Korespondencja nasza prowadzona jest w stylu: 'jak Zefiryn ciach!, to Pafnucy bum!, wtedy Makary bęc! i Kapistran ryms!'; 'a ja bym wolał na odwrót: niech Zefiryn bęc!, a Kapistran bum!' :D
W związku z tym pozwolę sobie (częściowo) nie zgodzić się z Hellburn'em i Invictus'em ;)
Otóż na Wasze przechwałki o wyższości Gryfów, ja rzucam (mass) prayer'a, (mass) bless'a i moje elfy robią tyle ran co tytany :) Wy na to odpowiadacie blokowaniem? Kogo? Kim? I kiedy?
Oślizgi smocze padną w jednej rundzie od ciosów wszystkich moich pozostałych jednostek (kogo mam atakować w pierwszej rundzie np. jednorożcami?). Na marginesie: gorgony są wolniejsze od centaurów, a strata dodatkowych 3-5 centaurów od 'dechu gorgony'… no cóż, przeżyję.
Wysłać ifryty do samotnej walki na liniach wroga to gorzej niż zbrodnia, to błąd. Co więcej przy odpowiednim ustawieniu i na każdym terenie poza lawą ifryty nie dolecą w jednej turze.
Dżiny padną tak jak oślizgi smocze, a gargulce nie dolecą (nota bene: 1) dżiny też nie dolecą, 2) to ja mam przewagę inicjatywy - większa szybkość smoków I pegazów).
Gryfy padną szybciutko przytłoczone konarami i toporami. Też zresztą w pierwszej turze nie dolecą. Wysłanie Archaniołów do walki - patrz: ifryty zdanie pierwsze.
Jednostki barbarzyńcy, choć szybkie, nie są wystarczająco szybkie.
Od biedy mogę zrozumieć wysłanie smoków cienia. Animatora macie na 98% w każdym Nekro-zamku. Jest zresztą tani w użyciu. O ile nie rzucę spowolnienia na smoki :) Ja bym też, jeżeli złote smoki przeczekają turę, zastanawiał się nad teleportem szkieletów.
Mantikory są OK (zastrzeżenia powyższe co do szybkości jednak obowiązują :). Smoki są tak bezcenne (niewskrzeszalne) że (chyba) nikt by ich nie wysłał na taki bój.
Flux jest szybki, ale feniksy za słabe do samotnej walki, żywiołaki umysłu za wolne a rusałki i też za wolne na atak w pierwszej turze i padają jak muchy (zresztą uważam ten zamek za przesadę pod każdym względem: jednostek, bohaterów, estetyczną itp. i nie wliczam do zamków z gry :P)
Blokować nie ma więc (poza szkieletami) czym ;)
Ale przecież w grze nie chodzi tylko o blokowanie, dlatego też ogólnie uważam, że przeciwko elfom ze wszystkich zamków największe szanse mają: forteca (dużo własnych jednostek strzelających żeby przejmować się długouchymi), lochy (jw. + niezłe jednostki latające), nekropolia (chmura gazów liszy i smoki, potem najpiękniejsze kombo w grze: wampiry+rycerze oraz szkielety) i może inferno (choć ja bym w pierwszych dwóch turach zimplodował diabły i ifryty, a resztą się nie przejmował). Aha no i jest jeszcze zamek macierzysty elfów, który, dzięki pegazom, nieźle sobie z elfami poradzi. A tak naprawdę elfom nie ma sensu poświęcać aż tyle czasu :D :) To tylko jedna z jednostek, do tego nie najlepsza.
Ponadto na każdą taktykę (szerzej niż blokowanie rozumianą) jest jakaś przeciwtaktyka - jak ja dowodzę złotymi smokami, a ty barbarzyńcą, to nie zastanawiasz się czy elfy są najgroźniejsze (w końcu: masz sam czym w nich strzelać, a w dwie tury masz szansę dorwać je większością swoich jednostek), ale w jaki sposób zwabić złote smoki do siebie żeby wydać je na pazury żądnych krwi behemotów i podwójne ciosy wilczych rycerzy, a potem systematycznie zniszczyć resztę. Oczywiście sprawa się komplikuje (lub upraszcza, w zależności od punktu widzenia) jeżeli twój barbarzyńca ma mass haste i taktykę. Wtedy czekanie na swoim terenie nie ma większego uzasadnienia.
Kłopot jest tylko z nekropolią (zbyt wiele celów na raz) oraz Sir Mullich’em :)
Tak naprawdę to uważam, że jakiekolwiek zestawianie 1vs1 (np. elfów z gryfami czy cerberami) nie ma sensu. Każda z jednostek ma inne cele w swoim zamku. Przy takim zestawieniu np. smoki cienia wychodzą na najsłabsze i mogą pojawić się głosy ‘dajmy im dodatkowo specjalne zdolności arcydiabłów i starożytnych behów’, ale jak weźmie się pod uwagę power szkieletów+liczy+wampów+rycerzy to biadolenie nad cienkością smoków (i zombie’ch) traci rację bytu.