Gorące Dysputy

Słowo pisane - literatura - "Książki, których nie poleciłbyś nawet wrogowi"

Osada 'Pazur Behemota' > Gorące Dysputy > Słowo pisane - literatura > Książki, których nie poleciłbyś nawet wrogowi
Wędrowiec: zaloguj, wyszukiwarka
Pekuuz

Pekuuz

23.10.2009
Post ID: 49718

O, proszę, kącik dla masochistów...

Nie mam raczej w zwyczaju czytać książek, które mnie nie ciekawią. Wyjątkiem były tu oczywiście lektury szkolne i palmę pierwszeństwa przyznałbym "Nad Niemnem". Nie odmawiam Orzeszkowej talentu, ale tej książki czytać się po prostu nie opłaca. Treści jest jak na te ~300 stron całkiem mało, zresztą po pięciu latach od zaliczenia i tak raczej dużo nie będziesz już z niej pamiętał. Jak lubisz czytać jak to nad rzeką jest pięknie, cudnie i ładnie pachnie, to to jest coś dla Ciebie - ja wiłem się w wielkim cierpieniu po tapczanie, a moją twarz wykrzywiał grymas bólu. Po 40 stronach już po prostu ciężko jest wytrwać.

Leryn

Leryn

27.02.2010
Post ID: 53411

Ja mam jedną. Odkryłam tę iście cudownie nudną książkę już w trzeciej klasie. Przymusowo. Czymże jest ta książka? Nie, to nie jest "Pan Tadeusz" ani "Krzyżacy", żadną miarą. To są "Syzyfowe prace" autorstwa pana Żeromskiego. Wiem, dotyczy ważnych tematów, ale tak się nie da.
Przeczytałam parę stron. Przebrnęłam przez rozwlekłe opisy. Przebrnęłam przez drewno, jak kornik. I nie wytrzymałam.

Ach, i jeszcze twórczość Paulo Coelho. Wszystko jest objawieniem. Wszystko jest ubrane w otoczkę filozofii.

Hellscream

Hellscream

28.02.2010
Post ID: 53415

"Nad Niemnem" Orzeszkowej. Opisy przyrody mnie zabiły. Chyba nawet przez 30 stron nie przebrnąłem. TO chyba jedyna książka, która mnie pokonała, po zazwyczaj nawet różne gnioty czytam od dechy do dechy.
Pozdrawiam

Takeda

Takeda

28.02.2010
Post ID: 53429

"Jesień patriarchy" - Gabriel Garcia Marquez

Chociaz zmęczyłem tą pozycję to była to droga przez mękę, napisana takim stylem, że często można pogubić się o co komu i gdzie w tej książce chodzi. Teoretycznie bananowy dyktator na tropikalnej wyspie wydawał się dobrą opcją, jednak nie po to czytam by po paru stronach cofać się z powrotem bo się pogubilem.

"Ostatnia wieczerze" - Paweł Huelle

Skąd ten powszechny zachwyt nad tą pozycją nie mam pojęcia, odbiłem się po 30 stronach, cóż nawet zajrzałem dalej w nadziei że może coś się rozwinie i dam radę ale niestety cienkusz niesamowity, wybitny przypadek przerostu formy nad treścią.

Kordan

Kordan

28.02.2010
Post ID: 53431

"Ferdydurke" czyli jak z kretyńskiego bełkotu zrobić "ważną lekturę szkolną".
Idealny przykład zasady że "każdy pisać może, ale nie każdy powinien". Ilość bredni i bzdur zawartych w tej powiastce filozoficznej są większe niż przewiduje konstytucja. Miałem jeszcze tego pecha, że jest to ulubiona lektura mojej wychowawczyni i rzeczą oczywistą miało być, że ta książka nam się ma spodobać. Tylu wybitnych pisarzy poległo podczas wojny, a ten skurczybyk Gombrowicz się uchował... Wrrrr...

Jeszcze powiedziałbym kilka ciepłych słów o twórczości Witkacego, ale nie chcę zostać zganiony za przeklinanie, więc opinię zachowam dla siebie.

