A więc jak nazwa tematu wskazuje, będziemy dyskutować czy lepsze są starsze, czy nowsze gry.
Ok, to teraz może napiszę coś od siebie. Moim zdaniem starsze gry górują nad nowymi. Chociaż nie za bardzo można tego powiedzieć np. o samochodówkach. Ale będę trzymał się innych. Dawniej ważna była fabuła, która nas ciekawiła. Są tematy na przykład o fabule w Heroesach III, o Forge'u czy może M&M. Wciąż trwa dyskusja o nich. A teraz? Dajmy na to następce M&M, Dark Messiah. Fabuła oklepana, o jakimś Mrocznym Mesjaszu do pokonania. Nic ciekawego. Jedziemy dalej. Grafika - obecnie w większości twórcy stawiają na nią. I wychodzi nam taka gra z 0 fabuły i miodną grafiką. Mnie na przykład nie podoba się grafika w HV, moim zdaniem jest zbyt "cukierkowa". Tak więc uważam, że stare gry górują nad nowymi.
Tak więc zaczynamy! Niech rozpocznie się dyskusja! :]
Liczba modyfikacji: 1,
Ostatnio modyfikowany: 1.12.2014,
Ostatnio modyfikował: Silveres
Wszystko zależy od tego, jakie podejście do 'nowej' gry będą mieli twórcy. Jeśli będą mieli jako główna myśl szybko zarobić, to oczywiście gra będzie do kosza. Ale jeśli twórcy będą chcieli zrobić grę, a nie tylko zarobić, jeśli będą chcieli zrobić coś dobrego to dobra grafika w tym nie przeszkadza. Za przykład można wziąć Wiedźmina. IMO gra równa się grywalnością ze starymi grami, a fabułę ma dosyć skomplikowaną. A tak teraz na drugą szalkę postawmy NfS: Most Wanted (nic mi innego nie przychodziło do głowy; wiem, wyścigówka). Grafika może i ładna, gra trochę nieprawdopodobna (samochodem przejechać po latarni, latarnia złamana, samochód cały) a fabuła jak konstrukcja cepa. Ktoś nam ukradł auto i mamy się ścigać z 15 osobnikami żeby je odzyskać. Takie coś niszczy całą grę doszczętnie...
Nie można jednoznacznie powiedzieć, czy gry stare są lepsze od nowych, bo wszystko zależy od twórcy.
Trochę się rozpisałem...
Pozdrawiam
Liczba modyfikacji: 1,
Ostatnio modyfikowany: 1.03.2008,
Ostatnio modyfikował: Robal
Ja uważam, że niewiele gier ma porządną fabułę/ma fabułę, ponieważ społeczność graczy jest coraz mniej oczytana, a w TV i w kinach jest coraz więcej papki dla mas, którą gracze chętnie oglądają. Ludzie (w tym gracze) oczekują coraz więcej przemocy, seksu itp., a producenci gier nie chcą zostawać w tyle. Przez to fabuła jest okrajana do minimum (np. Timeshift - gra się fajnie tylko jest wielki brak fabuły [pomiędzy misjami pojawiają się krótkie filmiki, które właściwie nic "mówią"]).
Drugą rzeczą pomijaną przez producentów gier jest (równie ważna co fabuła) grywalność. W wiele gier po prostu nie da się grać, np. Quake4 (brak jakiejkolwiek fabuły i prawie 0 grywalności). Innym przykładem może być Crysis. Gra jest przepiękna, ale nie ma w sobie tego czegoś co skłania do dalszego grania. W starych grach (np. na Pegazusa) grywalność była najważniejsza (z kumplem gram w Goal 3 od jakiś 4 lat i ani trochę się nam nie znudził :D).
Ostatnimi czasy coraz mnie już grywam w cokolwiek. A jesli to robię są to zazwyczaj starsze gry, jako, że sprzęt mam już nieco wiekowy i nie udźwignąłby tych cudów produkowanych obecnie w branży gier.
Nadal lubię pograć w Heroesów III, w Morrowinda, w Disciples II. Zdarza mi się czasami budowanie linii kolejowych w Railroad Tycoon, czy ściganie się minisamochodzikami w Revolt.
Taką bardzo wiekową grą, a w którą grałem bodajże 2 lata temu jest Little Big Adventure. Prosta jeśli chodzi o grafikę, ale rewolucyjna jak na swoje czasy, bardzo mnie wciągnęła.
