Imperium

Behemoth`s Lair

Ilness

Ilness polał trunki i przysiadł się do stolika McGregora. -Skąd przybywasz, rycerzu?
-"Pod Rozbrykanym Ogrem" zawsze znajdą się wolne pokoje. Tym bardziej dla takich gości jak Ty, drogi Samie. - z zaplecza wyłonił się Ilness. Zręcznym susem przesadził ladę i podał rękę staremu przyjacielowi.
-Coś się znajdzie... - Ilness wiedział, że musi posprowadzać trochę zapasów. Ta, które miał przed otwarciem Oberży miały mu dłuuuugo wystarczać. Jak mógł tak sądzić... :twisted:
Oberżysta widząc, że przybysz skończył się posilać, odgonił rusałki i osobiście zabrał sięza zbieranie talerzy. -Czy naszykować pański pokój?
Moim zdaniem zmierza w dobrą. Niestety mogę narzekać na niektórych nowych klientów. Jeśli chodzi o bractwa to od zawsze byłem im przeciwny - rywalizacja na pewno istnieje, mimo, że członkowie zarzekają sie, że o czymś takim nie ma mowy. Jedynie Osobliwi Osadnicy wyglądają...
-No ba! Trzymaj przyjacielu! - Oberżysta pchnął kufel po ladzie do Loba.
-Dokładnie, racja jest całkowicie po twojej stronie, droga damo. Zapraszam wszystkich do próbowania wszystkich potraw, które przy rozmowie tutaj jeszcze lepiej smakują!
-Ty się, Lobo, nie wykręcaj małżonką :) - szepnął do przyjaciela.
- Tak, tak, drogi Anthonie, ja i Sulia damy sobie radę z Oberżą, a Tobie zaś rzeczywiście radzę poszukać zajęcia w Osadzie - jest jeszcze wiele nieobsadzonych zajęć. - powiedział Oberżysta i zamknął okno za Gilem.
Ja na Jaskinię trafiłem szukając patcha spolszczającego do HoM&M4. Kliknąłem w link prowadzący do niej, nieświadomy, że aqrat zapewniam sobie wyrawny kawałek życia :lol: Pamiętam, że do spojrzenia do Osady skłonił mnie intrygujący napis głoszący o liczbie jej mieszkańców....
I poszli sobie w dal... Tymczasem Ilness nie mógł sobie pozwolić na chwilę odpoczynku i z zazdrością spoglądał na oddalających się ludzi. Nalał piwa ( bezalkoholowego ), napełnił kolejny talerz i podał rusałce, która zaniosła go do adresata.
Tego ranka Oberżysta obudził się wcześniej. Po cichu rozniósł posiłki do śpiących jeszcze lokatorów pięter. Potem wrócił za bar, szybkim fikołkiem omijając wzrok Sulii, która zapisywała coś na nowiutkim pergaminie. Gdyby wiedziała... - Witaj, Sulio! - rzekł wesoło. -...