Gorące DysputyFotel, fajka - filozofia - "[filomedytacja] Byt bezcielesny, Bóg wszechobecny" |
---|
Agon15.05.2011Post ID: 62502 |
To ja może napiszę co nieco o bycie. Czym jest dla was byt, ewentualnie dusza. Teraz sprawa związana z Bogiem, czy nie jest tak, że Bóg jest wszędzie, a skoro jest wszędzie, to może jest też w nas. Może to Bóg jest jedynym bytem i objawia się w ciałach poprzez świadomość istnienia. |
Mosqua16.05.2011Post ID: 62521 |
Czym jest byt? Byt jest przeciwieństwem niebytu. Zgodnie z podstawą onkologii "byt jest a niebytu nie ma", zatem byt jest czymś co istnieje. W naukach technicznych, przyrodniczych i matematycznych obowiązuje zasada "w przyrodzie nic nie ginie", zatem jak uznamy, że świat jest porzucony przez Stwórcę_Stwórców lub, że powstał sam przez się (np. Wielki Wybuch, wyłonienie się z Chaosu) to wówczas można przyjąć tezę, że byt jest stały i niezmienny w perspektywie dłuższego czasu. Wtedy zbliżamy się do idei szkoły elejskiej. Oczywiście wiara, że podstawowym stanem uniwersum jest zastój, jest nie do przyjęcia dla człowieka nowożytnego. Wprawdzie wiele fizyków potwierdza tę ideę poprzez teorię "śmierci termicznej wszechświata", ale to człowiek nie chce przekładać na skalę dla siebie dostrzegalną. Nie chce po prostu wierzyć, że jego dzieci będą żyć gorzej od niego, kiedy on sam żyje lepiej od swoich rodziców. Powróćmy jednak do rozważań bytu. Jeżeli byt jest oraz nie ma możliwości "rozpuszczenia się w niebycie" (ponieważ "nie ma niebytu") to dusza nie może zaniknąć. Musi się gdzieś pojawić. Jeżeli reinkarnacja jest prawdziwa to nie ma co dalej rozważać na temat tego co się dzieje potem. Po prostu jest zmiana ośrodka i tyle. Problem pojawia się, kiedy reinkarnacja ma charakter nie przypadkowy a schodkowy - bo można niejako "wypaść z kręgu". Jeśli się nie mylę to u pewnych buddystów po dojściu do najwyższego poziomu rozpływa się w jakiś panteistyczny byt. W tradycyjnych wierzeniach ludów Chin (Chińczycy to zbyt ogólna nazwa) z powodu błędu urzędniczego jakiegoś demona, anioła czy bożka można było samemu stać się bogiem lub demonem (no i mogły stać się inne wpadki, jak kiedy szlachetny mnich trafiał do sali tortur na dnie piekła, ale to warto posłuchać). Kiedy zaś nie uznamy reinkarnacji to mamy problem - musi być odpływ dusz "gdzieś". Jeżeli nasz wszechświat się nieustannie poszerza a ilość bytów spada. Co to oznacza? Spadek gęstości oznaczać może kilka rzeczy, gdzie jedną z najciekawszych (dla mnie) jest zapadnięcie się wszechświata. Jak się zapadnie to będziemy mieli stan przed Wielkim Wybuchem, więc historia się powtórzy. Każdorazowy wszechświat będzie jednak miał krótszy żywot. Chyba, że dusze mogą się pojawiać z zewnętrznego źródła. Z innego wszechświata, z chaosu lub stworzone przez byt posiadający moc twórczą. Wtedy pozostaje kwestia różnicy między stratą na zyskiem dusz. Kiedy bilans będzie ujemny to powyższy scenariusz będzie rzeczywisty, tylko wydłuży się proces kilkatysięcznokrotnie. Kiedy będzie dodatni to wtedy możemy spodziewać się rozerwania wszechświata. Czyli albo wszechświat wypróżnia się, albo zapycha się, albo jest zastygnięty. Co do pewności samego istnienia to kiedyś była taka definicja "cogito, ergo sum". I już było wiadome, czy się istnieje czy nie. Czy to jest Matrix, czy to jest sen, czy to rzeczywistość, czy flashback to nie ważne - jeżeli myślisz to istniejesz. Nie da się tego samego zrobić, w stosunku do innych. Nie jesteś w stanie udowodnić, że ktoś inny istnieje naprawdę. Co do istnienia Boga lub bogów. Jeżeli uznamy Boga za Stwórcę to nie może istnieć wszędzie. Bóg jest przedwieczny, zaś świat ma ileś tam lat. Sprawa stworzenia samego siebie nie jest problematyczna. Problematycznym jest inna sprawa. Jak wiemy istnienie=/=istoty. Czy może być "istnienie" przed "istotą"? Jest to nielogiczne, ale jak uznamy, że Absolut jest ponad logiką to problemu nie ma. Czy byty nieboskie mogą mieć "iskrę boską", lub jak kto woli "boską cząstkę"? Trudno na to odpowiedzieć, bo najpierw trzeba byłoby określić cechy posiadania czy co innego. Osobiście sądzę, bez żadnych większych potwierdzeń, że część ma, część jej nie ma. Są szaraczki i są karmazyny, tak jak zawsze i wszędzie. Egalitaryzmu nie ma w przyrodzie, zatem i z ową "iskrą" zapewne nie ma. |
Agon7.06.2011Post ID: 62957 |
Jeśli "byt jest, a niebytu niema" to znaczy, że jest wszystko. Chore ale skoro tak uczą to trudno trzeba zaakceptować. Słuchajmy mądrych głów, gdyż autorytety zawsze wiedzą lepiej tak?
