Gorące Dysputy

Fotel, fajka - filozofia - "Brutalny pragmatyzm"

Osada 'Pazur Behemota' > Gorące Dysputy > Fotel, fajka - filozofia > Brutalny pragmatyzm
Wędrowiec: zaloguj, wyszukiwarka
Tarnoob

Tarnoob

3.07.2012
Post ID: 69990

Podręczniki filozofii i historii filozofii często podkreślają na początku, że filozofia bierze się z ciekawości, zdziwienia światem, stawiania pytań i prób odpowiadania na nie drogą racjonalnej argumentacji. Ten rewolucyjny sposób myślenia pojawił się w starożytnej Grecji, przyczynił się do odrzucenia irracjonalnej mitologii i zapoczątkował europejską tradycję intelektualną, która przetrwała tysiąclecia, największe kataklizmy i trwa do dziś.

Mniej intensywnie podkreśla się, że ta sama rewolucja w myśleniu zapoczątkowała przewrót w matematyce. Owszem, ludzie matematyką się interesujący nierzadko podkreślają, że to coś więcej niż liczenie, że to unoszenie się ducha ludzkiego ku kontemplacji prawdy absolutnej, a film „Piękny umysł” elegancko zaznacza, że to sztuka widzenia. Wiadomym też jest, że cywilizacje Grecję poprzedzające - Egipt, Chiny, Mezopotamia i inne – tej sztuki nie znały, co im nie wyszło na dobre. Mimo to ta myśl się nie przebija przez skorupę stereotypów, co było widać nawet w środowisku tak wykształconym, jak Jaskinia Behemota – choćby w starym wątku „Przedmioty ścisłe czy humanistyczne?”.

Chyba jeszcze rzadziej podkreśla się silny związek tych dwóch faktów. Tak jak zdziwienie światem i rządanie argumentacji doprowadziło do zastąpienia mitów filozofią, tak zdziwienie odkryciami i żądanie dowodu doprowadziło do zastąpienia obliczeń prawdziwą matematyką.

To właśnie ten wspólny pień - zdziwienie światem, pochwała ciekawości i dowodu – leży u podnóża i myślenia filozoficznego, i prawdziwie matematycznego. To właśnie ten wspólny pień sprawia, że wielka filozofia i wielka matematyka się narodziły w tej samej cywilizacji, a od starożytności do XXI w. najwybitniejsi intelektualiści często łączyli te dwie dziedziny. To ten wspólny pień dał Europie przewagę nad innymi cywilizacjami i jest absolutną podstawą postępu na dłuższą metę.

To wszystko są mniejsze lub większe banały, i jak już wspominałem pochwałę ciekawości i argumentacji można znaleźć w wielu kursach filozofii, jednak mimo to czuję potrzebę rozpowszechniania tej myśli. Mimo, że te dyscypliny – filozofia oraz matematyka oparta na dowodzie i ciekawości – mają przeszło 2500 lat, a nazwiska najstarszych ich przedstawicieli – Tales z Miletu i Pitagoras z Samos – są znane każdemu nastolatkowi w każdym cywilizowanym kraju, to wciąż widać, że nie do wszystkich to przemawia.

Z jednej strony o ile podręczniki filozofii i jej historii – co godne pochwały - obok wyłożenia materiału podkreślają silnie, że u jądra tego wszystkiego stoi zadawanie pytań i dociekliwość w poszukiwaniu odpowiedzi, to niestety w kursach matematyki tego nie widać. Nie cytuje się tak intensywnie Platona i jego bezcennej myśli, że człowiek dzięki swojemu umysłowi jest w stanie latać, ani Arystotelesa, że poszukiwanie prawdy to najszlachetniejsze ludzkie zainteresowanie. Nie zarysowuje się tak ostro granicy między obliczeniami a myśleniem. Tego ostatniego kursy szkolne często w ogóle nie uczą.

Z drugiej strony widać wciąż u ludzi wykształconych i opiniotwórczych – zwłaszcza na politechnikach, ale nie tylko – ignoranckie lekceważenie filozofii, podejście pragmatyczne, pytanie nie „Dlaczego? Jak to możliwe?” tylko „Po co to komu?”.

