Imperium

Behemoth`s Lair

Miron

Pocieszenie dla pięćdziesięciolatków. Dla rusków: Pięćdziesiąt lat, to nie wiek. - Pięćdziesiąt stopni to nie chłód. A pięćdziesiąt procent to nie alkohol. ;)
Ta. To było szalone z jego strony. Półelf raczej nie narzekał na skłonności samobójcze, ale... Zgłosił się na sędziego. Daeva z niedowierzaniem kręcił głową, spoglądając to na Mirona, to na Kotlinę. Co chwilę chichocząc. -[i]Ty... Pff... Jako ( rechot ) Sędzia....[/i] - i...
-[i] Ohyda.[/i] - żachnął Miron, widząc owy wywar. Zdecydowanie, zdumiały ją słowa elfki. To znaczy ducha elfki. To znaczy ducha półelfki. Ech, zbyt dużo wiązanek na osłabiony winem umysł. Ale on jako sędzia... Nie, nie sądził że to mu się zdarzy. -[i] No cóż, ekhem......
Miron lubi drzewa. Ale drzewa nie lubią Mirona. Trzeci raz z koleji, sadomasochistyczna gałąź zemściła się na Mironie za puszczenie tejże diabelnej muzyki. Z głuchym łupnięciem półelf wylądował na trawie wraz z złośliwą, zdrewniałą końcówką tej.. Tej... Tej... Rośliny....
Za naszych jubilatów! Niech im gwiazda nigdy nie zgaśnie!
Zdrowie wszystkich tawariszy obchodzących dziś swe rocznice narodzin w Jaskini, a także tym, którzy obchodzą rocznicę swych własnych urodzin. Zdrowie!
Miron Wolfrien. Dla przyjaciół Mir, Mirek. Dla zdradzonych kobiet "Zachrypnięty Bażant". Dla nielubiących muzyki - obiekt do wyeliminowania. Rasa: ( Ojciec) Pół Elf- Pół Człowiek( Matka) Wzrost: 186 według miary elfiej. Waga: 47 także podług elfich danych. Wiek: Urodzony 327...
Tymczasem, w pobliże grupki posłanej po ingrediencje, pojawiła się jakaś kobieta. Pojawiła? Mało opisane. Zaatakowała? Już prędzej. Zaszarżowała? Idealnie. Biedny Miron nie po raz pierwszy zmuszony został do błyskawicznego opuszczenia swych towarzyszy. Za namową furkoczących w...
Lays. Nie słodź, bo się wzruszę. A jak się wzruszę, to połowa obywateli Jaskini uzna mnie za... Powiedzmy że zniewieściałego. Choć niektórzy i tak już mają takowe zdanie o mnie. ;) Za Fergarda! Oby jak najdłużej mógł raczyć nas pełnymi wyobraźni i kreatywności postami!...
Nadzieja. Pojęcie bardzo względne. Co prawda Miron miał znajomych wśród piratów, to takie szumowiny raczej nie mają z nim więzów przyjaźni. Jakimś cudem, tuż obok nich pojawił się duży okręt, najpewniej fregata z czarnego drzewa. Czarne żagle... A przy sterze szkielet,...
Miron jak zwykle postanowił się wykazać. Dumnie wypiął pierś, by postanowić: -[b] Będę trzymał wartę aż do świtu. Przynajmniej będę miał czas na przemyślenia... Chyba.[/b] - mruknął pod koniec, widząc, że cała kompanija leży i śpi. Jedynie sylfka wciąż lekko...
Ciszej. Bo od tego twojego basu jakieś klępy nadchodzą.