Jak ktoś wyżej napisał, wszystko zależy od twórcy. Niektóre gry naprawdę niczym nie ustepują tym współczesnym jeśli chodzi o fabułę czy ciekawość ukazanego w nich świata. A są takie, które przebijają współczesne produkcje. Ludzie nadal grają w Heroes III, w Counter strike'a, Starcrafta czy Return to Castle Wolfenstein i dodatku Enemy Teritory.
Widzę, że mój pierwszy temat się powoli rozkręca ;] Do wcześniejszego posta zapomniałem dodać HoMM :P Jak dla mnie III jest lepsza od V. Cukierkowa grafika V i niezbyt fajna fabuła wcale mnie nie wciągnęły. Po pierwszej misji w kampanii grę odinstalowałem i nie dałem już jej tej drugiej szansy. Jeżeli chodzi o trójkę, to wg mnie jest w niej wszystko. Wygodny system sterowania, świetne wyglądy potworów i fabuła. Wiem, że cały czas powtarzam słowo fabuła, ale po prostu jak dla mnie gra bez niej (lub ze słabą) mnie odstrasza.
Pozdrawiam.
Również uważam, że stare gry są lepsze. Obecnie liczy się niemal wyłącznie grafika, a fabuła i grywalność to tylko dodatek. Doszło do tego, że 3D (i nierzadko konieczność modernizacji maszyny/zakupu nowej) to obowiązek. Poza tym, obecnie większość gier wydawana jest jako niepełne. Po co się trudzić i przekładać premierę, skoro można wydać kilkadziesiąt patchów? Nie chodzi już o błędy. Doszło do tego, że wszelkie poprawki to tak napradę część gry (H5 - edytor map, NWN - przedmioty, zaklęcia itd.). Mam nadzieję, że nie dotrwam czasów, kiedy zamiast gier będziemy kupować licencję, pozwalającą na pobranie gry w kawałkach.
Liczba modyfikacji: 2,
Ostatnio modyfikowany: 1.03.2008,
Ostatnio modyfikował: Trang Oul
Tak, stare gry są lepsze od nowych, podam teraz przykłady, a potem dokładnie wyjaśnię dlaczego tak jest.
- Super Mario Bros (NES)/Super Mario World (SNES) - dwuwymiarowe, o prostej fabule z doskonałą muzyczką i grywalnością wszech czasów. Mam emulator na komputerze i gram w to dalej, przypominając sobie dzieciństwo. Nie nudzi mi się to (zwłaszcza Super Mario Bros 3), natomiast Super Mario 64, Galaxy (w 3D) nie przyciąga mnie ani trochę, chociaż w Mario 64 troche pograłem, ale to nie wciąga jak te pierwsze części.
- Worms Armageddon, World Party - chyba moja pierwsza strategia z jaka się spotkałem. Kolejna gra wszech czasów, natomiast te najnowsze części to niestety nie dorównują tym pierwszym. CHOCIAŻ szanuje Worms 3D, pierwsze Wormsy w 3D, i wcale nie zabija to aż tak bardzo grywalności, szkoda że w następnych odsłonach już się z tym nie udało.
- No i Herosi :D :D wiadomo już, że do I, II, III i IV miło się wraca, ale piąteczka szybko sie nudzi i chodź na początku można wychwalać, ale potem to zwyczajnie już się "nie chce" grać. Ostatnio nawet poczułem, że w piątkę włożono najwięcej serca w grafike, żeby tylko to kupili, reszta zupełnie na szybko.
- Wszelakie gry na NESa, SNESa przebijają pod względem "miodu" dzisiejsze produkcje np. Robocop 3, The Legend Of Zelda, F - Zero, Megaman, Mario, Donkey Kong, i tak jeszcze długo można , w niektóre nowe gierki nie da sie pograć, a do wyżej wymienionych można ze spokojnym sercem wracać.
- Megaman to bardzo dobry przykład, najnowsze części wychodzą dalej (chyba Nintendo DS), ale są to wciąż platformówki - zręcznościówki w 2D i wciąż z elegancką muzyką, pamiętam, że kiedy wydano niektóre części na PS2, PSX, na PC w 3D, to to było po prostu kiepskie, tak samo jak próba stworzenia RPG z Megamanem, słabizna moim zdaniem (miałem kiedyś takie coś na PSX, to sie w ogóle nie przyjęło). Wniosek: 2D to grywalność, do dobrej gry w 2D dołożyć świetną muzykę, to będzie to gra ponadczasowa, do której się będzie miło wracać.
