Gorące DysputyTropiciele rzeczywistości - polityka i społeczeństwo - "Wybory 2015 - prezydenckie" |
---|
Ignis30.03.2015Post ID: 79821 |
Muszę zgodzić się z Tarnoobem. Dla mnie również oddawanie nieważnego głosu jest bezcelowe i bezsensowne. Marnujemy czas tylko po to, żeby wpisać kandydata typu Król Julian... I co to niesie? Raczej nic. Chyba nie chodzi o głosowanie dla samego głosowania czy okazywanie swojego niezadowolenia w ten sposób? Skądinąd również się zgodzę: Nie ma ciekawych kandydatów, przynajmniej w moim odczuciu. Nikt nie skupił mojej uwagi, nawet najbardziej oderwaną od realiów życiowych kiełbasą wyborczą (wyjątkowy nieurodzaj w tym roku) - toteż ja nawet się nie wybieram. Nic nowego, nic interesującego, a efekt i tak będzie taki sam. |
Broghild30.03.2015Post ID: 79822 |
Parę "sukcesów" Bronka: Grabież oszczędności Polaków z OFE (153 mld zł); Podwyższenie wieku emerytalnego do 67 lat; Wzrost zadłużenia kraju (z 530 do ponad biliona złotych i to pomimo otrzymania 300mld z Unii); Osłabienie armii; Wzrost fiskalizmu, zamrożenie progów podatkowych (coraz biedniejsi muszą płacić coraz większe podatki), podwyżka podatku VAT do 23 proc., kilkukrotne podwyżki akcyzy, podwyżki składek ZUS, likwidacja ulg podatkowych (budowlanej i internetowej), zmniejszenie o 1/3 zasiłku pogrzebowego; Przyjęcie zabójczego dla polskiej gospodarki pakietu klimatycznego; Paraliż legislacyjny w sprawie wydobywania gazu łupkowego; Rozrost biurokracji (sto tysięcy nowych etatów); Doprowadzenie do agonii służby zdrowia (czekanie po kilka lat na wizytę u lekarza specjalisty); Ograniczenie roli naszego kraju w relacjach międzynarodowych; Przyjęcie ustawy o tzw. bratniej pomocy; Podpisanie długoterminowego kontraktu na dostawy gazu z Gazpromem; Wyprzedaż majątku narodowego za ponad 65 mld zł (w tym spółek strategicznych takich jak Azoty Tarnów); Drenaż Funduszu Rezerwy Demograficznej; Zmielenie miliona podpisów w/s JOW; Odrzucenie podpisanych przez miliony Polaków wniosków o referenda w/s 6-latków i wieku emerytalnego; Cicha próba zmiany konstytucji w celu sprzedaży lasów państwowych(dzięki WikiLeaks wiemy, że pieniądze miały pójść na odszkodowania dla żydów) oraz odrzucenie 2,5mln(!) podpisów o referendum w tej sprawie; zniszczenie Polskiego przemysłu stoczniowego; Przyjęcie GMO, pomimo sprzeciwu większości społeczeństwa; blokada zwiększenia kwoty wolnej od podatku; emigracja 2mln młodych i przedsiębiorczych osób za granicę... Czy istnieje choć jedna rzecz, która się udała temu Panu? Bo wybudowanie na kredyt 4 stadionów i paru autostrad to dla mnie żadne osiągnięcie. Kadencja Komorowskiego zakrawa na sabotaż i zamach stanu; w normalnym kraju taki człowiek, już dawno siedziałby w więzieniu.
