Oberża pod Rozbrykanym Ogrem

Baśniowe Gawędy - "Gildia Nekromantów"

Osada 'Pazur Behemota' > Baśniowe Gawędy > Gildia Nekromantów
Wędrowiec: zaloguj, wyszukiwarka
Krzysiowich

Krzysiowich

19.03.2011
Post ID: 60949

Krzysiowich nie usłyszał odpowiedzi na zadane przez niego pytanie, gdyż jakiś elf (czyli Field) wyłonił się z cienia i zwrócił na siebie uwagę wszystkich. Nekromanta-amator jednak nie interesował się przybyszem długo. Patrzył na niego chwilę a potem poszedł do swojej sypialni by tam posprzątać. Choć był nekromantą nie lubił takiego wystroju. Prawie wszystkie meble miały ozdoby w kształcie kości i czaszek. Panował tam także pewien bałagan. Wszędzie walały się kości. Krzysiowich był ciekaw kto mieszkał w tym pokoju przed nim.

Gdy skończył (z pomocą dwóch szkieletów które stworzył z walających się wszędzie kości), poszedł do okna i przez lunetę patrzył na dom który widział już wcześniej. Zobaczył niebieską postać zbliżającą się w jego stronę. Był pewien że to ta sama osoba co wtedy wchodziła do tamtej chaty.
-Coś mi tu śmierdzi - powiedział.

Mateusz

Mateusz

19.03.2011
Post ID: 60952

Mateusz sięgnął po kubek leżący na stole. Trochę z niego wypił, ale natychmiast wypluł ciecz.
-Tfu, herbata, i to jeszcze niesłodzona! - zawołał Włóczykij.
Dziś pogoda była deszczowa. Obieżyświat postanowił zostać w mieszkaniu Taro.
-Jutro będzie lepiej - rzucił, po czym udał się w stronę regału. To była niewielka, ale zapewne wielka kolekcja. Przejechał palcem bo grzbietach książek. Wybrał pierwszą z brzegu. Otworzył na losowej stronie. Trochę zdziwił się widząc parę kochanków w dziwnej pozycji.
-Tak w ogóle da się ułożyć? - mruknął Mateusz. Zniesmaczony odłożył książkę na miejsce i wyciągnął kolejną. Tym razem trafiło się coś ciekawszego.
-"Stwory dziwne i dziwniejsze" - przeczytał Włóczykij na okładce - może być interesujące. Zabrał książkę i rozsiadł się na fotelu. Całkowicie pogrążył się w lekturze, czytając barwne opisy i oglądając perfekcyjne ilustracje. Świat dookoła niego stracił znaczenie...

Naadir

Naadir

19.03.2011
Post ID: 60953

Naadir powitał wszystkich zebranych. Stanął przed oknem tak, że światło rozjaśniało go całego. Zdjął chełm. Zebranym ukazała się twarz żołnierza, blada, o czarnych, krótkich włosach i bliznach. Postać zaczęła coraz bardziej blednąć...
- Tutaj kończy się opowieść Naadira, nekromanty z Heresh. Odchodzę z tego miejsca. Miło było poznać, wspominajcie mnie.
Naadir znikł z Jaskini Behemota. Cieszył się, że choć trochę przyczynił się do jej tworzenia. Nie był już nekromantą i mógł z czystym sumieniem stanąć przed Sądem Bożym. Została po nim tylko czrna zbroja i topór dwuręczny. Nekromanta ostatecznie umarł.

Naadir

Naadir

19.03.2011
Post ID: 60955

Wraz ze zniknięciem Naadira i jego magii, fundamenty Gildii (podtrzymywane ową magią) znikają. Ściany kruszeją, sufit też. Budynek rozpada się na miliony kawałków. Tak oto zniknął nekromanta i jego twory.

Alkarin

Alkarin

19.03.2011
Post ID: 60956

Alkarin przechodził około budynku Gildii. Zatrzymywał się przy każdej większej kałuży i szeptał nieznane nikomu, oprócz magom wody słowa. Factus vivus water elementi surrexit ergo. Po okrążeniu całej Gildii zaczął powrać do swego domu. Po 100 metrach budynek Gildii zawalił się

-Pomyliłem formułę zaklęcia? - powiedział Alkarin sam do siebie.

Field

Imbryczkolot Field

19.03.2011
Post ID: 60957

- Nie wiem, co miało niby robić to twoje zaklęcie, ale chyba tak. - Alkarin usłyszał zza pleców nieznany sobie głos. Po tym, jak się odwrócił, ujrzał odzianego w fioletowe szaty elfa, a za nim jeszcze kilka innych postaci.

