Od ostatnich wypowiedzi w tym temacie minęło już sporo czasu - teraz można już rozmawiać po dawno dokonanym fakcie wypuszczenia trzeciego Diablo na rynkową wolność.
Nawiązując jeszcze do poprzednich części: podobnie jak sporo osób uważam pierwsze Diablo za najlepsze pod względem klimatycznym i fabularnym, zaś drugie - za bardziej grywalne i przyjemniejsze w "siekaniu", ale nie oferujące wiele więcej. Te dwie gry są bardzo różne i zawsze tą pierwszą traktowałem bardziej jako nastrojowy pokaz, a drugą za faktyczną naparzankę.
Zbierało się na to wiele czynników, ale najważniejszym była rzecz jasna niesamowita, ciężka atmosfera pierwszej części. Standardy i jakość produkcji tamtego czasu tak naprawdę tylko potęgowały ten specyficzny klimacik, którego nie oddadzą dzisiejsze super-zaawansowane produkcje i fajerwerki. W tamtej grze po prostu wiało od ekranu złem i to się czuło. Samego gameplayu, choć przyjemnego, nie uważałem za rewolucyjny.
Dopiero Diablo II, przez swą przystępność i intuicyjność wciągnęło na poziomie samej rozgrywki. I o ile nadal było tu sporo contentu fabularnego oraz dialogów - zdecydowanie więcej niż w jedynce - to jakoś nie zwracałem na nie takiej uwagi. Wciągała farma, exp i jak na tamte czasy fajna, wyrazista oprawa. Najbardziej przyzwyczaiłem się właśnie do strony technicznej - systemu skilli, klas, atrybutów i całej reszty - z dwójki i przez to miałem wygórowane oczekiwania wobec tego, co zastanę w części trzeciej.
I choć wiem, że nie wypada oceniać całości po demie, to gdy tylko się do niego dostałem zawiodłem się bardziej niż zakładałem. Nie liczyłem na cuda i wskrzeszenie "dwójki" w świecie nowej generacji gier - bo to nie miałoby sensu; nie spodziewałem się jednak aż takich zmian, aż tak dziwnej formy i obcej rozgrywki. To tyle nie używając języka nacechowanego subiektywną opinią i odczuciami. Ponadto wiele czasu później w moje ręce wpadła też pełna wersja na Xboxa 360, dzięki której mogłem odświeżyć i potwierdzić swoje wcześniejsze obrzydzenie.
Mówiąc zaś do rzeczy: Diablo III to dla mnie chłam i karykatura jakiegoś WoWa w rzucie izometrycznym.
O ile sam klimat i fabuła są obecne, to momentami są tak wyblakłe i przeciętniackie że nie zwracałem na nie uwagi. Motyw powrotu do Tristram, Spadającej Gwiazdy, Tyraela i tego wszystkiego jest bardzo ciekawy, ale został oprawiony w miałkie, typowe schematy fantasy bez polotu. Nie przyciągnęły mnie, choć na pewno zasługiwały na więcej chęci niż cała reszta.
Gra odepchnęła mnie swą mechaniką. Bardzo dużo grałem ongiś w World of Warcraft i nie sposób było wyzbyć się skojarzeń z tą serią. Już sam, skrajnie podobny design paska doświadczenia ostrzegł mnie przed tym co znajdę dalej. Zapewne przesadzam, ale podkreślam że jest to subiektywna ocena i w sumie nie ma co szczędzić nacechowania emocjonalnego. A zatem...
Po pierwsze: Brak możliwości ingerencji w atrybuty postaci. Siła, Zręczność i tak dalej - wszystko jest zautomatyzowane i rośnie co poziom swoim tokiem. Zupełnie jak w wyżej wymienionym tytule. Może to szczegół, ale poprzednie gry z serii Diablo przyzwyczaiły mnie do rozdawania tych punkcików.
Po drugie: System skilli. Nie ma już drzewka. Zdolności odblokowują się wraz ze wzrostem leveli i nie mamy na to wpływu; ostatecznie mamy dostęp do wszystkich. Jedynym, przez co możemy "planować" sobie postać są runy, które wybieramy dla danej umiejętności - modyfikują one efekt. Możemy usprawnić jakieś uderzenie o większą ilość obrażeń lub wybrać inny wariant, na przykład spowalniający wrogów czy wywołujący krwawienie. Ale na tym tak naprawdę koniec. Uważam to za koszmarne uproszczenie i spłycenie rozgrywki.