Stare gry przebijają nowe, w tamtych czasach sprzęt nie był SUPER - HIPER i dlatego trzeba było się zadowolić taka grafiką jaką się miało, ale za to mieliśmy rekompensę - niesamowitą grywalność. Teraz producenci stawiają na komercję - zadowalają gracza grafiką, w sumie nie ma sie co dziwić - teraz zauważyłem wzrost... "lamerii", która starych gier unika i mówi że to cyt. "najgorsze gó*no, teraz trójwymiar rules!" Prawda jest taka że teraz producenci chcą kasy, bo klienci i tak to kupią, kiedyś zależało na tym, by to się podobało i było fajne. Dlaczego teraz do tworzenia gier nie wkłada sie całego serca, tylko się to robi, tak, aby fajnie na screenach wyglądało, a w środku było niegrywalne, puste.
Lece pograć w Heroes III a potem w Mario ;)
Liczba modyfikacji: 2,
Ostatnio modyfikowany: 7.03.2009,
Ostatnio modyfikował: Fentrir
Fentrir
Worms Armageddon, World Party - chyba moja pierwsza strategia z jaka się spotkałem. Kolejna gra wszech czasów, natomiast te najnowsze części to niestety nie dorównują tym pierwszym. CHOCIAŻ szanuje Worms 3D, pierwsze Wormsy w 3D, i wcale nie zabija to aż tak bardzo grywalności, szkoda że w następnych odsłonach już się z tym nie udało.
Worms 1 i Worms 2 były niemalże identyczne jak Armageddon i World Party, zmieniała się tylko grafika, bronie i poruszanie. Worms 3D to już zupełnie inna gra z całkiem nowym silnikiem.
Trang Oul
[...] Mam nadzieję, że nie dotrwam czasów, kiedy zamiast gier będziemy kupować licencję, pozwalającą na pobranie gry w kawałkach.
Drogi Trang Oulu. Właśnie się takich czasów doczekałeś. A "prekursorską" grą jest Half-Life 2. opakowanie wygląda krzykliwie (kolor sugeruje zawartość radioaktywną :D), a do tego same podtytuły (Episode One, Episode Two) mówią same za siebie, że ta"gra", to jest pocięta na kawałki o "długości" góra kilkunastu godzin. Sorry za te wyznanie, ale taka jest prawda.
Fentrir
- Worms Armageddon, World Party - chyba moja pierwsza strategia z jaka się spotkałem.
Na pewno Worms'y nie są pierwszą strategią z którą się spotkałeś. Mogły być pierwszą zręcznościówką, ewentualnie pierwszą turówką. Wormsy nie są strategią.
Stare gry są lepsze przede wszystkim dlatego, iż rynek gier ulega coraz większej komercjalizacji. Przykre, ale prawdziwe. W obecnych grach rzadko liczą się takie aspekty jak fabuła, oryginalność czy (jeśli gra jest oparta na wydarzeniach autentycznych) zgodność historyczna. Przykłady?
- Stronghold - co po niektórzy myślę, że spotkali się z tym tytułem. Rewelacyjna gra strategiczna, w którą do dzisiaj sobie gram. Kapitalna kampania, fabułę chyba tylko seria Might and Magic bije. Następnie dodatek Stronghold Crusader, czyli raj dla grających przez sieć (gdy kiedyś policzyłem wszystkie gry na Game Spy Arcade, w które mogę grać, to Stronghold Crusader bije pod względem graczy wszystkie pozostałe - nawet po zsumowaniu). Niestety, FireFly Studios skomercjalizowało się i wypuściło gnioty jakim są Stronghold 2 i Stronghold Legends. Poza grafiką 3D - nie ma niiic...
- Gothic - w pierwszą część grałem z przyjemnośćią i nawet te kilka minut ładowania się gry nie było istotne, gdy zasiadało się do kolejnych walk, questów i tak dalej. Gothic 2? Zacząłem, ale nie dokończyłem, gdyż już jest trochę naciągany. A G3 pewnie nawet nie ruszę, bo koledzy grali i niezbyt ciekawe recenzje usłyszałem.
- Rollercoaster Tycoon - pamiętam, że jak byłem mały, to wszyscy koledzy podekscytowani opowiadali o tej grze. Ja za nią zabrałem się ciut później i opętała nie tylko mnie, ale i moją mamę (raczej stroniącą od komputera). W RCT 2 trochę pograłem, aczkolwiek myślę, że autorzy zbyt go "przebajerowali". Z trzecią część, oczywiście już w 3D, miałem bliskie spotkanie tylko w wersji demo - i podziękuję.