Nemezis

Nemezis

28.02.2010
Post ID: 53440

Hellscream

"Nad Niemnem" Orzeszkowej. Opisy przyrody mnie zabiły. Chyba nawet przez 30 stron nie przebrnąłem. TO chyba jedyna książka, która mnie pokonała, po zazwyczaj nawet różne gnioty czytam od dechy do dechy.
Pozdrawiam

To teraz pomyśl sobie, że moja polonistka trzepie nas z tego równo :>

A ja nie polecam "Cierpień młodego Wertera". Bohater jest niezdecydowany, co naprawdę wkurza czytelnika, nie wie czego tak naprawdę chce. Ja osobiście dostałam przy tym zapalenia i nie mogłam się doczekać kiedy Werter popełni samobójstwo.

Co do "Ferdydurke"^ mam to samo zdanie co poprzenik. A zwłaszcza dobijające zdanie, że "Miętus zgwałcił Syfona przez uszy" (lub na odwrót) albo "łydka", "upupienie"...^^^

Konquer

Konquer

1.03.2010
Post ID: 53453

"Odprawa posłów greckich" - tragedia. Po prostu. Czytanie tego było torturą, w ogóle drażnią mnie wszystkie Agrypiny i inne sztuki utrzymane w klimatach starożytnej grecji, drażni mnie ten ultrapompatyczny klimat i imiona w stylu Olorofuldiurusz albo Eklerkelejkelejkejon.

"Czarem i smokiem" - R. Pawlak. Miało być komediowe fantasy, wyszła fabularna miernota i przyciężkawa parodia książek T.Pratchetta. Od czasu przeczytania ten książki unikam jakiejkolwiek części sagi o pogodniku trzeciej kategorii.

"Nad Niemnem" też było beznadziejne, ale na szczęście mogłem się wymigać od lektury czytając zaledwie połowę pierwszej części.

Bruixa

Bruixa

21.03.2010
Post ID: 53923

"Książki, których nie poleciłbyś nawet wrogowi". Hmm... Nie jestem aż tak szlachetna, żeby oszczędzać wrogom wszelkich przykrości. A poza tym ludzie mają gusta tak rozmaite, że jeszcze by mu się spodobało...
Wiem, że wiele osób płci obojga zachwyciła i wzruszyła do łez "Samotność w sieci" Wiśniewskiego - wg. mnie ckliwa, pretensjonalna grafomania.
"Historyk" Elizabeth Kostovy też ma swoich zwolenników, a mnie ta historia o wampirach wynudziła i uważam, że jest bardzo kiepsko napisana.
Z ostatnio przeczytanych książek dorzucę "Nocną jazdę" Michailidisa. Powieść sensacyjna, przez którą brnęłam bez żadnej satysfakcji, w dodatku fatalnie przełożona.

Sheogorath

Sheogorath

28.04.2010
Post ID: 55006

Niestety, większość książek których nie poleciłbym nawet wrogowi to lektury szkolne. Mam 17 lat, ale zdążyłem przeczytać więcej książek niż większość społeczeństwa, więc pewne pojęcie o literaturze mam, nie zarzucajcie mi proszę że nie lubię czytać, bo to nieprawda. Książki te uważam za koszmarne, właśnie dlatego że jestem oczytany i wiem co jest dobre, wartościowe, ciekawe...
A oto krótki ranking:

1- Krzyżacy Sienkiewicza - najnudniejsza książka jaką miałem w ręku. Podana w gimnazjum może tylko zniechęcić młodego człowieka do czytania i wzmocnić znacząco stereotyp że książki są nudne. Przeczytałem "Potop" i "Ogniem i Mieczem". Żadna z tych książek nie zbliżyła się nawet skalą monotonności i nudy to tego "wspaniałego" dzieła. Poza tym język tej książki jest straszny. Nawet na najbardziej zapadłej wsi nie posługują się ludzie taką polszczyzną jaka jest w Krzyżakach.

2 - Syzyfowe Prace Żeromskiego - Na prawdę słabo napisana książka. Jest nudna, przewidywalna, brak w niej zaskakujących zwrotów akcji (chyba mi nie powiecie że przemiana bohatera z rusofila w patriotę to nagły zwrot akcji), niepotrzebne rozwlekanie i wprowadzanie kilku bohaterów, których losy są luźno związane. Nie wiem czemu ta książka jest lekturą, raczej nie ma możliwości by zachęciła kogoś do poznania tamtych czasów i by zainteresowała kogoś losem rozbiorowej Polski. Po przeczytaniu tej jednej książki mogę uznać że Żeromski nie potrafił pisać książek.

