Gorące DysputyTropiciele rzeczywistości - polityka i społeczeństwo - "JKM - Don Kichot polskiej polityki?" |
---|
Hobbicus30.05.2014Post ID: 76803 |
Nie widziałem jeszcze ani razu, kiedy to pan JKM "zmasakrował lewaków". Widziałem natomiast wiele razy, jak pan JKM trzymał się uparcie swojego zdania i prowadził w ten sposób do kłótni, które nie miały żadnego rozstrzygnięcia. Mógłbyś może pokazać jakiś link, w którym faktycznie pan JKM wygrywa jakąś dyskusję?
...zwłaszcza jak pan Cejrowski wypowiada się na temat ewolucji. Czysty rozsądek.
*Murzynów, *Arabów, *Żydów, *Indian, *Cyganów, *Azjatów. Coś chyba jednak pan Cejrowski nie dał Ci dobrego przykładu tolerancji, co? :P Na poważnie: jego programom daleko do tolerowania tych innych kultur. Pokazuje je nie jako dowód na różnorodność kulturową świata, ale jako ciekawostki. Trochę jak zoo. Nie jest to szczególnie złe, wciąż można się dowiedzieć pewnych ciekawych rzeczy z tych programów, niemniej jednak mówienie o tolerancji ze strony pana Cejrowskiego jest zdecydowaną przesadą. |
Fervus31.05.2014Post ID: 76808 |
Dlaczego jesteśmy socjalistami Według Kelthuza prawdziwy socjalizm był oparty o wolny rynek, a jego wrogowie przejęli tę nazwę, by przejąć pozytywne konotacje związane ze słowami "społeczeństwo" "socjalizować" itp. Ciekawe i sporo wyjaśnia. JKM masakruje młodego lewaka - klasyczny i prosty przykład masakry, innych przykładów jest w internecie całe mnóstwo. Hobbit, wolisz wolny rynek, czy państwo opiekuńcze? |
Hobbicus31.05.2014Post ID: 76812 |
Fervusie, wystarczy być krytycznym wobec źródeł i czytać więcej niż pojedyncze artykuły z jednej strony...
Daleko więc socjalistom czy nawet rozumowaniu lewicy z czasów Rewolucji Francuskiej było do "wolnego rynku" - wśród tzw. "lewej strony" zasiadały wszystkie klasy społeczne poza arystokracją i duchowieństwem, a nad czymś takim jak socjalizm w ogóle się nie zastanawiano. Autorowi zacytowanego przez Ciebie artykułu coś się pomyliło. Nie mam pojęcia w jaki sposób pan JKM zmasakrował "młodego lewaka" - widzę tu zwykły populizm i nieodniesienie się do istoty problemu, którą jest poczucie bezpieczeństwa obywateli. Porównanie z "rurkowcami" jest nietrafione, podobnie zresztą jak każde porównanie wolnego rynku z naturą - u żadnego gatunku zwierząt nie ma konkurencji między osobnikami o jedzenie, w której część miałaby odnosić sukcesy, a część zdychać z głodu. Tzw. prawo dżungli odnosi się do konkurencji międzygatunkowej, a my jesteśmy jednym społeczeństwem - nie zbiorem populacji. Trudno mi uwierzyć, że trzeba to tak tłumaczyć. "Nie będę zastępował pana nauczycieli"? Co to miałby być za argument? Pan JKM zwyczajnie się wywyższa nad swoimi przeciwnikami, próbując robić z nich debili (ten wredny uśmiech po słowach o Islandii...), podczas gdy sam nie ma żadnych konkretów na poparcie swoich tez. Jakimś jednak cudem to działa i np. Ty, jak i wielu innych zwykle młodych ludzi, złapałeś się na propagandę "masakry". Nie zastanowiłeś się nad tym, czy przypadkiem odbieranie ludziom możliwości takiego spokojnego życia, jakiego zdaje się nie lubić pan JKM, sprawiłoby, że spora część naszego społeczeństwa zwyczajnie by nie dała rady utrzymać się na jakimś sensownym poziomie życiowym?