|
Taro31.03.2015Post ID: 79831 |
Broghild, nie lubię Komorowskiego, ale to co opisałeś to robota rządu, nie prezydenta. Do niego można się przyczepić, że zachowywał się jak sekretarka PO i nic nie wetował i nie pisał sensownych projektów ustaw. |
Hobbicus31.03.2015Post ID: 79833 |
Dzisiaj miałem okazję przeprowadzić małą konwersację na Facebooku z Pawłem Tanajno, kandydatem na Prezydenta z ugrupowania Demokracja Bezpośrednia. Rozmowa zaczęła się od tego, że pan Tanajno pochwalił się głosowaniem na Facebooku na temat tego, czy Demokracja Bezpośrednia powinna zabiegać o poparcie od samego papieża. Wyszło na to, że spełniliby "głos ludu", gdyby choćby i 51% głosowało na "Tak". Gdy skrytykowałem ten pomysł, zauważając, że nie byłaby to już demokracja, a dyktatura choćby i nawet wątpliwej większości, a także zwracając uwagę na mierną jakość statystyk w kwestiach tego, czego lud chce, a czego nie, nazywając to zwykłym populizmem wyborczym, otrzymałem odpowiedź, że populizm jak najbardziej jest dobry, jeśli "służy demokracji". Jeżeli ktokolwiek z Was zechce zagłosować na tego kandydata (o ile zebrał wszystkie podpisy), to radzę się poważnie zastanowić nad jego kandydaturą - bo mimo zachęcającej nazwy ugrupowania jej reprezentant zdaje się nie mieć zielonego pojęcia na temat tego, co jest demokracją, a co nie jest.
Co w tych trzech punktach jest negatywnego? Pominę już Twoje błędne napisanie "Żydów" małą literą, ale naprawdę nie rozumiem dlaczego Prezydent miałby słuchać byle oszołomów (nawet liczących miliony) w sprawach, które zależą od ekspertów, a także dlaczego miałby kierować się dobrem gospodarczym w pierwszej kolejności niż dobrem społecznym. |
Mateusz31.03.2015Post ID: 79834 |
Jeśli ktoś z Jaskini Behemota zna jeszcze fejsbukową grupę Jak będzie w akapie? to własnie leży na podłodze ze śmiechu. Wolicie nie wiedzieć co jeszcze wrzuca Paweł Tanajno w czeluście internetów. Ale koleś chociaż ma do siebie dystans. Co nie zmienia faktu, że kandydatem jest niepoważnym, a głosowanie na niego zakrawa o kpinę. Płynie od niego więcej internetowego śmieszkizmu niźli konkretnych pomysłów. Oczywiście poza: referendum zdecyduje...
Ej, nie pominąłeś :( |
Broghild31.03.2015Post ID: 79835 |
Czyli Korwin miał rację mówiąc, że demokracja to ustrój w którym niewolnicy(naród) co 5 lat może wybrać sobie Pana... |
Hobbicus31.03.2015Post ID: 79837 |
Broghildzie, demokracja nie polega na tym, że robimy to, co ileś tam osób powie. Demokracja polega na tym, żeby reprezentanci narodu podejmowali takie decyzje, które będą dobre dla społeczeństwa. Nieważne czy za jakąś propozycją jest pięć osób, pięćdziesiąt czy milion - jeżeli jest ona absurdalna, to nie powinna przechodzić, inaczej mielibyśmy do czynienia z dyktaturą większości. A to jest zupełnie co innego niż demokracja. |
Crazy31.03.2015Post ID: 79838 |
Wikipedia - "Demokracja – system rządów (reżim polityczny, ustrój polityczny) i forma sprawowania władzy, w których źródło władzy stanowi wola większości obywateli (sprawują oni rządy bezpośrednio lub za pośrednictwem przedstawicieli)." WIEM - "Demokracja, ludowładztwo, termin określający rodzaj rządów, w którym władza należy do ogółu obywateli danego państwa (greckie demos – lud, kratos – władza)." SJP - "ustrój polityczny, w którym o sprawach państwa większością głosów decydują wszyscy obywatele;" PWN - "demokracja [gr. dḗmos ‘lud’, krátos ‘władza’], dosłownie — rządy ludu, ludowładztwo." Więc mylisz się, Hobbicie. Nie twierdzę, że w demokracji rząd nie musi podejmować czasami decyzji niezgodnych z wolą obywateli, ale zasadniczo idea jest taka, że rząd reprezentuje swoich obywateli i podejmuje decyzje w ich imieniu - wcale te decyzje nie muszą być dobre (które to słowo w odniesieniu do polityki nie ma żadnego sensu). Jeżeli trzydzieści milionów Polaków będzie chciało przyjęcia JOWów, to mimo że sam ten pomysł uważam za chory, będę mógł się z tym tylko zgodzić albo emigrować. Chyba że rząd nie reprezentuje obywateli państwa, ale wtedy należy go po prostu zmienić. |
