Tarnuma nie będzie. Sorry, zadziałała siła wyższa, tzw. ojciec.
Liczba modyfikacji: 2, Ostatnio modyfikowany: 22.06.2006, Ostatnio modyfikował: Samuel
Tarnuma nie będzie. Sorry, zadziałała siła wyższa, tzw. ojciec.
Liczba modyfikacji: 2, Ostatnio modyfikowany: 22.06.2006, Ostatnio modyfikował: Samuel
Mimo, iż do Krakowa mi bardzo daleko i zupełnie nie po drodze, a do centrum to już w ogóle (całe 7 czy 8 przystanków) zdecydowałam się bohatersko pościęcić i przybyć.
Znaczy się przyczłapię do Was :)
Do Krakowa proponuję dostać się autobusem o godzinie 8.28 z Makowa. Koło 10.00-10.20 będziemy na miejscu bo rano różnie z ruchem w Krakowie bywa. Cena biletu: jakieś hmm 8-10 zł (wydaje mi się że 8 albo 9 jak jechałem ostatnio). Pociągiem wolałbym nie jechać bo jedzie znacznie dłużej a jest tańszy o góra złotówkę.
Jeśli ktoś planuje dojechać do mnie z Krakowa, to polecam jazdę BUS-em (dworzec jest jakieś 100m za Placem Matejki bo główny dalej w proszku), najszybciej i w podobnej cenie, ale nie sprawdza się zwykle przy większych grupach, bo bywa zatłoczony).
Proszę o informację koło której będziecie w Suchej :) Do samochodu wcisnę 4 osoby na raz spokojnie, jak będzie trzeba to najwyzej skoczę drugi raz. Co do noclegów, oferuję mój pokój w całości, czyli łóżko + 2 pojedyncze dmuchane materace + 1 podwójny dmuchany materac i jeśli będzie trzeba to łóżko u mojej babci piętro wyżej i kolejne w kuchni na samej górze u moich rodziców ;) Ale jeśli starczą mniej komfortowe warunki to na karimatach te z jest gdzie spać :P no i fotel rozkładany można na parter znieść, jakoś się pomieścimy. ;)
To ja się przypomne z tymczasowego forum i podtrzymuje swoją obecność w niedziele. Co do koncertu w sobote to ciężko powiedzieć gdybym jednak się zjawił to gdzie będzie można odszukać tych co powezną postanowienie przybycia na koncert?
Mnie jednak nie bedzie napewno, w sobote jade na turniej w niedziele też. Myslałem ze nie zagram w pierwszym skladzie to bym przyszedl, ale jednak gram w podstawowym to nie moge wybaczcie.
Liczba modyfikacji: 1, Ostatnio modyfikowany: 19.06.2006, Ostatnio modyfikował: Mollach
No niestety. Nadzieja okazała się płonna. Mejbi nekst tajm.
Khem... jako że termin zlotu coraz bliższy, możeby się tak zdecydować na godzinę spędu..? W końcu muszę wiedzieć, o której rano mam się z łóżka zwlec ;)
No to mnie można skreślić....:(mam nogę w gipsię no i jestem, że tak powiem unieruchomiony na 4 tygodnie(coś koło tego)
No w każdym bądź razie nie będzie mnie :(
Liczba modyfikacji: 1, Ostatnio modyfikowany: 21.06.2006, Ostatnio modyfikował: Ymir
@Sev 10.30-11.00 ? Nie za wcześnie/późno?
Nocuję w Krakowie, więc dla mnie to nie problem... się dostosuję do wszystkich...
W takim wypadku, kieruję to pytanie do wszystkich którzy będą w Kraku :) Odpowiadała by ta godzina?
Mi odpowiada, zwłaszcza, że będę musiała czekać pare minut- z tego co patrzyłam na rozkład jazdy pkp to mój pociąg będzie w kraku o 9:10 ]:)
No to znając życie (czytaj - znając pkp) dojedziesz koło 10 do Krakowa ;)
Śliff, Dark (odpowiedź sama przyszła ;) ), teraz to pytanie do was. Może być w tych godzinach? :)
Liczba modyfikacji: 1, Ostatnio modyfikowany: 23.06.2006, Ostatnio modyfikował: Irvin
Ja mogem.