3 - Pamiętnik z powstania Warszawskiego Białoszewskiego - wielki chaos w pisaniu, bardzo trudno zrozumieć o co tu chodzi i raczej ciężko poznać z pomocą tej książki historię powstania w 44. roku. To jest pamiętnik, a nie ciekawa książka do czytania.
Z tego okresu dużo lepsze są choćby "Kamienie na Szaniec" lub "Najeźdźcy" Dobraczyńskiego (czytał ktokolwiek? mi się podobało chociaż to trochę inne podejście do sprawy II WŚ niż w 99% książek).

Jest jeszcze wiele beznadziejnych lektur szkolnych, ale wybrałem największe perełki. Możecie napisać: Nie o to chodzi, aby lektury były ciekawe. A jak proszę Was, chcecie zachęcić młodzież (za którą wielu z Was się jeszcze uważa albo nią jest) do czytania za pomocą książek nudnych jak flaki z olejem i zawierających zupełnie niezrozumiały język, albo pisanych przez beztalencia artystyczne, takie jak Żeromski? Jak zachęcić do poznania historii naszej ojczyzny za pomocą beznadziejnie nudnych Krzyżaków? Po prostu nie da się! I z tego właśnie powodu uważam że powinno się zmienić całkowicie listę lektur szkolnych.

Yonbii

pan tadeusz! to jest tak nudne żę nie da sie czytać

Pan Tadeusz to najlepsza (bo jedyna) książka napisana wierszem jaką przeczytałem. Jest całkiem ciekawy a do tego napisany dosyć zrozumiałym językiem. Mi tam się Pan Tadeusz podobał.

Tullusion

Opiekun Osady Tullusion

28.04.2010
Post ID: 55012

Sheogorath

Niestety, większość książek których nie poleciłbym nawet wrogowi to lektury szkolne. Mam 17 lat, ale zdążyłem przeczytać więcej książek niż większość społeczeństwa, więc pewne pojęcie o literaturze mam, nie zarzucajcie mi proszę że nie lubię czytać, bo to nieprawda. Książki te uważam za koszmarne, właśnie dlatego że jestem oczytany i wiem co jest dobre, wartościowe, ciekawe...

Jest jeszcze wiele beznadziejnych lektur szkolnych, ale wybrałem największe perełki. Możecie napisać: Nie o to chodzi, aby lektury były ciekawe. A jak proszę Was, chcecie zachęcić młodzież (za którą wielu z Was się jeszcze uważa albo nią jest) do czytania za pomocą książek nudnych jak flaki z olejem i zawierających zupełnie niezrozumiały język, albo pisanych przez beztalencia artystyczne, takie jak Żeromski? Jak zachęcić do poznania historii naszej ojczyzny za pomocą beznadziejnie nudnych Krzyżaków? Po prostu nie da się! I z tego właśnie powodu uważam że powinno się zmienić całkowicie listę lektur szkolnych.

Dziękuję Ci za umilenie mi koniuszka tego dnia. Lektura takich postów jak ten zawsze rozwesela, choć rodzi niepokojące pytanie o kondycję intelektualną współczesnej młodzieży szkolnej...

Do katalogu pozycji niepolecanych dołączyłbym wiersze Stanisława Barańczaka - jest to grafomański bełkot, z którego jego apologeci próbują wciąż beznadziejnie wydobyć wydumane pierwiastki "liryki doskonałej". Przykro mi, bo ów pan to żywa egzemplifikacja reguły stanowiącej, że naukowiec parający się akademicko polonistyką nie potrafi stworzyć arcydzieła poezji na miarę jego tytułu naukowego. Bo przecież ileż można naprzykrzać się tańcem wciąż na jedno kopyto - brudne powietrze, represje reżimu, śmierć. Brudne powietrze, represje reżimu, śmierć. Brudne powietrze...

Kordan

Kordan

28.04.2010
Post ID: 55015

Sheogorath

1- Krzyżacy Sienkiewicza (...) Nawet na najbardziej zapadłej wsi nie posługują się ludzie taką polszczyzną jaka jest w Krzyżakach.

