Może najpierw warto zastanowić się po co w ogóle są zabezpieczenia antypirackie i jakie jest ich przeznaczenie. Z punktu widzenia graczy oczywiście, bo to oni są odbiorcami i to oni kupując grę z zabezpieczeniem godzą się na pewne mechanizmy.
Nie da się ukryć, że od zawsze, ktoś coś kopiował, wychodziły "tańsze" wersje, a skoro tańsze to i popyt się na to znalazł. Piractwo zatem szkodzi twórcom gier, gdyż czerpią oni zyski ze sprzedaży oryginałów w sklepach, an nie z piratów kupowanych gdzieś w kącie, na rynku. Tak więc z tego punktu widzenia, piractwo jest złe, ale dla graczy, którzy nabywają pirackie kopie gier to w gruncie rzeczy nic takiego, gry są drogie, a oszczędzać trzeba, a zresztą nikomu się nie dzieje krzywda, no i gra działa. Wśród takich osób zapewne znajdują się tacy, którzy są nie do końca świadomi co kupują, bo można dzisiaj natknąć się na piraty całkiem podobne do oryginałów: pudełko, okładka, naklejka na płycie itp. zresztą, sam dawno temu w podstawówce miałem kolegów, którzy kupowali piraty z rynku, nie mając świadomości że to nielegalne kopie, że w ogóle coś takiego istnieje, czy że jest to niedozwolone.
Kiedyś tak było. Na rynku były pirackie gry na Playstation, na PCta, Internet był rarytasem i niewiele osób go miało. A w sklepach gier też nie było zbyt wiele, a tu nagle na rynku znajdujemy pana z mnóstwem tytułów. Skoro to ma działać i jest tanie, to czemu nie? Skoro był na to popyt, to piraci mieli zysk i sprzedawali dalej, skoro interes się kręci. A potem Internet stał się łatwiej dostępny i o wiele więcej osób mogło siebie na niego pozwolić. Wkrótce samemu można było ściągnąć sobie grę (torrenty), nagrać na płytkę i grać. Ukazały się emulatory i strony z romami i obrazami płyt do ściągnięcia. Taki stan rzeczy mamy dzisiaj. Konsolę można przerobić, potem pościągać gry (parę torrentów na raz, komputer pracuje całą noc, rano gierki gotowe), podpisać białą płytkę mazakiem i mamy gry. Komputer osobisty odpala piraty bez większego oporu, także tu także nie ma problemów.
Tak więc zabezpieczenia antypirackie powstały, aby ograniczyć tego typu akcje i jednocześnie nie uprzykrzać życia legalnym graczom. Unikalne CD-keye, czy kody weryfikacyjne, te sprawy. W przypadku konsol jest raczej słabo pod tym względem, przeróbka sprzetu, loader na płytce i gotowe. Koszty produkcji wzrosły, w dzisiejszych czasach trzeba utrzymać się na rynku, odnosić zyski (między innymi dlatego gry są teraz skomercjalizowane i uproszczane, aby zadowolić jak największą grupę odbiorców). Twórcy gier nie życzą sobie piracenia, nie chcą także nie wiadomo jak obniżać ceny, toteż wprowadzają zabezpieczenia - tu nie ma się czemu dziwić.
Problem natomiast polega na tym, że zabezpieczenia te nie są ani wygodne, ani nie do złamania, utrudniają wręcz grę. Tak jest właśnie z nowym zabezpieczeniem Soft: Ubi. Wprowadzić kod weryfikacyjny, czy powpisywać jakieś tam cyferki... w porządku. Ale nie życzę sobie ŻADNEGO podawania danych osobowych, nie chcę stale być połączony z Internetem, nie chce zakładać jakichś tam kont, rejestrować się Bóg wie gdzie... Po co? Ja kupuje grę i chce grać. Nie chce żadnych kont, piętnastu haseł, połączenia z Internetem, wkładam płytkę i gram, koniec dyskusji. A jak wymagają ode mnie nie wiadomo czego to cóż... Przepraszam, ja nic nie zrobiłem, nie piracę, kupuje oryginały, rozumiem problem piractwa, ale tym razem przegięliście. Krwi sobie nie będę psuł. Klient w plecy, tym bardziej, że zabezpieczenie to okazało się porażką w przypadku Assasin' s Creed II. Oryginał nie działa! Pirat jest w pełni grywalny i pozwala na ukończenie gry! NONSENS! Śmiem twierdzić, że w takiej sytuacji nawet legalny gracz odwróciłby się plecami i zastanowił się nad "działającą wersją".
A ci niezbyt legalni? A im to obojętne, zresztą jak mają miejsce takie numery, to oni śmieją się prosto w oczy tym uczciwym.
Niestety, nie ma takich zabezpieczeń nie do złamania. Można wprowadzić albo "uczciwe" zabezpieczenie, albo nie dawać go wcale. Tego czegoś co wymyślił Soft: Ubi absolutnie nie wprowadzać - komplikuje całą sprawę, odrzuca. I nie, nie wszyscy mają Internet wszędzie. Niestety, piractwo jest obecnie tak rozwinięte, że obniżać cen nie warto. Choć mogłyby to pomóc, piraty są tanie cały czas, a oryginały (zwłaszcza w dniu premiery) kosztują swoje. Ale już za późno na takie praktyki, tym bardziej, że produkcja tania nie jest.
Kończąc tę przydługawą wypowiedź, uważam, że celem zabezpieczeń jest oczywiście zwalczanie piractwa, aczkolwiek w uczciwy sposób, aby nie zniechęcać do kupowania oryginałów. Kto kupuje piraty, to kupuje, ale legalni gracze niczym sobie nie zasłużyli na takie coś, co oferuje Soft: Ubi. Myślę, że to nowe zabezpieczenie nie naprawi problemu piractwa, więcej - ono wręcz zachęci do niego. Jeśli takie sytuacje, co z Assasin' s Creed II będą się powtarzać przewiduję masowy odwrót od legalnego kupowania gier. Po co płacić, poświęcać dużo czasu na zabezpieczenia, skoro potem nie można grać (albo grać i stracić wszystko, bo na chwile straciło się połączenie z Internetem). To jest stwarzanie dodatkowych, nikomu niepotrzebnych problemów, szukanie rozwiązania na siłę.
Jeżeli kupuję oryginalną grę, płace nieraz ciężkie pieniądze za książeczkę, oryginalne pudełko i płytę, oczekuję, że będę mógł swobodnie grać - włożyć płytkę, zainstalować i cieszyć się rozgrywką, mając jednocześnie świadomość, że postąpiłem uczciwie, kupując oryginał. Na pewno nie chce męczyć się cały dzień z zabezpieczeniami, aby potem pluć sobie w brodę, że nie działa, a kolega, który pozyskał tytuł za grosze, bądź za darmo może grać (a przecież to ja chciałem być legalny i wydałem sumkę za oryginał, mnie powinno wszystko działać).