Imperium

Behemoth`s Lair

Thompson

Ja miałem z nickiem tak, że paru kolegów zawsze nazywało mnie Tomson. Później w Gimnazjum jeden kolega stwierdził, że mam francuzki akcent więc troche go upgreatowałem na Thomsona, by po kilku dniach został już na stałe Thompson (tak jak...
Thompson strudzony ostatnimi bojami skierował swoje kroki do pobliskiej tawerny. Minął znak z wielkim napisem "Pierogi po Ogrzycku - 2 sztuki złota", po czym pomyślał: - Już nie moge się doczekać skosztowania tego słynnego, osadowego piwa - przełknął aż ślinkę z pragnienia. -...
...jednego z ochroniarzy-elfów. - Nie wiedziałem, że tarewny posiadają swoją własną ochronę - oznajmił. - Owszem, muszą takowa posiadać na wypadek, gdyby ktoś chciałby wyjść z jadłem nie płacąc - rzekł ochroniarz-elf. Aha - skapował Thompson, wchodząc do środka. Podszedł...
Ogon skorpeny? Mówisz: OGON SKORPENY?! I to panierowany... i w ziołach - nie miałem pojęcia, że tutaj serwują takie wyszukane dania - powiedział Thompson do Getyra, po czym pośpiesznie zamówił podwó... potrójną porcję. Zupełnie jak u mamy - dodał.
- Jakie znowu legendy?! Przecież z Draconem dopiero co walczyliśmy ramię w ramię... - powiedział, po czym dodał: - Co więcej, byłem tym, który podawał jemu miecz do zadania śmiertelnego ciosu Błękitnemu Smokowi. Ahh... stary, poczciwy Dracon... Był jednym z moich mistrzów magii,...
Thompson na chwilę popadł w zamysł... Tak, wspominał coś, że gdy bywał w akademii, to lubił wypadać by zapolować na Smoki... Czekaj... Tak, wydaje mi się, że o tobie też coś wspominał - zwrócił się Thompson do Dragonthana.
Tak... - odparł Thompson - ... słyszałem, że barbarzyńcy bardzo oszukują jeżeli chodzi o gry. To pewnie przez te podkowy, które mają pozawieszane na szyjach. Słyszałem, że to na pamiątkę. Jak ci ginie koń na wojnie, czy coś takiego... Hmm... w zasadzie jakby na to nie patrzeć -...
Czekaj - zawołał Thompson. Już był przy drzwiach, wyjrzał na zewnątrz i zamarł. Nastepnie pobiegł do baru, wypił jeszcze jedną kolejnę (na odwagę) i wybiegł na zwenątrz ze słowami na ustach: za Ojczyznę!!! Pozostali zgromadzeni śledzili rozgrywającą się przed tawerną sceną.
Thompson złapał chowańca za szyję i przydusił. Następnie zorientował się w sytuacji i zwrócił się do Getyra: - Po cholerę wybiegi wszyscy na zewnątrz?! Zdezerterowali? Uciekli? Wtem chowaniec się zbudził, szarpnął się, a tym samym cisnął Thompsona w pobliski stolik...
- Może da się coś naprawić? - powiedział Thompson biorąc do rąk fragment stołu. Już za 2000 sztuk złota... Ilness zemdlał. - Kurcze, ty to umiesz pocieszać - powiedział Getyr. - Eee... nieważne - odparł Thompson, wziął Ilnessa i wylał mu na twarz wiadro wody, która była...
W oberży zasiadał także Thompson i gdy tylko usłyszał co się dzieje wyciągnął mandolinę i zaśpiewał co miał w duszy a z instrumentu popłynęła przyjemna melodia: nie martwcie się panowie o kolczudze tej każdy się dowie gdy o niej ułożymy serenadę albo chociaż balladę...
W tym samym czasie na górze spał sobie w wynajętym pokoju Thompson. Nagle się zbudził. - Co tam się dzieje, do diaska? Wyspać się nie dadzą... - zaczął mówić sam do siebie. Następnie wyszedł na korytarz i dotarł do schodów. Wyjrzał jak sytuacja się prezentuje. - Hmm... ktoś...
Do oberży wszedł Thompson. Wszyscy myśleli, że siedzi obok nich i słucha. On jednak jak widać kręcił się gdzieś na zewnątrz. - Za przyzwoleniem wyszedłem, aby zbudować nowy stół. Jeden, okrągły, tak aby wszyscy mogli przy nim zasiąść do wspólnej dysputy. Następnie Thompson...
- Skoro Hisime zauważyła zaburzenia magii w oberży będę musiał to zakończyć aby wszystko było tak jak kiedyś - rzekł Thompson. - Ale niektórych rzeczy nie da się zastąpić, więc magia będzie tu obecna... na zawsze. Po tych słowach Thompson wykonał dłońmi serię gestów, tak...
- Czy coś przegapiłem? - tak brzmiały pierwsze słowa Thompsona, które wymówił tuż po wyjściu z łazienki, w której był przez ostatnie kilka minut. Eee... nic ciekawego, ale posłuchaj... - rzekł Islington. Następnie przetoczył się bardzo szczegółowy monolog, co więcej bardzo...
Drzwi do oberży gwałtownie się otworzyły. Do środka wpadł Thompson. Najpierw skomentował gadatliwość Hasime, oraz to, że mówi bardzo krótkie wypowiedzi. Następnie przeleciał po pozostałych oczami. Szybkim ruchem znalazł się przy barze. - Ilnessie, czy była ta oberża kiedyś...
- Czym ja się zjamuję? Hmm... dokładnie to moja historia jest rochę zawiła. Najpierw, jeszcze w starym świecie razem z Kreeganinem Axsisem walczyliśmy ramie w ramie przeciwko złu jako Najwyźsi Kapłanii Magii i Strażnicy Żywiołów. W trakcie przejścia do nowego świata odniosłem...
Do oberży wpadł po tygodniowej nieobecności Thompson. - Wróciłem - powiedział kładąc narty zaraz przy wejściu. Następnie szybkim ruchem ogranął całe pomieszczenie. - Widzę, że przybyło kilka nowych osób, a także wiele powróciło podobnie jak ja z dalekich wypraw - zauważył....
- W zasadzie to nie mają one już żadnego zastosowania, bo w górach się już najeździłem dość - odparł Thompson, po czym sięgnął po pozostawione przed chwilą narty. Następnie wrzucił je do kominka. - Nareszcie cieplej... swoją drogą straszny ziąb na dworze. Ilnessie, może...
Na te słowa Thompson gwałtownie się zerwał. - Co? Ktoś stawia kolejna kolejkę?! Ilness - idź do piwnicy i daj co masz tam najlepszego, a zarazem najdroższego... He he he... Następnie Thompson w pozycji siedzacej powtórnie zasnął.