Ja bym był zdziwiony, gdyby się posługiwali -.-"

2 - Syzyfowe Prace Żeromskiego - Na prawdę słabo napisana książka. Jest nudna, przewidywalna, brak w niej zaskakujących zwrotów akcji

Fakt, nikt tam nie biega ze "słordem" ani nie wali z "axa".

3 - Pamiętnik z powstania Warszawskiego Białoszewskiego - wielki chaos w pisaniu, bardzo trudno zrozumieć o co tu chodzi i raczej ciężko poznać z pomocą tej książki historię powstania w 44. roku. To jest pamiętnik, a nie ciekawa książka do czytania.

Pamiętnik powstania warszawskiego to lektura szkolna?
I ponownie się z Tobą nie zgodzę, bo ja jakoś nie miałem problemów z dostrzeżeniem koszmaru jaki opisywał pan Białoszewski. Zwłaszcza przejmujące było jak opisywał ludzi modlących się w piwnicy i cegły, które się na nich sypały(nalot).Taki trochę symultanizm(dobre słowo?) bo starał się opisać dwie rzeczy jednocześnie, co pokazuje że Białoszewski był kimś więcej niż tylko pisarczykiem. Jest to po prostu literatura wymagająca...

A jak proszę Was, chcecie zachęcić młodzież (za którą wielu z Was się jeszcze uważa albo nią jest) do czytania za pomocą książek nudnych jak flaki z olejem i zawierających zupełnie niezrozumiały język, albo pisanych przez beztalencia artystyczne, takie jak Żeromski?

1. Popytaj po znajomych, czy podzielają Twoją opinię. Bo ja na przykład Krzyżaków przeczytałem w tydzień i jakoś nie miałem problemów z odczytaniem "niezrozumiałego języka"
2. Żeromski w okresie międzywojennym był jednym z najpoczytniejszych pisarzy w Polsce. Już się boję jaka będzie Twoja reakcja, kiedy będziesz musiał przeczytać "Wesele". Wizja snopka siana tańczącego na stole i szydzącego z ludzi, to może być dla Ciebie za wiele.
Jak zachęcić do poznania historii naszej ojczyzny za pomocą beznadziejnie nudnych Krzyżaków? Po prostu nie da się! I z tego właśnie powodu uważam że powinno się zmienić całkowicie listę lektur szkolnych.

Sheogorath

Sheogorath

30.04.2010
Post ID: 55097

Kordan

1. Popytaj po znajomych, czy podzielają Twoją opinię. Bo ja na przykład Krzyżaków przeczytałem w tydzień i jakoś nie miałem problemów z odczytaniem "niezrozumiałego języka"
2. Żeromski w okresie międzywojennym był jednym z najpoczytniejszych pisarzy w Polsce. Już się boję jaka będzie Twoja reakcja, kiedy będziesz musiał przeczytać "Wesele". Wizja snopka siana tańczącego na stole i szydzącego z ludzi, to może być dla Ciebie za wiele..

1 - No więc ja tam więc że podzielają. Krzyżaków przeczytało może z 5 osób które znam z mojego rocznika. 90% nie dotrwało końca 1 rozdziału. Osobiście przeczytałem tą książkę, ale nie podobała mi się, a język jest straszny. Już nawet w Ogniem i Mieczem Sienkiewicz nie silił się na tak okropne archaizmy.
2 - W okresie międzywojennym? Spoko. Czyli uważasz że skoro książka była 70 lat temu popularna, to powinna być lekturą szkolną? Bo ja nie. Literatura ewoluuje i książki, co bardzo smutne ale prawdziwe tracą aktualność, a styl pisania się zmienia. Arcydzieła sprzed dziesięcioleci nie są aktualne i ciekawe dla dzisiejszych odbiorców, podobnie jak bardzo stare filmy (chociaż ja tam Chaplina na przykład lubię).

Dalej powtarzam:
-Lektury szkolne powinny zachęcać młodzież do czytania książek! Jest to trudne, bo nasze czasy pełne są telewizji i komputerów, które dają szybką, niewymagającą rozrywkę, więc tym bardziej powinniśmy zrewidować listę lektur. Polski kanon lektur zniechęca do czytania czegokolwiek i utwierdza młodych ludzi w przekonaniu że książki są nudne, a rozrywka płynie z komputera i telewizora.

