Gorące DysputyRuchome obrazy - film - "Filmy 2015" |
---|
Mateusz15.01.2015Post ID: 79040 |
Od dwóch tygodni mamy rok 2015. Zatem za przykładem podobnego tematu zakładam ten. Na jakie filmy czekacie? Co według was będzie premierą roku? Co okaże się klapą? A może już coś widzieliście? Ja jeszcze nie odwiedziłem sali kinowej. Najbliższa wizyta będzie się wiązała z filmem Exodus - Bogowie i królowie. Czekam także na takie blockbustery jak: Jurassic World |
Ymir18.01.2015Post ID: 79050 |
Czekam na te same tytuły, ale jestem równocześnie ciekaw remake'u Mad Maxa, kolejny film ze stajni Marvela czyli beznadziejnie zapowiadający się póki co Ant-Man (aczkolwiek wątpię żeby Marvel miał to popsuć). To + Avengersi. Jurassic World może być ciekawy, choć ja np. w ogóle nie żywię nostalgii ani specjalnego przywiązania do poprzednich części. Poza tym ma wyjść parę tytułów, o których póki co wiele nie wiadomo Crimson Peak - od del Toro z Hunnamem i Hiddlestonem Żadne z ww. filmów póki co nie mają (prawie) jakichkolwiek zdjęć ani plakatów, więc ciężko powiedzieć czy faktycznie pojawią się w tym roku. A, Exodus jest z 2014, po prostu w PL wyszedł teraz. |
Silveres18.07.2015Post ID: 80541 |
TED 2 Mimo różnych głosów, pierwsza część bardzo przypadła mi do gustu. Na tyle przypadła, że wybrałem się na drugą, a wybrałbym się pewnie i na trzecią, czwartą i dziesięć kolejnych. Wchodząc na salę kinową miałem bardzo zaniżone wymagania. Spodziewałem się albo totalnej klapy, albo powtórki z pierwszego filmu. I nie zawiodłem się. |
Kanclerz Grenadier7.01.2016Post ID: 81514 |
Star Wars VII - Przebudzenie mocy To paradoks, ale film jest autoplagiatem. W dodatku tak żałosnym, że aż strach. Przeżyłem wielkie rozczarowanie w kinie. Te same motywy, podobni bohaterowie i podobne sytuacje, podobne ich przemiany - to wszystko już było w Nowej Nadziei. Eh, aż szkoda się rozpisywać. A najgorsze jest to, że w New Hope była jakaś historia, a w Przebudzeniu nie wiem o co chodzi. No i ta żałosna, a wręcz śmieszna namiastka Vadera... |
Laxx8.01.2016Post ID: 81515 |
Jestem (nie)stety tego samego zdania co Grenadier... moim zdaniem trudno w sadze SW już o coś nowego i intrygującego jak te 40 lat temu. Teraz zapewne dowiemy się, że Rey jest córką pana Luke'a a główny antagonista nie zginął i powróci w nowejsuperhiperzbroi stylizowanej na Vadera...bo przecież look dziadka to jest to. |
Thanathos9.01.2016Post ID: 81524 |
Moja opinia jest ta sama - z tą różnicą, że nie oczekiwałem wiele po seansie a jednak dało się go oglądać i nie narzekam na brak zużytego czasu - ot film na nudny wieczór... |
Laxx10.01.2016Post ID: 81529 |
Nie wiem czy to fake czy nie, ale ponoć w VIII epizodzie ma powrócić Han Solo. Ale tak jak mówię - to co piszę, nie jest pewne :p |
Avonu10.01.2016Post ID: 81531 |
Harrison Ford ma pojawić się w epizodzie VIII, ale raczej w charakterze retrospekcji, niż "na żywo". Max von Sydow podobno też ma "wrócić".