Wciąż nie rozumiem, jak moje osobiste poglądy na wolnorynkowość mają sprawić, że będę patrzył na bezczelne zachowania pana JKM lepszym okiem. Jeśli jednak tak bardzo potrzebna jest Ci do życia ta wiedza, to skoro mam wybierać między jednym a drugim, wybieram państwo opiekuńcze. Obowiązkiem naszego społeczeństwa jest zagwarantować wszystkim ludziom podstawowe środki do życia. Nie znaczy to co prawda, że ten, kto może, nie powinien mieć prawa zarabiać więcej, jednakże pozostawianie ludzi w trudnych sytuacjach życiowych na pastwę losu nie uczyni z nas lepsze społeczeństwo. |
Sheogorath31.05.2014Post ID: 76813 |
Z ciekawością przeczytałem dyskusję o tym "najmodniejszym" ostatnio polskim polityku. Większość moich poglądów na jego temat pokrywa się z poglądami Hobbita, więc nie będę dywagował bez celu, nie mogę się jednak powstrzymać przed opisaniem własnych wrażeń ze spotkania z tym panem. Ogólnie nie jestem skłonny do skrajnych opcji, jednak jeśli miałbym do wyboru kapitalizm Korwina a socjalizm, wolałbym chyba jednak żyć w socjalizmie. |
Mecku2.06.2014Post ID: 76820 |
Odniosę się do punktów poprzednika. Nie chcę tu bronić Korwina, bo w kilku kwestiach mam zgoła zupełnie inne zdanie, ale parę rzeczy trzeba mu przyznać. Ad3) |
Hobbicus2.06.2014Post ID: 76821 |
The point is: nikt z tych, których pan JKM nazywa socjalistami i komuchami, nie chce zrównywać wszystkich w imię zawiści. Pan JKM uwielbia używać przesadnych sformułowań, by udowodnić, że ta druga strona jest zła - ale tak naprawdę jego porównania nie mają racji bytu. Nie żyjemy w PRL-u, Polska nie jest komunistycznym państwem - to że np. służba zdrowia nie jest sprywatyzowana nie znaczy od razu, że ludzie nie mogą się dorobić w sposób czysto kapitalistyczny. A mimo to z takim systemem pan JKM chce walczyć - i to jest dla mnie kompletnie niezrozumiałe.
Problemem nie jest sam system służby zdrowia, ale sposób jego wykonywania. NFZ nie jest zły, to jego zarządzanie jest beznadziejne. Próba zlikwidowania obecnej służby zdrowia zakończyłaby się fatalnie.
Postaw się w mojej sytuacji: z powodu nagłego wypadku jestem dziś zmuszony dużo częściej chodzić do lekarzy - niegdyś neurologów i chirurgów, dziś zaś głównie psychiatrów. Czy ubezpieczyciel prywatny byłby skłonny utrzymać tę samą stawkę za leczenie, czy wymagałby ode mnie większych środków pieniężnych? Jeśli to drugie, to jakim prawem mam płacić więcej pieniędzy za to, że los mnie pokarał bardziej niż innego Jana Kowalskiego? Zdrowemu łatwo jest mówić że prywatne jest lepsze, ale ci najbardziej poszkodowani mają najczęściej najmniej kasy. Jeżeli chcemy żyć w zdrowym państwie, zdrowie powinno być dobrem państwowym, a nie znajdować się w rękach prywaciarzy. Obecnie prywatni lekarze i tak funkcjonują i mają się całkiem nieźle, po co rezygnować z systemu, jaki dzisiaj funkcjonuje?
A to już głupota kompletna. Już dzisiaj hipochondrycy próbują wymuszać na lekarzach zakup konkretnych leków, bo w internecie przeczytali/dowiedzieli się od sąsiada że jest najlepszy na ich problemy, a tak naprawdę takowy lek może im bardziej zaszkodzić niż pomóc. Chcesz dać im wolną rękę w decydowaniu, co chcą brać, a co nie? Chyba wiadomo, że społeczeństwo bez specjalistów potrafi "na zdrowy rozsądek" robić niezwykle dziwne rzeczy...
Czy to problem państwowego systemu uczenia, czy poziomu naszych uczelni oraz tego, kto faktycznie zostaje nauczycielem z powołania, a kto dlatego że nie ma żadnej lepszej pracy? Fun fact: szkoły publiczne są u nas dużo popularniejsze, bo nauczyciele dostają tam wyższe pensje niż w prywatnych.
