![]() |
Gorące DysputyKarczma Pazur Behemota - "Elektromobilność " |
|
---|---|---|
Aktualnie w Osadzie: | Ognisko jest zgaszone. |
Dagon17. wrześniaPost ID: 88412 |
Temat może nie do końca właściwy, gdyż ogranicza się tylko do jednego aspektu, spośród wielu, które chciałbym tutaj poruszyć. A mianowicie: W ostatnich latach jesteśmy świadkami masowego przechodzenia ważnych gałęzi technologicznych, w kierunku zasilania bateryjnego. Ta zmiana jest o tyle istotna, gdyż nie dotyczy już tylko zaawansowanych, czy specjalistycznych technologii, do których przeciętny zjadacz chleba ma ograniczony dostęp, ale coraz częściej pojawia się w naszym codziennym życiu. Bez zbytniego zastanawiania się, wymieniam takie urządzenia jak elektryczne rowery, hulajnogi, pilarki, kosiarki, słuchawki, odkurzacze i oczywiście samochody. Bardzo jestem ciekaw co Osadnicy myślą o tej rewolucji w świecie dookoła nas? A może to nie rewolucja, a naturalny krok w rozwoju? Jak to się ma do ekologii, który to argument jest niezwykle istotny w dyskusjach na ten temat? Swoje zdanie zachowam jeszcze przez chwilkę, powiem jednak, że pomimo początkowego entuzjazmu do tej technologii, coraz częściej dopadają mnie wątpliwości. PS. |
ToWeRH323. wrześniaPost ID: 88415 |
@Dagon, nie martw się, to też i moja pierwsza wypowiedź na osadzie. Co do samego tekstu, to skupię się na samochodach elektrycznych (bo ta działka dotyczy mnie najbardziej, mam w firmie dostawczaka do 3,5t). |
Architectus24. wrześniaPost ID: 88417 |
Raduję się widząc nowy wątek z tematem na czasie! Mamy okazję żyć po wieku pary, w okresie wydobywania węgla, ropy i gazu, który ujmuje erę dekarbonizacji z coraz częstszym stosowaniem technologii odnawialnych zasobów energii w miksie energetycznym państw. Polskie Sieci Elektroenergetyczne informują na bieżąco o produkcji energii w Polsce i z ich aktualnych wykazów wynika, że w tym procesie udział spalania paliw emisyjnych, takich jak węgiel, maleje, lecz udział produkcji prądu przez odnawialne źródła energii wciąż jest zbyt niski. We wczesnym okresie adolescencji zastanawiałem się nad zasilaczami awaryjnymi, a la zapasowymi magazynami energii dla komputerów stacjonarnych, by przy utracie napięcia elektrycznego w domu móc zdążyć zapisać stan realizowanej aktywności na PieCyku. Czy słyszeliście o jakichś akumulatoropodobnych wynalazkach, będących załącznikami do tego urządzenia? Przenośne systemy zasilania mają zastosowanie w urządzeniach określanych – wobec swych właściwości – mianem ratunkowych, gdyż zwiększają bezpieczeństwo funkcjonowania istot żywych. Kilkanaście miesięcy temu natrafiłem na dostępny w przeciętnych sklepach wynalazek ładowarki solarnej wykorzystującej promienie słoneczne do zasilania energią elektryczną małych urządzeń, takich jak latarka czy telefon komórkowy. Wyczytałem, że są również odpowiedniki takich ładowarek z bankami magazynującymi energię, jednak nie miałem okazji zaopatrzyć się w żaden model ani przetestować jakiegoś z nich. Czasami widzę też na balkonach bloków mieszkalnych mikroturbiny wiatrowe. Z zakresu mikromobilności – na przestrzeni kilku niedawnych lat – do publicznego samoobsługowego systemu wypożyczania urządzeń do transportu dołączyły współdzielone hulajnogi elektryczne. Z dokonanych obserwacji wychwyciłem, że te pojazdy do transportu osobistego, w pełnym rozrachunku, dokuczają mieszkańcom miast i nie dość, że im szkodzą, to czynią tak samo z hulajnogistami. Ci, używając swych środków lokomocji, narażają się na brak ruchu i chłód, niesprzyjający zdrowiu w zimne dni. Widziałem niektóre osoby próbujące radzić sobie