- Frederick Ignatius Erneth Languedoc de Drus, w skrócie Field. Do usług. - uśmiechnął się lodowato nieznajomy. Po czym natychmiast wyciągnął rękę, wyszeptał szybko quam voluptatem vultis? i, wyciągając rękę, sprawił, że nieczego niespodziewający się mag wody zawisł w powietrzu. - Przepraszam, jestem tu raczej nowy. Mógłbyś mi waść powiedzieć, co tu robiłeś, co mamrotałeś i jak to może się mieć do zniknięcia budynku? I spokojnie, nic ci nie zrobię. Odpowiesz i będziesz mógł się ruszać. Normalnie zwykle wędrowcy, których napotykam, jakoś uciekają... chyba że reprezentują patologiczną skłonność do obcowania ze zmarłymi - obszczerzył się.

Krzysiowich

Krzysiowich

19.03.2011
Post ID: 60958

Krzysiowich nie odchodząc od okna i wciąż trzymając lunetę wsłuchiwał się w słowa Naadira.
Gdy zrozumiał jakie będą skutki tych słów budynek zaczął się walić. Szybko wybiegł z budynku (przy okazji biorąc ze sobą topór Naadira, nie wiedział po co ale to zrobił). Już na dworze zobaczył Alkarina. Wtedy zrozumiał, że to jego widział w tej chacie. Z rozmyślań obudził go dźwięk walącego się budynku. Alkarin też znieruchomiał. Krzysiowich trzymając w rękach topór Naadira (którego ostrze ryło ślad w ziemi), rozglądał się w poszukiwaniu innych ocalałych. Zobaczył ich dość dużo. Począł się zastanawiać jak to naprawić. Miał pewność że nie miał wystarczającej mocy magicznej by w ten sposób postawić z powrotem budynek.

Alkarin

Alkarin

19.03.2011
Post ID: 60959

- Fieldzie ja tylko chciałem obserwować Gildię z daleka - odpowiedział nieznajomemu czarodziej - A tak wogóle nazywam się Alkarin, jestem elementalistą. Wezwałem dookoła Gildii kilka żywiołaków wody, które miały śledzić poczynania nekomantów.

Field

Imbryczkolot Field

19.03.2011
Post ID: 60960

- Hmmmh... ciekawe dlaczego. - Field przekrzywił głowę. Po chwili namysłu pstryknął palcami, a Alkarin upadł na ziemię. Ech. Elementaliści... żadni magowie, wezwą trochę tego, trochę tamtego i uważają, że coś potrafią. Elf obrócił się plecami do rozmówcy i rzucił do osób, z którymi jeszcze niedawno siedział przy stole. - No?

Krzysiowich

Krzysiowich

19.03.2011
Post ID: 60961

Krzysiowich niosąc na plecach topór Naadira, podszedł do elfa.
- Co no? Umiesz panować nad tymi szkieletami? - powiedział.- Trzeba pobudzić wszystkie szkielety i zacząć budować to wszystko od nowa. Chyba, że ktoś pobuduje ten budynek tak jak to zrobił Naadir. Ja idę do piwnic, poszukać skrzyni ze szkieletami które z tej polanki sprzątnąłem i jakiegoś dogodnego miejsca na to - wskazał topór dwuręczny na plecach - oraz na jego zbroję.

Alkarin

Alkarin

19.03.2011
Post ID: 60962

- Nigdy nie odwracaj się plecami do potencjalnego wroga - krzyknął Alkarin Fieldowi, po czym szeptnął Adeste water elementi. Wokół Fielda pojawił się mnóstwo żywiołaków wody, był deszcz. Pora, w której mam największe możliwości. Kazał żywiołakom uformować się w falę. Gdy fala dotarła do Field Alkarin stworzył dookoła niego kulę wody wielką jak 2-gi czarodziej. Po czym zamoził ją i teleportował się do swego domu.

Krzysiowich

Krzysiowich

19.03.2011
Post ID: 60963

-Field!- Krzyknął Krzysiowich gdy zobaczył, że elf jest zamknięty w kuli z lodu.- Uważaj!
Nekromanta z niespodziewaną siłą zamachnął się toporem Naadira. Kula rozprysła się jakby była z cienkiego szkła.
- Jeszcze się spotkamy elementalisto! To oznacza wojnę!I jeszcze ten deszcz!
Ostatnie zdanie nie było zwrócone do Alkarina.

