Gorące DysputySłowo pisane - literatura - "Książki naszego dzieciństwa" |
---|
Strażnik słów Moandor9.12.2006Post ID: 6532 |
W tym miejscu będzie mowa o literaturze dla dzieci. Jest okazja, aby powspominać dawne czasy, kiedy to odkrywaliśmy dopiero piękno literatury, ale także porozmawiać o książkach, które poznaliśmy w wieku późniejszym, a które można zaliczyć do tych dla dzieci. Żeby zacząć dyskusję opowiem Wam o jednej książce, którą szczerze poleciłbym każdemu dziecku. Mimo, iż czytałem ją parę lat temu, już w niezbyt dziecięcym wieku, zrobiła na mnie wrażenie. Opowiada o małym chłopcu, dorastającym w Stanach Zjednoczonych, który pewnego dnia dowiaduje się, że zostanie spadkobiercą swojego dziadka, angielskiego hrabiego. Hrabia Dorrincourt to zgryźliwy starzec, posłał po chłopca tylko dlatego, że był jego jedynym spadkobiercą. Początkowo żywił do małego chłodne uczucia, jeszcze gorzej traktując jego matkę. Wszystko dlatego, że niegdyś strasznie zagniewał się na syna, który wyjechał do USA i poślubił prostą dziewczynę wbrew jego woli. |
Kanclerz Grenadier9.12.2006Post ID: 6535 |
Czytywałem kiedyś masowo książki. Trudno powiedzieć która z nich wywarła na mnie największe wrażenie. W podstawówce bardzo lubiłem czytać liczne pozycje "fantasy" o przygodach Wawelskiego Smoka autorstwa Pagaczewskiego. Książki może i naiwne, ale z drugiej strony całkiem nieźle działające na wyobraźnię. Jedną z nich "Porwanie Baltazara Gąbki" przeczytałem kilkanaście razy :) Pociągał mnie jej klimat wielkiej wyprawy, a że po drodze wiele się działo, był wątek szpiegowski, fantastyczne krainy - po prostu super lektura. |
Strażnik słów Moandor9.12.2006Post ID: 6540 |
Całkowicie Cię rozumiem Gren. Żebyś nie napisał o przygodach Wawelskiego Smoka ja bym to zrobił w swoim czasie. Mam na półce 3 części: Porwanie Baltazara Gąbki, Misję profesora Gąbki oraz Gąbka i latające talerze. Przeczytałem pierwsze dwie i w 100% zgadzam się z Twoimi słowami. Książki potrafią rozbawić, pamiętam, że podczas lektury nie jeden raz na mojej twarzy pojawiał się mimowolnie uśmiech. Autor miał niesamowitą wyobraźnie, a postacie są naprawdę ciekawe. Świetne książki. Za najmłodszych lat rodzice czytywali mi baśnie braci Grimm. Miałem w domu dwa niebieskie tomy, jeden z krukiem, a drugi z żabą. Razem było w nich 200 baśni. Praktycznie każdego wieczoru do poduszki słuchałem wybranych baśni. Niby miało to zastąpić dziecku kołysanki, ale mama zawsze usypiała się pierwsza przy czytaniu, a ja denerwowałem się, że nie mogłem usłyszeć zakończenia historii. |
Infero10.12.2006Post ID: 6560 |
Książki mojego dzieciństwa... Baltazara nigdy nie czytałam, ale bajkę bardzo lubię. |
Eru10.12.2006Post ID: 6562 |
Nowyt temat, warto byłoby coś powiedzieć. Ale tu powstaje problem: wciąż jestem młody, a książek z dzieciństwa tak za bardzo nie pamietam, żadnej specjalnie nie ubóstwiam/ubóstwiałem. Ze szkolnej biblioteki coś tam wypożyczałem, ale jedyną książke jaką pamiętam z nie-lektur, to 'Porwanie Baltazara Gąbki' Jednak nie zapadło mi ono specjalnie w pamięć - wiem że czytałem(to i tak duzo), ale treści niebardzo. Z lat przełomu nauczania poczatkowego i klas 4-6 pamietam ksiązki o przygodach Tomka, autorstwa Alfreda Szklarskiego. Chyba w końcu nie przeczytałem wszystkich, ale conieco pamietam. I polecam. No i cos co było jakby zapowiedzią, że zainteresuje się fantasy, choć sam nie wiedziałem, kim był autor, ani że to było fantasy, dla mnie kolejna powieść-baśń. 'Opowieści z Narni'. Polecać nie trzeba: piękne książki, opowiadają wspaniałe historie, na szczęście posiadam je w domu i za czas jakiś do nich po raz kolejny wrócę. |
Strażnik słów Moandor11.12.2006Post ID: 6582 |