Jestem absolutnym wrogiem tego stylu myślenia, reprezentowanym obecnie przez neopozytywizm, interpretację mechaniki kwantowej wmyśl „zamknij się i licz” i ograniczanie lekcji filozofii w szkołach średnich. To podcinanie gałęzi, na jakiej siedzi kultura śródziemnomorska – czyli wspomniany pęd do pytania o przyczynę – i jest rzeczą niepokojącą, że ten trend widać nawet u noblistów (Feynman) i Jaskiniowców (wolę bez nazwisk).

Gdyby ten wywodzący się od Sokratesa i Platona sposób myślenia umarł, kto wie czy nie czekałyby nas egipskie ciemności, krótkowzroczne podporządkowanie wiedzy tylko potrzebom bieżącym i intelektualny zastój. Na szczęście jest to raczej mało prawdopodobne, biorąc pod uwagę to, że liczba ludzi uprawiających filozofię rośnie. Z drugiej strony szkoda, że dla wielu ciekawość i szacunek do wiedzy nie jest oczywistością.

Mosqua

Mosqua

3.07.2012
Post ID: 69993

Już na wstępie błąd. Bo w początkach filozofii tkwiły nie tylko prądy racjonalne, ale też i irracjonalne. Orficy, pitagorejczycy, platoniści i ich kontynuatorzy wytworzyli filozofie odrzucające rozumowe postrzeganie świata. Sofiści też racjonalistami nie byli, ponieważ poznanie prawdy o świecie leży nie w rozumie a w zmysłach (dlatego nie ma jednoznacznej prawdy a z tego wychodzi relatywizm). Cyrenaizm też odrzuca rozum, zaś stoicyzm kładzie na rozum mniejszy nacisk jak Platon.

Dalej kolejny błąd - w antycznych cywilizacjach niegreckich funkcjonowała matematyka. Masowe palenia ksiąg w Chinach przetrwała min. praca "Mo Jing" w ramach której przedstawione są zasady geometrii oraz wiele elementów mechaniki klasycznej. Pierwsza tabliczka mnożenia ma korzenie sumeryjskie. Algebra, ułamki, równania liniowe i inne na zachodzie Euroazji też mają źródła w Międzyrzeczu (idealne nie było, bo z równań kwadratowych umieli znajdować tylko jedną niewiadomą, ale w pewnym przybliżeniu wartość była dobra). Z Egiptu mamy dwa papirusy (Rhindera oraz moskiewski), będącymi zbiorami zadań z arytmetyki oraz geometrii (w tym też liczenie pola koła, więc musieli znać coś, co my określamy jako liczbę pi). W Indiach zaś prowadzono teoretyczne rozmyślenia typu "ile trzeba czasu, aby kładąc rzęsę raz na sto lat, powstaną góry typu Himalaje". Zatem nie można powiedzieć, że przed Grecją nie istniała matematyka (czy to praktyczna czy teoretyczna).

Interpretacja przewagi Europy też jest niewłaściwa. Historycy powiedzą, że przewaga (cywilizowanych, bo trudno odnosić rzecz do Piktów, Celtiberów czy innych takich) Europejczyków leżała w A) wyścigu zbrojeń pancerz-broń (najemnicy greccy byli nazywani "żołnierzami spiżowymi"; pomimo wykazania wyższości ciężkozbrojnych oddziałów Wschód dalej trzymał się formacji lekkozbrojnych) B) agresywności działań ekonomicznych C) ograniczaniu despotyzmu (min. poprzez dopuszczenie ludu do władzy czy "czepialstwo" niezależnego ośrodka religijnego np. Wyrocznia w Delfach, Papiestwo). Dzięki temu Zachód zyskiwał fundusze, zdobywał coraz potężniejsze metody ataku/obrony, wytwarzał skuteczne mechanizmy lojalizmu wobec państwa (religii, cywilizacji) oraz wykształcały się skuteczne mechanizmy gospodarcze etc.

Tarnoob

Tarnoob

3.07.2012
Post ID: 69994

Dobrze wiesz, o czym mówię. Nie trzymam się tutaj definicji racjonalizmu jako opozycji do empiryzmu, tylko jako opozycji do niemyślenia. Mówię o wpadaniu na pytania - o praprzyczynę, o to, dlaczego twierdzenie Pitagorasa działa, jak to możliwe, że… – itd. Nie ma co zaprzeczać, że to się pojawiło dopiero u Pitagorejczyków. W Egipcie czy Mezopotamii nie było twierdzeń, nie było argumentowania.