Field

Imbryczkolot Field

19.03.2011
Post ID: 60964

Field się zirytował.

Wroga?

No tak, on tu jest uprzejmy, a kończy jako lodowa figurynka... Dobra, najpierw ta kulka, potem żywiołaki.

I tu się pojawił problem.

- COZEULODORIESO!!! - spróbował krzyknąć. No tak. Z zamarzniętymi ustami mógł równie dobrze zaśpiewać najnowszy hit pobliskich karczm "Miała magiczka ryćkającą kózkę". Skup się. A gdyby tak przejąć coś od tego lodu? Lód wywołuje zimno. Bolesne.

Przed oczami Fielda zaczęły powoli gromadzić się fioletowe sploty. Tak. Lud powoli kruszał, ale trzeba było jeszcze znaleźć jakiś kanał entropii. No dobra, przepuszczenie przez siebie chaosu nie wchodziło w grę. Nagle dojrzał siatkę splotu zaklęcia Alkarina. I wszystko stało się jasne. Tutaj ciach i...

...odłamki lodu posypały się w promieniu kilku metrów. A, no tak.

- Dzięki, Krzysiu. - uśmiechnął się drapieżnie.

A teraz te żywiołaki. I wspomniane Cozeulodorieso. Tak, bardzo przydatne zaklęcie. Z żywych istot robiło przekaźniki bólu, istotom ożywionym natomiast trochę szarpało osnowę rzeczywistości.

A, nekromanci. No tak, zabawa w maga bólu jest sympatyczna, ale trzeba im pokazać, że się do czegoś nadajemy.

- Surgite. - wyszeptał. Wokół niego stanęły dwa szkielety.

Hmm... Dwa to i tak nieźle, biorąc pod uwagę ilość energii potrzebną do rozwalenia tej bryły lodu. Jeden ze szkieletów nieporadnie wyrwał sobie rękę i, używając jej jako maczugi, uderzył w żywiołaka rozpryskując go.

Dobra, szkielety zajmą się sobą, mam święty spokój.

- Zna go ktoś? - zapytał uprzejmym tonem mag. - Bo chyba mam od tej pory rachunki do wyrównania z tym miłośnikiem kałuż.

Krzysiowich

Krzysiowich

19.03.2011
Post ID: 60965

Krzysiowich kręcił się robiąc z siebie coś jakby wir i uderzając po kolei żywiołaki. Znikały dość szybko. Zatrzymał się i powiedział do Fielda:
- Tak, znam go. Nie tak znowu bardzo ale jednak znam. To Alkarin, elementalista. Gdy przyszedł do Gildii można się było spodziewać, że nie zostanie tu na długo. W końcu jest elementalistą, a nie nekromantą. Przyłączył się do ruchu oporu. Podobno do tego samego co Hiro i Mateusz (Krzysiowich nie wiedział o Taro).Widziałem go w chacie milę stąd. Widziałem też, że ktoś nas stamtąd śledzi. Powiedział ci coś ważnego? Szczerze mówiąc wątpię żeby powiedział coś wrogowi.

Alkarin

Alkarin

19.03.2011
Post ID: 60966

Po dotariu do domu Alkarin usiadł na fotelu i odpoczywał by odzyskać moc.Po godzinie poszedł do domu Tara by zdać rapot. Rozpoczął:

- Przywołałem dookoła Gildii kilkanaście żywiołaków, które teraz już nie istnieją - powiedział do Tara i Mateusza - pojawiły się pewne... komplikacje, nakrył mnie nowy członek Gildii, który przedstawił się jako Frederick Ignatius Erneth Languedoc de Drus. Zaatakował mnie jakimś nieznanym mi zaklęciem i rozpoczął przesłuchanie - powiedział im Alkarin - Jak skończył wezwałem żywiołaki koło mnie i uformowałem z nich Falę, która go zalała i zamieniłem tą wodę w kulę, którą później zamroziłem. Chyba zacząłem wojnę z Gildią, przepraszam was za to.

Field

Imbryczkolot Field

19.03.2011
Post ID: 60967

Field westchnął.
- Nic. Pochwalił się, że wezwał żywiołaki na obserwację, po czym resztę sam widziałeś. Wrogowi powie więcej, jak ten go odpowiednio przypili. A obiecuję, że kolejnym razem wywrócę go na lewą stronę. - warknął.