Ostrzyłem sobie zęby na tytuł Assassin's Creed - interesuję się co nie co krucjatami, więc byłem niezwykle zainteresowany, jaką to piękną historię Ubi Soft wymyśli. W duchu liczyłem nawet, iż ostatnim celem będzie Ryszard I (bo na niego się podobno asasyni przymierzali), Saladyna (miał niezwykłe szczęście przeżyć randkę z zabójcą od Dziadka z Gór, co nie zdarzało się zbyt często) czy choćby Konrada Montferrata (obrońca Tyru, król "Jerozolimy", aczkolwiek był koronowany w trakcie III krucjaty, więc o władzy nad Świętym Miastem nie było mowy :)). Niestety, konsoli nie posiadam, mój komputer nie pozwoli na zabawę z tytułem, to ściągnąłem sobie komórkową wersję (fabuła z tego co wiem, mniej- więcej ta sama). Takiego czegoś się nie spodziewałem - pomijam fakt, iż zabijamy Wilhelma z Montferratu w Akkce (w rzeczywistości został zgładzony w Askalonie, chociaż nie ma pewności, czy za jego śmiercią stali asasyni), to panowie z Ubi Softu za dużo naczytali się Dana Browna oraz "Święty Graal, Święta Krew". Otóż... templariusze i reszta krzyżowców, możni arabscy i asasyni... to jedna klika, która ma przejąć władzę nad światem! Nawet układ, który miał powstać przy Okrągłym Stole nie jest aż tak fantastyczny. (z góry jeszcze napiszę - ok, zakonnicy z Templum prowadzili własną politykę z Arabami, przez co byli krytykowani czasem w K. Jerozolimskim, ale i tak czegoś takiego bym nigdy nie wymyślił).
O "Hirołsach" już było napisane, więc nie chcę się powtarzać. Niestety, faktem jest, iż coraz więcej gier produkowanych jest tylko dla kasy (pozdrowienia przede wszystkim dla EA, dla Ubi Soft również). Nie grałem w Dooma, nie mniej jednak nie sądzę, by Ci, którzy przechodzili z radością część pierwszą i drugą, z równą ekscytacją grali w komercyjnego potworka z numerem "trzy". Mamy komercyjne filmy (nie mówię, iż każdy film z gwiazdą jest zły, acz często twórcy zwracają uwagę na obsadę, scenariuszem już się nie zajmując aż tak bardzo). Z rynkiem gier będzie podobnie. Sam fakt, iż reklamy gier komputerowych pojawiają się w telewizji, a o Wiedźminie czy GTA piszą w Gazecie Wyborczej w dziale "Gospodarka", pokazuje nam, iż ta dotychczas nieskalana komerchą rozrywka powoli upada... Tylko czekać, aż zamiast Lary Croft w Tomb Raiderze zobaczymy twarzyczkę Paris Hilton...
Liczba modyfikacji: 1,
Ostatnio modyfikowany: 1.03.2008,
Ostatnio modyfikował: Crux
Tak stare gry są lepsze od nowych, jak wspomniano wcześniej ja tez lubię starsze gry jak Super Mario Bros. zarówno 1 część po 3 (wliczając japońską 2 i europejską), SM64, lecz SMG brakuje tej "nowości" (obecnie mam GBA z 3 grami) Nintendo robi gry fajne ale z takich na kompa tak samo uwielbiam Stronghold i RtCW.
Nie zapomnę tych strych gier.
10 lat temu jak grałem na Game & Watch to było coś
Stare gry są lepsze od nowych, ale czasami nie są lepsze, ale zazwyczaj tak:)
Liczba modyfikacji: 1,
Ostatnio modyfikowany: 9.03.2008,
Ostatnio modyfikował: Cliford
Cliford
Stare gry są lepsze od nowych, ale czasami nie są lepsze, ale zazwyczaj tak:)
Dziwnie ułożone zdanie :P A czy mógłbyś je uzasadnić?
Zzz... dyskusja stara jak świat.
Są gry dobre i gry złe. Czy to stare, czy to nowe. Te dobre zapamiętujemy, tych złych nie, więc jakoś tak wychodzi, że to stare są niby lepsze. Tak naprawdę jednak liczba tytułów miernych z dawnych czasów jest mniej więcej podobna jej liczbie z czasów aktualnych.