Przecież nie zginął, co jest powiedziane w samym filmie. "Ukochany" wódz kazał swemu generałowi zabrać Kylo i stawić się u siebie, by dokończyć szkolenie. |
Tarnoob11.01.2016Post ID: 81535 |
SW7 mnie nie zawiodło, bo nie oczekiwałem od niego zbyt wiele: Tak więc dość dobrze spełniło swoje zadanie – współczesnych igrzysk bez ofiar w ludziach. Na początku miałem pewne zastrzeżenia: 1) przegrana Kylo Ren – ale przecież był ranny, a Rey jako złomiarka w niebezpiecznej okolicy musiała nieźle walczyć, w dodatku moc jej sprzyjała; dobrze rozstrzygnięto to czymś w rodzaju remisu, ratując Kylo – taki zbieg okoliczności wydaje się naciągany, ale nadrabia to elegancją; 2) śmiercionośna planeta Pierwszego Zakonu (jakoś wolę to tłumaczenie niż Najwyższy Porządek – może Avonu mnie zjedzie) i to, jak została zniszczona. Takie widowiskowe cuda powinny być budowane przez całą serię filmów (jak chyba II gwiazda śmierci w nowej trylogii, a może I GŚ też), a ich pokonanie mogłoby być pokazywane mniej naiwnie (nie jako natychmiastowe zniszczenie wszystkiego). Jednak widać chyba pewien postęp względem starszych części – zniszczona zostaje tylko powierzchnia i to po wyczerpującej bitwie, a w SW4 II GŚ wybuchała po jednym uderzeniu w czuły punkt, oczywiście zostawiając głównego bohatera przy życiu… Nie wiem, jak to było z I GŚ w nowej trylogii. Generalnie 2) to stary jak świat motyw walki Dawida z Goliatem. Dobrze zrobiony jest piękny – np. kiedy w Dark Messiah of MM strzela się cyklopowi w oko lub kiedy zabija się Pao-Kai przez spuszczenie mu krat na szyję, kiedy w „Hobbicie” Smaug umiera od strzału w czułe, ale nie takie małe miejsce, kiedy we „Władcy Pierścieni” Legolas strzela olbrzymowi czy olifantowi w tył głowy albo kiedy Oko Saurona i cały Mordor giną dzięki zniszczeniu małego pierścienia – tylko przy takim skrajnym kontraście to jest sensownie wytłumaczone, napięcie jest budowane przez 3 książki/filmy i cała misja wisi długo na włosku, ale bez nieprawdopodobnych ocaleń co chwila. Za to w „Star Wars” motyw walki Dawida z Goliatem jest zrobiony prawie dziecinnie – trochę jak w „Harrym Potterze”, gdzie Harry’emu wystarczy szkolne zaklęcie „expeliarmus” do remisowania z najpotężniejszym czarodziejem wszech czasów. Tłumaczenie takich nieprawdopodobnych powodzeń „mocą” i oczywiście byciem „wybrańcem” wcale nie poprawia efektu. |
Nicolai14.01.2016Post ID: 81540 |
Avonu nie ma, więc ja muszę wkroczyć do akcji. First Order nie ma struktury zakonnej, to typowa junta. Więc takie tłumaczenie jest zwyczajnie błędne. Tym bardziej, że słowo "Order" w tym przypadku tyczy się ładu społecznego i politycznego, o którego przywrócenie walczą i który w ich mniemaniu jest pierwszy, ale pod względem słuszności. Także Najwyższy Porządek to jak najbardziej trafione tłumaczenie w przeciwieństwie do Twojego. Inny wariant jaki przychodzi mi na myśl to Pierwotny Ład. |
Ymir24.01.2016Post ID: 81564 |
Trochę powychodziło tych filmów. Więc pokrótce opiszę to co widziałem, tak się składa że wróciłem właśnie z kina z Syna Szawła. Lobster - absolutny faworyt, fenomenalny film offowy o totalnie odjechanym koncepcie. Świetnie zagrany i zabawny z niejednoznacznym zakończeniem. Polecam, choć nie wszyscy będą się na nim dobrze bawić, bo to kino zdecydowanie specyficzne. Dla fanów 'Kła' jak znalazł. Big Short - zaskoczenie, ale bardzo pozytywne. Do kina poszedłem w sumie przypadkiem, a mimo to nie nudziłem się ani chwili. Bardzo dobrze poprowadzona i zagrana produkcja (Carell, Bale, Gossling w tej kolejności, nie umniejszając reszcie). O ekonomii wyłożonej bardzo prosto z niezłym humorem i kiepskim montażem i doborem muzycznym. To jednak można wybaczyć. :P SW VII - Średniawka, ale bawiłem się całkiem nieźle. Zobaczymy co będzie w