Imperium

Behemoth`s Lair

Roland czy Archibald?

Kto wg Ciebie powinien zostać królem Enroth?

  • Roland
  • Archibald
Permalink

Drodzy Jaskiniowcy, chciałam poznać Wasze zdanie na temat głównych bohaterów HoMM II, tj. poczciwego Rolanda i okrutnego Archibalda.

Jakiego wyboru dokonaliście? Powiem szczerze, że sympatią darzę obydwóch panów ;) Roland jest dobry i szlachetny; wiedział, że Archibald nie nadaje się na króla Enroth, ponieważ jest zbyt zawistny. Archibald z kolei jest żądny władzy i bezwzględny. Do tego stopnia, że był gotowy wytruć królewskich wieszczy i podstępem zagarnąć tron tylko dla siebie. To, co czuł Roland zapewne musiało być okropne, skoro bał się o własne życie i zdecydował na ucieczkę!

Czasami rozmyślam co by było, gdyby to jednak Archibald wygrał. Czy Rolandowi udałoby się uciec z więzienia i jeszcze jakkolwiek próbować odzyskać królestwo ojca i przywrócić ład?

A, i jeszcze jedno. Przy wyborze kierowaliście się może frakcjami, jakimi będzie nam dane grać w kampanii? ;) Ja wybrałam Archibalda, naprawdę mam słabość do czarnych charakterów :D W dodatku dzięki temu wyborowi mogłam grać Lochem, why not!

Zapraszam do dyskusji.


Permalink

Zagłosowałem na Rolanda, bo stwierdzam, że jakby królem został Archibald to historia potoczyłaby się znacznie gorzej i Enroth mogłoby się skończyć na MM6 :P

W sumie to oceniam tych dwóch bohaterów tylko i wyłącznie przez pryzmat serii MM bo w kampanię H2 nigdy nie grałem, a w H3 Roland był postacią epizodyczną, a Archibalda nie było wcale :P

Rolanda w sumie nie specjalnie lubię. Był taką typową dobrą postacią rycerza: prawy, honorowy, łaskawy i nudny do porzygu, a do tego jeszcze beznadziejnie słaby :P Katarzyna pomiatała nim jak chciała i dał się złapać Kreeganom, w związku z czym trzeba było go ratować jak jakąś panienkę z opresji :D co ciekawe ratował go też gorszy brat, choć miał w tym dużo interesu.

Archibald, no nie przepadam za nim, ale zdecydowanie jest ciekawszy niż Roland. Szkoda tylko, że twórcy zaniedbali jego wątki :< trochę nie chce mi się wierzyć, że osiadł w Laboratorium Klakiera :P tylko po to żeby zająć się nauką. Raczej pewnie czekał na dogodny moment, żeby wyjść z ukrycia i znowu namieszać. Szkoda tego wątku, który można by jeszcze wokół niego zakręcić.


Permalink

Irydus

Rolanda w sumie nie specjalnie lubię. Był taką typową dobrą postacią rycerza: prawy, honorowy, łaskawy i nudny do porzygu, a do tego jeszcze beznadziejnie słaby :P Katarzyna pomiatała nim jak chciała i dał się złapać Kreeganom, w związku z czym trzeba było go ratować jak jakąś panienkę z opresji :D co ciekawe ratował go też gorszy brat, choć miał w tym dużo interesu.

Zgadzam się. Roland to typowe "ciepłe kluchy" i poniekąd pantoflarz. W kampanii HoMM III AB gdy można było nim grać, w wyskakujących co jakiś czas czytankach pisało np., że tęskni za jej perfumami czy jakoś tak. Pod tym względem faktycznie Roland jest "mlazgawy" i nudny, ale naprawdę podziwiam go za dążenie do wprowadzenie porządku w Enroth ;)
Cóż, jakby nie patrzeć to dwa razy uratował brata przed śmiercią - ponoć kiedyś sama Katarzyna chciała wydać na Archibalda wyrok śmierci, ale Rolandinio ją powstrzymał.

Irydus

Archibald, no nie przepadam za nim, ale zdecydowanie jest ciekawszy niż Roland. Szkoda tylko, że twórcy zaniedbali jego wątki :< trochę nie chce mi się wierzyć, że osiadł w Laboratorium Klakiera :P tylko po to żeby zająć się nauką. Raczej pewnie czekał na dogodny moment, żeby wyjść z ukrycia i znowu namieszać. Szkoda tego wątku, który można by jeszcze wokół niego zakręcić.

