Gorące DysputyRuchome obrazy - film - "Psychopaci z siekierą, dziewczynki z telewizora i szepty po kątach czyli horrory" |
---|
Erick17.10.2008Post ID: 35249 |
Kordan zgodzę się z tobą. W "Osadzie" nie ma strasznych chwil, ale sam pomysł i przesłanie, robią na mnie duże wrażenie, a to mi wystarcza. Niestety nie wczułem się w wątek " Omena" i jakoś mnie nie przekonuje( oglądałem nowszą wersję). |
Kordan18.10.2008Post ID: 35277 |
... W takim razie przepraszam cię, bo myślałem, że chodzi ci o starą wersję. Pardon. |
Hellscream18.10.2008Post ID: 35286 |
Przypomniał mi się jeszcze jeden Anima Atack - Shakma. Był to swego czasu jeden z najpopularniejszych dreszczowców na VHSie, wydany przez firmę AVA. Jest to całkiem dobrze zrealizowana opowieść o histerii uwięzionej grupy młodych ludzi, i czyhającego na nich agresywnego pawiana. A właściwie morderczego, krwiożerczego pawiana. "Shakma" bardzo przypomina strukturą pełnokrwisty slasher, z tą różnicą, że przyczyną śmierci młodych osób jest krwiożerczy pawian o rzeczywistym imieniu Typhoon, a nie obłąkany morderca. Jego naturalna agresja sprzyja budowaniu stosownego napięcia podczas scen ataków, a ich oporom jest fakt, że mamy do czynienia z realnym zwierzęciem. |
Vokial18.10.2008Post ID: 35291 |
Evil Dead jeden i dwa są bardzo dobrymi filmami, choć z dwójką już trudno ustalić czy to horror czy krwawa komedia. O Ringu mogę powiedzieć że po prostu to jest horror "na czasie". Reżyser filmu po prostu wykorzystał telewizor, rzecz którą prawie wszyscy w domu mają, jako trzeci obiekt którego ludzie się boją. Ja dotąd się boję popatrzeć w stronę telewizora w nocy. Ostatnio oglądałem Egzorcyzmy Emilii Rose. Film słabo przeraża ale klimat ma. Relikt też oglądałem ale prawie się się bałem, ale tak samo jak wyżej klimat ma. |
Erick18.10.2008Post ID: 35304 |
Ja nie uznaję "Ringu" jako horroru na czasie. Nie rozumiem wątku tego filmu. Jednym słowem fabuła jest bez sensu. Mnie przekonują horrory mające : dobrą, zrozumiałą fabułę; chwile wzbudzające grozę; dobrą, mającą klimat muzykę. |
Dirhavana9.04.2009Post ID: 43066 |
Ja nie lubię horrorów. Nie działają na mnie jak na innych. Mnie się najczęściej chce wymiotować. Wydłubywanie oczu, dziewczynki ze studni, odgryzanie języków itp. wcale mnie nie przerażają, jedynie obrzydzają. Czasami jednak zdarza mi się zaśmiać nad niedokładnymi efektami specjalnymi jakiejś niskobudrzetówki. Zaprzestałam oglądania horrorów za przyczyną filmu, noszącego miano "Incubus", to było niezbyt przyjemne. Jedyny horror (Jeśli można tu mówić o horrorze) jaki mogę strawić jest Zmierzch, a to dlatego, że nie ma tam zbyt obrzydliwych scen. Co prawda w pewnym momencie James łamie Belli nogę, jednak jest to pod koniec, a potem pojawia się Edward. |
Kordan9.04.2009Post ID: 43067 |
"Zmierzch" to zdecydowanie nie jest horror. To zależy jakie filmy z krwawymi scenami oglądasz bo te wszystkie Piły, Hostele i inne Nocne pociągi z mięsem, wołają o pomstę do nieba. Jest kilka horrorów, w których krew jest(wiem to chore) fajna. Póki co, polecam Ci takie produkcje jak "Inni", "Widmo"(Tajlandzkie) albo "Nosferatu:Wampir" Herzoga, może nie straszy ale klimat ma ;] |
Dirhavana10.04.2009Post ID: 43088 |
Z ciekawości sprawdziłam. Zmierzch jest podawany jako horror. Do tych "fajnych" horrorów moge zaliczyć przed chwilą obejrzany "Wywiad z wampirem". |
Kordan10.04.2009Post ID: 43091 |
Horror? A niby z jakiej paki? Jak sprawdzałaś na wikipedii, to może i horror ;] |
Dirhavana10.04.2009Post ID: 43100 |
Nie, bez przesadyzmu. W paru dość dobrych stronach o tematyce filmowej. Zawsze jest to samo. Horror, Romans. Nie pisze, że sam romans, albo co innego. Sam spawdź. |
Kordan10.04.2009Post ID: 43101 |
Hmm... Faktycznie. Widać dobre kino grozy zmarło śmiercią tragiczną... |
Dirhavana10.04.2009Post ID: 43103 |