dwójce, fanowskie analizy conajmnniej zachęcające. H8ful 8 - Czy jakkolwiek się to pisze, nowy film Tarantino w każdym razie. Może nie tak rozczarowujący jak Jackie Brown, czy nierówny jak Death Proof niemniej jednak top 3 najsłabszych filmów w karierze tego gościa. Irytująco niewiele wnoszący. Ciekawe nawiązanie do The Thing Carpentera (nieprzypadkowe). Syn Szawła - Najcięższy z tegorocznych filmów. Bardzo przygnębiający, ciekawie nakręcony (kamera non-stop przy bohaterze, a obraz w proporcjach 4:3 co daje niesamowite uczucie osaczenia). Pierwsza scena to makabra sugestywności. Potem to już tylko chaos. Odpychająco przerażający chaos. Zdecydowanie zasługuje na statuetkę. Mad Max - Z innych chaotycznych filmów. Ciekawie nakręcony z akcją non-stop w samym środku kadru. Zmniejszonych limit klatek daje wrażenie przyspieszonego tempa. Ostra jazda bez trzymanki z nagimi od pasa w górę łysymi gośćmi na koksie. Agresywny i pełen przemocy. Porąbany. Inside Out/W głowie się nie mieści - Ot, kolejny film Pixara. Parę fajnych pomysłów, choć powiedziałbym że to raczej zmarnowany potencjał. Zobaczymy jak poradzą sobie w sequelu. Straigh Outta Comtpon - film o NWA z miejscami dość kulawym scenariuszem, ale oglądało się to bardzo fajnie. Miło było gdy na ekranie co rusz pojawiały się znane motywy czy twarze. Aktorzy wykonali kawał dobrej roboty, a cały film zostawia nasze Jesteś Bogiem w tyle, każąc mu wdychać kurz. 11 Minut - Porażka polskiej kinematografii, badziewie. Wyszedłem zażenowany z kina. Ex - Machina - zdecydowanie w moim top filmów sci fi. Black Mirror like. Dość teatralny, ale prowokujący i zadający kilka ciekawych pytań. Świetna gra aktorska. Kryptonim UNCLE - Jeden z najlżejszych na tej liście filmów. Wariacja na temat serialu o tym samym tytule z wieloma Bondowskimi nawiązaniami. Świetni aktorzy, a film choć nie najbystrzejszy, to zdecydowanie sympatyczny. Bone Tomahawk - Nie rozumiem zachwytów. Ot, mieszanka horroru i westernu (zachęcające nieprawdaż?) z miernym scenariuszem i niespecjalną reżyserią. Najgorzej że nie straszny. Everest - Coś jak Kryptonim Uncle, fajny film żeby iść na niego całą rodziną bo powinien w miarę zaciekawić każdego. Tutaj jednak nieco poważniej. Dobrze zagrany i wierny faktom. Slow West - świetny film offowy, Wes Anderson połączony z westernem w udanym, lekkim i bardzo pocztówkowym filmie ze świetną muzyką, kadrami i reżyserią. Polecam, nie trwa długo. Sicario - Ot taki thriller. Niezłe aktorstwo, ale liczyłem na coś o większym rozmachu. Dostałem wysokobudżetowy kameralny film z paroma niezłymi scenami, niezłą muzyką i dobrą końcówką. Warto zobaczyć. Marsjanin - patrz Everest/UNCLE tylko na Marsie. Fajne. Ale czy Oskarowe...? Dope - not so dope ;/ Liczyłem na coś dużo bardziej oddziałującego, z fajna ścieżką dźwiękową, coś w stylu afro-amerykańskiego Scotta Pilgrima a tu muzyki było niewiele, fabuła była średnio ciekawa, a na koniec dostałem jeszcze jakiś śmieszny moralitet. Nah. Most Szpiegów - Typowy Spielberg i wszystko co w nim najgorsze.Nie dajcie się zwieść znanym nazwiskom. Film ogląda się nieźle, ale niczego się z niego nie pamięta po seansie poza może pierwszą sceną. Me and Earl and the Dying Girl - OK i to jest coś co mnie poruszyło psychicznie. Niezły roller coaster emocjonalny robi ten film z mózgu. Bardzo interesujące podejście do reżyserii. No i nie tak idiotycznie banalny jak Gwiazd naszych Wina. Młodość - Bardzo fajne Wielkie Piękno 2, choc dużo prostsze w odbiorze. Fajnie było zobaczyć Kietela i Cane'a w sensowniejszych rolach. Beasts of no nation - Fajny film z fajnymi rolami. Przywodzi na myśl Miasto Boga, tylko w Afryce. Przemoc rodzi przemoc. Ant - Man/Age of Ultron - blockbustery które można pominąć. Choć Ant-Man dawał radę. |