Też uważam, że Archibald nie osiadł na laurach. Ba, jak dla mnie dziwne jest to, że chciał ratować znienawidzonego przed laty Rolanda. Cóż, miał w tym widocznie jakiś interes. Szkoda, że nie był mu dane odegrać jeszcze jakiegoś epizodu w HoMM.

...mógłby np. porwać księcia Nikolaja, o! :P


Permalink

Żaden z nich.

Roland udowodnił nie raz, że najlepszym królem nie jest. Dowodzi słabą armią "czysto-ludzką", bez wsparcia jakichkolwiek bestii, czy aniołów. Armia ta jest również pozbawiona kleryków i kapłanów, a więc bardzo ogranicza się na magię. Z jego porażek te największe to oczywiście ucieczka z zamku i oddanie korony bratu niemal bez walki (tymczasowe, ale zawsze) i niedocenienie potęgi Kreegans, co było poważnym błędem strategicznym skutkującym uwięzieniem go na kilka lat. Co prawda potrafił zawiązać sojusz i wygrać Wojny o Sukcesję, ale właśnie to ten sojusz go uratował. Roland ma zbyt ograniczone myślenie, aby być dobrym królem.

Archibaldowi zaś mimo większej inteligencji, sprytu, przebiegłości, a także silniejszej armii, nie udało się utrzymać zdobytej władzy. Dwukrotnie. Uległ najpierw w Wojnach o Sukcesję, a następnie uciekł przed Kastorem. Nie utrzymałby na długo władzy w Enroth ze względu na zbyt wielu wrogów. Nie dba on o dyplomację i pokój - np. z magami, czy czarodziejkami. Prędzej, czy później musiałby stawić czoło potężnej rebelii, a nie zdołałby połowy mieszkańców kontynentu podporządkować siłą. Zwłaszcza, że - jak pokazała historia z Kastorem - oprócz wrogów po stronie "dobra" musiałby się też zmagać z własnymi "kolegami", którzy chcieliby przejąć tron.

Żaden z synów Morglina nie dałby rady. Morglin zaś łączył umiejętnie dowodzenie własną armią, jak i innymi (opisywał dowodzenie nawet smokami). Był genialnym strategiem, najpierw pozbywając się słabszych przeciwników, aby dopiero na końcu - mając już spore zaplecze - zmierzyć się z najsilniejszym. Nie dał się nigdy pokonać. Potrafił być też bezwzględny i rządzić - nomen omen - żelazną ręką. Kilkukrotnie pisał też o magii, na którą się nie zamykał. Zdominował cały kontynent jak nikt inny i nigdy nie oddał władzy.

Jeśli więc nie Roland i nie Archibald to kto?

Na Enroth nie widzę dobrego kandydata.
Nicolai jest zbyt niedoświadczony, porywczy i rozpuszczony.
Rada Enroth jest nieefektywna (zbyt długo dochodzą do wspólnego zdania) i - jak pokazała historia - łatwo ją zinfiltrować, podsuwając zdrajcę na jednego z członków.
Regent Wilbur Humphrey generalnie nie zrobił nic.
Mag Tanir dał się uwięzić (i prawdopodobnie zabić) razem z Rolandem.
Władczyni Czarodziejek Lamanda dbała tylko o swoje dziewczyny z lasu i miała gdzieś resztę kontynentu.
Alamar po ucieczce do Nighonu nawet nie próbował już walczyć o Enroth.
Slayer to brutalny barbarzyńca, który nie miałby pojęcia jak zjednoczyć resztę ludu, czy zawiązać sojusz - zero dyplomacji i polityki.

Dla mnie chyba najlepszym rozwiązaniem byłoby ożywienie Morglina Ironfista i jego rządy jako Lisza :). Co prawda wiązałoby się z tym spore ryzyko utraty przez niego "człowieczeństwa", ale jego zmysł taktyczno-strategiczny nakazywałby mu dbać o "żywych", nawet jeśli tylko po to, aby nie dopuścić do utraty władzy.


Permalink

Acid Dragon

Dla mnie chyba najlepszym rozwiązaniem byłoby ożywienie Morglina Ironfista i jego rządy jako Lisza :). Co prawda wiązałoby się z tym spore ryzyko utraty przez niego "człowieczeństwa", ale jego zmysł taktyczno-strategiczny nakazywałby mu dbać o "żywych", nawet jeśli tylko po to, aby nie dopuścić do utraty władzy.

