Dagon, już sam fakt, że nie może Ci toto ruszyć, jest bardzo wymownym przykładem porażki siódemki :) Toż to zwykła strategia turowa, naprawdę potrzeba aż takich wymagań? Skyrim chodzi bez zarzutu z milionem modów, a Heroes VII się wiesza na słabych detalach.
Najpierw czekam pół godziny, aż steam ogarnie, że coś od niego chcę, przygotuje inicjalizację procesu uruchomienia gry, potem się zaktualizuje i ściągnie na nowo te setki gigabajtów, bo po co zgrywać tylko zmiany, jak można całość na nowo, potem obejrzę sobie filmik z logo Ubisoftu, którego nie mogę przeklikać, potem obejrzę sobie kolejny raz ekran wczytywania, bo się menu musi załadować, potem poczekam aż się opcje mapy wczytają, potem poczekam aż się mapa wczyta, potem miasto w grze, przed każdą walką wczytuje się pole bitwy, a po każdej turze pół godziny AI robi ruchy. Dynamika gry jest przez to zerowa, jednostki biją się godzinami, za to mamy dużo efektywnych animacji i najazdów kamerą. Jeśli po trzeciej turze jeszcze mnie szlag nie trafił, to radość z gry jest już tak niska, że czuję, że tylko się męczę. A wyobraź sobie, że grasz z kumplem hot seat i jeszcze czekasz aż on skończy turę. I prowadzi w niej trzy walki.
Toż to absurd. Jak mi się Heroes 2 wykrzacza co pół godziny, to dosłownie w 15 sekund robię restart i wczytuję autozapis i jest to dużo mniej uciążliwe. Ale ok, rozumiem, że to wina mojego kompa, a nie gry.
Druga zapora to cena. Trzecia to bugi. To tyle w kwestii technicznej, co jest nie tak. Teraz jeśli chodzi o samą grę:
1. Fabuła, na ile dane mi było się zorientować, nie porywa zupełnie. Bez serca.
2. Czytelność - mi przynajmniej przeszkadza. 3D na mapie już od 5tej części nie pomaga w rozeznaniu (a przypominam, że to strategia, gdzie czytelność powinna być kluczowa), ikonki w rozwoju miasta są tak małe, że nic nie mówiące, podobnie z kołem umiejętności bohatera. Nie ma nawet dużych obrazków bohaterów czy jednostek, tylko maleńkie ikonki. Żeby zobaczyć jednostkę, trzeba wejść do encyklopedii i kliknąć na szkice. To nie tak powinno działać.
Przez olanie totalnie aspektu "wrażeniowo - estetyczno - emocjonalnego" ta gra po prostu nie ma ducha. Nie robili jej artyści, tylko rzemieślnicy, odtwórcy. Dostali instrukcję w stylu: "zróbcie tak, jak chcą gracze: ma być to, to i tamto. Najlepiej tanio i szybko. Co się da skopiujcie ze starych części, grafiki też, ch*j tam, i tak kupią." No i jest. Szybko, tanio, jak w McDonaldzie. Niby ok, wszystko działa, niby tak jak chcemy, niby pięknie pachnie i wygląda i zawiera co zamówiliśmy... ale jednak smakuje jak papier. Te zamki niby śliczne, ale nie cieszą, jak sztuczne atrapy z kartonu. Te bitwy niby wszystko w porządku, ale już w pierwszym tygodniu gry kusi włączać autowalkę, żeby się nie męczyć.
Mnie ta gra po prostu męczy. A szkoda, bo tak jak mówi Hell, wizualnie jednostki są dużo fajniejsze niż w H6, i przynajmniej częściowo wróciła stara dobra mechanika z H3.