Krecia robota pana La Muffata. :D
Jak było u mnie? Najpierw zacząłem od H4, stąd pewnie moje wypaczenia odnośnie całej serii. Wcześniej, tu niespodzianka, u kuzyna miałem okazję zagrać sobie w Heroes 3, ale tylko pół scenariusza, czyli byle co. W "trójkę" zacząłem grać na poważnie dopiero po otrzęsinach ze światem "hirołsów", w postaci słodkiego tortu z wypisanym kremem napisem "Heroes of might and magic IV" i wyglądającą jak czerep szkieleta wisienką na wierzchu.
Dwie pierwsze części gry poznałem zaraz po 3. Po nich, całkiem niedawno, teraz właściwie zagrałem w Heroes 5 i informuję, że raczej tyłka sobie przy tej grze nie odgniotę. Smutno, że "piątka" pójdzie w odstawkę, ;( ale cóż,uwagi mej nie przyciągnęła na długo. Wracamy do punktu wyjścia, którego suma wynosi 10.