Imperium

Behemoth`s Lair

Lobo

- Zbyt rzadko - odparł ponuro Lobo popijając gorącą herbatę. - ale cóż począć, nauka przede wszystkim, ja akurat mam wygodniej, mój cech znajduje się dość blisko mej siedziby. Wystarczy trzy postoje powozem przejechać i już oczom mym ukazują sie ponure mury owego przybytku. To...
Lobo nie mogąc dłużej czekać wypuścił strzałę. Ta zapaliła się od kręgu Nami i popędziła w stronę trolli trafiając jednego z nich w środek czoła i kładąc go trupem na miejcu. Elfka również nie pozostała bierna. Cięciwa świszczała co chwilę posyłając kolejne płonące...
Lobo westchnął i dźwignął się z krzesła kierując się do kuchni. Zaparzył sobie herbaty zamieniajac w międzyczasie kilka słów z Hexe. Palce wyglądały na zdrowe. Po chwili wrócił do stolika stawiając na nim kilka filizanek wciąż dymiącej herbaty. - Częstujcie się -...
Drzwi z hukiem otwarły się na oścież wpuszczając do srodka mroźny powiew wiatru. Za nimi stał trzęsący się z zimna mroczny elf. - Miodu oberżysto, bo zamarznę! - wydusił z siebie Lobo po czym wszedł do izby dokładnie zamykając za sobą drzwi. Znalazł sobie stolik w miarę blisko...
Lobo z zaciekawieniem przysłuchiwał się rozmowom nie czuł jednak potrzeby przyłączenia się do którejkolwiek z nich. Dopił samotnie swój miód i odesłał ogniki. Zdjął też dłoń z rękojeści sztyletu. Na szczęście do zadnej bójki nie doszło. Następnie zwrócił wzrok ku...
Lobo uniósł na chwilę głowę znad kubka i rozejrzał się po sali. Odprowadził wzrokiem Sharwyn i Hella potem przyjżał się Denowi i Cyrze. - Kolejne związki się szyqją...dejavu?
Lobo doszedł do wniosq, że dość tego siedzenia w milczeniu. Wstał z zydla, wygrzebał z tobołka swoja niewielką piszczałkę i poszedł w kierunku tańczącej w najlepsze na stole bardki. Podsunął sobie krzesło przy służącym jej za parkiet stole, usiadł a z jego piszczałki...
Jego stara drewniana piszczałka na pozór wydawała się niczym przy mieniącej sie złotem mandolinie Maffeja lecz Lobo nie zamieniłby jej za nic w świecie. Ten zaczarowany instrument, podarek od jednego z druidów, wyznawców Melikki towarzyszył mrocznemu elfowi przez wiele lat...
<[Darkena: Toż to jawna zniewaga, wystosowana w moją stronę :P.]> Nie tylko twoją, również uważam się za zwolennika tego jakże niezdrowego ale za razem wyśmienitego pokarmu :) .
Mroczny elf Lobo już od dłuższego czasu obserwował drużynę Dragonthan'a ukryty wśród koron drzew. Spodziewał się, ze to tylko kolejny patrol, jakich wiele pojawiało sie tutaj ostatnimi czasy lecz diamentowe strzały i przerażone wyrazy twarzy żołnierzy przyciągnęły jego uwagę....
Podczas napadu drabów Lobo nawet nie poruszył się nie licząc wysunięcia sztyletu z cholewy, tak na wszelki wypadek. Czar Sharwyn zadziałał niestety także na niego, jako że jego stolik znajdował się w bliskim sasiedztwie napastników. Drow siedział tak nieruchomo przez jakąś...
- Ech ja nie mam zbytnio czego Ci dać... - spochmurniał Lobo - gdyż sam niewiele posiadam. Przyjmij jednak to, na pamiatkę, wraz z moimi najserdeczniejszymi życzeniami. To powiedziawszy zdjął z szyi swój medalion w krztałcie głowy jednorożca, symbolu Melikki i podał go czarodziejce...
Przez kilka godzin podróżowali w niemal całkowitej ciemności. Lobo oraz tajemnicza drowka wraz z jej oddziałem nie mieli problemów z kierowaniem się wyłącznie słuchem i dotykiem, jednak Shaer'ryn niemal co chwilę potykała sie robiąc przy tym niemało hałasu co doprowadzało...
Po zakończeniu ballady w całej oberży dało sie usłyszeć gromkie brawa przerywane niekiedy prośbami o bis. Lobo wstał ze swojego stolika i zwrócił się do Dragonthan'a tymi słowy: - Nie wiem kto z was jest tu dłuzej ale ja jestem tu dłuzej niż wy obaj. I nie chcę tu zadnych...
Drow rozejrzał się w poszukiwaniu swojego miecza. Znalazł go kilka metrów dalej i podniósł. Wywinął nim kilka petli w powietrzu i fachowym ruchem schował na swoje miejsce. - Cóz...nie wiem gdzie wiedzie wasza droga, ale póki nie znajdę własnej bedzie i moją. - Wiec przestań...
- Nie wiecie co to znaczy stracić kogoś bliskiego powiadasz. Może masz rację. A to dla tego, że nigdy nie miałem bliskich. Moja matka, a raczej Opiekunka nigdy mnie nie kochała. Z resztą nie kochała nikogo. Potrafiła tylko nienawidzić. Nie mieliście pod sobą oddziałów gotowych...
Tupot stóp parobka przebiegając obok z czyimś zamówieniem wyrwał Loba z błogiego snu. Wstał z pod stołu, otrzepał się z kurzu i dopił resztki wczorajszej herbaty, która była tak mocna, ze nie sposób było odróżnić ją od oliwy do lamp. Rozejrzał się po sali i skinieniem głowy...
Lobo odwrócił sie do Gila. - U mnie nic. Siedzę tu sam już nie wiem jak długo. Moze czas najwyższy znowu wybrać się w drogę? Bo już tu rdzewieję powoli... - Rdzewiejesz, ale od tych trunków a nie lenistwa! - roześmiała się Sharwyn. - Śmiej się, śmiej. Ale wiedz, że mało...
Kilka kolejnych strumieni energii skierowane były w Loba. Pierwszych dwóch zdołał cudem uniknąć, jednak kolejne trafiły go prosto w klatkę piersiową posyłając kilka metrów dalej. Szczęśliwie jako drow miał pewna odporność na negatywną energię. Niestety, nie wystarczajacą. Z...