…i właśnie podkreślam, że to zdziwienie światem, zdziwienie twierdzeniem Pitagorasa i próba znalezienia wyjaśnienia (innego niż mityczne albo „bo tak i to działa”) leży u podnóża i filozofii, i matematyki w naszym europejskim rozumieniu, a przez to - u źródła wszelkiej innej wiedzy.

Tamten temat służy narzekaniu na ignorancję. Że ktoś miał ochotę się do niej publicznie przyznać – jego sprawa i nie zmienia to tematu tamtego wątku.

Z kolei ten temat traktuje o pewnej idei – idei, jaką jest właśnie filozofowanie, teoretyzowanie. Być może modnie jest nazwać ten sposób myślenia memem.

————————————————————————————————————————

Brutalny pragmatyzm – Carnap, Koło Wiedeńskie, Feynman – jawi mi się właśnie jako zdrada tegoż wielkiego wynalazku ciekawości. Niejednokrotnie podejście „zamknij się i licz” okazało się niesłuszne, choćby w matematyce (liczby zespolone, analiza matematyczna, kwaterniony, intuicjonizm) – refleksja filozoficzna, nie mająca żadnego wpływu na wyniki obliczeń, doprowadziła do uściślenia pojęć, a potem drogą uogólnień definicji nawet do nowych dyscyplin.

Podobnie mam nadzieję, że starania filozofii przyrody – choćby wciąż kontrowersyjny temat interpretacji mechaniki kwantowej – właśnie w imię bezinteresownej ciekawości – doprowadzą kiedyś do nowych, owocnych teorii, a przynajmniej przestaną być atakowane.

O historii tego memu – czyli jego talesiańsko-pitagorejsko-platońskich korzeniach, obecności lub nieobecności w innych kulturach, wpływie na wyścig cywilizacji, itd. – postanawiam nie dyskutować, bo to temat kontrowersyjny i Mosqua zdaje się znać na tym dużo lepiej.

Fervus

Fervus

30.01.2014
Post ID: 76213

Może praktyczność (pragmatyzm) jest brutalna, ale pozwala na rozwój. Głównym problemem w tym kraju jest bezrobocie, a bierze się ono stąd, że młodzi ludzie zamiast robić coś konkretnego ze swoim życiem, bujają w obłokach, żyją na utrzymaniu rodziców, wybierają nieprzydatne kierunki studiów. Filozofia to rozwijający umysł sposób na rekreację, ale nie główny cel działania człowieka.

Crazy

Crazy

30.01.2014
Post ID: 76214

Offtopicując, skasuj ten post w razie potrzeby bez zawahania.

Jaki jest Twoim zdaniem "cel działania człowieka"? Bo nie wiedziałem, że jakiś mamy, i wolałbym, żeby nikt mi takiego nie wmawiał (bo ja go zdecydowanie nie mam).

Fervus

Fervus

30.01.2014
Post ID: 76215

Jeśli nie chcesz, żebym Ci mówił co jest celem działania człowieka, to mnie o to nie pytaj.

Tarnoob

Tarnoob

7.12.2022
Post ID: 88030

Tych wpisów sprzed lat nie chce mi się czytać, ale chyba mogę się aktualizacją.

Do grona uprzedzonych nie zaliczam już wspominanych tu wcześniej pozytywistów jak Carnap i reszta Koła Wiedeńskiego. To byli jednak filozofowie i to pierwszej próby, a w krytyce ograniczali się głównie do klasycznej, spekulatywnej metafizyki i byli w tym rzeczowi.

Dalej mnie swędzi uprzedzenie do filozofii wśród niektórych inteligentów, ale na szczęście widzę tutaj zdrową opozycję i mam wrażenie, że ona rośnie w siłę. Filozofii bronią nie tylko filozofowie, ale też np. znaczący fizycy-popularyzatorzy jak Carroll, Rovelli i Smolin, a głos z tej strony wydaje się bardziej wiarygodny przez mniejszą interesowność.