Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia - czyli w skrócie - wszystko zależy od tego, kto daną nację ocenia.
Weźmy dla przykładu "dobre" frakcje - Zamek (Erathię), Fortecę (Bracadę) i Bastion (AvLee).
Erathia "ma na sumieniu" zniewolenie mieszkańców przyszłej Tatalii, Wojny Drzewne z elfami z AvLee czy też potyczki o (właściwie bezwartościowe) Sporne Ziemie.
Przodkowie magów z Bracady mają na sumieniu zniewolenie barbarzyńców, zaś ich potomkowie spętanie magicznych stworzeń (żeby nie powiedzieć niewolnictwo), czy też plany wykorzystania żywiołaków dla swej potęgi.
Elfy też nie były lepsze - to one rozpoczęły Wojny Drzewne (ścinanie posłańców raczej do cywilizowanych metod nie należy).
Co mamy z kolei u "złych" frakcji? Inferno - czyli piekło na ziemi. Tylko co z tego, skoro takie ifryty zostały zmuszone do sojuszu z Kreeganami (dla niewtajemniczonych - diabłami). Podobnie z innymi stworzeniami - czy skoro służą one pod przymusem silniejszym od nich istotą znaczy to, że są z definicji złe?
Z kolei Nighon (loch) to kraj władców, którzy walczą między sobą o terytoria. Ale czy ktoś widział powierzchnię Nighonu? Wulkany, góry i pustynie - nic dziwnego, że mało osób mieszka tam na powierzchni, a walki o terytoria nie powinny nikogo dziwić, zresztą tak jak szansa zajęcia żyznych ziem, gdy nadarzyła się okazja w H3:RoE (potrzeba "przestrzeni życiowej" ;).
No i nekromanci - wcielenie zła. Taa, jasne. Jeśli ktoś przyjrzał się ich filozofii bliżej, wie że opinie o nich są mocno przejaskrawione (to już rozważania na osobny temat).
A teraz nacje "neutralne":
Krewlod czyli Twierdza - źli czy dobrzy? Na pewno okrutni - choćby Festiwal Życia. Z drugiej stroni honorowi (podobno). Najpierw podbili przodków magów, potem byli przez nich zniewoleni, by w końcu po okrutnych rządach Tarnuma uzyskać niepodległość. Potem już się nie mieszali w sprawy innych frakcji.
Więc jeśli popatrzeć przez pryzmat wtrącania się w sprawy innych - to na pewno neutralni.
Tatalia (Cytadela) - najpierw zniewoleni przez barbarzyńców, potem przez rycerzy Erathii, by w końcu wyzwolić się dzięki ich dawnemu oprawcy - Tarnumowi. Podobnie jak barbarzyńcy, nie obchodziły ich inne frakcje. J.w.
Żywiołaki (Wrota Żywiołów) - niby neutralne z definicji - manifestacje sił natury. Tyle, że te "manifestacje" od początku istnienia istot rozumnych dąrzyły do ich zguby. Najpierw pokonani 10 000 lat temu przez (najprawdopodobniej) 10 bohaterów, potem znowu przez Kalohna - ojca Lamandy (H1 się kłania) i w końcu Tarnuma. Bynajmniej nie darzyli ludzkości (oraz elfości, krasności, gobliności czy innych -ości) symaptią, łagodnie mówiąc. Nawet podczas H3:AB nie byli zbyt entuzjastycznie nastawieni (jakby ktoś rozkazał władcom żywiołów udział w walce przeciwko Kreeganom).