Acid zrobił taki wywód, że po prostu zaskoczył mnie na całego :D

Twoje argumenty są przekonujące. Co do ożywienia lorda Ironfista, mam mieszane uczucia... musimy zakładać, że nekromanta, który tego dokonałby, nie miałby złych zamiarów wobec świata ;)

Mógłby spotkać go podobny los co Nicolaja Gryphonhearta, czyli zostałby marionetką w rękach szaleńców.

Tak czy inaczej szanuję Twoje zdanie i uważam je za ciekawą koncepcję. Dodam do ankiety opcję "Żaden z nich" :D

EDIT: Jednak tego nie zrobię, bo nie wiem jak ;) Nie widzę tu opcji dostepu do edycji tego tematu, pomimo, że go założyłam ;)


Liczba modyfikacji: 1, Ostatnio modyfikowany: 10.11.2014, Ostatnio modyfikował: Laxx

Permalink

Laxx, ankiet tutaj nie można modyfikować (przecież mogłoby to uchodzić za manipulację, wyobraź sobie ankietę, w której na Rolanda były 3 głosy, a na Archibalda 7 i nagle przez kaprys zamieniłabyś opcje - czy to fair? :P).

A co do władców... myślę, że Archibald dałby radę z Kreeganami. Lubię go (to po jego stronie za pierwszym razem ukończyłem H2) właśnie za to, że jest "tym złym".

I wiecie co? Myślę, że gdyby nie rozliczenie, to historia potoczyłaby się następująco:

Katarzyna: Archibaldzie, niniejszym skazuję Cię na dożywotnie wygnanie na wyspę, gdzie możesz oddać się swoim badaniom!
Archibald: Pytanie brzmi, dla kogo będzie ono dożywotnie...

I, właśnie, to jest najlepsze - Archi pracował nad formułą nieśmiertelności i choć Kastore i spółka trochę mu w nich przeszkodzili, to mógłby się u Clankera choćby zamienić w lisza, gdyby mu się nie udało. Kaśka i Roland przeżyliby ile by przeżyli, a Archi dzięki wydłużonemu życiu mógłby przejąć władzę w Erathii i na Enroth (Nikoś jest - i tu się zgodzę z Acidem - zbyt rozkapryszony, mógłby być marionetką w rękach na przykład złego wujka :P).

No a dalej już wiadomo...

Permalink

Roland, bo właśnie jego nieudolność stwarza ciekawe wątki w innych grach. I to jest fajne - nie mamy prawego bohatera, który wszystko kosi i zawsze wygrywa.


Permalink

Hayven

Laxx, ankiet tutaj nie można modyfikować (przecież mogłoby to uchodzić za manipulację, wyobraź sobie ankietę, w której na Rolanda były 3 głosy, a na Archibalda 7 i nagle przez kaprys zamieniłabyś opcje - czy to fair? :P).

Rozumiem, ale ja chciałam tylko jedną opcję dorobić w ankiecie, heh ;)

Hayven

A co do władców... myślę, że Archibald dałby radę z Kreeganami. Lubię go (to po jego stronie za pierwszym razem ukończyłem H2) właśnie za to, że jest "tym złym".

Zawsze w swym móżdżku rozmyślałam i doszłam do wniosku, że jakby przyszło co do czego to Archibald poszedłby na układ z Kreeganami i współpracę. Oczywiście zakładam, że w pewnym momencie ich wspólne drogi rozeszłyby się ;>
Kreeganie chcieli zniszczyć ten świat a Wujek Archie chciał nim władać...

Hayven

I, właśnie, to jest najlepsze - Archi pracował nad formułą nieśmiertelności i choć Kastore i spółka trochę mu w nich przeszkodzili, to mógłby się u Clankera choćby zamienić w lisza, gdyby mu się nie udało. Kaśka i Roland przeżyliby ile by przeżyli, a Archi dzięki wydłużonemu życiu mógłby przejąć władzę w Erathii i na Enroth (Nikoś jest - i tu się zgodzę z Acidem - zbyt rozkapryszony, mógłby być marionetką w rękach na przykład złego wujka :P).

No a dalej już wiadomo...

