Vendral
Więc, cała historia zaczyna się gdy po utracie królowej (MMVI) i porażce Xenofexa (MMVII) nowym władcą Kreegan zostaje Lucyfer. Kreeganie w tamtym czasie pokonani w Enroth i z zerwanym sojuszem z Deyja i osłabionym (HIII Odrodzenie Erathii) Nighonem zostają sami, otoczeni przez nieprzychylnych "tubylców". Na dodatek bez swojej królowej nie mogą juz produkować robotników którzy rozwijali ich kolonie. Dlatego tworzyli rozmaite mutanty które wyręczały w walce (bezpośredniej) prawdziwych Kreegan (Chochliki, Cerbery, Czarty) oraz obdarzyli swoich żołnieży lepszym wyposażeniem (Magog - miotacz kul ognia, Diabeł - teleporter).
Większość miasta Inferno to stwory ze Świata Podziemnego (z HC: Podbój Podziemi). Magogi są "naturalnymi" mieszkańcami tej planety, zaś ifryty są stworami z wymiaru ognia.
Mimo to elita Kreegan wiedziała że aby przetrwać należy zniszczyć środowisko wroga (tak jak to robili niszcząc meteorami Eofol nim założyli tam kolonie). Problem w tym że ich statek wraz z kolonią w Enroth przepadł i musieli wymyślić coś nowego. I tak postanowiono zbudować broń jądrowa (w końcu skażenie środowiska po jej wybuchu nie przeszkadzała w życiu odpornym na trucizny kreeganom). Niestety do zbudowania bomby potrzebne były materiały radioaktywne, a czasu na ich poszukiwania nie było. Na szczęście wywiad Kreegan słyszał o ognistych artefaktach które (z ich opisu) mogły zawierać potrzebne substancje.
Plan stworzenia Ostrza Armageddonu znał tylko Xenofex, który w chwili swej śmierci przekazał go jakoś śpiącemu Lucyferowi Kreeganowi. Reszta Kreegan nic nie wiedziała o tego rodzaju broni. Elity Kreegan (niezniszczalnych przez zwykła broń wojowników) już nie było - ekspedycja do Ula już o to zadbała.
Po artefakty wysłano zaufanego sługę Lucyfera Xerona (ciekawe że akurat hybrydę człowieka z sukkubem - też hybrydą ?), równocześnie rozpoczynając inwazje na Erathie (odwrócenie uwagi). I wtedy wszystko skomplikowały władcy żywiołów. Według mnie wpuszczone do tego świata przez Escatona(MM VIII) w celu zniszczenia świata. Starożytni nie mogli dopuscić do zajęcia go przez Kreegan - prawdopodobnie ze względu na łatwość otwierania na tym świecie portali do innych nieskażonych światów (w końcu przy rozliczeniu byle jaki mag jak Gauldoth był wstanie uciec do innego świata). Tymczasem Kreeganie przestali być już zagrożeniem, ale niezależne od nikogo żywiołaki nie miały zamiaru zrezygnować z tego co zaczęły. Escaton poniósł porażkę, a żywiołaki po rozlokowaniu się po świecie przybyły z propozycją pomocy w jego zniszczeniu do kreegan.}>
MM8 zaczyna się po zakończeniu AB. Escaton najpewniej przybył na Jadame, gdy Kreeganie byli jeszcze zagrożeniem (co sugeruje, iż działo się to w czasie AB - wcześniej Kreeganie lizali rany po Sweet Water).
Gauldoth sam nie wiedział, co czytał, gdy rzucał zaklęcie.
<[ W efekcie Xeron musiał pokonać wodzów Żywiołaków nim zdobył artefakty i dotarł do najlepszego w Antagarichu alchemika Khazadara (jak źle to poprawcie) który za "jedyne" 100.000 szt. złota oczyścił artefakty z materiałów promieniotwórczych i zbudował bombę atomową którą zgodnie z umową umieścił w ostrzu (zapewne miało to zmylić "tubylców" gdyby jakoś broń ta wpadła w ich łapska). [Ciekawe że ostrze zawierało figurkę Feniksa - czyżby znak odrodzenia z popiołów tego świata dla Kreegan]. Co do Khazadara to lepiej nie wspominać jaki los go czekał za tą "drobną przysługę" kosmitom (przy której z resztą pewnie korzystał z wiedzy Starożytnych).}.
Ten kowal był wygnanym z Bracady alchemikiem, a na dodatek byłym członkiem Świątyni Baa, więc wątpię by cokolwiek wiedział o Starożytnych.
Poza tym, bomba atomowa nie ma takiej siły, jaką widzieliśmy w intrze HIV (ani outrze MM6). No i żadna z osób ocalonych z Rozliczenia nie chorowała potem na dziwne, przewlekłe choroby, a wątpię by wszystkie one brały kąpiele odkażające.
<[ Tak więc udało się Xeronowi utwozyć broń nazwaną Ostrzem Armagedonu, ale jak wiemy Sojusz Erathii (Katarzyna) z Wł.Żywiołów, posiłki Rolanda i partyzanci Gelu skutecznie odcięli go od stolicy Eofolu Kreelah, a następnie odebrali mu ostrze. Przy tym Xeron (jako wojownik kreegan) nie wiedział jak zastosować ostrze do niszczenia i jedyne co mógł zrobić to ratować tyłek dzięki teleportelowi jego zaufanego diabła (bodajże Hexa).
A rzucanie Armegaeddonu podczas bitwy to niby co było jak nie użycie miecza?
Ostatecznie to i nawet rzekoma pomoc z Nighonu nie pomogła w ocaleniu Lucyfera i elity Eofolu. Po pokonaniu Lucyfera Katarzyna wraz z Rolandem pozostawili wyznaczenie nowego króla Erahii Gen.Kendalowi sami odpływając do Enroth (zakładam że po znajomości gen. mianował królem Gelu). Tymczasem z Erathii znikły nagle Żywiołaki, czyżby zaniepokojeni po sygnale od Escatona Starożytni wysłali ludzkich nadzorców zwanych Przodkami aby ci sprawdzili co się dzieje i w razie problemów odnaleźli "emerytowanego" bohatera Tarnuma (moim zdaniem eksperymentalnego cyborga z wszczepioną pamięcią pierwszego króla Barbarzyńców - swoją drogą najskuteczniejszego z cyborgów Starożytnych), który to otrzymał nowe zadanie jakim było zamknięcie z powrotem Żywiołaków w ich magicznym wymiarze.
Przodkowie 'siedzą" na Antagarichu (bo na innych kontynentach cicho o nich) od ponad 1000 lat. Poza tym fabuła HC: Władcy Żywiołów mówi co innego o zadaniu Tarnuma.
Koniec całej tej historii to przekazanie Ostrza Armagedonu Gelu który obawiając się jego mocy postanowił zniszczyć je za pomocą Ostrza Mrozu (nie wiadomo czy celowo uświadomiły go Żywiołaki, czy też tak doradzili mu tak druidzi). I tak zaczyna się część tej historii z mieczem mrozu w centralnym punkcie, ale o tym napisze później.
Gelu dowiedział się o legendzie, że jeśli te dwa ostrza się spotkają, dojdzie do końca świata. A tylko Ostrze Armageddonu mogło zniszczyć Miecz mrozu, więc Gelu postanowił, że jeśli będzie miał oba miecze, świat będzie bezpieczny. A jego pycha nie pozwoliła mu na zobaczenie co się rzeczywiście dzieje. Skutek tego znamy.
I na koniec - Starożytni to nie tylko technologia, to też magia i kontrola nad żywiołakami.