Niewątpliwie te trzy części serii MM cieszyły (i nadal cieszą) się dużą popularnością. Jako, że grałem tylko w VI i VII część serii, a chciałbym się dowiedzieć czegoś więcej na temat szczególnie Dnia Niszczyciela.
W moim porównaniu szóstki z siódemką wygrywa ta pierwsza i to mimo gorszej grafiki i braku tłumaczenia na polski. Bardziej odpowiada mi fabuła MM6, bo ta z VII bez Forge wydaje się niepełna. Jak w Waszej opini wypada porównanie tych gier z częścią ósmą?
Might & Magic 6, 7 i 8 - które najlepsze?
Która część MM jest najlepsza?
- Mandate of Heaven
- For Blood and Honour
- Day of the Destroyer
Avonu /
Masz już temat o najlepszej części MM.
Pipiru piru piru pipiru pi!
Morhad /
Avonu de Odihs
Masz już temat o najlepszej części MM.
Chodzi mi bardziej o porównanie części 6, 7 i 8, między innymi w celu sprawdzenia, czy w Day of the Destroyer warto zagrać.
Avonu /
Poczytaj recenzje, pooglądaj filmiki na YouTube (najlepiej z profilu RPGenie) i sam sie przekonasz. Robienie ankiety dla trzech części tylko by się przekonać o jakości gry, to wg mnie gruba przesada, tym bardziej, że jeden temat już masz.
I na koniec - za 20 zł warto (tylko kupując grę upewnij sie czy posiada muzykę podczas rozgrywki - najlepiej wyprobować w sklepie).
Pipiru piru piru pipiru pi!
Invictus /
Mi najbardziej odpowiada MM VI, choć oczywiście w częściach siódmej i ósmej mamy klika ciekawych nowinek, z których z najlepszą uważam Arcomage. Mandate of Heaven posiada duży świat ze wspaniałą fabułą (ta w Day of the Destroyer taka sobie jest). Nie oszukujmy się, graficznie te gry najlepsze nie są, ale tu najgorzej wypada MM VIII - w końcu powstała najpóźniej, więc autorzy trochę czasu mieli. Inna sprawa, że części te (VII i VIII) zostały wg. mnie wydane zbyt szybko i są miejscami niedopracowane.
Na niekorzyść MM VI świadczy brak polskiej wersji, ale to mi tak bardzo nie przeszkadza, czego nie mogę powiedzieć o paru tłumaczeniach z części następnych. Lepiej też (przynajmniej dla mnie) brzmią nazwy ekwipunku w języku angielskim niż po polsku.
Alkin /
Ja najbardziej lubię MM7 za bardzo ciekawą fabułę i nie brzydką grafikę. Widać że twórcy MM mają dobrą wyobraźnię bo potwory są ciekawe ( bardzo fajnie wygląda lisz ). Oczywiście we wszystkich częściach stwory są ciekawe ale najbardziej podoba mi się z MM7. Podoba mi się cały Antagarich a najbardziej Tatalia.
Ghulk /
Siódemka jest moim zdaniem najlepsza. Ósemka jest za krótka i za łatwa, a w Błogosławieństwie Niebios męką jest VARN (mnie uziemił na 8 godzin) i kilka innych lokacji (ta lokacja wypełniona duchami w zadania na arcymaga).
By się z własną pieśnią zmierzyć."
Invictus /
No właśnie - podziemia. One w dużej mierze tworzą klimat szóstki. W części ósmej nie ma według mnie ani jednego tak trudnego lochu, jakich wiele można spotkać podróżując po królestwie Ironfistów. Tomb of VARN to sztandarowy przykład - mi co prawda przechodzenie go nie zajęło aż ośmiu godzin, ale uważam go za najtrudniejszy we wszystkich częściach MM w jakie grałem.
Trzeba jeszcze dodać, że brak w MM6 czaru Niewidzialność dodatkowo utrudniał przechodzenie tych lochów.
Ghulk
ta lokacja wypełniona duchami w zadania na arcymaga.
Corlagon's Estate :).
Mi też się tam nie podobało. Chodzenia od cholery a na drodze tylko duchy i szkielety.