Ps. Telewizja moim zdaniem schodzi na psy, ostatnio oglądam JEDYNIE programy informacyjne na TVN24 i od czasu do czasu jakiś dobry film (szkoda że tak rzadko lecą). Telewizja muzyczna prezentuje poziom dna absolutnego, seriale i programy rozrywkowe zwykle tez niewiele odbiegają od tego poziomu. Książki mogą być ratunkiem dla odmóżdżonego społeczeństwa, tylko trzeba wiedzieć jak ten ratunek podać.

Tullusion

Opiekun Osady Tullusion

30.04.2010
Post ID: 55099

Sheogorath

Krzyżaków przeczytało może z 5 osób które znam z mojego rocznika. 90% nie dotrwało końca 1 rozdziału.

To świadczy źle nie o książce, tylko o Twoim roczniku albo też o Twoich znajomościach.

Osobiście przeczytałem tą książkę, ale nie podobała mi się, a język jest straszny. Już nawet w Ogniem i Mieczem Sienkiewicz nie silił się na tak okropne archaizmy.

Spraw sobie "Słownik wyrazów zapomnianych czyli słownictwo naszych lektur" pod redakcją Krystyny Holly i Anny Żółtak - tutaj w księgarni internetowej Merlin albo zajrzyj na tę stronę. Sienkiewicz pisał stylizacją staropolską, by uwiarygodnić postaci swoich fabuł. Nie widzę problemu w odczytaniu tego kodu językowego przez każdego nieco bardziej zorientowanego w dziejach i ogarniętego czytelnika. Być może po prostu poziom większości młodzieży jest zatrważająco niski...

Literatura ewoluuje i książki, co bardzo smutne ale prawdziwe tracą aktualność, a styl pisania się zmienia.

Owszem, na gorsze. Nie ma porównania między Rowling i Prusem czy między Wojaczkiem, Stachurą a Staffem i Leśmianem.

Lektury szkolne powinny zachęcać młodzież do czytania książek!

Nie, one mają wpoić młodzieży znajomość literatury polskiej i światowej w naprawdę podstawowym zakresie. Ale cóż, przekonanie krnąbrnego osiołka do deklamacji i przyswojenia sobie tej prawdy, iż Słowacki wielkim poetą był, to zadanie o podobnej skali trudności co tresura cyrkowa nasturcji. Niewykonalne.

Sheogorath

Sheogorath

30.04.2010
Post ID: 55102

Skoro sam piszesz że to niewykonalne, to czy nie uważasz że nie ma sensu robić czegoś co i tak jest niewykonalne? Czy nie sądzisz że powinniśmy zmienić kierunek działań i po prostu zachęcić do czytania a nie zniechęcać (przy okazji wpajania "znajomości literatury polskiej i światowej w naprawdę podstawowym zakresie"?)

Wpajanie polskiej literatury - bardzo cenna sprawa, ale jakoś się na razie nie sprawdza i patrząc na mojego młodszego brata i jego klasę raczej nie liczę na poprawę a wręcz przeciwnie.

Ps. U mnie w klasie wszyscy jeżdżą na streszczeniach i raczej nikt lektur nie czyta (książki niektórzy czytają) ale może to dlatego że jestem w klasie biochemicznej, więc raczej się obracam wokół ścisłowców.
Tyle że w gimnazjum, gdzie nie było profilu też nikt nic nie czytał, więc to raczej ogólna tendencja a nie kwestia ścisłych umysłów.

Ps2. Mnie osobiście przeraża nieznajomość historii Polski i świata u ludzi w moim wieku i tych nieco starszych, a także brak zainteresowania polityką, ale co mam zrobić? Nie zmuszę nikogo do zdobywania wiedzy o przeszłości i oglądania wiadomości, czy też "szkła kontaktowego", albo innych programów o polityce (ja tam najbardziej lubię właśnie szkło kontaktowe), tak jak nie zmusisz nikogo do czytania lektur szkolnych.

Moandor

Strażnik słów Moandor

30.04.2010
Post ID: 55103

"Książki nie mają właściwości róż, dlatego nie szukajmy tych najświeższych" - znany aforyzm, który niesie w sobie nieco prawdy.

