Ahavahai - Mateusz
0:2
Inferno - Nekropolia
Nekropolia - Inferno
W pierwszej grze obaj pokusiliśmy się o wystawienie do walki magów. Ahavahai posiadał magię ziemi oraz zaklęcia: tarcza, kamienna skóra, spowolnienie oraz implozja. Ja natomiast magię ziemię oraz powietrza ze spowolnieniem, kamienną skórą, tarczą, przyspieszeniem oraz animatorem. Arena była dosyć długa, głównie za sprawą umiejętności płatnerz oraz czarów wzmacniających z obu stron. Przebieg pojedynku był interesujący. Lisze oraz magogi prowadziły regularny ostrzał. Po błędzie przeciwnika z przedwczesnym rzuceniem spowolnienia, skontrowanego przyspieszeniem, pozwoliłem sobie powoli ruszyć do przodu. Niestety nie była to widowiskowa szarża, raczej mozolna siekanina. Nie mogłem włączyć do boju smoków ponieważ zostały mocno osłabione implozją, natomiast szkielety i zombie zostały z tyłu. Kilkukrotnie korzystałem z animatora na wampirzych lordach co pozwoliło długo je utrzymać przy życiu. Nie pomogły morale, które pojawiły się w obfitości gdy tylko Ahavahai zasugerował, że w sumie to by się przydały. Ciężka gra, zmuszająca do kombinowania.
W drugiej partii rozwój bohatera nie ułożył się dokładnie po mojej myśli. Stworzyłem dwóch wojowników. Jeden posiadał zarówno atak jak i płatnerz, ale jednocześnie opanował tylko magię powietrza. Drugi bohater, którego ostatecznie wybrałem, posiadał magię powietrza oraz wody, ale brakowało mu płatnerza. Wierzyłem, że przyspieszenie i błogosławieństwo wygra mi grę, a braki w defensywie uda się przykryć wjazdem całej armii. Gdy rozpoczęła się walka, okazało się, że przeciwnik nie posiada taktyki, ustawiłem jednostki tak by lisze wyrządziły mi jak najmniejszą krzywdę, a moje jednostki po ewentualnym przyspieszeniu mogły uderzyć we wroga. Ahavahai posiadał co prawda większe statystyki, ale pomogła rzucona pod koniec tury klątwa, którą mogłem natychmiast zniwelować błogosławieństwem, w drugiej turze udało się natomiast dodać do tego przyspieszenie i usunąć namiot medyka blokujący dostęp do liszy. Gdy tylko ich liczba drastycznie zmalała, a smoki stały się niegroźne, wycofałem większość wojska tworząc bunkier wokół magogów. Reszta to formalność.
Z ciekawych sytuacji na polu bitwy wspomnę, że w pierwszej walce upiorni rycerze na trzy ataki dwa razy zaliczyli "podwójne uderzenie". Pamiętam również morale na jednym (1!) magogu oraz to, że upiorne smoki w drugiej grze postarzyły arcydiabły oraz demony (pierwsze dwa ciosy). Było wesoło! :)
Dzięki za ten mecz!
Ja tym samym kończę fazę grupową zgodnie z moimi założeniami. Komplet zwycięstw i na razie bez potknięcia. Oby dalej szło równie dobrze.