z temperaturą i nie zmarznąć poprzez podskakiwanie w trakcie jazdy. Oprócz tego, białe lampy w hulajnogach elektrycznych po zachodzie słońca są oślepiająco ostre i stwarzają zagrożenie dla innych uczestników ruchu. Użytkownicy hulajnog często poruszają się z nadmierną prędkością. Zauważyłem też powtarzające się nieodpowiedzialne zjawisko, zwiększające groźbę kraks, w postaci patrzenia w ekran telefonu komórkowego podczas jazdy na elektrycznych hulajnogach i elektrycznych rowerach. Jeżdżący nie informują o skręcaniu, a mogliby wystawić w bok tę nogę, w kierunku której zamierzają skręcać. Na domiar tego po zakończonym użytkowaniu urządzenia są nierzadko porzucane gdzie popadnie, a powinny być tylko odstawiane jak rowery miejskie. Kiedyś były tylko rowery bez prądu do wypożyczania, wiec mogłyby być też takie zwykłe hulajnogi. Z grona urządzeń mikromobilnych, przy monocyklach elektrycznych jest większe zaangażowanie ciała, by utrzymać pionową postawę w trakcie jazdy. Do tego, im byłoby więcej ścieżek dla pieszych i pasów rowerowych oraz rowerostrad, tym więcej byłoby warunków do bezpiecznego korzystania z alternatywnych form lądowego transportu pasażerskiego. Gadżety również korzystają z baterii i akumulatorów. Wśród nich są sprytne zegarki, jakie pozwalają na odczytywanie godziny, sprawdzanie pogody, nawigowanie podróży, mierzenie kroków i pulsu czy liczenie spalonych kalorii. Nie przyciągnął mnie ten wynalazek, gdyż kiedyś tylko nakręcało się zegarek, patrzyło się rano w niebo, brało się papierową mapę, korzystało się z ciśnieniomierza na pompkę oraz częściej chodziło się na piechotę i wolę częściej w ten sposób działać, kiedy mogę. Gdy tak konfrontuję wersje czynności z użyciem prądu i bez niego, nachodzi mnie spostrzeżenie, że minimalizacja wpływu na środowisko może być efektywniejsza, przy przeznaczaniu energii na bardziej racjonalne, pilniejsze cele. Na domiar tego, naszła mnie myśl, by spróbować ogniw wtórnych do napędzania budzika tak, jak dawniej aparatu fotograficznego. Innym wynalazkiem są czytniki elektronicznych wersji książek, wobec których elektroniczna wersja publikacji nadaje się do czytania w ostateczności, kiedy papierowo nie można zapoznać się z danym dziełem. Wiem także, że są słuchawki bezprzewodowe, jednak nie mam z nimi doświadczeń, ponieważ używam tych z kablem. Podczas rozważań o omawianym wątku, przypomniałem sobie, że korzystałem z odtwarzacza MP3 zasilanego ogniwem pierwotnym, później z egzemplarzem z wbudowanym akumulatorem litowo-jonowym, by nie zużywać wielu małych paluszków, a od paru lat – dla zmniejszenia używania prądu – zacząłem minimalizować słuchanie muzyki, poza momentami z włączonym komputerem przy pisaniu dla Jaskini: do sytuacji, w których potrzebuję oderwać się od szarzyzny dnia codziennego i trosk poprzez telefon z ekranem dotykowym (kilka piosenek w bibliotecznym przekazie internetowym); oraz do ćwiczeń fizycznych w domowym siedlisku poprzez wieżę stereo z odtwarzaczem płyt kompaktowych oraz kaset magnetofonowych (jeden album – bez słuchawek – na trening z ewentualnymi powtórkami, gdy trwa krócej niż godzinę). Układając wypowiedzi na rzecz Jaskini, wzmacniam się słuchaniem twórczości muzycznej zamiennie na dwa wskazane sposoby. Czasem zdarza mi się przesłuchać przez parę dni całą dyskografię jednego zespołu, jak chociażby przy redagowaniu odpowiedzi do założonego przez Dagona wątku, z zapisanych – w wolnych chwilach – przemyśleń w notatkach na telefonie komórkowym. Zagłębiając się w zjawisko użytkowania baterii, ogniwa pierwotne, jak słusznie wyróżnił ToWeRH3, zagrażają skażaniem