Jak by ktoś przeczytał to będe kołoo Barbakanu do 13:00 zielona koszulka z napisem www.team player
Eeee... zlot... kurdę! Wiedziałem, że o czymś zapomniałem! :P
Mam nadzieję, że wszyscy bawią/bawili/będą się dobrze bawić ;) .
Jako że N, MiB i Crazy pewnie niedługo będą w okolicy Cz-wy a Śliffkowa siostrzyczka moja wraz z Sevem dopiero w czwartek dostaną się do neta, to napiszę że fajnie było ;) Jak dla mnie chyba najlepszy zlot w Kraku, no i jeszcze pre-zlot u mnie w sumie. Zwiedziliśmy kilka knajpek, znaleźliśmy napoje różnego rodzaju (oczywiście, bezalkocholowe ;) ) we względnie niskich cenach, poznaliśmy bardzo miłego pana który prowadził jeden dość jaskiniowo wyglądający przybytek (ale lampę miałem za mocną, i fotki wyszły trochę prześwietlone). Poznaliśmy Rolanda, który dał nam baloniki ;]
Co do zdjęć w liczbie 103 i krótkich filmów w liczbie 1, to uczestnicy zlotu którym nie podeślę do nich linka (bo skleroza ;) ) proszeni są o kontakt via PW.
Dzięki wszystkim za obecność i świetną zbawę. Mam nadzieję że niedługo znowu się zobaczymy ;)
Na wstępie stokrotnie dziękuje Nami za przesłanie wiadomości, dzięki Tobie świetnie spędziłem niedzielne popołudnie. Dopiero co po zlocie a ja już nie moge doczekać się następnego: przednia zabawa, ciekawe dyskusje, tajemnicze miejsca, magiczny balon i grono zakręconych przyjaznych Jaskiniowców czy można chcieć czegoś więcej. Dzięki wszystkim za spotkanie fajnie było do następnego.
@Luk: Nie ma za co ;). Cieszę się, że przynajmniej Ty mogłeś do nich dołączyć i z nimi posiedzieć. Na kolejny zlot zapraszam do mojego miasta (Wrocławia ;P), ale to dopiero po wakacjach :P
Jesss....wreszcie skończyłam :). Nigdy nie miałam czasu, żeby to zrobić i w sumie pisałam ponad tydzień :P. No to jedziem.
Na zlocie zjawili się:
-> Darkena
-> Codi
-> Crazy
-> Enleth
-> Irvin
-> Lukbastion
-> MiB
-> Sevorn
-> Ślyffa
(frekwencja o 7 niższa, niż była przewidywana, ale żałujcie, nio)
Dzień pierszy
W sobotę około godziny 20:00 Irvin odebrał mnie i Codiego z dworca w Makowie, skąd to zabrał nas do swojej rezydencji ;) w Grzechyni. Po jakichś 5 minutach byliśmy na miejscu. Przywitali nas: MiB, Enio, Crazy, siostra Irvina i Kuba (jamnik :P). Najbardziej pamiętne dla mnie było powitanie diabła, który z uśmiechem na ustach i radosnym "Czeeeeść" wyleciał zza domu z kosą w rękach, którą to kosą próbowałam później ściąć drzewo w ogrodzie (z marnym skutkiem, co zostało uwiecznione na fotkach). Gdy znudziło mi się, polazłam do altanki, w której odbywała się cała impreza i przekonałam się o tym, że informatycy, to jednak maniacy. Ileż oni musieli się namęczyć, by podpiąć w tej altanie laptop do internetu. Nie ma to, jak wypoczynek na łonie natury w towarzystwie literek, cyferek, przecinków i nawiasów ;).