Po trzecie, co jest według mnie największym mankamentem: Skille- czyli też zaklęcia - nie posiadają własnych obrażeń; wszystkie zadają "procent" tak zwanego "DPS", czyli średnich obrażeń na sekundę... naszej broni. Czyli w teorii czarodziej może wywalić swoją różdżkę, chwycić jakiś dwuręczny młot i nagle jego ognista kula bije mocniej... litości. To sprawia, że nie musimy przykładać żadnej uwagi do budowania postaci i jej zdolności; wszystko, na czym musimy się skupić to posiadanie broni z większą cyferką w rubryce DPS. Która jest wpychana nam do oczu na każdym kroku. Ciężko jest się dokopać do jakichkolwiek innych statystyk postaci niż jej DPS i ilość życia. Zero urozmaicenia, zero planowania, zero polotu. Tylko farmienie nudnych itemów z większym damage i bonusami do HP/odporności. I koniec.
Po czwarte: Nie ma czego farmić! Wszystkie itemy są płytkie i takie same. Chodzi w nich właśnie tylko o obrażenia i żywotność, na tym tak naprawdę koniec. Gdzie ta mnogość zestawów, unikatów, wymyślnych prefixów i efektów przy uderzeniu? Wszystko zostało spłycone do łapania czegokolwiek z wyższym dpsem i tyle. Zresztą po co łapać... do całkiem niedawna można było kupić sobie wszystko na auction house za prawdziwe pieniądze i tyle.
Nie będę nawet się rozwodzić o tym, jak za każdym razem gdy używamy skilla typu cios, np. mnicha czy barbarzyńcy, postać chowa broń na plecy i uderza samymi rękoma, po czym oręż w czarodziejski sposób do nich wraca. I tak za każdym uderzeniem. Czarodziej też z jakiegoś powodu woli przenieść laskę na plecy gdy rzuca pewne czary. Jakby naprawdę nie można było tego zrobić porządnie, jak szanująca się, duża firma.. a, no tak.
Sam wspomniany fakt, że mnich zadaje obrażenia technikami pięści i kopania, ale kosa wisząca na jego plecach zwiększa siłę ciosu już skreśla dla mnie całość. Wszystko jest tu zautomatyzowane, spłycone i sprowadzone do podbijania jednej statystki, bez względu na to kim się gra. Nawet ta usilna próba wprowadzenia rozmaitości przez zmianę many na odmienny "zasób" dla każdej postaci - szał, energię ki i inne wynalazki - nie zmienia tego, że zawsze chodzi o to samo. Dodaję do tego jeszcze fakt, że na PC konieczne jest stałe połączenie z serwerem i niniejszym nazywam tę grę Upośledzonym Wowem w Rzucie Izometrycznym.
I nie przekonało mnie to, że animacja samej walki jest bardzo fajna, a siekanie potworów przyjemne - fragmenty wrogów i otoczenia latają na wszystkie strony, nabijamy sobie bonusowy XP za kill streaki i demolkę - ani to, że sama grafika jest przyjemna dla oka i stonowana. Czy nawet bardzo fajny tryb multi na jednym ekranie dla wersji konsolowej. Ani też to, że mimo wszystko to wielka produkcja która odniosła ogromny sukces.
Co mnie nie dziwi - ale jednocześnie zawodzi, że została zrobiona w taki sposób. Pod masę wylęgniętą ze świata MMO, jak najprościej i z jak najmniejszą ingerencją w rozgrywkę ze strony gracza. Łączę to też z tym, co dzieje się z World of Warcraft: kolejne dodatki upraszczały gameplay, omijały kolejne aspekty i konsekwentnie usuwały "zbędne" elementy. Z pewnością poszerzyło to grono graczy i uczyniło grę przystępniejszą, ale mnie odrzuciło. Tak jak i tutaj.
Kończąc wywód, czy raczej rant: Diablo III bardzo mnie zawiodło, poirytowało i skutecznie odrzuciło. Szkoda, bo sama rozgrywka nie jest zła. Rąbie się fajnie - ale po co, skoro to nie to, czego szukałem? Niedawno wyszedł dodatek "Reaper of Souls", ale nie sądzę, bym dał mu szansę. Mentalna niestrawność po papce wersji podstawowej mi wystarcza.