Nikt Ci nie zabrania posyłać dziecka do prywatnej szkoły. Twoje pieniądze z podatków nie idą bowiem tylko na Twoje dziecko, ale ogólnie na edukację. Zaś co do prywatnych szkół, to takich które faktycznie mają wysoki poziom jest niewiele, a i tak są przebijane przez szkoły państwowe - spójrz na statystyki najlepszych szkół w kraju. Większość prywatnych szkół tak naprawdę renomę robi sobie na tym, że nawet największy leser u nich przejdzie. |
Sheogorath2.06.2014Post ID: 76822 |
Mecku. A co do prywatnych ubezpieczycieli to w USA tylko kombinują jak tu nie wypłacić pieniędzy. Pewne rzeczy po prostu powinny pozostać państwowe. Poza tym, to oczywiście możesz posłać dzieci do prywatnej szkoły, ale pomyśl też o tych przedstawicielach społeczeństwa, którym się nie powiodło na tyle, żeby mogli to zrobić. Możesz oczywiście uważać, że masz pieniądze, bo ciężej pracujesz, bo jesteś bardziej zaradny, czy też inteligentny niż średnia. OK, dlatego też możesz np. kupić sobie lepszy samochód niż Twój pracujący przy łopacie sąsiad i to jest moim zdaniem etycznie prawidłowe. Pomyśl jednak o dzieciach Twojego sąsiada, które nie mogą pójść do szkoły prywatnej. Dla nich jedynym rozwiązaniem jest państwowa edukacja, której nie będzie jeśli nie będą płacić podatków osoby dobrze zarabiające, właśnie te, których dzieci, paradoksalnie chodzą do szkół prywatnych. Moim zdaniem rozwarstwieniu społecznemu należy przeciwdziałać, a pozbawianie edukacji dzieci, których jedyną "winą" jest to, że urodziły się w biedniejszej rodzinie spowodowałoby gigantyczny wzrost różnic między elitą i "przeciętnym" obywatelem. |
Mecku2.06.2014Post ID: 76823 |
Drodzy koledzy, bardzo mnie cieszy, że nie musiałem zbyt długo czekać na Wasze odpowiedzi. Nie jestem ortodoksyjnym korwinistą i w paru sprawach dostrzegam, że darwinizm społeczny byłby w obecnych czasach zabójczy dla podzielonego już i tak społeczeństwa. Wiem, że trzeba szukać innych rozwiązań w tych kwestiach. Ale wrócę do tych recept i leków. Mając elementarną wiedzę z biochemii, wiem co jest zawarte w tym czy innym leku. Zawsze mogę sprawdzić jak dana substancja działa na organizm. Farmaceuta(niestety cały czas traktowany jako zwykły sprzedawca..), który ma przecież o wiele większą wiedzę na temat farmakologii aniżeli lekarz też swobodnie mógłby polecić ten sam lek, na który obecnie potrzeba receptę – i co za nią idzie, kolejki do lekarzy albo płatna wizyta. Dlaczego jestem traktowany jak dureń chcący się truć? A jeżeli ktoś jest głupi to przecież głupota nie jest zabroniona. Cieszy mnie natomiast to o czym wspomniał Sheogorath na temat przepisywania leków na rok. |
Hobbicus3.06.2014Post ID: 76824 |
Jak bardzo możemy polegać na tej elementarnej wiedzy z biochemii jeśli chodzi o społeczeństwo?
Nie jesteś traktowany jak dureń. Po prostu państwo zakłada, że przeciętny obywatel nie wie, kiedy ma korzystać z aripiprazolu, a kiedy z perazyny - według mnie jest to założenie słuszne.
Uważasz że nie powinniśmy zapobiegać śmierciom ludzi z powodu ich niewiedzy, jak tylko jest to możliwe? |
Tarnoob4.06.2014Post ID: 76827 |
Bardzo się cieszę, że głos zabrał Mecku – legenda tego forum i wielki nieobecny. Chętnie nagrałbym następną audycję Beerhemota FM. Chcę tylko zauważyć coś, o czym się mało mówi w tego typu debatach albo w gazetach, na mównicy itd.