Może to nie do końca z dzieciństwa, ale z lat młodzieńczych. Seria Alfreda Szklarskiego o Tomku Wilmowskim. Uwielbiałem wprost te książki. Do dziś wspominam spędzone przy nich godziny bardzo miło. Przeczytałem wszystkie. |
Mistrz Islington12.12.2006Post ID: 6599 |
Jeśli chodzi o mnie to "Sceny z życia smoków" Beaty Krupskiej wywarły na mnie największy wpływ. Dzięki temu wiem dlaczego smoki zawsze mają przy sobie termos z zupą ogórkową i co w historiach o smokach może robić żaba. |
Greenman13.12.2006Post ID: 6615 |
Tomek Wilmowski i Hobbit, zdecydowanie. Pamiętam że, pierwsze 3 tomy Przygód Tomka, starzy kupili mi w Czechosłowacji (to nie pomyłka) w Pradze za komuny na wczasach. Nabyli piękne książki z ilustracjami i w twardej oprawie w Domu Polskim, wtedy nie do dostania w ojczyźnie... Pochłonąłem cały ciąg. Pamiętam że miały wyjść jakieś 2 tomy na zakończenie, gdzie Tomek i Sally mieli mieć podobno dziecko. Czy jakoś tak. Nie pamiętam zbyt dobrze. Czy może ktoś coś na ten temat wie? |
Strażnik słów Moandor13.12.2006Post ID: 6617 |
W księgarniach jest 9 książek z serii o Tomku Wilmowskim. 1. Tomek w krainie kangurów. Jest jeszcze krótka książeczka zatytułowana Tomek w tarapatach, ale tej nigdy nie miałem w rękach. Natomiast we właściwej serii jestem 100% pewny, że Tomek i Sally nie mieli dzieci. Byli już małżeństwem, to tak. |
Greenman13.12.2006Post ID: 6619 |
Ach widzisz, ja czytałem jako ostatnią 8 część. I pamiętam że 9 część była wtedy w przygotowaniu do wydania. Swoją drogą nie wiem skąd wziąłem te dziecko. Hihi Żeby nie prowadzić off topicu odpowiem na marginesie Twego posta Greenmanie, jeśli pozwolisz. Szklarski nie zdążył niestety ukończyć Tomka w grobowcach faraonów. Zrobiła to i wydała inna osoba, ale że rękopis w znacznej części był już gotowy powieść wyszła pod nazwiskiem Szklarsiego. Sally i Tomek po przygodach w Gran Chaco wybrali się na wakacje do Egiptu. Tam preżywają różne perypetie, ciekawe i groźne. Trochę widać, że to nei ta sama ręka pisała powieść od początku do końca, wydawała mi się nieco słabsza od pozostałych, ale czytałem jużtak dawno, że moja pamięć może mi płatać figle. - Moa |
Sulia13.12.2006Post ID: 6621 |
Ja się wtrącę jako, że przepadałam za Tomkiem Wilmowskim ;) Dostałam osiem części jak miałam 10 lat i od tamtej pory czytałam całą serię raz do roku. I czuję, że niedługo znowu się za nią wezmę, gdyż wielu szczegółów już nie pamiętam. Książki stoją na półce nieruszane (a mam zwyczaj do wywożenia książek do babci - za dużo ich było). Moje książki pochodziły z antykwariatu, zaś ostatnią, 9tą część, dostałam pod choinkę. I teraz następuje fragment posta oparty na Wstępie do 9tej części. "Tomek w grobowcach faraonów" to książka napisana po śmierci Alfreda Szklarskiego. Autor wiedział o pomyśle Szklarskiego by umiejscowić akcję w Egipcie i skorzystał z jego opowieści pisząc tę część. I myślę, że Greenman ma racje mówiąc o dziecku głównych bohaterów. Pamiętam, że przez długi czas czekałam na wydanie "Tomka w lodach Arktyki (?)" (nie jestem pewna tytułu). Znalazłam gdzieś informację, że taka książka się pojawi. Zresztą miałam powody by czekać :) Sam autor "Tomka w grobowcach..." napisał we wstępie do swej książki, że marzeniem Szklarskiego było opisanie powrotu Tomka i jego rodziny do Polski. Nawiązując do głównego tematu. Uwielbiam również "Opowieści z Narni". Film mnie zachwycił. Świetna ekranizacja. Klimat Opowieści utrzymany. PS. Nie zauważyłam odpowiedzi Moandora :) |
Hexe13.12.2006Post ID: 6627 |