Hobbicus31.03.2015Post ID: 79839 |
Wikipedia i SJP mają błędne definicje. Definicje z PWN-u i encyklopedii WIEM są jak najbardziej poprawne i właśnie o nich mówiłem. One odnoszą się do władzy LUDU, a nie do władzy "większości". Więc to nie ja się mylę, a Ty. |
Opiekun Osady Tullusion1.04.2015Post ID: 79845 |
Obaj macie rację. Demokracja to taki typ reżimu politycznego, w którym rządzi lud (a konkretnie - obywatele danego państwa, na które składa się obok nich także określone terytorium oraz organ władzy mogący stosować środki przymusu), wybierając swoich przedstawicieli, z tym, że wola większości decyduje faktycznie o tym, kto będzie sprawował władzę, ponieważ to właśnie zakładają procedury demokracji pośredniej (wybory) i bezpośredniej (referendum). Z tego prakseologicznego punktu widzenia nie ma sprzeczności między definicjami, którymi obaj się przerzucacie. Polecam sięgnięcie do szwajcarskiego przykładu - tam funkcjonuje tzw. demokracja konsensualna, w której obywatele rozstrzygają bezpośrednio o wielu sprawach wagi państwowej, głosując w referendach. To system, w którym niemożliwe byłoby legislacyjne umoczenie inicjatywy obywatelskiej, jak to jest możliwe w Polsce. Przypomnę także, że w świetle obowiązującego w Rzeczypospolitej prawa (ustawa z dnia 14 marca 2003 r. o referendum ogólnokrajowym, Dz.U. 2003 Nr 57 poz. 507) każdy wniosek obywatelski o poddanie danej kwestii pod referendum może zostać zablokowany: w razie gdyby rzecznikiem obywateli był prezydent, musi on uzyskać zgodę Senatu, zaś w razie wszczęcia czynności np. przez opozycję sejmową taki wniosek może w pył zetrzeć sejmowa większość jedną zaledwie uchwałą (art. 60). Z naturalnych względów koalicji rządowej nie zależy na zaakceptowaniu obywatelskiego żądania w przedmiocie zarządzenia referendum, gdyż sam fakt istnienia takiego dezyderatu jest efektem dysonansu między oczekiwaniami ludu a polityką rządu. Co więcej, referendum w sprawach o szczególnym znaczeniu dla państwa nie może dotyczyć niektórych... spraw o szczególnym znaczeniu dla państwa (sic!) w myśl art. 63 tejże ustawy. Nasuwa się pytanie, czy polska demokracja, w której możliwe staje się całkowite zatamowanie oddziaływania obywateli na kurs państwa bez konieczności odwoływania się każdorazowo do dobrej woli reprezentantów (z ław sejmowych lub senackich) wybieranych raz na 4 lata, jest jeszcze demokracją w Crazy'owym lub Hobbitowym znaczeniu? Tak naprawdę Naród (lud albo większość ludu) - formalnie suweren (art. 4 ust. 1), staje się włodarzem państwa na jedną lub dwie niedziele. Dlatego też przewrotne zdanie Gnoma: "Chyba że rząd nie reprezentuje obywateli państwa (...)" w pewnych warunkach może stać się prawdziwe - i co gorsza, obywatele nie mogą samodzielnie usunąć tej niedogodności w trakcie kadencji izb parlamentu inaczej niż z użyciem narzędzi niedemokratycznych. Tak czy owak, zabrnęliśmy zbyt głęboko poza temat, którzy brzmi: "Wybory 2015 - prezydenckie i parlamentarne". Wróćmy do rozmowy o kandydatach na urząd głowy państwa. Natomiast jeżeli panowie (i panie) chcecie podebatować o samej istocie demokracji, to mogę z tego wątku wydzielić osobny, jeżeli zadeklarujecie taką chęć. |