Kurcze, moim zdaniem gdyby każdy, kto chce być nieśmiertelny zamieniałby się w lisza, to byłoby gęsto ;D Nie mówię, że Twój pomysł jest zły, ale Archibald chyba do tego stopnia nie znał się na sztuce nekromancji. Być może teraz palnę głupotę, ale naprawdę kojarzę go jako typowego czarnoksiężnika. Coś pamiętam, że miał właśnie niezłe układy z panami z Deyji, ale o ile się nie mylę, to oszukali go (?). Tym samym wątpię, czy Archibald chciałby zostać jednym z nich.

Nasuwa się mi jedna myśl - Archibald jako postać miał naprawdę niesamowity potencjał (niczym Sandro) i naprawdę wielka szkoda, że tak go zaprzepaszczono.


Permalink

Powiedziałem: w ostateczności. Archi pracował nad formułą nieśmiertelności, która pozwalałaby na życie bez przemiany w lisza, o czym wspomniano nam w MM7. Do wiedzieliśmy się też, że był blisko, ale Kastore zaprzepaścił kilkadziesiąt lat badań. To właśnie odrabianiem tych strat miał się Archibald zajmować na wygnaniu.

Permalink

Hejwen

Powiedziałem: w ostateczności. Archi pracował nad formułą nieśmiertelności, która pozwalałaby na życie bez przemiany w lisza, o czym wspomniano nam w MM7. Do wiedzieliśmy się też, że był blisko, ale Kastore zaprzepaścił kilkadziesiąt lat badań. To właśnie odrabianiem tych strat miał się Archibald zajmować na wygnaniu.

Wielkie dzięki. :-) To naprawdę superinformacja. Gdzieś to wytrzasnął – grałem obydwoma ścieżkami w MM7, ale nigdzie tego nie widziałem. Kojarzę tylko wzmianki na koniec kroniki, że może jeszcze kiedyś Archibald da o sobie znać – i rozumiałem to jako zapowiedź jego roli w Heroes III AB z Forge.

Mój dalszy post wyszedł bardzo długi, dlatego każdej części dałem po nagłówku.

I OBRONA ROLANDA (i facetów jego typu)

Iryduś

Rolanda w sumie nie specjalnie lubię. Był taką typową dobrą postacią rycerza: prawy, honorowy, łaskawy i nudny do porzygu, a do tego jeszcze beznadziejnie słaby :P Katarzyna pomiatała nim jak chciała i dał się złapać Kreeganom, w związku z czym trzeba było go ratować jak jakąś panienkę z opresji :D

La XX Nemeziś

Zgadzam się. Roland to typowe „ciepłe kluchy” i poniekąd pantoflarz. W kampanii HoMM III AB gdy można było nim grać, w wyskakujących co jakiś czas czytankach pisało np., że tęskni za jej perfumami czy jakoś tak. Pod tym względem faktycznie Roland jest „mlazgawy” i nudny, ale naprawdę podziwiam go za dążenie do wprowadzenie porządku w Enroth ;)
Cóż, jakby nie patrzeć to dwa razy uratował brata przed śmiercią - ponoć kiedyś sama Katarzyna chciała wydać na Archibalda wyrok śmierci, ale Rolandinio ją powstrzymał.

Bardzo ciekawe uwagi. Nigdy nie patrzyłem na to małżeństwo w ten sposób.

Do dziś nie jest dla mnie jasne, czy Katarzyna przejęła nazwisko męża, dodała je do swojego czy została przy swoim.

Może tak mało wiemy o ich relacji, bo o ile to chyba najważniejsi i najlepiej poznani bohaterowie serii, przewijający się przez wiele gier i to tych najbardziej kultowych, to rzadko kiedy pojawiają się razem. W Heroes II jeszcze nie ma nawet wzmianki o Kaśce i o Antagarichu, w MM6 Katarzyna już odpłynęła, a w Heroes III RoE Roland siedzi w klatce (sic! w klatce, a nie w celi – szczególne upokorzenie). Dopiero pod koniec MM7 Roland jest uratowany i okazuje większą litość Archibaldowi niźli Kasia – ale nie ma tam chyba szczegółów o ich relacjach. W Heroes III AB nie pamiętam tamtej kampanii na tyle, żeby kojarzyć dialogi. W MM8 znowu są dopiero pod koniec i krótko – a potem oboje rozwala Rozliczenie, o ile nie zginęli w wojnie Gelu-Kilgor.