środowiska po bezmyślnym wyrzuceniu. Podobnie wtórne – akumulatory elektryczne. Przy czym obie ich wersje narażają na nadmierną eksploatacji złóż minerałów bogatych w pierwiastki konieczne do budowy baterii i akumulatorów, a także ich pozyskującej rafinacji po wydobyciu, przewozu, przetworzenia oraz prób wtórnego używania i utylizacji, które doprowadziłyby do szkodliwych emisji oraz – co gorsza – do nieodwracalnych zniszczeń w przyrodzie. A im większe maszyny do napędzenia, tym trudniej o przetransportowanie akumulatorów z nich do recyklingu, który staje się droższy, niż wydatek poniesiony do wydobycia nowych materiałów na budowę kolejnych sztuk. Dlatego, wobec zrównoważonego korzystania z energii elektrycznej, częściej myślę nad tym, jak zmieniać przedmioty codziennego użytku z pobierających prąd na nieelektryczne. Pozytywnym jest, że istnieją dynama, na przykład do oświetlenia w rowerze, które bez baterii czy akumulatora zasilają dany przedmiot. Z sektora motoryzacyjnego, w miastach widać coraz więcej samochodów hybrydowych i elektrycznych oraz coraz większą flotę autobusów, które do ruchu napędzane są energią elektryczną, a także infrastruktury ze stacjami ładowania tych maszyn. Także z technologią pojazd-sieć, ang. vehicle-to-grid (V2G), np. w Bolechowie, by – stosując akcesoryjną cechę pojazdów jako mobilnych magazynów energii, błyskotliwie określanych przez niektóre dzieci mianem „Magicznego Autobusu”, na cześć tytułowej postaci z serialu animowanego z lat 90. [(Pamiętacie?) opartego o komiks o tej samej nazwie] – zapewnić zapas energii, na nagłe sytuacje, oraz wspomóc żywotność baterii w pojazdach regulowanymi cyklami ładowania. W zakresie podkreślonych przez ToWeRH3 niedoborów stacji ładowania pojazdów elektrycznych, niedawno Parlament Europejski zatwierdził regulacje rozszerzające rozmieszenie tych stacji oraz stacji tankowania amoniaku i wodoru dla samochodów ciężarowych i osobowych oraz autobusów. Samochody elektryczne na ten moment w trakcie samej tradycyjnej eksploatacji, lokalnie są mniej emisyjne niż pojazdy spalinowe napędzane aż paliwami syntetycznymi (wytwarzanymi na przykład poprzez ekstrakcję dwutlenku węgla z powietrza i wodoru z wody, połączeniu ich w metanol oraz przekształceniu go w benzynę, wykorzystując energię odnawialną do zasilania procesu), ponieważ przy produkcji mogą być neutralne pod względem emisji dwutlenku węgla, przez brak narażania atmosfery na dostarczanie jej dwutlenku węgla z wydobycia zasobów kopalnych i ich transportu, ale wydziela się on w procesie spalania tego paliwa w trakcie jazdy. Jednakże naukowcy podjęli się zbadania emisji dwutlenku węgla u pojazdów spalinowych i elektrycznych w pełnym cyklu życia pojazdu i przy doborze współczesnej techniki stwierdzili, że przewaga jednego z nich jest zależna od doboru wydobytych materiałów do produkcji maszyny, źródeł jej zasilania oraz jakości jej późniejszego przetwórstwa. Równocześnie, coraz częściej słychać o pożarach pojazdów z bateriami elektrycznymi, zamiast innego źródła napędzającego do mechanicznej pracy, oraz – jak trafnie zauważył ToWeRH3 – niebezpieczne powtórne ich zapłony. Wieści te doprowadzają do wniosków o konieczności zwiększenia zachowywania czujności w pobliżu takich urządzeń i dbałości o sposób ich przechowywania, ponieważ nie mamy wprawy w zagrożeniach wynikających z baterii. Na dobitek, ciężar aut elektrycznych jest zagrażająco większy, niż pojazdów spalinowych, przez zamontowane baterie. Co więcej, hałas jaki wywołują przy dużych prędkościach pojazdy elektryczne, poza dźwiękiem silnika spalinowego, nie