Imperium

Behemoth`s Lair

Durin

Durin czuł pot spływający z jego czoła , wyłożył topór na stół i spytał się wynalazcy: -Czy dało by rade jeszcze jakoś go ulepszyć ? Zapłacę jak za robotę specjalną rzekł.
Durin chwycił spoconymi łapskami za leżący na stole topór. - Nieźle, nie spodziewałem się magi iluzji w wykonaniu Maga zagłady - powiedział do siebie krasnolud. - Kordanie, później ci dam mój topór i postawię ci nawet dwa wina, ale teraz nie ma na to czasu - odpowiedział...
Krasnolud zaczął tworzyć na ziemi pieczęci ochronne a w nich jedną naprawczą. W tej chwili bohaterom nie zagrażała magia umysłu. Do pieczęci zaciągnął Kordana, który po chwili się ocknął .Nie zagrażało mu już krwawienie.
- Leryn jedynym sposobem na pokonanie nekromanty, jest zamknięcie go w pieczęci.-krzyknął zmęczony utrzymywaniem pieczęci krasnolud. - Co wy na to?- szybko zapytał
-Proponuje zamknąć go w antymagicznej klatce, tak jak to robią magowie z dalekiego Dolnowschodniego królestwa -Zaproponował Durin -Co wy na to?-zapytał się
Krasnolud padł na ziemie nie mogąc już nawet nic z siebie wydusić, trzeba mu tylko teraz długiego odpoczynku.
- Nareszcie po wszystkim, a ja chyba naszej czwórce postawię po mocnym winku.-odpowiedział po odzyskaniu przytomności krasnolud.
Krasnolud chwycił za swój topór i ruszył z towarzyszami trochę poćwiczyć na martwych towarzyszach Nekromanty.
Durin walczył jak opętany, zabijał odział po oddziale a armii wroga wcale nie ubywało. -Dużo ma ich tu jeszcze zamiar przyjść? - zapytał się towarzyszy broni. Krasnolud czekając na odpowiedz rzucił łuk Leryn, znaleziony na kupce kości po nieumarłych.
W tej samej chwili do przybudówki wszedł zadowolony Durin z sową na ramieniu i kroczącymi z nim 6 towarzyszami. Krasnolud przedstawił Leryn i Vokialowi swoich towarzyszy zaczynając od prawej: - Óin, Nain, Fror, Fili, Thrór, Gror, a to są Leryn i Vokial. - Rzekł Durin. Po wypowiedzeniu...
- Przybiliśmy tu by zbadać runy - odnaleziony krąg Durina. - odpowiedział Fror. - Ciszej Frorze - pouczył kompana Gror. - Spokojnie Grorze oni o tym już wiedzą. - uspokoił Grora Durin. - A kiedy przybędzie Cili? - wtrącił Óin. - Powinna już tu być. - stwierdził zaniepokojony...
Do towarzyszy zbliżył się krasnolud. I z zaciekawieniem spytał, co się wydarzyło, że są tak zaniepokojeni.
-Masz rację, Nekrosie. Bractwo to potężne i złowieszcze, wiem bo miałem kiedyś z nimi do czynienia, a wracając do sprawy - runy mogą być im potrzebne do czegoś, mogą mieć dla nich większe znaczenie niż tylko artefakt.- odparł Durin.
- A to musiała być straszna historia, a z tego co mówisz jaskinia w ogóle nie przypominała tej, do której przybyłem. - Powiedział
- Chyba się do was przyłączę, czas rozruszać trochę kości i poćwiczyć pieczęcie. - Po wypowiedzeniu tych słów Durin wstał z krzesła. I wyszedł z przybudówki za Erickiem i Laysanderem.
-To opuszczona przed wiekami kopalnia, ale nic prócz kilku niegroźnych gigantycznych żuków, dżdżownic i kamiennych golemów nie powinniśmy tam spotkać. - Odpowiedział Durin.
Drużyna zobaczyła osada położoną w środku malowniczego magicznego lasu, słychać było szum drzew i płynącego spokojnie strumyka. Miejsce wyglądało na nieruszone przez nikogo od wieków, prócz kilku domów położonych w koronach drzew i małej palisady. Elfy przyglądały się w...