Kiedyś wcale nie było lepiej. Przez tysiąclecia oprócz medycyny uczelnie nauczały prawie tylko humanistyki. Ludzie się przez wieki użalali, że im szkoła się do niczego nie przydaje. I św. Augustyn, i Henryk Sienkiewicz (!) narzekali np. na to, że mają w szkole grekę. I po co to komu. Jak ktoś był ambitny i chciał być bardziej wykształcony, np. arystokrata – to dowalali mu jeszcze więcej martwych języków, wielkich dzieł w tych językach i innych zapchajdziur. Od starożytności aż do XX w. szkoły torturowały ludzi kuciem na pamięć. Ludzi zmuszano do zapamiętywania np. „Iliady”, „Odysei” albo innej klasyki. Czasami ktoś mądry – senator rzymski, mnich, władca albo pisarz – zainteresował się jeszcze filozofią. Mecku i Fervus chwalą trochę USA – i dobrze, bo też je chwalę. Chciałem tylko dodać, że w Stanach licencjaty są czteroletnie, bo ma się przedmioty ogólne i humanistyczne. Po prostu bez prawdziwej humanistyki nie ma niczego. Ludzkość upadnie do poziomu barbarzyństwa. Politechniki - pierwsze czysto „praktyczne” uczelnie – powstały chyba dopiero na przełomie XVIII i XIX w. na potrzeby wojska Napoleona. Tutaj się zaczyna inny ciekawy wątek – *to władza potrzebuje publicznej edukacji, a nie ludność*. Szkolnictwo powszechne powstało w XVIII w. w Prusach – jak ktoś ładnie powiedział, Korei Północnej w sercu oświeconej Europy. Fryderyk Wielki potrzebował masy piśmiennych żołnierzy. To było pogwałcenie wolności osobistej. Podobnie z wprowadzeniem masowej edukacji w innych krajach – ZSRR zmuszał ludzi do nauki, żeby móc ich zmusić do pracy. W naprawdę wolnym państwie, czyli USA, to weszło dopiero w latach 60. Powszechne szkolnictwo jest zupełnym przeciwieństwem emerytur i służby zdrowia – jest potrzebne albo na rękę państwu, a dla ludności jest często udręką. To widać np. w rodzinach popegeerowskich, nędzy wiejskiej i miejskiej. Oni nie chcą się uczyć i tego nie robią. Emerytury i służba zdrowia odwrotnie – każdy tego potrzebuje, a dla państwa to obciążenie i udręka, koszmarnie droga. |
Sheogorath4.06.2014Post ID: 76828 |
Tarnoob to ciekawe co piszesz o edukacji i myślę że w pewien sposób prawdziwe. Oczywiście, że dla państwa lepsze jest gdy 100% obywateli posiada podstawową wiedzę. Jednakże w sytuacji, gdy edukacja jest przymusowa w każdym cywilizowanym kraju świata, rezygnacja z takiego przymusu względem własnych obywateli mogłaby się skończyć tragicznie dla kraju, który by się na coś takiego zdecydował. |
Fervus8.06.2014Post ID: 76853 |
Naturalna dyskryminacja jest lepsza od nienaturalnej dyskryminacji. Ta druga często udaje, że jest tolerancją i jest narzucana siłą. Dyskryminacja zawsze będzie istnieć i równość zawsze nie będzie istnieć. JKM, Cejrowski, Mariusz Max Kolonko - ci ludzie dążą do wolności. UE to sztuczny twór, który narzuca dziwaczne normy i odbiera mi wolność wyboru w pewnych kwestiach np. jakiej żarówki chcę użyć, jaki termometr chcę mieć, jak krzywego banana chcę zjeść. Jestem przez to w pewnym niewielkim, ale jednak, stopniu zniewolony. A co mają powiedzieć wytwórcy tych rzeczy? Oni to dopiero tracą. Lewicowcy myślą, że uwalniają świat, a tak naprawdę jeszcze bardziej wszystko uzależniają od państwa i urzędników i zniewalają. Ja mam szacunek do życia i innych ludzi. Nie pobiję osoby homoseksualnej, bo jest jaka jest. Państwo bierze mnie za jakiegoś dzikusa i chce mnie kontrolować, bym na 100% nie mógł takiej osoby pobić. To prowadzi do nadużyć i wzbudza niechęć do tych niby chronionych przez państwo mniejszości. |
Hobbicus8.06.2014Post ID: 76858 |
