Imperium

Behemoth`s Lair

Dragonthan

Dragonthan szedł starą drogą przed siebie. Nagle otoczyła go zgraja ludzi. Zdołał wyciągnąc miecz w pore i rozejrzał się dookoła. - Limer?? - zapytał spolądając na jednego z nich - ...Panie! - Limer upadł do nóg Dragonthana - Co ty tu robisz? miałeś przedostać się przez...
- Co?... Kto?... Gdzie?... Który?... Smok!?... Gdzie?... Dawać go mi tu!... - Dragonthan zbudził się nagle - eeeee... to tylko wy... dalibyście troche pospać a nie hałasowalibyście... i posprzątajcie ten bałagan... - I znowu zasnął
Ludzie Dragonthana przeszli niewiele ponad kilometr, kiedy to jeden z ludzi idący z przodu szybko zawrócił i krzynął: - Alpy! Alpy! Wszyscy zaczęli chować się po krzakach wokół. Padli na ziemię i obserwowali teren dookoła. Cisza przedłużała się... - Nicol... co ty tam...
- Niektóre zasady trzeba przestrzegać - odezwał się nagle Drag leżąc dalej na ławie - bo w przeciwnym wypadku będzie panował wielki chaos i bezprawie. Cały ten świat jest oparty na wielu zasadach, które są przestrzegane tylko po to, aby mógł istnieć dalej i tylko dzięki...
- Twoim krześle? - zdziwił się Drag - z tego co wiem to jest ława i jest włąsnością oberżysty, więc lepiej przyłuż sobie troche lodu na tą swoją głókwe, napij sie wina, a najlepiej to zacznij tu sprzątać, bo jak wróci właściciel to będzie nieciekawie...
Dragonthan wstał... wyciągnął miecz... i zaczął kroczyć w kierunku Ifyryta i Sharwyn. - a kto w tej oberży był dłużej? - zaczął z podniesionym głosem - ja? czy ty?... Kto tutaj balangował najwięcej? ja?... z tego co wiem, to wy oboje rozbrykaliście całą tą impreze! Ja...
- Skąd przybywasz Gil`u, bo takie twe imie prawda? Nie pytaj skąd wiem, bo nie zrozumiesz tego - mówił Dragonthan przysiadając się do Gila. - Jak na zwykłego śmiertelnika wiesz dużo - odpowiedział Gil - A czy zwykły śmiertelnik przysiadł by się do ciebie? - zapytał po czym wstał...
- Pochodze z krainy zwanej Kalwadorem... zapomnianej przez tutejszych ludzi... Jestem Łowcą Smoków, dlatego też nie mam zbyt wielu przyjaciół, ani wielu znajomych... - A co do ciebie Fristron`ie, nie wiem o jakie wieści ci chodzi... jestem ci w stanie powiedzieć jedynie coś o Smokach,...
Dragonthan padł na kolana i podparł się mieczem. - ...mój król... mój pan... był najsprawiedliwszym człowiekiem jakiego znałem... znał każdego mieszkańca swojego kraju... nawet tego najuboższego... oddał swoje życie za życie swoich poddanych... wszystkich... bez wyjątku......
- Dostałem zlecenie na złotego smoka i wybieram się w góry mgliste, otaczające pobliską krainę. Jeśli cie interesuje taka wyprawa to możesz sie wybrać ze mną, ale nie wiem czy wrócisz z tego żywy... Smoki są inteligentniejsze od nas wszystkich, jedynie ten kto zrozumie ich sposób...
- Ja królem? Czy was pogieło? - zrzucił koronę - Ja nie wezmę pod swoją opiekę tych wszystkich - wskazał na tłumy - bo niejestem wstanie dać im tego czego oni potrzebują, czyli praworządnego króla... Król zna każdego ze swoich poddanych, ja nie znam żadnego z nich... Król jest...
- Chyba nie sądzisz, że smok wyruszy na wyprawe na smoka - zaśmiał się mówiąc do Islingtona - oni wszyscy są jak dalecy kuzyni, mimo że niektórzy się nie lubią to i tak siebie by nie pozabijali *Odwórcił się do Gila* - Jak myślisz, że jesteś nieumarły to smok nic ci nie...
- Lepiej wymyślecie coś i to szybko! Te smoki wrócą tutaj, to był tylko zwiad... Musimy się przegrupować, najlepiej będzie jak zajmiemy tamte wzgórza - i wskazał na pobliskie szczyty - to będzie najlepsze miejsce na odpoczynek - Tamte szczyty? - zdziwił się Lobo - przecież one są...
Drag odwrócił się do Nami i rzekł: - wiesz z czego są te rekawiczki? ten płaszcz? te nagolleniki? ten hełm? Ze smoka, wszystkie te rzeczy zrobiłem sobie z ich łusek, o s o b i ś c i e. I mogę ci rzec, że zrobie sobie buty ze skrzydeł tego złotego smoka...
- A czy ty Sharwyn i ty Denadareth i ty Nami... czy waszą wioske zaatakowały bez żadnej przyczyny smoki? Mordując mieszkańców, wszystkich bez wyjątku? Czy straciliście przez to kogoś bliskiego? Stacić kogoś, bo jakieś głupie smoki - w tym momencie zbliżył się do Denadaretha -...
- Ty Nami, ty nawet sobie nie wyobrażasz, co takiego robi smok z ludźmi! On ich nie zabija jednym uderzeniem, oj nie, on sie nimi bawi! Rzuca o ziemię, odrywa kończyny! Patrzy jak człowiek wykrwawia się! Człowiek zabijając zwierzynę, zabiją ją od razu, nie pozwala by się męczyła......
- Ha! nie rośmieszaj mnie! Złoty nie jest wcale potężny! Najpotężniejszy jest rdzawy, Błękitny jest tylko duży, pokonałem jednego w pojedynke, z rdzawym nie zaczynałem nigdy, bo raz walczyłem z nim, opluł mnie kwasem... Nigdy nie zabiłem smoka, który miał dobre serce... *usiadł...
- Ide za zwiad - powiedział Drag i poszedł w stronę gór Dragonthan szedł w milczeniu przed siebie, rozglądając się dookoła i szukając niebezpieczeństw. Rozmyślał na temat tego co teraz ma zrobić, król nie żyje, lud Kalwadoru pałęta się po nieznanej ziemi, on sam zaś nie wie...
Dragonthan pochwycił miecz i pobiegł do obozowiska. - Limer! Zwołaj ludzi! Drakolicze nadlatują! Będą tu lada moment! Ustaw wszystkich wzdłuż tego pagórka i czekaj na mój sygnał. Lobo ty wyjdź na pobliskie drzewo i wypatruj drani! Jak je tylko zobaczysz mów! Reszta niech się...
- Lobo pójdziesz ze mną, przyda mi się twój bystry wzrok... Islingtonie, pójdziesz z Denadarethem... Maffej... gdzie jest Maffej... nieważne, ruszać się! Limer weź trzech ludzi i idź wzdłuż tego pagórka, aż dojdziesz na szczyt, Islingtonie, pójdziesz z Denadarethem wzdłuż lasu,...