Alkarin

Alkarin

19.03.2011
Post ID: 60968

Alkarin wrócił do swego domu. Odpoczywał w nim przez kolejne godziny - wiedział co ma zrobić nie dopóścić do wojny, bo on i jego towarzysze mają większą szansę na śmierć, niż nekromanci. Elementalista poszedł na tyły swojego domu, który otoczył lodową kopułą i rozpoczął rytułał przywołania. Przez cały okres jego trwania powtarzał Clone me water elementi dividit me in verum et illusio. Po dwugodzinnym rytuale stworzyłem to co chciałem:
Żywiołaka wody, który wyglądał jak ja, miał te same zdolności, ale był słabszy. Ubrałem go i posłałem go na teren Gildii.
Żywiołak odwoła się za 24 godziny, ale jeśli zginie w tym czasie ja poczuję olbrzymi ból. Całe szczęście nikt z Gildii o tym nie wie, na pewno bedą myśleli, że to ja.

Krzysiowich

Krzysiowich

19.03.2011
Post ID: 60971

- Ludzie!eee...No...Nekromanci! - Krzysiowich krzyczał do wszystkich. - Musimy zebrać mnóstwo szkieletów! Niech każdy wskrzesi tyle ile może i każe im odbudowywać Gildię!
Odwrócił się w stronę Nebirosa by ten poduczył go i Valora w sztuce nekromancji.

Po skończonej nauce dołączyli się do innych nekromantów odbudowujących Gildię z pomocą szkieletów. Udało mu się wskrzesić i zapanować nad zaledwie 13 szkieletami. Valor dał radę zapanować nad 5.

Budynek miał już fundamenty. Krzysiowich zobaczył coś co szło w stronę "Gildii". Szybko wziął lunetę i zobaczył Alkarina (a dokładniej to żywiołaka o wyglądzie Alkarina).Szybko zebrał swoje szkielety i innych nekromantów. Miał pewność, że zaraz pojawią się żywiołaki. Przygotowali się do ataku. Krzysiowich po namyśle wziął topór Naadira, zamiast swojego miecza. Ruszył razem z innymi nekromantami i szkieletami na Alkarina.

Valor

Valor

19.03.2011
Post ID: 60976

Valor stał jak wryty gdy Naadir zniknął niczym proch rozsypany na polanie. Budynek zaczął sie rozpadać, reszta nekromantów wybiegła ze zdziwieniem, młody elf chwycił swoja podręczną książkę z czarami i zaczął mamrotać coś pod nosem, wszystkie księgi z biblioteki zaczęły wylatywać swobodnie z walącej się gildii. Jednak zadowolenie Valora nie trwało długo, księgi zaczęły się sypać podobnie jak drobny piasek na wybrzeżu, całą mądrość spisana przez Naadira odeszła w niepamięć i nieliczni na świecie będą w stanie odnowić podobny zbiór tylu przeróżnych tomów. W pół załammy młodzian przyglądał się niechętnie walczącym towarzyszom, gdy już się wydawało, że atak został odparty na polanie pojawił sie nowy oponent. Krzysiowich popędził na wroga dzierżąc ogromny topór Naadira, towarzyszyło mu około dwóch tuzinów szkieletów. Valor poczuł narastający go gniew, zacisnął pięść, zdjął z pleców swój łuk, rzeźbiony na kształt wykonanego z kości. Delikatnie nałożył długą czarną strzałę na cięciwę, w tym samym momencie smużka mrocznej energii przebiegła po grocie strzały. Precyzyjne elfie oko dostrzegło napastnika jakieś sto jardów od nadbiegającego Krzycha, cichy świst przeszył powietrze, czarna strzała cięła powietrze niczym błyskawica pozostawiając smugę czarnego obłoku za sobą. Nie było mowy o chybieniu Valor mierzył dość długo by wymierzyć idealnie w korpus nadciągającego elmentalisty.

Krzysiowich

Krzysiowich

19.03.2011
Post ID: 60979

Krzysiowich ledwie zdążył zobaczyć strzałę która trafiła w tułów elementalisty, gdyż z niesamowitą siłą trafił centralnie w niego toporem Naadira. Dokładnie w momencie uderzenia nie wiadomo skąd zaczęły pojawiać się żywiołaki (głównie wody, były również ziemi). Chciał podnieść topór. Nie udało mu się. Topór trwał wbity głęboko w ziemię.
-Ups.
Dostał dość mocno od elementalisty który nie wiadomo jak złożył się z powrotem.Leżąc na ziemi, Krzysiowich zobaczył przygotowującego następną strzałę Valora i pędzącego ze złością Fielda. Z tego co było dalej pamiętał tylko ciemność.

Mimo wszystko nekromanci wygrywali.