"Twórcy nowej historii" - zagrałem w ową mapkę z kompem, ogólnie miałem dobre wrażenia z gry, choć znalazło się kilka błędów.
Początek scenariusza jest zbyt łatwy, co odbija się w późniejszym etapie gry, nie wiem, może przesadzam, jednak z własnego doświadczenia wiem, że gdy na w początkowym okresie wszystko idzie zbyt łatwo, potem odbija się to na grywalności. Wybrałem Zamek i już od razu zdenerwowała mnie postaw sojusznika, zawiesił się bowiem na 1 turze i nie miał zamiaru się ruszyć do końca gry (do poprawki, może lepiej wstawić budki z goblinami i urukami i dać jakąś skrzynkę ze skarbem). Wracając do mojej gry, po zrobieniu ''porządków'' dookoła zamczyska (trzy populacje), ruszyłem pełen entuzjazmu na wschód, rekrutując to, co byłem w stanie wykupić (jak co grałem na 200%, czyli maksie). Bez problemu dotarłem do pierwszego przeciwnika tym, co miałem z sobą. Walczyłem z ciekawości na ''automacie'' a podbicie pierwszego wroga nie sprawiło żadnego problemu (dzięki bazyliszkom i minotaurom - ten etap scenariusza jest zbyt łatwy). Podszkoliłem bohatera na tyle, ze nikt już mu nie podskoczył. W międzyczasie śladem owego herosa podążał kolejny bohater, szkoląc się ''rezerwowo''. Jak się okazało, przyniosło to oczekiwany rezultat. Pierwsze walki w obronie Emerald Moor stoczyłem Tyriusem (początkowy bohater), dalej dawał już sobie radę jego ''zastępca''. Przerzut armii z populacji był bardzo prosty - użycie teleportów prowadzących do Emerald Moon. Zlikwidowanie oponentów było tylko kwestią czasu, wręcz zabawy (podszkoliłem trzeciego bohatera, aby ten bronił strategicznego miasta, gdy pozostali dwaj robili rzeż na mapie). rają na luzie, cała misja zajęła mi 6 miechów aby ją ukończyć, co uważam za zbyt proste. To chyba jedyny minus, zbyt łatwy start, brak zagrożenia na podbicie ziem początkowych ze strony komputerowych graczy.
Plusy to ciekawa i klimatyczna fabuła, choć komputer wyprzedza niektóre akcje, które miał zrobić gracz (przykładem jest zwój przywołania okrętu, którego nie właścicielem nie zostałem do końca scenariusza). Gdyby to troszkę ''zmodyfikować'', scenariusz byłby ciekawy, bo mimo to komputer i tak potrafił zaskakiwać.
Mapa - może jestem zbyt ''upierdliwy'', ale skoro tworzysz scenariusz klimatyczny, postaraj się zachować ''klimat'' mapki. Po jakiego czorta wstawiłem budynki rekrutujące Demony (Wrota Piekieł), na terenach Zamku. Ma się to jak piernik do wiatraka. Wyspa Bazyliszków jest totalnie skopana - narąbane budynków rekrutacji jeden przy drugim, niewielki rozmiar wyspy i ta biblioteka na jej brzegach. Jadą dalej - przyłączenie się sporej grupy minotaurów, uważam za zbyt proste i łatwe rozwiązanie. Tereny zamku Sorrow Crow to sielanka, typowe tereny ''gospodarcze'', niezagrożone zupełnie przez nikogo. Samego zamku dla potrzeb militarnych nie rozbudowałem, szkoda była ''zachodu'', kasy i surowców. Jak pisałem wyżej, tereny elfów (Marishen, Twierdza Losu), podbiłem bazyliszkami i przyłączonymi minotaurami, plus niedobitki z tego, co zdołałem wykupić, ruszając na wschód. Mając trzeci zamek Bastionu (Emereldal Monn), czułem ze pokonanie wrogów będzie niczym wypicie kufelka piwa...Tak też się stało.
Mimo wszystko scenariusz jest ciekawy i po kilku przeróbkach będzie sporym wyzwaniem. Troszkę kuleje miejscami jeśli idzie o ''klimatyczną'' budowę mapy - nadmierna ilość budynków szkoleniowych w obrębie jednej wyspy, ''niesmaczki'' typu Drzewo Wiedzy wśród gór itp...
Nie dotarłem do Statuy Legionów, jednak w edytorze piszę, ze nie można jej zdobyć (nie istnieje na mapie). Przepraszam że tyle ''złego'' w mojej opinii, choć są to zapewne ''pierdołki''. Mimo uważam mapkę za spory sukces, jest grywalna, z ciekawa fabułą i kilkoma ''niespodziankami''.