Chyba ontologii, a nie onkologii. Chyba, że nowotwory mają własny byt :D |
Mosqua7.06.2011Post ID: 62963 |
To nie jest chore, bo bardzo sensowne. Czym jest byt? Byt jest czymś, co istnieje. Przykład stary jak historia Europy - feniks jest istotą, ale ta istota nie istnieje, zatem nie ba bytu feniksa. Jeżeli przeciwieństwem bytu jest niebyt, to po definicji jadąc - niebyt to coś co nie istnieje. Zatem jak coś, co nie istnieje, ma istnieć? To nie jest kwestia wiary, ale prostej logiki. Postaw sobie tabelę logiczną i pokombinuj, jak zrobić tak by coś, czego jestestwem jest nieistnienie może zaistnieć i nie stracić swojej istoty? Sam tutaj wyszedłeś z ideą, która zahacza o religię, więc to jest mus. Co do tego, że byt po śmierci będzie pozbawiony bajerów, to przeglądnij sobie świadectwa osób, które miały śmierć kliniczną, w formach bardziej ekstremalnych. Mózg jest już martwy, zatem nie może tworzyć impulsów, reagować na hormony, białka i inne. A jednak ludzie widzą jak się go kroi, słyszy co mówiła rodzina w poczekalni etc. I czym to może być? Jest pewna możliwość, że to jest prawda. Jest też pewna możliwość, że mózg stara sam stworzyć scenariusz najbardziej prawdopodobny dla owego, co się działo. Tyle, że trudno jest aby ktoś, kto jest w zamkniętym pomieszczeniu, słyszał rozmowę w sali innej. I to jeszcze pod narkozą! Tu nie ma co argumentować - tutaj trzeba podać literaturę. Bo trudno jest naprawdę rozmawiać, kiedy nie ma się oparcia o coś. Bez definiowania przedmiotu rozmowy. PS. Przeciwieństwem koloru, jest brak koloru, czyli czerń. A czernią idealną jest Czarna Dziura. |
Agon7.06.2011Post ID: 62978 |
No dobrze ale napisałaś, że byt jest przeciwieństwem niebytu. Więc co jest przeciwieństwem feniksa, który nie istnieje? |
Mosqua8.06.2011Post ID: 62986 |
Dobra. To z innej beczki, a może zrozumiesz analogię. Mamy materię i antymaterię. W zetknięci się ze sobą powstaje prawie, że czysta energia, bez efektów ubocznych. Jednak antymaterii nie ma, ponieważ jest materia. Gdyby nasz wszechświat składałby się z antymaterii, to wówczas antymateria byłaby dla nas materią, a materia (ta stara) antymaterią. Z bytem i niebytem jest tak samo. Jeżeli istnieje jedno to drugie nie ma prawa istnieć. Jak wymrze byt, to cały aktualny byt stanie się niebytem, zaś niebyt stanie się bytem. Tutaj jest kwestia względności. Bo jak przyjmiemy, że są inne wszechświaty, i każdy jest odizolowany od drugiego, to może wówczas istnieć wszechświat, który byłby niebytem. Może istnieć wszechświat z antymaterii, który byłby bytem. Może istnieć wszechświat z materii, który byłby niebytem. Kombinacji jest wiele. Słowo "byt jest a niebytu nie ma" związane są z tym, że przyjmujemy, że jest jeden wszechświat. Może kiedyś uda się wydzielić cząstkę niebytu, jak z antymaterią, ale na razie niebytu nie ma. |
Agon8.06.2011Post ID: 62991 |
Skąd wiesz, że byt stanie się niebytem, a niebyt bytem? |
Mosqua8.06.2011Post ID: 62997 |
Jak to pisałam - sprawa relatywizmu. Antymateria normalnie nie istnieje. Ani jako część czegoś, ani jako "samość". Niebyt tak samo - nie istnieje jako część czegoś, ani jako "samość". Zatem nie istnieje. Patrząc na analogię z materią i antymaterią można wnioskować, że z bytem i niebytem może być tak samo. Jednak odcinając się od ogólnej definicji bytu, a bytu jako samej duszy, bo to o nią głównie chodzi. Swoją postawę już napisałam - w przyrodzie nic nie ginie i Salomon z pustego nie naleje. Skądś dusze pochodzić muszą i gdzieś iść muszą, lub krążyć po świecie. |
Agon24.06.2011Post ID: 63423 |
Albo dusze nie istnieją i nie ma sensu się nad tym rozwodzić. Świadomość, to świadomość i tyle. |