Hood vs maestro 2:1
cytadela - twierdza 1:0
twierdza - cytadela 1:1
twierdza - nekropolis 2:1
1. Grając twierdzą postawiłem na taktykę i łucznictwo. Widząc wiedźmę przeciwnika bałem się trochę deszczu, dlatego nie zrobiłem zbitej formacji, tylko z lukami (tak, aby ważki mogły wlecieć). W fazie ustawiania miałem wilka ustawionego nie w tym polu, w którym powinien stać, ale zauważyłem to później i stwierdziłem, że przestawię go po wait'cie. To był błąd, bo Hood wrzucił mi hydry na teleporcie... nazwijcie mnie noobem (bo mi się należy), ale o tym nie pomyślałem. Straciłem cały mój plan na bitwę, musiałem kombinować. Mimo hydry stojącej wokół 5 jednostek, o mało bym tej partii nie wyciągnął. Na koniec zostało mniej niż 200 gnolli z 9 hp i jakieś 30 moich ogrów + 2 odziały żywiołaków powietrza. Przeciwnik znowu tutaj mnie męczył teleportem, bo z prayerem i hastem jego gnolle były najszybsze. Nie byłbym w stanie go złapać, mógłby też murować się polem mocy i przyzywać żywiołaki na zmianę, miał jeszcze kupę many do wykorzystania.
Gra była do wygrania, gdyby nie błąd na początku. Nigdy więcej go nie popełnię. Teleport po prostu za rzadko się trafia i jeszcze nie byłem ofiarą takiej akcji, za mało doświadczenia.
2. Mieliśmy długą przerwę do tej gry, więc sobie ją ułożyłem w głowie. Ustaliłem, że do zwycięstwa potrzebuję kulki od dispella (inne warianty też miałem gotowe, każdy wymagał swoich warunków). Dostałem 3 ciekawe ścieżki, jedna bardzo potężna (ale bez kulki), dwie pozostałe z kulką i średnimi artami. Przeciwnik zabunkrował się na taktyce w rogu mapy. W 1. turze podszedłem wszystkim z prayerem. W drugiej przeciwnik sklonował cyklopa i walnął całą strzałą. Wyczekałem i mass haste. Na początku 3. bless. Na przełomie 2 i 3 zaatakowałem goblina tak, aby go dobić i wpuścić gorgonę na up. behemoty. Było warto, bo 1 padł od obrażeń, a kolejne 3 od umiejętności. Potem jeszcze luck na lizaku, kolejne 3 miśki. Przeciwnik chciał w tym momencie rozproszyć, ale rozproszył tylko swoje błogo. Tutaj już było rozstrzygnięta walka, deszcz meteorytów dobija behemoty i wilki, gnolle wbijają w orki jak w masło. Po drodze bazyliszki zamieniły w kamień ptaki gromu i zmasakrowały ogry. Wszystko tak jak zaplanowałem.
3.
Porażka po losowaniu zamków. Proponuję, żeby w fazie pucharowej gracze mogli się umówić, czy grają do 2 wygranych, czy do 2 przewagi. Sytuacja nekro na twierdzę jest nie do wygrania na pewnym poziomie.
Hood zasłużył na wygraną pierwszą bitwą, gdzie świetnie wykorzystał mój błąd. Ostatniej nie mam sobie za złe.
Miło było wziąć udział w turnieju, wiele się nauczyłem przygotowując się do niego i grając w nim. Udało mi się też sprawić małą niespodziankę. To na pewno nie jest ostatni turniej, w którym wziąłem udział. Pozdrawiam