Dzisiaj podczas tradycyjnego środowego odkurzania mieszkania pomyślałem trochę o tym jak mógłby wyglądać film osadzony w realiach MM. Ostatnio po długiej dosyć przerwie spowodowanej różnorodnymi przyczynami takimi jak zgubienie płyty (no dobra, schowała mi się w opakowaniu po jakimś albumie Queena :)), nieobecność w domu, siła przyciągania Might and Magic VII i Might and Magic VIII czy jeszcze wcześniej konieczność wypełniania obowiązku szkolnego wróciłem trochę do grania w trzecią część Heroes of Might and Magic. No może nie dokładnie w nią, a oparte na niej kampanie Heroes Chornicles.
Użyłem swoich otrzymanych od kolegi w pakiecie z Disciples II: Mroczne Proroctwo płytek kompaktowych z czterema przetłumaczonymi na polski Kronikami i zacząłem przechodzić kolejne kampanie. Jako pierwszą wybrałem oczywiście Wojowników Pustkowi, a po jej przejściu Podbój podziemi - kolejność chronologiczna. Muszę w tym miejscu dodać, że wcześniej już w te kampanie grałem: Wojowników tylko zacząłem, Podbój przeszedłem cały, w Szarży Smoków zatrzymałem się bodajże na siódmej, a w Władcach Żywiołów na piątej (albo szóstej) misji.
Wielu/Wiele z Was zapewne zdziwi po co o tym pisze. Otóż jak już na wstępie wspomniałem dzisiejsza akcja odkurzania skierowała moje myśli w kierunku filmu. I doszedłem do wniosku, że znakomitym materiałem na film byłaby właśnie historia Tarnuma.
Co przemawia za jego „kandydaturą”? Zacznijmy może od porównań.
- Wojna o Odrodzenie Erathii pozbawiona jest jakichś skomplikowanych i interesujących zwrotów akcji (może poza ożywieniem króla Nicolasa Gryphonhearta). To ciągłe bitwy dużych (lub mniejszych) mas wojska przerywane tylko od czasu do czasu oblężeniami. Trudno wskazać głównego bohatera - mogłaby nim być Katarzyna, ale jej rola w kampanii jest dosyć ograniczona (można „nią” grać dopiero w ostatniej misji). Taki film nie stałby się przebojem.
- Łatwiej byłoby w Ostrzu Armagedonu. Tutaj bohater pierwszoplanowy jest dość wyraźny - półelf Gelu. Ma też poważnego adwersarza - schwarzcharaktera, wodza kreegańskiej jednostki Synów Erebusa Xerona. Jest wątek poszukiwań elementów składowych Ostrza, pojawienie się Wrót Żywiołów, motyw kowala Khazandara, zabójczo skutecznych strzelców, schodzeniu Rolanda na złą ścieżkę itp. Tyle że tutaj wszystko jest dość jednostajne - ciągłe walki diabłów z Erathianami.
- Cień Śmierci ma ciekawe motywy: wyraźnych bohaterów, element poszukiwań, oszustwa Sandro. No i mamy dużo miast, jakie można zobaczyć, piękne krajobrazy Antagarichu itp.
A Tarnum?
Gdyby podzielić film na pięć części, opartych na pięciu częściach Kronik:
1. Warlords of the Wasteland
2. Conquest of the Underworld
3. Clash of the Dragons
4. Masters of the Elements
5. The Sword of Frost
otrzymałoby się wspaniałą całość! Baaaardzo wyrazisty (i do tego jeszcze nieśmiertelny!) główny bohater, który w zależności od części przyjmuje różne postacie. Zmienny charakter - krwawy morderca i nienawidzący magów barbarzyńca w pierwszej, rycerz ruszający do Podziemnego Świata, by uratować duszę swego mordercy, potem Przyjaciel Smoków (ta część musiałaby być niezwykle efektowna - walki smoków avleńskich, nighońskich i potężnych neutralnych!), zmuszony do stania się magiem (cóż za ironia losu!), wreszcie okrutny nighoński Suweren/Władca ruszający na Vori po artefakt, by uratować świat. I wszystko zakończone efektownym wybuchem po zderzeniu dwóch mieczy! Coś pięknego...
Zmienność sytuacji, w jakiej znajduje się Tarnum to jedno. Drugie to jego otoczenie. Barbarzyńskie twierdze, niezdobyte szczyty Blanek, rzeki krwi w Bracaduun, przytłaczające brakiem słońca podziemia, dzikie góry i lasy, w których Nieśmiertelny Bohater poszukuje potężnych smoków, Wymiary Żywiołów, wreszcie lodowa wyspa Vori, przeprawa przez lodowiec i poszukiwania zaginionego miasta. Do tego jeszcze kwestie „moralne”: otrucie kapitanów, ratowanie duszy zaciekłego wroga, który jak się później jest mężem siostry, przemiany wewnętrzne, jakie zachodzą w bohaterze w Podziemiach, polowanie na Ufretina na Vori (swoją drogą to naprawdę dobra nazwa, nie sądzicie?), walka z Mutare, a potem stanięcie po stronie jej pobratymców. I chyba najlepsze: w części pierwszej Tarnum dąży do wymordowania wszystkich magów, by potem samemu stać się jednym z nich - czy to nie byłby świetny pomysł na fabułę?
Nie znam się ani na aktorach ani na reżyserach, ale z pewnością nawet bez tych z najwyższej półki film kosztowałby straszne pieniądze ze względu na efekty specjalne. Muzyka - gdyby była oparta o ścieżki dźwiękowe znane z gier cyklu MM byłoby super.
A pomyślcie o skutkach - zwiększyłoby się zainteresowanie sagą i wreszcie przetłumaczyliby na polski pozostałe części Kronik. Same superlatywy.