Witam wszystkich. W zasadzie jestem tylko obserwatorem Forum, ale przeczytałem wszystkie posty z tego tematu i postanowiłem dorzucić swoje trzy grosze. Mój nick zdradza już pewnie, jaką mam opinię o „czwórce”, tym niemniej pozwolę sobie wypowiedzieć się nieco szerzej.
Przygodę z Heroes zacząłem od III... Chociaż nie. Wcześniej znajomy Anglik zaprezentował mi II, w którą grał, kiedy ja na innym komputerze łoiłem w tym samym czasie w KK n’D. Tłumaczył mi, o co chodzi, ale nie za bardzo byłem wtedy zorientowany w sekretach albiońskiej mowy J. W każdym razie sam z siebie zacząłem grać dopiero w numer III. To dzięki niej zostałem dożywotnim fanem serii HoMM: kosmiczny poziom grywalności, syndrom jeszcze jednej tury i tak dalej, była to po prostu sytuacja, gdzie między mną a grą wszystko... „zagrało”. Nie będę rozpisywał się o licznych zaletach i nielicznych wadach tej części, inni rozmówcy uczynili to już w wyczerpującym stopniu. Potem pojawiło się IV.
Nie jestem człowiekiem, który uprzednio określa swoje oczekiwania, by potem skonfrontować je z rzeczywistością, także IV połknąłem od razu. Dla mnie był to duży krok naprzód, gra inna od poprzedniczki i Bogu dzięki, na tym polega ewolucja. Kolejna część serii powinna przynosić ZMIANY, nie kultywować sprawdzone schematy i rozwiązania, to rola dodatków. Jeżeli komuś nie odpowiada IV, niech w nią po prostu nie gra. W III jest przecież edytor map (z którego notabene skorzystałem dopiero w V za namową kumpla).
IV na plus:
- walka bohaterem. Wreszcie byli to Bohaterowie Mocy i Magii pełną gębą. Uwielbiałem grać Barbarzyńcą.
- rozwój umiejętności bohatera.
- administracja miastem, wymuszony wybór jednego z dwóch budynków.
- poruszanie się samym bohaterem (wreszcie!).
- poruszanie się stworzeniami (nie trzeba już gnać nowo najętym bohaterem po każdą kopalnię czy zasoby lub dostarczyć jednostki do innego miasta. Zawsze preferowałem grę jak najmniejszą liczbą bohaterów, więc dla mnie było to duże ułatwienie.
- fabuła. W IV poczułem wreszcie głębszą więź łączącą mnie z bohaterami, mogłem ich bliżej poznać, dowiedzieć się trochę o ich przeszłości, zasadach, przywarach – Solymr ibn Wali Barad, tak? Chyba tak się to pisało. Jedna z najlepszych postaci.
- codzienny przyrost jednostek, wspaniała sprawa, urealniła nabór żołnierzy. To logiczne, że: jeden będzie gotów już we wtorek, a co do tych trzech, panie, to musisz się wstrzymać do piątku, no, tego cyklopa nie wyszkolę wcześniej, tępe z niego bydlę J Szkoda, że zrezygnowano z tego w V.
- karawany. Absolutny majstersztyk, tego najbardziej brakuje w III.
IV na minus:
- administracja miastem, wymuszony wybór jednego z dwóch budynków (tak, wiem, że umieściłem to również wyżej, ale akurat to rozwiązanie jest kontrowersyjne. Kwestia gustu, jednak bardziej na nie. Wciąż czekam, aż w Heroes będzie można wyburzać budynki i stawiać alternatywne, a potem znowu wyburzać i stawiać, za każdym razem odzyskując część surowców jak w KK n’ D 2. Coś takiego jest ponoć w WOG-u, w którego jeszcze nie grałem, ale się przymierzam.
- „przebogacony świat”, za dużo tych elementów na mapie. Dobrze, że V wróciła nieco ascezy.
- połączenie Nieumarłych i Inferno.
Oprócz tego standardowe minusy wszystkich części do IV włącznie, czyli:
- jest zabawa, dopóki nie skompletuję na tyle silnej armii, by wszystko roznosić w pył
- grafika mimo nie wszystko nie wytrzymująca próby czasu, grywalność co prawda przesłania jej archaizm, ale to już jednak nie to.
Reasumując: IV nie była niewypałem, była po prostu kolejną odsłoną serii, która na swoje szczęście lub nieszczęście wprowadziła sporo zmian. Do mnie to trafiło, zresztą jeśli chodzi o Heroes, to ja naprawdę jestem w stanie dużo zaakceptować i wybaczyć. IV nie była odcinaniem kuponów od sukcesu III, było to pełnoprawne Heroes of Might and Magic IV. Nie 3,5.
Nie wypowiadam się o edytorach map ani trybie multiplayer, bo nigdy z tych opcji nie korzystałem. Edytor poznałem dopiero w V i jest ok. Uważam się za fana serii, grałem w każdą część od I do V wraz z dodatkami, posiadam wszystkie w swojej kolekcji, ale przechodziłem tylko kampanie i pojedyncze scenariusze przygotowane przez twórców. Na tym mój apetyt się kończył, po prostu nie chce mi się tracić czasu na mutiplayera czy tworzenie własnych map. Wystarcza mi to, co mam na tacy. Uważam się za fana serii, ale, może niektórzy nie uwierzą, dopiero podczas grania w V odkryłem, dzięki temu samemu kumplowi, że istnieje coś takiego jak opcja „szybka walka”. Wiem, brzmi nieprawdopodobnie, ale tak było. Może to rzucić nieco światła na mój stosunek do opcji podstawowych i zaawansowanych: nigdy się nimi nie interesowałem. Teraz się to trochę zmieniło – zacząłem szperać. No, „szybka walka” rządzi J.
Słowo o V, choć to temat na inną dyskusję: akceptuję ją bezwarunkowo, wręcz uwielbiam. Orkowie i Krasnoludowie są cudni. Teraz czekam z niecierpliwością na trzecią odsłonę LotA.
Ja po prostu kocham Heroes’ów. Wszystkich.
Pozdrawiam i życzę wielu zarwanych nocy przy ulubionych częściach HoMM’a.