Jeśli, ktoś uważa, że trzeba zapomnieć o wszystkim, co wydrukowane było wcześniej niż przed pięćdziesięcioma laty to powinien się nieco zastanowić. Nowsze nie znaczy lepsze. Nieraz przeciwnie. Dziś piszę się i wydaje tyle tego nowoczesnego chłamu, że trudno czasem połapać się w księgarni na co rzeczywiście warto wydać pieniądze.
Kiedyś też pisało się zapewne równie dużo średnich bądź słabych rzeczy, ale czas sprawił, że zaginęły w otchłani zapomnienia. Tek dzieła, które przetrwały próbę czasu mamy nadal na półkach księgarskich, bądź w bibliotekach.

Tullusion

Opiekun Osady Tullusion

30.04.2010
Post ID: 55104

Sheogorath

Skoro sam piszesz że to niewykonalne, to czy nie uważasz że nie ma sensu robić czegoś co i tak jest niewykonalne? Czy nie sądzisz że powinniśmy zmienić kierunek działań i po prostu zachęcić do czytania a nie zniechęcać (przy okazji wpajania "znajomości literatury polskiej i światowej w naprawdę podstawowym zakresie"?)

Przeczytaj raz jeszcze tamten post, tym razem ze zrozumieniem. ;)

Wpajanie polskiej literatury - bardzo cenna sprawa, ale jakoś się na razie nie sprawdza i patrząc na mojego młodszego brata i jego klasę raczej nie liczę na poprawę a wręcz przeciwnie.

Na razie? Sprawdzało się w przypadku wielu pokoleń Polaków, czy to w dobie zaborów, czy w burzliwym międzywojniu, więc dlaczego miałoby teraz przestać być użyteczne? Ponawiam twierdzenie, że wina tkwi nie w słowie pisanym, ale w ludziach.

U mnie w klasie wszyscy jeżdżą na streszczeniach i raczej nikt lektur nie czyta (książki niektórzy czytają) ale może to dlatego że jestem w klasie biochemicznej, więc raczej się obracam wokół ścisłowców.

To tylko potwierdza moją tezę, którą nakreśliłem wcześniej. BTW, nie twórz stereotypów. Znam wielu ścisłowców, którzy jednocześnie są niebywale oczytani i interesują się literaturą. Także tymi pogardzanymi lekturami szkolnymi. Egzemplarze takie występują także w Jaskini. I sam to potwierdzasz, mówiąc:

Tyle że w gimnazjum, gdzie nie było profilu też nikt nic nie czytał, więc to raczej ogólna tendencja a nie kwestia ścisłych umysłów.

Mnie osobiście przeraża nieznajomość historii Polski i świata u ludzi w moim wieku i tych nieco starszych, a także brak zainteresowania polityką, ale co mam zrobić? Nie zmuszę nikogo do zdobywania wiedzy o przeszłości i oglądania wiadomości, czy też "szkła kontaktowego", albo innych programów o polityce (ja tam najbardziej lubię właśnie szkło kontaktowe), tak jak nie zmusisz nikogo do czytania lektur szkolnych.

W Jaskini zainteresowanie historią i polityką jest wręcz nadmierne. I mówię to jako student politologii.

Sheogorath

Sheogorath

30.04.2010
Post ID: 55108

Tullusion

Sheogorath: Skoro sam piszesz że to niewykonalne, to czy nie uważasz że nie ma sensu robić czegoś co i tak jest niewykonalne? Czy nie sądzisz że powinniśmy zmienić kierunek działań i po prostu zachęcić do czytania a nie zniechęcać (przy okazji wpajania "znajomości literatury polskiej i światowej w naprawdę podstawowym zakresie"?)

Przeczytaj raz jeszcze tamten post, tym razem ze zrozumieniem. ;)

<[Wpajanie polskiej literatury - bardzo cenna sprawa, ale jakoś się na razie nie sprawdza i patrząc na mojego młodszego brata i jego klasę raczej nie liczę na poprawę a wręcz przeciwnie.

Na razie? Sprawdzało się w przypadku wielu pokoleń Polaków, czy to w dobie zaborów, czy w burzliwym międzywojniu, więc dlaczego miałoby teraz przestać być użyteczne? Ponawiam twierdzenie, że wina tkwi nie w słowie pisanym, ale w ludziach.
.]>

1 - Oj dobra, napisałeś to w trudny sposób ;) Przepraszam, zamotałem się w piętrowych porównaniach użytych w Twoim poście. Rozumiem, że mówiąc niewykonalne nie miałeś na myśli przekazywania treści lektur w szkołach, jak to na początku zinterpretowałem.

