Króciutki wykład z historii światów Enroth i Axeoth:
1. Skoro nazywasz Kilgora barbarzyńcą, to czemu Gelu jest określany strzelcem? Przecież nie był rasy ani profesji tej jednostki z H3. Gelu był pół-człowiekiem/pół-elfem Vori, a jego klasa to strażnik. Sam zaś należał i był przywódcą elitarnego oddziału Erathii znanego jako Straż Leśna.
2. Ciekawe skąd wziąłeś tę nieprawdziwą datę z mieczem mrozu? W której grze to powiedziano? Znam jedno źródło, skąd się ta data wzięła i nie jest to prawdą. ;P
3. Pomyliłeś Xenofeksa z jego lordem high commanderem Luckiem K. III.
4. Zdanie bez sensu, bo Emilia była dziewczynką jak przeszła przez portale, a Ty sugerujesz, że już wtedy zgromadziła armię.
5. Z przyczyn technicznych, krótkie wyjaśnienie:
Nazwanie podwładnych Kilgora jego znajomymi raczej nie jest na miejscu (to jak nazwać generałów Hitlera i czy Stalina ich znajomymi - i nie chodzi mi o Goeringa czy Rommla).
6. Od lat z górą dwunastu jestem wiernym giermkiem Lorda Lysandera. Me imię nie ma tu znaczenia, gdyż w historii tej niewiele znaczą tacy, jak ja. Chcę jednak opowiedzieć o Lysanderze, którego przeznaczeniem było zmienić świat. Wiedziałem o tym, od kiedy zobaczyłem go po raz pierwszy.
Gdy spotkaliśmy się po raz pierwszy, Lysander był nastoletnim młokosem, na jego twarzy pojawił się dopiero pierwszy, delikatny zarost. Jak się później dowiedziałem, Królowa Katarzyna pasowała go na rycerza, gdy miał ledwie szesnaście lat, choć wszyscy uważali go za starszego przez wzgląd na jego wzrost. Już wtedy był człowiekiem zdeterminowanym i prawym, idealistą dążącym do naprawy świata.
Gdybym był prawdziwym historykiem, być może rozpocząłbym opowieść od początku. Opisałbym atak na rodzinę Lysandera, który rozdzielił go z rodzeństwem, doprowadził do śmierci rodziców i napełnił jego duszę wieczną nienawiścią do nekromantów, którzy winni byli tej zbrodni. Opowiedziałbym też o tym, jak szybko piął się w górę w szeregach armii Erathii, i jak stał się jednym z faworytów Królowej Katarzyny. Może nawet opisałbym historię tysięcy uchodźców, których przywiódł portalem do nowego świata, nim Rozliczenie pochłonęło stary świat.
Tak jednak nie uczynię.
Chcę wam bowiem opowiedzieć o wydarzeniach, które miały miejsce cztery lata po Rozliczeniu. Lysander pogrążony był w ciężkiej pracy, której celem miało być stworzenie utopijnego królestwa, bezpiecznego, nie dotkniętego głodem i strachem. Zaaferowany swym marzeniem, nie dostrzegł, jak w Palaedrze narasta niezadowolenie, Zbyt wielu szlachcicom nie podobały się zamiary Lysandera, by raz na zawsze zerwać ze starym światem i wspomnieniami o nim. Szlachta, przywiązana do dawnych tradycji, nie chciała ustąpić uprzywilejowanej pozycji społecznej, Lysander zaś zachował się nierozsądnie wierząc, że po prostu zapomną o swej dawnej potędze.
Gdy jednak Lysander obierze sobie cel, nic nie zmieni jego zamiarów, nawet żelazna logika.
Bez względu jednak na powód buntu, Sir Worton pojawił się w najdogodniejszej dla siebie chwili. Stanąwszy przed dworem królewskim Palaedry, oznajmił, że jest nieprawym potomkiem Króla Gryphonhearta, z zatem prawowitym dziedzicem tronu Palaedry. Wykorzystał tym samym dla własnych celów argumentację Lorda Lysandera.
Przez te wszystkie lata Lysander nie pozwalał nazywać się Królem Palaedry, gdyż, jak twierdził, w jego żyłach nie płynęła krew monarchy. Najsilniejszym zaś dowodem racji Sir Wortona było Ostrze Gryphonhearta. Po Rozliczeniu uznano je za zaginione, tymczasem Sir Worton przedstawił je dworzanom. Ku ogólnemu zaskoczeniu dobył oręża z nabijanej klejnotami pochwy. Powszechnie wiadomym było, że rzucone na miecz zaklęcie pozwalało dobyć go wyłącznie człowiekowi, w którego żyłach płynęła krew Gryphonhearta.
Po tym zdarzeniu mój pan z coraz większym trudem utrzymywał władzę w Palaedrze. Tylko dzięki wielkim zdolnościom przywódczym Lysander utrzymywał dotychczasową pozycję, choć połowa kraju żądała, by ustąpił z tronu.
W końcu doszło do tego, że Sir Worton wraz ze zwolennikami poprzysiągł odebrać władzę siłą, wojna była więc nieunikniona.
Widzisz już błędy?
6. Raz piszesz, że Kalibarr zginął, a potem, ze nie. Zdecyduj się, albo opisz to co wie Galdouth w trybie przypuszczającym.
Nie śnię zbyt często, ale jestem pewien, że to nie był zwyczajny koszmar. Straszliwa wizja była zbyt rzeczywista, żeby być tylko sennym rojeniem. Ból! Ogień! Potworny, morderczy żar! Po pewnym czasie zrozumiałem, że to nie był MÓJ ból i nie moje wspomnienia wydarzenia, w którym niemal postradałem życie. To był ból Kalibarra. Ból mojego Mistrza.
Ale jak to możliwe? Kalibarr zginął podczas Rozliczenia. Przecież nie mógł wyjść cało z tego straszliwego pożaru? Ale... jeśli jakimś cudem przetrwał... gdzieś daleko... wyjaśniałoby to moje niepokojące poczucie jakiejś niedokończonej sprawy, którą muszę się zająć...
Odpowiedź na dręczące mnie pytania uzyskałem, gdy dotarła do mnie kolejna wizja, równie gwałtowna i bolesna jak pierwsza. Ujrzałem twarz Kalibarra otoczoną przez ponure, złowróżbne sylwetki demonów.
"Mistrzu?" wyszeptałem drżącym głosem. W jego oczach wyczytałem cierpienie... i milczące błaganie.
Tak więc nie otrzymałem odpowiedzi, ale wiedziałem co mam zrobić. Musiałem go odnaleźć. Nie miałem wyboru.
W opisie The Gathering Storm brak fabuły, za to jest opis jednostek - w przypadku Winds of War na odwrót (tzn. szczątkowa fabuła i nic o jednostkach). Wypadałoby to ujednolicić, a nie raz tak, a raz siak. I napisałbyś coś od siebie (parę zdań recenzji), a nie suche fakty.
EDIT:
Jeszcze jedno - Might=Moc.