Mając na wyłączność ogródek, altankę, palenisko, mięcho, zapitę (oranżada to była, no :P) i parę innych atrakcji zrobiliśmy sobie grilla. Jako, że średnio wychodziło mi rozmawianie o różnych technicznych cudach świata (wylądowałam wśród pięciu napaleńców na tym punkcie), a o grillowaniu nie miałam zielonego pojęcia poszłam bawić się z irvinowym psiakiem, po czym podobno miał traumę, zdaniem chłopaków. Ale on sam się prosił, żeby go wyprzewracać na wszystkie strony, a to, że zaczął później latać po ogrodzie, jak opętany to nie moja wina :P. Potem na chwilę zawitał do nas kolega Irvina. Szybko odszedł...ciekawe, czemu... Można było się później dowiedzieć komu i za co należy się kopniak (MiBowi za to, że jest administratorem Irvinowi nie pamiętam, za co, chyba Codiemu należało się za to, że WoGle jest :P i jeszcze parę kopniaków dla Jaskiniowców nieobecnych z nami). Następnie dostaliśmy fazę na zabawę ściereczką, która lądowała na różnych osobach w różnym układzie kompozycyjnym (np. Irvin został dzięki niej panią sprzątającą, co niezbyt mu się spodobało, widać na filmiku). Pojedlymy, popilymy, pogadaly przy ognichu (zarówno tym prawdziwym, jak i wirtualnym), po czym udaliśmy się do Jaskini Przedwiecznego Zła (pokój Irvina). Tam nastąpiła prezentacja piątej odsłony Heroes of Might and Magic. Powymienialiśmy opinie i porozmawialiśmy ogólnie o grze. Rozmowa znowu zaszła mocno na technikalia, tak więc wypięłam się na nich wszystkich, założyłam słuchawki na uszy i walnęłam się na wyrko. W tym czasie Chłopaki nadmuchali (półautomatycznie :P) materace. Było po drodze jeszcze parę mniej lub bardziej znaczących epizodów, ale o nich nie będę się rozpisywać, w każdym bądź razie poszliśmy spać do dwóch osobnych pokoi i tak zakończył się dzień pierwszy.
Dzień drugi
Pobudka była dość wcześnie, zjedliśmy śniadanie i pobiegliśmy na autobus (z lekkim opóźnieniem, a tak bardzo wmawiałam chłopakom, że nie jestem taka, jak inne kobiety i napewno się nie spóźnimy :P). Byliśmy przed czasem, ale jakoś nasz autobus nie przyjechał. Dowiedzieli się pewnie jakimiś tajnymi kanałami, że Jaskiniowcy zlatują się w Krakowie i chcieli nam to uniemożliwić ;), ale my jesteśmy sprytniejsi, poszliśmy na busa ;). Mało co nie podusiliśmy się po drodze, ale dojechaliśmy. Po drodze widzieliśmy ten autobus, co nie raczył po nas przyjechać. Stał na poboczu zwrócony już w stronę Krakowa ;). Dojechaliśmy. Na plantach spotkaliśmy się ze Ślyffką i Sevornem, po czym wesoło pokicaliśmy na rynek. A po drodze....niespodzianka :D, bo radosnym "jak się macie, dzieci?" powitał nas klaun Ronald. Rozdał nam baloniki Mac`Donalda (Mirabell dostała nawet autograf z atoportretem ;) owy balonik został później spacyfikowany przez Enia, więc nie można go już obejrzeć na żywo ;)). Po wspólnej focie poszliśmy dalej. Obecni na zlocie mogli się dowiedzieć po drodze, jakie naprawdę jest poroże MiBa (dokumentacja fotograficzna przedstawia ;)).