2 - Dziwna sprawa, ale Polacy umieją walczyć i robić zakazane rzeczy, a niektóre książki faktycznie mogą pobudzać do walki ("Krzyżacy") o wolność ojczyzny, lub budzić nostalgiczne wspomnienia ("Pan Tadeusz"). Jednak gdy mamy wolny kraj, ludzie zapominają o swojej dramatycznej historii i zaczyna im zwisać czy zabory trwały 123 lata, czy 12 lat, a nawet czy w ogóle było coś takiego.
Tym niemniej sądzę że książki pokroju "Syzyfowych Prac" są złym orężem do walki z niewiedzą i ciemnotą.

Ps. Ciekawe czemu nie ma książek o tym jak Polacy złupili Moskwę, mordowali Rusinów i wymuszali na ruskich bojarach decyzje za pomocą terroru lisowczyków? Ciekawe czemu zawsze chcemy być pokrzywdzonym ludem, na którego wszyscy dybią?
Żeby nie było - są takie książki (np. "Samozwaniec" Komudy, chociaż to jeszcze o wcześniejszym podboju Rosji jest), ale raczej nie zostaną one wprowadzone w kanon lektur szkolnych.
Powstaje więc kolejny problem - nawet gdyby uczeń przeczytał wszystkie lektury, miałby bardzo ograniczony i jednostronny pogląd na historię naszego kraju,

Tullusion

Opiekun Osady Tullusion

30.04.2010
Post ID: 55109

Sheogorath

2 - Dziwna sprawa, ale Polacy umieją walczyć i robić zakazane rzeczy, a niektóre książki faktycznie mogą pobudzać do walki ("Krzyżacy") o wolność ojczyzny, lub budzić nostalgiczne wspomnienia ("Pan Tadeusz"). Jednak gdy mamy wolny kraj, ludzie zapominają o swojej dramatycznej historii i zaczyna im zwisać czy zabory trwały 123 lata, czy 12 lat, a nawet czy w ogóle było coś takiego.

Bo do głosu dochodzą inne wartości, które wypierają patriotyzm, dumę z przynależności narodowościowej i chęć walki o zachowanie tożsamości. Altruizm narodowy, tak przydatny w czasie niespokojnym, w okresie pax zmienia się w egoizm ekonomiczny i dążność do zaspokojenia własnych potrzeb (których rozpatrywanie w terminologii wojennej mija się z celem).

Tym niemniej sądzę że książki pokroju "Syzyfowych Prac" są złym orężem do walki z niewiedzą i ciemnotą.

To logicznie wynika z powyższego wywodu. Są orężem złym, ale w czasie pokoju. Inaczej spojrzałbyś na tę lekturę, poddawany kulturkampfowi czy rusyfikacji. I to wówczas właśnie potęguje się siła wymowy tego dzieła.

Ps. Ciekawe czemu nie ma książek o tym jak Polacy złupili Moskwę, mordowali Rusinów i wymuszali na ruskich bojarach decyzje za pomocą terroru lisowczyków? Ciekawe czemu zawsze chcemy być pokrzywdzonym ludem, na którego wszyscy dybią?
Żeby nie było - są takie książki (np. "Samozwaniec" Komudy, chociaż to jeszcze o wcześniejszym podboju Rosji jest), ale raczej nie zostaną one wprowadzone w kanon lektur szkolnych.

Ależ jest ich mnóstwo - to monografie i analizy akademickie. :>

Powstaje więc kolejny problem - nawet gdyby uczeń przeczytał wszystkie lektury, miałby bardzo ograniczony i jednostronny pogląd na historię naszego kraju.

A to jest niewątpliwie racja. Dlatego trzeba uciekać z cisnącego kieratu, jakim jest kanon lektur i poszerzać swoje książkowe zainteresowania. Nierzadko okazuje się, że mniej znane prozy wieszczy i twórców stawianych przez oświatę na piedestale są znacznie ciekawsze od mainstreamowych.

Sheogorath

Sheogorath

30.04.2010
Post ID: 55110

<[ Tym niemniej sądzę że książki pokroju "Syzyfowych Prac" są złym orężem do walki z niewiedzą i ciemnotą.