różni się od tego z konwencjonalnych maszyn, co pozostawia aktualną argumentację chronienia mieszkańców przed przewlekłym narażaniem na hałas, który może wpływać na sen i słuch oraz przyczyniać się do problemów zdrowotnych, takich jak choroby serca. Dużo ostatnio słychać też o stosowaniu wodoru w alternatywnym uzyskiwaniu energii. Aby lepiej zrozumieć energię wodorową, przyglądam się dokonaniom Rady Wodorowej. Z podstaw, pierwiastek ten ma wyższą gęstość energii niż akumulatory, dzięki czemu może być używany do transportu na duże odległości i do transportu ciężkich towarów, jednakże magazynowanie go wymaga większych nakładów energii niż przy samym prądzie. Sensownym sposobem uzyskiwania wodoru jest wersja zielona, czyli bez emisji dwutlenku węgla w całym procesie, poprzez elektrolizę, napędzaną energią odnawialnymi źródłami energii, która rozdzielna składniki wody na tlen i wodór. Technologia w tym zakresie się rozwija, bo jest już możliwa ekstrakcja wodoru ze słonej wody. Jest też forma biała, geologiczna z dowiercaniem się do naturalnych złóż, jednak wątpliwa, z uwagi na ingerowanie w strukturę ziemi, jak przy szybach naftowych. Z ciekawostek, wynaleziono nawet baterię wodorową. Tankowanie wodoru jest takie jak przy benzynie, z podobnymi dystrybutorami i krótkim oczekiwaniem na napełnienie butli w aucie. Natomiast napęd wodorowy może być realizowany poprzez jego spalanie (w trakcie którego wydzielają się trujące substancje, takie jak tlenek azotu, który podrażnia układ oddechowy), jak benzyna, albo wytwarzanie energii w ogniwach paliwowych, jakie – w skrócie – łączą wodór z tlenem, tworząc energię elektryczną i cieplną oraz wodę i doprowadzają tą pierwszą do silnika, który napędza mechanicznie element urządzenia, w którym ono jest. Zatem wodór sam w sobie, jeśli nie jest spalany w silniku, to nie jest źródłem energii, ale jest jej magazynem i umożliwia jej transport. Przeprowadzono też badania o płonących samochodach z benzyną i wodorem, gdzie zagrożenie przy tym drugim rodzaju jest niższe. Wodór można potencjalnie wytwarzać na miejscu, w najbliższym, spełniającym wymogi zbiorniku wodnym, zamiast transportować jak paliwo lub dostarczać przez sieć jak energię elektryczną. Przynosi to refleksję, że rozsądniej jest więcej wydać i mieć dłużej czystszą planetę, niż zmniejszyć wydatki i być w kropce, o ile będą one w zasięgu. Zastanawiająca jest proporcja między energią potrzebną do wydobywania białego wodoru a tą do wytwarzania zielonego. Czytaliście o tym? W Polsce na ten moment jest tylko jedna stacja tankowania wodoru, jednak trwają prace nad budową ogólnokrajowej sieci takich miejsc. Lasy Państwowe, wobec nadchodzących, notabene zobowiązujących do zmian na lepsze stu lat istnienia, w swym centrum informacyjnym wskazały, że w sąsiedztwie aglomeracji katowickiej budują – w ramach rozpoczętego projektu „Las Energii” – farmę fotowoltaiczną wraz z instalację do uzyskiwania zielonego wodoru i wyjaśniły na czym polega ten zeroemisyjny proces produkcji. Naukowcy przyglądali się wpływowi na środowisko wyciekającego wodoru, i zwrócili uwagę na pośredni wpływ tego pierwiastka na atmosferę poprzez jego reagowanie i równoczesną zmianę liczebności gazów cieplarnianych. Aktualnie trwają nowe badania wpływu emisji wodoru na środowisko i klimat, w ramach projektu Centrum Międzynarodowych Badań nad Klimatem CICERO, na których publikację wyników w 2024 roku oczekuję. Mogę nie wiedzieć o jakichś nowych badaniach, które wykazały, że są szkodliwe skutki wskazanych procesów. Może Wy już wiecie? Natrafiłem na jeszcze jedno rozwiązanie: samochody