Nieco zmieniłem nazwę tematu, bo może w końcu przerodzi się to w coś ambitniejszego...?
Baronus
To jest prawda. To, że Complete różni się ,,niewiele" od wydań u nas, nie zmienia faktu, że nie jest tym samym. Menu jest inne i to jest duży problem, bo niewielu potrafi dorobić. Do tej pory o ile wiem nikt nie zrobił... Owszem akurat korekta tekstów nie jest duża. Trudno też orzec czy w kodzie nie ma jakichś zmian. Nie wpływa to zasadniczo na grę. Jednak to jest inne wydanie.
Menu bym pewnie umiał zrobić, gdybym miał do dyspozycji ikony przycisków i czcionkę. I to jest problem wręcz trywialny biorąc pod uwagę to, że posiadacz Złotej Edycji bez problemu może połączyć się i zagrać z użytkownikiem wersji Complete (innymi słowy wersje te są ze sobą kompatybilne - należy tylko upewnić się, że ZE ma poprawione statystyki stworów).
Baronus
Nie ma nawet polskich wersji gier, bo miejscowa ludność nie potrzebuje własnego języka. Takie podejście to największe dno. Szczególnie gdy widzę, co mają Czesi, nie mówiąc o Rosji. Tam zawsze jest kilka wersji.
Wypowiem się może, bo częściowo mnie też dotyczy Twoja opinia.
Różnie bywa, Heroesów wolę po polsku, ale np. takiego Fallouta, Starcrafta, Overwatcha wolę po angielsku w oryginalnym dubbingu z tego względu, że polskie lokalizacje:
1. Brzmią strasznie dziecinnie, a gra aktorska sięga nowego poziomu kiczowatości, przykład, Diablo 2, Decard Cain (niestety brak udźwiękowienia):
"I've not set foot in glorious Kurast for many years. But I never would have imagined it could be so corrupted.
Certainly, this must be Mephisto's work!"
"Od wielu lat nie byłem we wspaniałym Kurast... Ale nigdy bym nie przypuszczał że mogło zostać tak splugawione... To na pewno sprawka Mefista!"
"Sprawka" to może być Gargamela ze Smerfów, albo Bobka z Muminków.
Zupełnie zmienia się także hmm... akustyka? tony dźwięków? Nie wiem jak to prawidłowo określić, przykład (chociaż merytorycznie bardzo fajnie to wyszło):
Beer, beer, beer: https://www.youtube.com/watch?v=SrEFWv8aSQ8
Piwo, piwo, piwo: https://www.youtube.com/watch?v=hbsT9OOqvzw
2. Uważam, że nic nie jest w stanie dokładnie oddać zamysłu twórców jak oryginalne nazewnictwo, zwroty, dialogi, akcenty... Wielokrotnie występuje też sytuacja, w której nie da się dokładnie przetłumaczyć np. żartu, który jest grą słów.
3. Bardzo zraziłem się do polskich lokalizacji, bo były (i czasami nadal są) robione na odwal, z błędami językowymi, ortograficznymi... Patrzenie na takie partactwo odbiera mi chęć do gry.
Dlatego w większości przypadków wolę anglojęzyczne wersje. Daje mi to więcej frajdy z gry.
Baronus
Jasne pralki, lodówki, samochody przecież nie są przymusowe. Możesz nie używać. Jedzenie też. W ogóle po co polskie teksty? Nie musisz żyć. Absolutnie niedopuszczalne.
?
Baronus
To jest obowiązek sprzedawcy w Polsce. Towar ma mieć polską instrukcję. W obcym języku to tak jakby nie było. Dlatego odsyłanie do goga gdzie nie ma polskiej wersji to bezczelność.
Ale GOG.com mimo, że właścicielem jest CDP, to nie jest to "polski sprzedawca". Poza tym, widzę pewną konsekwencję w tym, że nie oferują polskiej instrukcji, skoro nie oferują polskiej wersji gry...
A na upartego, to możesz sobie ściągnąć polską instrukcję z internetu, nie trzeba długo szukać.
Baronus
Jeśli gracze robią spolszczenie sprzedaż rośnie. Gog zarabia za nie swoją pracę.
