaczął palcem jeździć po przysłowiowych kreskach na mapie. Mruczał jakieś liczby pod nosem. Po chwili wziął wdech, spojrzał na Cadd`a i wskazał mu jakieś dwa punkty na mapie. Cadd pochylił się i zaczął uważnie przyglądać się...
- Ktoś kiedyś powiedział, że istota zakrywająca swą twarz jest bardziej tajemnicza niż sam diabeł - rzekł Drag do Destera - Ktokolwiek zobaczł by mą twarz, już nigdy by nic nie zobaczył... - Nie przesadzaj, nie musisz być taki tajemniczy... ktoś w końcu zdejmie ci ten kaptur......
- Nie wiem jak wy, ale ja ide na zewnątrz przewietrzyć się - rzekł Drag wychodząc na zewnątrz oberży. Usiadł na ławie przy drzwiach wejściowych i wpatrywał się na wschodzące słońce...