zasilane energią słoneczną, jak kalkulatory, tym bardziej, że wydajność paneli słonecznych wciąż wzrasta, choćby w perspektywie rozwoju nanonauki. Naukowcy podejmują również próby wykonywania dróg zasilanych energią słoneczną. Co o nich myślicie? Przeczytałem niepokojący mnie pomysł z dążeniem do wprowadzenia atomowego napędu do pojazdów codziennego użytku, co pokrywa się z futurystyczną wizją z edukacyjnej, strategicznej gry czasu rzeczywistego „Colobot” z 2001 roku. Co Wy na to? Dodatkową opcją rozwoju jest nanotechnologia. Budowa od podstaw nowych materiałów z atomów może poprawić przyszłość mobilności. To już się dzieje, choćby przy bateriach, w których naukowcy testują cieńsze ścianki, czy konstruowania zagęszczonego drewna lub jego składników. Są jeszcze silniki cieplne, które zbierają ciepło z otoczenia i mogą przetwarzać je na energię mechaniczną bez konieczności – jak rozumiem – użycia prądu (poprawcie mnie, jeżeli się mylę), a nawet łączenie obu powyższych pomysłów. Patrząc na znacznie wcześniejsze naukowe dokonania niż przestrzeń kilku lat, według mnie, nie następuje rewolucja, jako gwałtowne zmiany w dziedzinie mobilności, a rozwój, czyli proces przechodzenia do formy bardziej pożytecznej. Wobec ekologii, na moją wiedzę, dorzecznie wygląda ścieżka pójścia nanotechnologią z silnikami cieplnymi dla przemieszczania się na duże odległości w ciepłych okresach roku, a także łączenia zielonego wodoru (po elektrolizie wody z dostarczeniem energii elektrycznej z lokalnego nieemisyjnego źródła) z tlenem na zimowe dalekie wojaże oraz mniejsze odległości, z kompaktowymi potrzebami, po wybudowaniu wcześniej – zgodnie ze słowami ToWeRH3 – odpowiedniej infrastruktury. Jak uważacie? Jaką macie wiedzę na temat alternatyw dla obsługi codziennych urządzeń? Niezależnie od powyższego, odnośnie do zaplanowanych międzynarodowych zmian w najbliższych dekadach, pozytywnym jest, że proces transformacji energetycznej trwa, co widać coraz częściej w działających farmach wiatrowych i fotowoltaicznych podczas podróżowaniu po kraju. Ponadto, na 10. Kongresie Morskim, który odbył się 27-28 czerwca tego roku, zaplanowano wybudowanie w Świnoujściu terminala instalacyjnego morskich farm wiatrowych. Natomiast podczas XXXII Forum Energetycznego, z 5-7 września 2023 roku, ogłoszono, że planowane jest utworzenie specjalnych stref energetycznych, oraz przedstawiono potencjał polskich dolin wodorowych. Przy sposobności przygotowania dla Was tego mont postoresa – w celu wsparcia wątku, inkantacyjnego (Coronius z HIII się kłania) wybudzenia prawiecznych Jaskiniowców i zainspirowania do pouczającej wymiany zdań – wszystkiego najlepszego z okazji wigilii Święta Jaskini! Zaś od 26 do 28 września 2023 roku przeprowadzona zostanie piąta edycja Kongresu Nowej Mobilności. Byliście na którejś z poprzednich edycji? Jakie są Wasze wrażenia? Oprócz tego, na 21-22 listopada 2023 roku zaplanowana jest Konferencja Offshore Wind Poland o morskiej energetyce wiatrowej. W przeciwieństwie do tych wydarzeń, 2 października tego roku w Warszawie ma odbyć się konferencja "Ropa naftowa i gaz ziemny w Polsce Obszary perspektywiczne i postępowania przetargowe w 2023 i 2024 roku", współorganizowana przez Państwowy Instytut Geologiczny. Jak zapatrujecie się na rodzaje niskoemisyjnych i zeroemisyjnych źródeł energii elektrycznej? Wolicie konwencjonalne czy niekonwencjonalne? Jaki inwestycyjny rozwój źródeł energii elektrycznej preferujecie dla własnego podwórka/podgrodzia? |
ToWeRH325. wrześniaPost ID: 88422 |
Jeszcze jedna rzecz, która wyszła dziś przy rozmowie z kolegą. |