Imperium

Behemoth`s Lair

Leryn

Owszem, przeczytałam. Mam wszystkie - są naprawdę świetne. Colfer pisze tak dobrze, że nawet nie zauważyłam, kiedy książka się kończy ^^ Jest to jeden z nielicznych autorów, których lubię. W książce nie brak zabawnych momentów. Klimat - po prostu cudo. Postaci, które...
-Au... - Mruknęła Leryn, wstając chwiejnie. Potrząsnęła głową i zobaczyła smoka naprzeciwko siebie. Stała spokojnie, wpatrując się w stworzenie. Smok nawet się nie ruszył z miejsca. Po chwili odleciał, hen, w dal. -Czarny sycylijski najgroźniejszy? - Zamyśliła się. -...
Nie podzielam twojego zdania w tej kwestii. Według mnie ta seria jest po prostu nudna. Mnie zniechęciła już od początku, napisane 'ciężkim' stylem. W dodatku wydarzenia z książek są przewidywalne. Mnie się wcale nie spodobało...
Prawdziwa Leryn rzuciła się do przodu. Po chwili mruknęła coś i rana Kordana zaczęła się zabliźniać. -Ty go trzymaj, Durinie! Będzie żył, ale pilnuj go - Poleciła. - A ja... W jej dłoniach zjawiły się kule lodu. Po chwili druga Leryn wstała, a w jej dłoniach zjawiły się...
-Znakomicie! - Zawołała Leryn. Po chwili schyliła się nad Nekromantą i powiedziała cicho: - Widzę, że przybyłeś za mną... Szukasz mej potęgi? Nagle uwagę wszystkich zwrócił run, połączony w całość. Po chwili znalazł się w pieczęci i znalazł w dłoniach Kordana. Leryn...
-Antymagiczna klatka? - Leryn zmarszczyła brwi. - Niestety, nie znam tego zaklęcia, więc nie mogę go użyć. Mogę ci jedynie przekazać moją magiczną moc i energię, bo widzę, że ty jesteś wykończony. Po chwili podeszła do Kordana i usunęła jego 'kaca', po czym stanęła obok...
-No, w końcu! - Burknęła Leryn, lądując w Przyb(ó)dówce. - Skąd znasz Ashgana? Nie wiedziałam nawet, że Nekromanta w ogóle go zna! Myślałam, że Ashgan był w Szarych Graniach... - Usiadła na krześle. - W końcu się skończyło.
-Usnąłeś? Jakim cudem? - Leryn wytrzeszczyła oczy. Po chwili zwróciła uwagę na własne obrażenia. - O boże, jak ja wyglądam? - Przeraziła się. Przyjrzała się pozostałym. - Durin jeszcze leży? No nic to, damy mu odpocząć. Kordan chyba wygląda najlepiej, bo rany zabliźnione,...
-Dzięki wielkie. - Czarodziejka odczuła wielką ulgę, gdy rany się zabliźniły po zaklęciu Vokiala. Leryn sięgnęła do torby po butelkę. -Herbatka ale - Powiedziała usprawiedliwiającym tonem. - Ktoś chce? I nie... Elfi partyzanci? Och, nie. Ja słyszałam, że król Jehaerys z...
-I ja się urodziłam w Nevendaarze! - Ożywiła się Leryn. - Mój brat... A, nieważne. - Sięgnęła po butelkę herbatki ale i wychyliła ją duszkiem. - Ja dowodzę oddziałem magów. Och, widzę, że słudzy Nekromanty jeszcze są? No, to poćwiczmy sobie. - Wyszła z gospody.
-Taaak, ale król wciąga mnie w tę wojnę - Odparła ponuro Leryn. - Mówi 'jesteś pod moją władzą, kazano mi, byś była na moim dworze, a uwierz mi, że tego nie chcę - a więc masz mnie słuchać!' - Mruknęła, po czym spopieliła kilka szkieletów. - No i tak służę - bo muszę.
-Znakomicie, znakomicie - Odmruknęła Leryn. - Ale zaraz będzie jeszcze lepiej. - Wskazała coś, co czerniało na horyzoncie. - Tam są smoki... Au! - Po chwili kula ognia trafiła oddziałek arcyliczów. - A wam?
-Powodzenia! - Wrzasnęła jeszcze Leryn, widząc, jak Kordan i jego towarzysz odjeżdżają. - No, to się zaczyna. - Powiedziała do siebie. Po chwili przyzwała błyskawice. Run, połączony, dał jej ogromną potęgę. Większość smoków skończyła jako proch. - No, już się kończy! A...
-Nie może być! - Ryknęła Leryn. - Oni wciąż idą... Wybiegła na wzgórze, które mieściło się za oberżą. Dostrzegła armie, nadchodzące z północy. -O mój boże... - Szepnęła do siebie. - Jehaerys zdradził. Zbiegła na dół i dołączyła do pozostałych. -Jehaerys jest...
-Dopóki Jehaerys żyje, tak! - Odkrzyknęła Leryn z oddali. - Z bliska jest zbyt... niebezpieczny. Ktoś mi skombinuje łuk? Uczyłam się, mogę trafić... - Rzuciła zaklęcie dematerializujące. Po chwili większości armii już nie było. Zapadła się w niebyt. Teraz nad polem walki był...
-Dzięki, Durinie! - Zawołała Leryn, po czym naciągnęła na łuk strzałę. Uważnie wycelowała... Po czym trafiła króla Cieni w serce. - Hura! - Zawołała. - Trafiony... Hmm... - Długo przyglądała się, jak Jehaerys spada. Po chwili jej coś spadło na głowę.
-Tfuuu! - Wrzasnęła czarodziejka, wyciągając z ust kość. Wstała po chwili i zatoczyła się jeszcze. - Dobra... Widzę, że już niewielu zostało. To skończmy robotę i wracajmy do Przyb(ó)dówki Gildii. Jehaerys już nie żyje, jego armii nie ma... Tylko kilku niedobitków. - To...
-Ups... - Mruknęła czarodziejka. - Ale nie jesteśmy w Przyb(ó)dówce, a poza nią... - Zamyśliła się. - Dobrze, już nie będę. - Obiecała skruszona.
Niestety, nie czytałam, ale zamierzam. Moje pierwsze spotkanie z fantasy? - Zastanowiła się Leryn. -A, to... Brat zauważył, że ostatnio szukam czegoś do czytania, to mi dał "Hobbita". I niech mu wielkie dzięki będą, to mnie tak zaciekawiło, że sięgnęłam po następne książki. I...
-TO jest dobra zabawa? - Spytała Leryn z niedowierzaniem, przemykając pod ramieniem cmentarnego golema, po czym weszła do Przyb(ó)dówki. - No wiesz, ja bym z tym na cmentarz poszła! - Zawołała jeszcze, wychylając się przez okno. - Tam jest ciekawiej, niż tu. I możesz sobie...