Imperium

Behemoth`s Lair

Vokial

- Niech pomyślę... Nie, nie znalazłem nic takiego. - Odpowiedział Vokial. - Ale poczekaj, sprawdzę w swoim płaszczu, jeśli znalazłem coś takiego musiałem włożyć go właśnie do niego. - Powiedziawszy te słowa Wampir przeszukał wszystkie kieszenie w płaszczu, po chwili szukania...
Vokial z teleportował się koło nich.- Przeprasza że wyszedłem tak bez powiedzenia nawet "Dowidzenia". ale szybko musiałem się znaleźć gdzieś indziej, ale powróćmy do rozmowy, rozmawiacie o runach, tak? - Zapytał się ich Wampir.
- Runa tengwar... Znam ją, w Twilight jest taka runa i ma ją świrnięty nekromanta. Jak musi wyjść na miasto, to zwołuje armię Umarłych żeby strzegła jego domu. Nie chce się z tą runą rozstać, przychodzili do niego inni nekromanci i stawili niewyobrażalną sumę za to, a ten dalej...
- Leryn, nie radzę, raz widziałem złodzieja co chciał ukraść tą runę, ledwo wszedł, od razu uciekał, bo za nim leciały wszystkie ostre narzędzia z domu nekromanty. Ale udało mu się uciec.I wcale nie znikłem. - Powiedział Vokial.
- No to pierwsze opowiem o zabezpieczeniach nekromanty. 1.Latające przedmioty. 2.Zapadnia pod wycieraczką, pod spodem są kolce. 3.50 szkieletów stojących w korytarzu. 4.Różne pułapki w różnych częściach domu. 5.Alarm powodujący obudzenie Nekromanty. 6.Coś w rodzaju Robota,...
Lubię wszystkie książki oprócz dramatów, lubię siedzieć na ognisku , w karczmie i w gorących dysputach. Chciałbym też być osadnikiem, bo odkąd tu się znalazłem nie mogę się od niej oderwać, więc dlatego proszę o klucz.
- No tak znowu nikogo nie ma. - powiedział sam do siebie Vokial. - Trudno, za ten czas poćwiczę.-powiedziawszy to wyszedł na dwór, przywołał manekina i na nim zaczął ćwiczyć czary.
- Hmmm... Chyba wystarczą diamentowe... - powiedział Vokial do siebie, nie zwracając uwagę na słowa Durina. - Kordanie, obcęgi zaraz będą gotowe. - Powiedział Vokial i zaczął mówić dziwne słowa, po chwili na ziemi leżały diamentowe obcęgi. - Proszę Kordanie. - Powiedział Wampir...
- Ja powiem że ta walka była krótka, ale za to ciekawa. Najbardziej zadziwił mnie Yonbii, tylko on zadał duże obrażenia. - powiedział niezauważony Vokial siedzący z tyłu.
Wampir się odwrócił i wytrzeszczył oczy - Cóż to za gadzina przyszła? Durinie ty się znasz na Smokach, powiedz mi jaki to gatunek, a ty Kordanie przenieś Leryn w bezpieczne miejsce! Szybko! - powiedział Vokial nie spuszczając oczu ze smoka.
- Zaraz zobaczymy czy jest aż tak niebezpieczny. - Powiedział Vokial i dotknął dwoma palcami wskazującymi swoją głowę. Zamknął oczy i po chwili smok zaczął się miotać jak szalony. - Nie jest aż tak niebezpieczny Durinie. - powiedział Wampir, ale smok już wiedział kto go tak...
- Za chwile wrócę, tylko coś zrobię. - powiedział Vokial i poszedł w kierunku niedawnego smoka. Po chwili przyszedł trzymając w ręku ząb smoka. - Kordanie, mógłbyś zrobić z tego sztylet? Zapłacę hojnie.- Powiedział i rzucił na stół dużą sakwę złota.
- Acha, a co do leczenia to się na tym bardzo dobrze znam. - powiedział Wampir i wyleczył Leryn i Durina. - No to jeden problem z głowy.- powiedział sam do siebie Vokial.
- A po pierwsze gdzie jest ta armia umarłych towarzysząca Nekromancie? -zapytał wszystkich Vokial, ale po chwili znalazł odpowiedź. Szkielety, lisze i zombie stały przed gospodą. -Hmmm... Trening przyszedł sam do nas. - powiedział, wziął do ręki swoją laskę i wybiegł na zewnątrz.
- Ja... nie... potrzebuje... mieć... odział... magów... na... rozkaz...-powiedział Vokial pierw spopieliwszy pięć zombie.- Sam... jestem... tym... oddziałem! - mówiąc to roztrzaskał kijem czaszkę jakiemuś liszowi.
- No nie, denerwuje mnie ta zgraja umarlaków- powiedział gdy jednemu ze szkieletów prawie udało mu się go zranić. - Czas z tym skończyć. - powiedział, po czym powiedział jakieś słowa i w jednej chwili dookoła niego wszystkie nieżywe istoty umarły jeszcze raz. - Teraz idę na smoki.