O Szklarskim mogłabym pisać długo, bo cały cykl do tej pory siedzi mi w pamięci i w pokoju zajmuje należne mu miejsce na półce (nie oddałam młodszemu rodzeństwu, jak to zrobiłam z innymi młodzieżowymi książkami). Opowieści o Tomku może były nieco naiwne (ah, ta pełna podziwu postawa patriotyczna!), ale miały swój urok. Nie mam wszystkich tomów, chyba ze dwóch mi brakuje. I swoją drogą, ciekawa jestem, czy ostatni tom z powrotem Tomka do Polski rzeczywiście ma szansę się ukazać. To by dopiero było piękne zamknięcie cyklu. Pagaczewski z kolei podobał mi się w wersji dobranockowej. Książki mi do gustu nie przypadły. Poza tym.. Zdecydowanie Opowieści z Narni (swój egzemplarz pierwszego wydania komuś pożyczyłam, jak się okazuje - na wieczne nieoddanie ;/), Kubuś Puchatek Milnego oraz wielbiony przeze mnie Mały Książę. Baśnie braci Grimm nadal stoją u mnie na półce, ale to bardziej z sentymentu do książki otrzymanej dawno temu od nieżyjącego już dziadka niż do samych baśni. No a co powiecie o trylogii Winnetou ;)? Czyż nie jest ważną pozycją :)? |
Strażnik słów Moandor13.12.2006Post ID: 6630 |
Od momentu, gdy wziąłem do ręki pierwszą książkę Karola Maya jego opowieści pochłonęły mnie bez reszty. Jako najbardziej znaną książkę tego autora wymienia się przeważnie Winnetou. W moim przypadku najpierw sięgnąłem po cykle arabskie. Wcześniej nie miałem żadnej styczności z prozą Maya, wiedziałem tylko tyle, że pisze książki przygodowe. Wypożyczyłem z biblioteki pierwszą z brzegu i tak się zaczęła moja długa przygoda z Kara ben Nemsim i Old Shatterhandem (którzy oczywiście są jedną i tą samą osobą). Podoba mi się, że May stosował pierwszoosobową narrację. To sprawia, że widzi się wszystko jakby oczami bohatera, jesteśmy bliżej opowieści. Autor zabierał nas w czasy, których próżno szukać dziś. Jazda konno przez prerie, obozowanie przy ognisku, ciekawe przygody. Gdzie tego szukać w naszym codziennym życiu? Może to właśnie jest ta magia Maya, która mnie zauroczyła… Old Shatterhand. Wtedy to był bezapelacyjnie mój ulubiony bohater literacki. Darzę go do dziś wielką sympatią za to, że był tak, mądry, odważny i przede wszystkim uczciwy. Słowo Old Shatterhanda znaczyło tyle, co przysięga. Taka postawa ukazuje wartości, którymi warto się w życiu kierować. I to jest wielki atut książki. May stworzył swego bohatera aby przemierzał świat w poszukiwaniu ludzi prawych i uczciwych, a tam gdzie ich nie znajdzie, by swoim postępowaniem dawał przykład. |
Infero14.12.2006Post ID: 6646 |
Nie mogę czytać Maya. Zabrałam się kiedyś z zapałem za „Przez dziki Kurdystan” i niestety poległam na którejś nastej stronie. Nie ten styl. Tomka Wilimowskiego też czytałam, może nie wszystkie części, ale coś tam mi się nawinęło. Lubiłam te książki, nie przepadałam, ale pamiętam, że wciągnęły mnie jego przygody. |
Żywiołak Piwa Vandergahast16.12.2006Post ID: 6664 |
Seria o Tokmu Szklarskiego, z tego do książek Maya, później na serię o Tecumsehu Longina Jana Okonia (swoją drogą polecam - bije Winnetou i resztę na głowę, a na dodatek zgodna z historią) a później już Chmielewska. Nie wiem czy seria sie jakoś nazywała ale było tego ze 30 książek w takiej czerwonej oprawie. Poza tym "Pan Samochodzik" oczywiście, swoją drogą, czytałem też kolejne książki niby ciągnące wątek po śmierci Nienackiego. Generalnie słabe, ale są rodzynki, polecam to o "Wilczycy z Jantaru". Mógłbym tak jeszcze długo, bo swego czasu czytałem non stop, ale zakończę Tolkienem, którego dostałem mając lat bodajże 8 i z bólem przyznaję że stał u mnie na półce przez ponad rok, strasząć objetością i niepokąc wyglądem okładek, aż wreszcie się przemogłem i wsiąkłem na miesiąc. EDIT: |
Strażnik słów Moandor21.12.2006Post ID: 6743 |