Nicolai2.04.2015Post ID: 79857 |
@Hubertus: Wybacz, ale czy każdego kto nie zgadza się z Twoim punktem widzenia uznajesz za zdenerwowanego? Bo ja nie czuję się zirytowany, speszony czy rozdrażniony. Jednak Ty mi to usilnie wmawiasz, a ja muszę udowadniać, że nie jestem wielbłądem. Długo jeszcze będę słuchał o tym, że jestem zdenerwowany? Bardziej skupiasz się na moim stanie emocjonalnym niż na mojej argumentacji, a to przecież nie powinno mieć żadnego wpływu na postrzeganie mojej opinii. Niezależnie od tego czy się trzęsę ze złości czy mrużę oczy ze znużenia, argument to argument. Wkurza mnie takie szufladkowanie rozmówcy "ech, on jest pieniacz, nie ma co z nim dyskutować", zwłaszcza jeśli nie ma w nim za grosz prawdy. Tak na marginesie pieprzyć to nie wulgaryzm według PWN. |
Mateusz2.04.2015Post ID: 79860 |
Ale założyłeś, że tego też nie zauważę, więc... to napisałeś? :) |
Hobbicus3.04.2015Post ID: 79869 |
Myślę, że Nicolai założył, że nie zauważysz krytyki Korwin-Mikkego, albo przynajmniej będziesz dalej udawał że nie istnieje, jak wcześniej to robiłeś. :P |
Silveres13.04.2015Post ID: 80007 |
Nie wiem ile osób ogląda 20m^2, a ile nawet nie wie, że coś takiego istnieje. Jednak zastanawiam się, co Jaskiniowcy uważają na temat takich wystąpień. Ciekawe, że coś takiego pojawia się dopiero, gdy zbliżają się wybory... Warto też zwrócić uwagę na manipulację ze strony Łukasza Jakóbiaka, którą wyłapali ludzie ze Stowarzyszenia KoLiber. |
Nicolai13.04.2015Post ID: 80008 |
Najlepsze jest to, że Jakóbiak wrzucił "screeny" z domniemaną korespondencją. Tylko trochę przy tym wtopił |
Kordan13.04.2015Post ID: 80009 |
To pokazuje, że pan Jakóbiak nie jest orłem intelektu.W sumie poszło o bzdurę. Bo jakby nie pochwaliłby się tym, że Komorowski był "jedynym, który przyjął zaproszenie" z "wielu" to przypuszczam, że internauci machnęliby ręką. A tak to cała prawa strona internetu orze nim niemiłosiernie (poniekąd słusznie). Pocieszne jest również to, że posty, mimo negatywnych komentarzy mają wręcz kosmiczną ilość lajków. Po przyjrzeniu się okazuje się, że zostały one nabite przez boty. Ciekawe czy polubienia jego fp, też są realne, czy opłacone. |
Tarnoob17.04.2015Post ID: 80029 |
Kampania nabiera tempa. Ogórek odpada – a po ciekawej taktyce uniezależniania się od SLD, która może miała na celu ściągnięcie ludzi spoza elektoratu SLD (np. część wyborców Komorowskiego czy Palikota)… Traci poparcie części wyborców SLD. Strategia nie była zła, ale widocznie mało uzgodniona z resztą partii, bo doprowadziła do rozłamu i porażki. W przyszłości – a pewnie już i teraz się tak robi na Zachodzie – partie będą pewnie robiły własne sondaże, zwł. wśród swojego elektoratu. W ten sposób mogłyby sprawdzać, jakiego kandydata popartoby, a jakiego nie – coś jak nieformalne prawybory. Wtedy nie byłoby strzelania w ciemno, jak PiS z Dudą (co może wyjść im na dobre), a SLD z Ogórek (co im wychodzi póki co na złe). W miejsce pani mediewistki (paradoksalnie startującej ze środowiska lewicowych mediewofobów, które ma „średniowiecze” za obelgę niezmiennie od XVIII w.) wysuwają się… Korwin (co było do przewidzenia) i Kukiz (co jest sporym zaskoczeniem). Zmieniłem zdanie odnośnie tego ostatniego. Dalej uważam, że JOW to autostrzał w stopę (strzał w autostopę? :-P). Tak mały ruch w żadnym okręgu chyba nie zdobyłby większości. Kukiz wprost mówi, że nie ma konkretnego programu i jest widocznie człowiekiem jednego pomysłu. To jakoś uspokaja, że jak się dopchnie do Sejmu albo pracując spoza niego przeforsuje te JOW-y lub straci do nich zapał, nie będzie