Zmierzch, mimo iż jest uznawany jako horror, jest moim ulubionym filmem. Książka zresztą też jest świetna. :) A co do śmierci kina grozy.... przecie to tylko jeden tytuł. |
Kordan10.04.2009Post ID: 43105 |
Może zacznijmy od tego, Czym jest horror? Jak dla mnie jest to rodzaj kina mający, przerazić widza. Jednym reżyserom się to udaje, a innym nie. Czy "Zmierzch" przeraża? Wątpię... Czemu już się nie robi takich horrorów, które przerażają, mimo iż nie mają efektów specjalnych i innych dupereli, które wywołują bardziej litościwy uśmiech na twarzy widza, niż grymas przerażenia. I teraz jeszcze ta moda na wschodnie horrory (Sam nie wiem co głupsze, czy wschodnie horrory, czy ich amerykańskie adaptacje)... |
Tarnoob28.05.2015Post ID: 80267 |
Na tegorocznych Olsztyńskich Dniach Fantastyki była prelekcja o horrorach. Była prowadzona przez przedstawiciela strony GOREktyw – nazwa mówi sama za siebie. Padło parę naprawdę wartościowych obserwacji i pytań, np.: dlaczego ludzie interesują się brzydotą i strachem? Przede wszystkim sugerowano, że jest to inność, odmiana, olbrzymia swoboda w kreowaniu brzydoty i grozy, podczas gdy piękno ma pewne kanony. Osobiście przychylałem się do opinii, w której byłem dość osamotniony - mianowicie horror i groza przynajmniej czasami służy katharsis i umoralnieniu widza. Wiadomo, od filmów o zombie albo od grania w Dooma nie przybywa bohaterów, autorytetów ani świętych. Mimo to już od chrześcijańskiej starożytności i od średniowiecza nakazuje się pamiętać o śmierci (memento mori). Zaleca się umartwiania (czasem skrajne jak samobiczowanie w XIV w. przez flagellantów), a świątynie, dewocjonalia, itp. ozdabia wizjami piekła (u Dantego np.), sądu ostatecznego (Memling, chyba też Hieronim Bosch) albo samej śmierci (Danse Macabre). W baroku się to nasiliło, a wyższy poziom artystycznej techniki (bo pretensjonalna forma nie wszystkim się wydaje „wyższa”) pozwolił to rozwinąć. Powstały też organy, a znana toccata Bacha to właśnie utwór grozy. Można powiedzieć, że chrześcijaństwo bardziej niż jakakolwiek inna religia straszy człowieka i umoralnia kijem oprócz marchewki. Islam też bywa surowy w swoich groźbach, choć tam sztuka wizualna nie była chyba tak istotna jak w Europie. To wszystko jednak bardziej źródła horroru i pochodzą sprzed epoki filmowej. Współcześnie jednak dalej można przypominać ludziom o śmierci i o tym, żeby szanowali swoje bezbolesne życie, bo mają olbrzymie szczęście. Nie ma już co robić filmów na te dość oklepane, sakralne tematy – jakieś produkcje o apokalipsie czy antychryście-polityku to raczej komedie niż horrory. Wizję piekła też trudno zekranizować. Jedynie „Pasja” Gibsona wypełnia pewną lukę. Na nieszczęście przybyło innych przerażających wydarzeń, które mogą widza odstraszać od zła. Dzisiaj chociażby widziałem w „Panu Wołodyjowskim” Daniela Olbrychskiego lub jego kaskadera (w roli Azji Tuchajbejowicza) w scenie nabicia na pal i podpalenia żywcem (oczywiście od góry, żeby się smażył powoli). Przede wszystkim mam jednak na myśli *filmy o holokauście i gułagu* oraz innych okropieństwach XX w. – także te dokumentalne, jak niedawno w TVP wywiad z Rosjanką, która widziała głód, mróz i kanibalizm w oblężonym Leningradzie. Takie produkcje dają do myślenia i pokazują, że śmierć nie musi być nagłym zawałem, wylewem lub krótkim strzałem i „po krzyku” - może być naprawdę przerażająca, długa i prowadząca bólem do obłędu. Widok nędzy, cierpienia, głodu i śmierci może naprawdę oczyścić i być odtrutką na „problemy I świata”, konsumpcjonizm, wybrzydzanie i narzekanie. Ludzie przestali już żyć z umiarem (nie mówiąc o ascezie) z lęku przed śmiercią. Jeśli nie przemawia do nich konający Chrystus, to może przemówią filmy o Korei Północnej i innych piekłach na Ziemi - przeszłych, obecnych i przyszłych. |