Poszerzmy na chwilę pole dyskusji. W młodym wieku człowiek dopiero odkrywa urok książek. Nie mamy jeszcze wyrobionego gustu. Teraz, gdy przechadzam się między półkami biblioteki rozpoznaje wiele tytułów, niektóre czytałem, o innych słyszałem, ale z grubsza wiem, co na półkach stoi. Ale kiedyś... Kiedyś, dla mnie, te regały były wypełnione tylko anonimowymi książkami. Każda była dla mnie taka sama. Powoli odkrywałem piękno wielu z nich. Czasami posiłkując się słowem ojca, innym razem intuicją. I tu postawię swoje pytanie:
W moim przypadku, musiałem sobie głównie radzić sam. Tato miał w latach młodości dużą biblioteczkę książek, ze wskazaniem na fantastykę, niestety później wszystko posprzedawał. Nie miałem możliwości korzystania z biblioteczki rodziców. Źródłem książek była głównie biblioteka miejska. Ale trudno jest pośród wielu wielu książek wybierać te ciekawe bez wskazówek. Teraz jest łatwiej. Internet umożliwia dostęp do niejednego forum literackiego, gdzie można poczytać recenzje, wesprzeć się na opiniach czytelników, którzy polecają książki warte przeczytania. Nie mówiąc już, że po tylu latach edukacji człowiek orientuje się w klasyce literatury. |
Eru21.12.2006Post ID: 6749 |
Cóż, mam dość dużo książek w domu, jednak przeczytałem nich dosłowanie garstkę - większość z nich nie pasuje do moich oczekiwań, bądź jeszcze się do nich nie dorwałem ;) Jednak nie miałem nigdy osoby, która na początku polecałaby mi jakies ksiązki - w poczatkowym okresie trochę rodzice proponowali mi cos z domu - jakies przygodowe, czy K.Maya, trochę chodziłem do biblioteki i wybierałem coś z półki, która miała odpowiedni tytuł(bodajrze, podrózniczo-przygodowa, albo młodzieżowe) Nadal korzystam z biblioteki osiedlowej, czasami pozyczając coś od kolegów, i tak już pozostanie(chyba ze ceny książek spadną) - jedynie za czas jakiś będe musiał zmienić bibliotekę na większą ;) |
Greenman21.12.2006Post ID: 6752 |
Moje pierwsze poważne kroki stawiałem poprzez komiksy. To nie żart, wydaje mi się że tak się nauczyłem czytać. Począwszy od Tytusa na fantastyce kończąc. Poprostu ojciec nie chciał mi czytać "niemądrych obrazków" i uznał, zresztą słusznie, że sobię poradzę sam. No i proszę z tą miłością do tych obrazków pozostałem wierny do dzisiaj. A potem oczywiście osiedlowa biblioteka i jej niezbadane zakamary, niesamowity zapach i labirynty książek... No i czasem ta miła ładna pani bibliotekarka z czarnymi włosami (w przeciwieństwie do 2 pozostałych wiedźm) hihi |
Strażnik słów Moandor22.12.2006Post ID: 6757 |
A powiem Wam, że dobrze jest mieć w młodym wieku (zresztą nie tylko w młodym) osobę/osoby, które od czasu do czasu podsuną nam pod nos jakieś ciekawe książki. Udało mi się w ten sposób zrobić z siostry prawdziwego buchlinga. A ponieważ jest jeszcze młoda i ma więcej ode mnie czasu wolnego, przeczytała nawet książki, których ja nie czytałem (np: Braci Karamazow). W dzieciństwie w zasadzie także nie kupowałem książek. Ich jedynym źródłem była miejska biblioteka. Do dziś chętnie ją odwiedzam. Teraz jednak staram się zgromadzić w domu co bardziej wartościowe pozycje. Mam takie dziwne przyzwyczajenie, że gdy kogoś odwiedzam, prawie zawsze mój wzrok wędruje w stronę regału z książkami (jeśli ktoś taki posiada). Niestety niewielu moich znajomych zbiera książki. Dla mnie dom bez nich jest trochę pusty. Nawet patrzenie na nie sprawia mi przyjemność. Nieprzeczytana książka jest tylko kawałkiem makulatury, ale przeczytana jest wspaniałym wspomnieniem, piękną historią zaklętą na kartach papieru. Czasami biorę do ręki którąś ze swoich książek, otwieram na przypadkowej stronie i czytam jeden, dwa rozdziały. Wtedy cała historia, bohaterowie, wydarzenia stają mi przed oczyma. |
Joka7.01.2007Post ID: 7090 |
W wieku 4 lat miałam taką dmuchaną bajkę, z którą się w wannie moczyłam. Czytać raczej nie umiałam (i tak niewele było w niej tekstu), ale obrazki były w niej bardzo ładne. ];) |