Proszę o wiarygodne źródło takiej informacji.
Potwierdzone info: Sprzedaż GLOBALNA wzrosła np. z momentem premiery Heroes 3 HDE, która przypomniała ludziom czym było oryginalne Heroes 3. Kupowali wszyscy, nie tylko polacy.
Sprzedaż nie wzrośnie dlatego, że na jakimś fansite opublikuje się spolszczenie dla graczy z Polski (czyli coś dla pewnej wąskiej grupy)... I przypominam, że spolszczenia dla HC jako takiego jeszcze nikt nie zrobił, więc nie wiem skąd Ci się to wzięło, że GOG zarabia na spolszczeniach. Cała ta teoria jest mocno naciągana.
Baronus
Ja nie robię właśnie dlatego, nie znoszę cwaniactwa. Bo szemrane typy mają czelność mówić o ,,piractwie" gdy ktoś tylko ściąga. A sami zarabiają NA CZYJEJŚ PRACY, jak sami to określają. A gracze mogą tylko darmo to zrobić.
A czytałeś to co napisałem? Bo chyba nie.
Nie zarabiają na czyjejś pracy, bo nie sprzedają fanowskich spolszczeń. Sprzedają to co opisują na stronie produktu, a do fanowskich lokalizacji nie ma nawet jednego odniesienia. Koniec i kropka.
-> Jeżeli kupisz białą koszulkę bez nadruku i z własnej inicjatywy zafarbujesz ją na niebiesko, a potem ogłosisz się, że każdemu możesz zafarbować za darmo - czy sprzedawca koszulek zarobi więcej? Nie, bo niebieskie koszulki można kupić za podobną cenę, a w dodatku nie ma potrzeby ich farbować.
Jeżeli wydawca gry zechce zatrudnić ludzi do wykonania oficjalnego spolszczenia, to gracze też mogą dostać kasę za zrobienie rzeczonego spolszczenia. Tylko muszą zostać przez tego wydawcę zatrudnieni. A jeżeli wydawca nie chce robić spolszczenia (bo jest to np. dla niego nieopłacalne - sorry, takie sytuacje się zdarzają, takie życie), to kwestia lokalizacji nieoficjalnej spoczywa na fanach. By gamers for gamers. I za takie inicjatywy należą się im słowa uznania, a nie krytyka.
Baronus
Za pieniądze to by mieli proces o ,,piractwo".
Piractwo jest wtedy, gdy do osobiście wykonanej lokalizacji dodajesz całą aplikację (a więc kod, którego nie jesteś autorem) i to sprzedajesz, jakby wszystko było Twoje własne. Zdajesz się nie rozumieć o czym piszesz.
Baronus
A widzimy, że jest problem bo gra po angielsku nie jest fajna jak się nie rozumie. W grze fabularnej to absurd nie rozumieć fabuły. Zostaje tylko klikanie z pamięci.
Nie wszyscy mają ten problem. Ja np. nie mam, o czym pisałem wyżej. Ale jak dla innych to jest problem - polska wersja Heroes 3 jest cały czas dostępna na rynku.
Baronus
Szkoda w ogóle mówić. A będzie jeszcze gorzej jeśli gracze będą kupować po angielsku. ,,Bo nikt nie zmusza, żeby kupić". Tłumaczeni to olbrzymi koszt. Aktorzy nie wezmą do ręki 100 czy 200 zł. Tłumacze też muszą posiedzieć. Plastycy robić napisy. A następnie programiści to pakować. Wygodnie jest przyzwyczaić ludzi do wersji angielskiej. Zero kosztów. Tylko my nie musimy się z tym godzić. Najlepiej mówić za siebie. Ja się nie godzę i nie kupuję po angielsku gier mających światowy zasięg.
Właśnie sobie odpowiedziałeś czyja jest tak naprawdę wina za opisaną przez siebie sytuację.
Nie krytykuj i nie bojkotuj sklepów z grami za politykę wydawców.
I na sam koniec dodam drobną myśl, która właśnie mi wpadła do głowy: Jak na obrońcę spolszczeń i polskich lokalizacji, sam nie za bardzo starasz się w swojej pisowni.