W jaki sposób jakakolwiek dyskryminacja miałaby być naturalna? -_-' |
Takeda9.06.2014Post ID: 76859 |
Tak faktycznie nie istnieje coś takiego jak równość, nigdy nie istniało, a i wątpię czy kiedykolwiek zaistnieje. JKM jawi mi się jako wizjoner neofeudalizmu, bo niewolnictwo jest passe. Do tego nie rozumiem kobiet które go popierają, przecież dla każdej z nich ma przewidziane niemieckie "KKK" |
Tarnoob4.03.2023Post ID: 88201 |
Chciałbym wyjaśnić, że od lat nie popieram tego pana i że sympatie do niego – wyrażane jeszcze jakąś dekadę temu – uważam za dość wstydliwy epizod w moim rozwoju. Jest jednym z dwóch najgorszych posłów obecnej kadencji, o których słyszałem, obok Grzegorza Brauna. To są żywe dowody, że nawet wysoka inteligencja nie wyklucza skrajnej głupoty, a może nawet jej sprzyjać przez upór, przerost samooceny (ego?), pewności siebie i coś, co się mądrze nazywa ultrakrepidarianizmem; to porównywalny przypadek do Teda Kaczynskiego i do tzw. choroby noblowskiej. Do niektórych cytatów – np. o ZUS-ie – dalej trudno nie mieć słabości, ale to jeszcze nie powód, żeby publicznie chwalić obrzydliwych, niedorobionych umysłowo przestępców. Korwa i Braun bawią na podobnej zasadzie co niesforne dziecko czy czarny humor, tyle że oni są dużo bardziej szkodliwi. Być może jakoś się odkupiam (?) tym, że podsumowałem skandale Korwina na polskiej Wikipedii, we wstępie, a w dalszej części wspomniałem o tytule szowinisty roku 2007; do kompletu jeszcze brakuje wygrana w konkursie na klimatyczną bzdurę roku. Cieszę się, że ok. 2015 roku poznałem politycznych wychowanków Korwina – polskich libertarian właściwych, dużo bardziej konsekwentnych i dojrzałych. Doprowadzili mnie do wniosku, że głównym celem państwa jest ochrona przed agresją, dlatego człowiekowi dumnie, wielorako agresywnemu jak Korwa nie dałbym nawet miejsca w radzie sołeckiej ani osiedlowej. Do tego odpada w przedbiegach umysłowych jako tzw. szur – konkretniej negacjonista klimatyczny i to uporczywy, wieloletni; niepotrafiący korzystać z Google. Zamiast politykować niech lepiej niańczy swoje liczne potomstwo; może je uczyć brydża albo innych rzeczy, o których ma większe pojęcie niż o polityce. Tak, pozwalam sobie na taką arogancję zarzucenia ignorancji weteranowi, politykującemu chyba non-stop od sześciu dekad. Intensywne zainteresowanie i obszerna wiedza nie wykluczają jeszcze ignorancji; podobnie pana Jerzego Ziębę trudno posądzić o znajomość medycyny, mimo że się nią żywo interesuje i o niej pisze bestsellery. Na emeryturze JKM mógłby się ewentualnie skupić na krytyce PiS-u – nie fantazjować o nadchodzącym upadku „eurokomuny”, tylko realnie wskazywać największe zagrożenia i absurdy jak przestępczość polityczna PiS-u – typu łamanie konstytucji, zagrażające wyborom – albo opodatkowanie biedaków. Trzeba dopilnować, żeby ludzie wyrastający z Korwina – których chyba jest sporo – nie szli dalej do mafii pisowskiej. Dobrze, że partia pana Janusza oddała stery Mentzenowi i zmieniła nazwę; mogliby w sumie wrócić do czegoś wcześniejszego, może dzięki połączeniu się z planktonem jak dalej istniejące UPR i KNP. Szkoda tylko, że „nadziejarze” odcięli się od mniej spaczonych Wolnościowców i że nie wykopali pana krula jak to kiedyś zrobiło KNP, chyba w '15. Poza tym nie ukrywam, że robota pana Sławomira M. jest bardzo brudna; to nurkowanie w szambie i mam nadzieję, że łagodnie wypowiada się o korwinizmie tylko z powodów taktycznych, żeby móc jakoś wpłynąć na tę sektę pornoprawackich pedolibtardów. |