chciał większej, stałej władzy. Dlatego szeroki program jest mu niepotrzebny, co go jakoś usprawiedliwia. Chodzenie w skórzanej kurtce zamiast garnituru to też znak, że nie chce dołączać do grona polityków i jest przeciw nim. Wykazał się też pewną wiedzą o prawie porównawczym. W niedawnym wywiadzie – chyba dla „Do Rzeczy” – wspominał np. o tym, jaki system głosowania i dlaczego jest w Niemczech, w USA czy nawet w Afganistanie. Nie potrafię zweryfikować tych informacji – to Tullusion jest specem od prawa wyborczego i nawet publikował ostatnio na ten temat, zarabiając parę punktów naukowych, ale nie wiem czy na sytuacji w innych krajach tak się zna. Tym niemniej – Kukiz w moich oczach się jakoś wybielił, oczywiście nie jako kandydat na prezydenta – bo byłby kompromitacją Polski w swojej skórzanej kurtce, niemający jasnego programu międzynarodowego, tak jak Korwin w swojej muszce szarżujący do Liechtensteinu z pierwszą wizytą dyplomatyczną (o czym też dla „Do Rzeczy” mówił). KNP wystawiło Wilka. Widzę, że bez Korwina Ci ludzie się rozpadają, a Korwin jednak umie wywalczyć sobie dużo siłą, nawet nie zawsze w słusznej sprawie, ech. Popieranie KNP dla zasady, nawet jeśli słuszne, jest już tak samo karkołomne co trzymanie się starego UPR. Zabrakło mi solidnej dyskusji o polityce międzynarodowej. Póki co mieliśmy krótkie, punktowe dyskusje o SKOK-ach, o euro, o sztucznym zapłodnieniu, o konwencji antyprzemocowej, o frazesach i sloganach jak „Polska racjonalna i radykalna” czy pozbawione echa zapowiedzi pomocy młodym. Ta kampania jest zlepkiem tematów, które akurat się nawiną, a nie systematyczną, profesjonalną debatą. Tym większa szkoda, że Komorowski nie chce debaty w pierwszej turze – jeszcze 5 lat temu w paru stawał. |
Mecku21.04.2015Post ID: 80053 |
Magdalena Ogórek coraz niżej w sondażach, co było do przewidzenia. Oglądając w styczniu konferencję prasową SLD nad grobem Józefa Oleksego nie mogłem wyjść z podziwu, że taka partia wystawia ze swojego ramienia taką… kandydatkę. Zamiarem Leszka Millera było niewątpliwe zainteresowanie atrakcyjną pretendentką na urząd prezydenta większej rzeszy wyborców, aniżeli topniejący żelazny elektorat SLD. Milcząca kampania, „trzeba rozmawiać”, „rozmowa jest sposobem na wszystko”, a potem mało lewicowy program skutecznie zniechęciły nawet i tych, którzy z SLD po grób. Sama kandydatka nawet nie chciała jednoznacznie przyznać, na kogo zazwyczaj głosuje. Zaczyna powoli brakować miejsca dla SLD na polskiej scenie politycznej. Ich program został dosłownie rozebrany pomiędzy PO (kwestie światopoglądowe) i PiS (program gospodarczy), zatem lewica w tej formie wypala się. Słabi kandydaci PSL i SLD powodują przepływ głosów tych środowisk na Bronkobusa, a oni sami grają już tylko pod siebie. Bo kto trzy miesiące temu wiedział, kim są Magdalena Ogórek (teraz oglądając powtórki „Na dobre i na złe” będę wiedział, kim jest ta apetyczna pielęgniareczka) i Adam Jarubas ? Kwestia Kukiza. Mógłby mi ktoś wyjaśnić, co zmienią w Polsce tak naprawdę JOWy? Mamy już wprowadzone je w pewnej formie przy wyborach np. do senatu. Efekt – w zasadzie są tam tylko dwie antagonistyczne partie. Wszystko zmierza w kierunku powolnego wprowadzenia systemu dwupartyjnego, z większymi lub mniejszymi przystawkami. Nie uważam, by miałoby to jakikolwiek sens, gdyż pewne głosy w debacie całkowicie by przepadły (a już na pewno sam Kukiz). Korwin znowu na jedynkach dzienników przez trzy dni. W relatywnie złym świetle. W kontekście np. euro wyborów jego przypadek ewidentnie wskazuje, że może mu to tylko wyjść na dobre. Zasada: „nieważne jak