Doszliśmy na rynek, stwierdziliśmy, że przydałoby się coś zjeść, tak więc dwie osoby najlepiej znające Kraków (Mi i Sev) zaprowadziły nas do baru studenckiego. Bardzo studenckiego....nie jadłam, za to zabrałam się za focenie tego, co znajdowało się na talerzach Jaskiniowców. Na pierwszy ogień poszedł Irv i jego wyglądające, jak zarżnięte zwierzątko naleśniki ;). Widząc, że towarzystwo trochę stresuje się byciem w blasku fleszy usiadłam sobie spokojnie, cichutko i poczekałam, aż skończą. Niedługo potem wyszliśmy znowu na rynek i oddaliśmy się w czułe ręce naszych przewodników, którzy prowadzili nas od jednej zamkniętej knajpy do drugiej ;). Mieli rację Ci, co mówili, że zlot w niedzielę to błąd (od razu mówię - nie ja to wymyśliłam, mnie zlecono tylko napisanie tematu). Jakoś wreszcie trafiliśmy na taką, która nie dość, że była otwarta, to miała napitek w znośnej cenie. Był tam bardzo miły pan ;). Kazał nam wydzierać się na całą knajpę "Dzień dobry!", potem powiedział, że prawdopodobnie jest gejem i żebyśmy dali mu szansę :P. Usiedliśmy, a chłopcy urządzili sobie sesję z balona....z balonikiem Mirabell no i z nią, oczywiście :) Irvin przeczytał wiadomość od Nami, gdzie, o której i jak mamy szukać jednego z Jaskiniowców, będącego pierwszy raz na zlocie. Nie określiła nicka, ale domyślaliśmy się, że to Lukbastion. O wskazanej porze i miejscu trzyosobowa delegacja w osobach: Crazy, En i ja odebraliśmy chłopaka o wskazanych parametrach (może niedokładnie, bo w opisie umieścił: zielona podkoszulka, ja bym ją określiła, jako szarozieloną a nawet szarą) i faktycznie był to Lukbastion.
Dołączyliśmy do reszty i po jakimś czasie zachciało nam się zmiany lokalu. Kiedy wyszliśmy, to Diabeł się na mnie obraził :( i poszedł w diabły. Mimo to nadal szukaliśmy miejsca, gdzie możnaby sobie usiąść w spokoju i cieniu. Z lekka rozwalające były napisy na drzwiach informujące, że klienci w strojach sportowych nie są obsługiwani ;). Pomimo, że bycia w strojach sportowych nie można nam było zarzucić, napotkaliśmy na kolejną przeszkodę - jeśli knajpa była już jakimś cudem otwarta, to wstęp był od 21 lat (czyli możliwie 2, 3 osoby z naszej gromady mogły się załapać). Wybiliśmy w zupełnie inną stronę rynku (na Grodzką) po czym ja i Codi poszliśmy się zgubić ;). Nie zdawaliśmy sobie sprawy, że dosłownie, bo szukając potem naszych okazało się, że byliśmy jakieś 20 metrów od nich, a i tak nie mogliśmy się znaleźć ;). Wyruszyła więc po nas ekipa ratunkowa (Sevorn, Crazy), bo okazało się, że na jednej, krótkiej uliczce skręciliśmy nie w tę stronę, co trzeba. Poszliśmy kupić sobie coś do picia i resztą zlotu przesiedzieliśmy na plantach, co pewien czas zmieniając lokalizację na bardziej zacienioną.
Chyba gdzieś około 17 ruszyliśmy w stronę dworca. Po drodze odłączył się od nas Irvin i Lukbastion, za to już na stacji spotkaliśmy naszą zgubę w osobie piekielnika (dostał parę kopniaków w nagrodę ;)). Rozjechaliśmy się wszyscy do siebie: Mi odeszła z Sevem, En i MiB pojechali do Crazy`ego, a ja i Codi do mnie. A to, co było dalej, to już inna historia...
Fajnie było, szkoda, że nie wszystkim udało się dojechać (zgłoście się później po odbiór swoich kopniaków ;)).
I pytanie do zlotowiczów: mogę umieścić parę zdjęć? Tylko kilka pliiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiis *-* 8). Zgodę Sevorna już mam, ja również się zgadzam, Codi....Codiego nie muszę się pytać, nie ma prawa się nie zgodzić ;).
I jeszcze speszial fęks for Nami, za info o Luku :).