To prawda, że Katarzyna rządziła surowo Erathią i była surowsza tam niż Roland na Enroth. Nie widzę za to dowodów, żeby Rolandem tak samo pomiatała ani żeby Roland jej na to pozwalał. Wracamy trochę do niedawnego tematu na Ognisku – nawet jeśli był zniewieściały i uległy, to co w tym złego? :-P Uczmy się tolerancji i równouprawnienia – nie tylko dla kobiet, ale też dla samej kobiecości i wrażliwości, nawet u facetów. Nie ironizuję i nikogo nie urażam. Żeby nie było wątpliwości, jak ostatnio – piszę zupełnie serio. I tak ludzkość zrobiła postępy, ale czasami w złym kierunku i sporo przed nią w tych dobrych kierunkach. Toleruje się bardziej geeków i hipsterów, a nawet stali się modni. Widać też urodzaj najróżniejszych sierot i niemot – co jest nawet słodkie. :) Pomijam tutaj określenia, które niestety są dalej obraźliwe jeśli nie wulgarne.

Niby dlaczego uległość i miękkie serce miałyby przeszkadzać w rządzeniu? Wiadomo, że to mogłoby oznaczać większą pobłażliwość dla przestępców i wrogów, przez co Roland mógłby tę władzę szybko stracić – co mu się przytrafiło w Heroes II. Z drugiej strony tworzyłby z Katarzyną świetny duet. W końcu ulegałby jej i przytakiwał, kiedy ona podejmowałaby surowe decyzje, np. o wyprawie wojennej – a on posłusznie i bardzo dzielnie by to zrobił, bo w Heroes II i H3 AB pokazał, że jednak walczyć umie. Może w tej walce, wykonywaniu poleceń i planów byłby bardziej sumienny i cierpliwy niż porywcza Kasia.

Dlatego Rolanda bronię – bo:
1) nie podano silnych dowodów, że jest pantoflem,
2) nawet gdyby był, to zostawcie go w spokoju i jesteście chyba chorzy na pantofobię. :-P Tak, dla niektórych ludzi to coś jak orientacja i nie ma co się z tego śmiać.

II WYBÓR ARCHIBALDA
Oczywiście mimo to głosuję na Archibalda. :-3 Nawet nie chodzi mi o to, że powinien był wygrać Heroes II. Jest jednym z najbarwniejszych bohaterów i jednym z moich ulubionych – tak jak Kastore, Sandro i Tarnum; od biedy jeszcze Gelu i jakieś postaci poboczne. Archi jest faktycznie dużo bardziej zdeterminowany i przebiegły. Do tego jest surowy – chociaż nie do przesady. O dziwo na koniec Heroes II potraktował Rolanda dużo łagodniej, niż Roland jego. Archi do efektywnego zdobywania władzy, rządzenia i utrzymywania tej władzy nie potrzebuje silnej żony – i chyba nie potrzebuje jakiejkolwiek.

III UKRYTA SŁABOŚĆ?
Może to jakoś łączy tych braci i to słabość obydwu z nich, ale okazywana w inny sposób: kobiety. Archibald w swojej nieśmiałości, nienawiści albo jednym i drugim nie miał żony, narzeczonej ani nawet nałożnic. Pasuje do stereotypu bezżennego, nie zawsze towarzyskiego geniusza: Platon, Kartezjusz, Newton, Leibniz, Tesla i tak dalej – poczet celibatariuszy. Za to Roland tę żonę miał, ale nie wiadomo, kto o tym zdecydował, kto się komu tak naprawdę oświadczył, na ile to się brało z wzajemnego zainteresowania i atrakcyjności, a na ile z polityki albo ambicji Nicholasa i Kaśki; no i oczywiście są te spekulacje, że on był od niej bardziej miękki.

To ciekawe, skąd u Rolanda i Archibalda taka słabość do kobiet – u dumnego Archiego oczywiście tłumiona, ukrywana i negowana. Może to miało jakiś związek z ich rodzicami i wychowaniem. W sumie to nie wiadomo, kto był żoną Morglina – w liście do Ragnara pisze o niej i ją chwali, ale nie ma większych szczegółów np. o jej imieniu i pochodzeniu, o wychowywaniu synów ani o jej śmierci.