mówią, byleby mówili” sprawdziła się już rok temu. Podobnie oświadczenie o aneksji Magdaleny Ogórek przez Korwina zapewne odniesie pozytywny skutek. W końcu ten mizogin Korwin broni biednej kobiety atakowanej przez feminolewactwo, która w zasadzie mówi łagodniej o tym samym, co JKM. Efekt – kolejna ucieczka głosów od SLD – tym razem, przez świeżo nabytych wyborców. Pojawia się pytanie – komu Korwin przekaże swoje głosy? Krążą opinie jakoby w ewentualnej drugiej turze miałby udzielić poparcia Bronkobusowi, a ostatnie zgrzyty na linii Duda-Korwin miały być bezpośrednią przyczyną, dla której, Korwin w drugiej nie poprze jednoznacznie Dudy. Jeszcze o Braunie, bo postać barwna. W kategorii modulacja głosu gość jest faworytem, ale co pojawia się w mediach (TV Republika, TOK FM) wywołuję burzę, chyba większą nawet aniżeli JKM. Miło się go słucha, ale zamiast przekazu wyborczego (który jest niewątpliwie interesujący) strzela do wszystkich obecnych z CKMu. Z niecierpliwością czekam na debatę w TVP i na to jaką artylerię przygotuje na ten dzień. Zastanawia mnie zatem, czy Braun możliwość udziału w debacie publicznej (w roli pełnoprawnego kandydata na prezydenta) nie wykorzystuje jako autopromocji siebie jako kontrowersyjnego reżysera (a to zawsze się dobrze sprzedaje). |
Tarnoob21.04.2015Post ID: 80055 |
Cieszę się, że Mecku mimo upływu lat jest aktywny i śledzi tę kampanię tak uważnie. W ostatnim „Do Rzeczy” odbyło się ciekawe porównanie - kandydatek na pierwszą damę, czyli Anny Komorowskiej i Agaty Kornhauser-Dudy. To dość paradoksalne, że o elektorat „młodych, wykształconych i z wielkich miast” zabiega dojrzała już matka Polka wielu dzieci oczekująca pewnie wnuków. Po drugiej stronie jest odwrotnie – pierwszą damą kandydata silnie konserwatywnego, reprezentanta partii „starszych, gorzej wykształconych i z małych ośrodków”, wygrywającej na lubelszczyźnie, jest młodsza, bardziej atrakcyjna fizycznie kobieta z łączonym nazwiskiem, nota bene nazwiskiem być może żydowskim. Tak więc żony świetnie uzupełniają przodujących kandydatów. Pani Komorowska „upolszcza” i „uprzaśnia” wizerunek męża, za to pani Kornhauser-Duda jakoś „uczłowiecza” i „unowocześnia” ortodoksyjny PR kandydata PiS-u, oddalając zarzuty ksenofobii, szowinizmu, zaściankowości albo przestarzałości. O pozostałych żonach i mężach kandydatów i kandydatek szkoda gadać - po prostu są nieobecne (i nieobecni) w życiu publicznym. W mediach „błysnął” tylko mąż Magdaleny Ogórek, który był chyba podejrzany o defraudację lub kradzież sprzętu z uczelni, na której nauczał. Kukiz, Korwin, Jarubas i cały plankton chyba też się za bardzo swoją rodziną nie chwalił. |
Tarnoob23.04.2015Post ID: 80060 |
Sondaż może być nieaktualny, ale jak to mam w zwyczaju – zwracam po prostu uwagę i ozdabiam posta. :-P Wczoraj miał miejsce ważny wieczór. Andrzej Duda był maglowany przez G. Hajdanowicza w „Faktach po faktach”, a zaraz potem Monika Olejnik (ech, nieco podstarzała już) odprawiła swoją „Kropkę na i” w Belwederze z prezydentem Komorowskim. Obydwaj kandydaci wypadli moim zdaniem bardzo dobrze, a wywiady też były prowadzone w miarę fachowo. – wreszcie padło coś o polityce zagranicznej – niestety tylko w kontekście bieżących kontrowersji, tzn. słów szefa FBI oraz zakupu śmigłowców O ile nie chciałem iść na wybory, to teraz w sumie obaj liderzy wydają się godni uwagi. Problem w tym, że nie głosując, Polak nie naraża się nikomu - i wręcz zyskuje popularności za bojkot. Za to głosując za tym czy innym kandydatem, dokonuje pewnej deklaracji i może się spotkać z ogniem dużej części społeczeństwa. |