Denerwuje mnie też obecny wszędzie antysequelizm. Wiele kontynuacji to naprawdę dobre gry, jednak jakiś dziwny mechanizm każe wszystkim fanom jednocześnie w nie grać i pisać o nich źle :P . To samo jest z zespołami - zawsze najnowsza płyta będzie najsurowiej oceniana, a potem, jak wyjdzie następna, pójdzie w górę ;) . Przypomnijcie sobie, co było po premierze HoMM IV - ciężko byłoby znaleźć kogoś, komu się podobała. Teraz jakoś jednak idzie w górę, pochlebne opinie są coraz częstsze, zaś aktualnie moda jest na jeżdżenie po piątce.
H3 jest lepsze od H2 Haart:), a H4 nie ma co sie równać z H4
HIII jest o 38.3 % gorsze od HII, tak jest według ankiety, którą zrobiłem z kolegami.
Brało w niej udział 81 osób.
Guthbert
HIII jest o 38.3 % gorsze od HII, tak jest według ankiety, którą zrobiłem z kolegami.
Brało w niej udział 81 osób.
Aż taka dokładna była a ankieta, że wiesz O ILE była gorsza? Czy po prostu zadałeś to pytanie i liczba odpowiedzi na H2 była wyższa o 38,3%?
I gdzież dokonałeś tej wielkopomnej ankiety? Wybacz, ale to i tak za mało osób aby ją uznać za ważną i wiążącą.
A WoGóle zgadzam się z Fristonem. Dodam, że jeśli graczom nie spodoba się kolejna część serii to ją oddzielają od starej; "Heroes I-III były świetne, ale te nowe tytuły to są do bani". Brak logiki, chociaż dość zrozumiały.
Liczba modyfikacji: 1,
Ostatnio modyfikowany: 9.03.2008,
Ostatnio modyfikował: Tabris
Jakoś stare gry dla mnie to Pegasus, Amiga, Atari, Commodore czy te czarne skrzyneczki co zawierały chyba po 200 gier w sobie, no jeszcze typowe gierki z pod DOS-a. Wy tu wyjeżdżacie z HoMM 3 czy RtCW, które tak naprawdę ze starymi grami mi się nie kojarzą. Super frog, Contra, Lode Runner, Mortal Combat z 40 dyskietkami ;), nieśmiertelne Lemingi czy jakieś stare pseudo piłki nożne, gdzie 4 kwadraciki robią za zawodników, to są dla mnie stare gry, które wspominam z nostalgią, w przeciwieństwie do dnia dzisiejszego, takie gry gromadziły ludzi (było to wydarzenie towarzyskie), dyskusji i śmiechu było co niemiara, no i łamanych jednorękich bandytów, nie jak dziś kiedy każdy ślęczy sam przed monitorem grając solo czy online, patrząc, że gra zajmuje 3 giga, kiedy jeszcze do niedawna taka doza frajdy i grywalności potrafiła zajmować ledwie jedną dyskietkę.
Ech czy ktoś z was grał może jeszcze w Ponga tymi kręconymi tubami? Bo ja tak :)
Cóż, w tematyce gier liczy się dla mnie nie tyle oprawa graficzna, wodotryski wizualne co tematyka, wokół której oscylują. W okresie fascynacji wtórnej popisami Kapitana Tsubasy ciąłem namiętnie w produkcje z nim w roli głównej na emulatorach staruszka NES-a, kiedy zaś na topie były Pokemony czy Dragon Ball - w tytuły rodem z Game Boya czy prymitywnego engine'u mugena. Chrapkę na strzelanki czy strategie wojenne czy turowe zaspokajałem zazwyczaj tym, co miałem pod ręką (a zazwyczaj byli to "Osadnicy" (;)) czy "Rycerze i Kupcy").
Prawdą jest, że współczesne gry nie są już tak żmudnie szlifowane i dopieszczane jak niegdyś (pomijam oczywiście wysokobudżetowe i glancowane na połysk produkcje), co owocuje niekiedy kompletnie zabugowanymi niedoróbkami bez polotu - ale nie zgodzę się z tą apologią komputerowych matuzalemów. Po prostu w większości wyrośliśmy już z gier, które w młodzieńczym okresie nas fascynowały, ale nadal szukamy w nowościach tej magii, które jednako była nie w tamtych grach - ale w nas samych.
Liczba modyfikacji: 1,
Ostatnio modyfikowany: 31.03.2008,
Ostatnio modyfikował: Tullusion