Liczba modyfikacji: 3, Ostatnio modyfikowany: 15.09.2016, Ostatnio modyfikował: Tarnoob

Permalink

Tarnoob

Może to jakoś łączy tych braci i to słabość obydwu z nich, ale okazywana w inny sposób: kobiety. Archibald w swojej nieśmiałości, nienawiści albo jednym i drugim nie miał żony, narzeczonej ani nawet nałożnic. Pasuje do stereotypu bezżennego, nie zawsze towarzyskiego geniusza: Platon, Kartezjusz, Newton, Leibniz, Tesla i tak dalej - poczet celibatariuszy. Za to Roland tę żonę miał, ale nie wiadomo, kto o tym zdecydował, kto się komu tak naprawdę oświadczył, na ile to się brało z wzajemnego zainteresowania i atrakcyjności, a na ile z polityki albo ambicji Nicholasa i Kaśki; no i oczywiście są te spekulacje, że on był od niej bardziej miękki.

Jeśli już poruszyłeś tematykę sercową obu panów, to co do Archibalda stwierdzam, że dla niego najważniejszą miłością w życiu była władza i pieniądze. W końcu przekupił jednego z wieszczów. Zapewne uważał, że za odpowiedniej wielkości sakwę z monetami można kupić wszystko.

Jego drugą namiętnością wg mnie były sztuki czarnej magii.

Co do Rolanda - na pewno kochał Katarzynę a ona jego. W swoich listach często padały zwroty typu "Ukochana/Najdroższa Katarzyno" czy "Kocham i tęsknię, Roland". Często też wyrażali tęsknotę za synkiem, więc wnioskuję, że naprawdę darzyli się szczerymi uczuciami.

Co do charakteru królowej - wiemy z kim była spokrewniona, więc może dlatego miała większe pazurki niż Roland ;)

Katarzyna jest moją ulubioną postacią kobiecą w grze i będę jej bronić! :D


Liczba modyfikacji: 1, Ostatnio modyfikowany: 11.11.2014, Ostatnio modyfikował: Laxx

Permalink

Tarnoobie, co do zajęć w laboratorium to bardziej takie moje dywagacje... ale czy odwiedziłeś kiedyś Archiego w Laboratorium Clankera? Wtedy mówił coś o badaniach nad sekretem nieśmiertelności. Naturalnie wnioskiem jest, że chciał jak najszybciej wrócić do punktu wyjścia i w końcu uzyskać wieczne życie (bo był już blisko).

Permalink

Po zastanowieniu wybrałem Archibalda. Uważam, że o ile Roland byłby władcą ot jak każdy przeciętny - nudny jak z flaki z olejem, o tyle Archibald zapisałby się na kartach historii. Jest dla mnie wizjonerem twardo dążącym do celu. Oczywiście Roland też sukcesy odnosił - jednak patrząc na cele i osiągnięcia, wypada przy swoim bracie po prostu blado.


Permalink

Sytuacja jest bardzo ciekawa, ponieważ zdecydowana większość w roli dziedzica tronu Enroth widzi Archibalda! Czyżby oznaczało to, że twórcy źle pokierowali losami sagi? Kto wie...


Permalink

Cóż ja zawsze chciałem zobaczyć Archibalda w AB. Jestem także zwolennikiem obecności Kastora i całej historii jaka pierwotnie miała się pojawić.
No a poza tym - Archie po prostu wydaje się bardziej rozbudowaną postacią.


Permalink

To normalne, że złe charaktery są lepiej zbudowane, ponieważ napędzają całą fabułę ;) Dzieki nim ci dobrzy mają co robić. Gdyby nie zło, to dobro nie istniałoby.

Mnie od pierwotnej fabuły naprawdę odrzuca SF w HoMM. Zawsze uważałam, że od tego jest MM ;)


Permalink

Archibald- zawsze lubiłem czarne charaktery, poza Harrym Potterem. No i Archibald jest z Lochu!


Permalink

Nie do końca. Archibald jest czarnoksiężnikiem, a nie bohaterem lochu. Zasadnicza różnica. Tym dziwniejsza rzecz, że Roland z czarodzieja stał się rycerzem. Czyżby diabły odebrały mu zamiłowanie do magii? ;)

Permalink

Hayven

Tym dziwniejsza rzecz, że Roland z czarodzieja stał się rycerzem. Czyżby diabły odebrały mu zamiłowanie do magii? ;)

Ostatnio miałam identyczne przemyślenie Hayvenie!

Doszłam do pewnej hipotezy - Roland być może porzucił magię, ponieważ widział do czego może doprowadzić (patrz: Archibald).

Ale to tylko moje małe, własne gdybania ;]