To logicznie wynika z powyższego wywodu. Są orężem złym, ale w czasie pokoju. Inaczej spojrzałbyś na tę lekturę, poddawany kulturkampfowi czy rusyfikacji. I to wówczas właśnie potęguje się siła wymowy tego dzieła.]>

Ale mimo wszystko jesteś za tym, by dzisiaj - w czasie pokoju, Syzyfowe Prace były lekturą obowiązkową?

<[Ps. Ciekawe czemu nie ma książek o tym jak Polacy złupili Moskwę, mordowali Rusinów i wymuszali na ruskich bojarach decyzje za pomocą terroru lisowczyków? Ciekawe czemu zawsze chcemy być pokrzywdzonym ludem, na którego wszyscy dybią?
Żeby nie było - są takie książki (np. "Samozwaniec" Komudy, chociaż to jeszcze o wcześniejszym podboju Rosji jest), ale raczej nie zostaną one wprowadzone w kanon lektur szkolnych.

Ależ jest ich mnóstwo - to monografie i analizy akademickie. :>]>

No właśnie, sam się z tego śmiejesz :)
Ja sadze, że o WSZYSTKIM są analizy akademickie, ale skoro ludzie nie czytają zwyczajnych książek, to trudno od nich wymagać, by zdobywali wiedzę z takiego źródła.

<[Powstaje więc kolejny problem - nawet gdyby uczeń przeczytał wszystkie lektury, miałby bardzo ograniczony i jednostronny pogląd na historię naszego kraju.

A to jest niewątpliwie racja. Dlatego trzeba uciekać z cisnącego kieratu, jakim jest kanon lektur i poszerzać swoje książkowe zainteresowania. Nierzadko okazuje się, że mniej znane prozy wieszczy i twórców stawianych przez oświatę na piedestale są znacznie ciekawsze od mainstreamowych.
]>
Szkoda że ludzie nie doceniają ani tych bardziej jak i tych mniej znanych przekazów. Co ja mówię? Nie doceniają? Oni mają je po prostu gdzieś. Jak widzisz, jestem za tym, by ludzie byli światli i mądrzy, ale jestem też realistą i sądzę że lektury powinny zachęcać do czytania, przy czym oczywiście powinny świadczyć o naszej historii, ale nie przy pomocy książek, które dzisiaj znajdują się w kanonie lektur.

Tullusion

Opiekun Osady Tullusion

30.04.2010
Post ID: 55111

Sheogorath

Ale mimo wszystko jesteś za tym, by dzisiaj - w czasie pokoju, Syzyfowe Prace były lekturą obowiązkową?

Nie widzę przeszkód. Chyba, że zamieni się je na książkę o podobnej tematyce. Ale rezygnować całkowicie z literatury poświęconej rusyfikacji nie można.

Ja sadze, że o WSZYSTKIM są analizy akademickie, ale skoro ludzie nie czytają zwyczajnych książek, to trudno od nich wymagać, by zdobywali wiedzę z takiego źródła.

Jesteś pewien, że o wszystkim? Znajdź mi przeto analizę poświęconą Jaskini Behemota. ;)

Szkoda że ludzie nie doceniają ani tych bardziej jak i tych mniej znanych przekazów. Co ja mówię? Nie doceniają? Oni mają je po prostu gdzieś. Jak widzisz, jestem za tym, by ludzie byli światli i mądrzy, ale jestem też realistą i sądzę że lektury powinny zachęcać do czytania, przy czym oczywiście powinny świadczyć o naszej historii, ale nie przy pomocy książek, które dzisiaj znajdują się w kanonie lektur.

Jeżeli jesteś realistą, to tym bardziej pragmatykiem, stąd zdajesz sobie sprawę doskonale, że ludzi do czytania będzie trzeba zmuszać w każdym wypadku. Zatem nie ma różnicy, czy postawisz ich przez lekturą znajdującą się w kanonie czy poza nim. I dlatego indeks ksiąg szkolnych, choć można i należy go reformować, jest potrzebny. CKE aktualizuje księgozbiory na bieżąco, tyle, że za każdym razem wzbudza to kontrowersje - vide casus Giertycha, który forował Dobraczyńskiego w miejsce m.in. Gombrowicza. Tak, incydentalnie można spis lektur dostosować do współczesności - ale większość z nich powinna bezwzględnie pozostać na swoich miejscach. Homer, Kochanowski, Mickiewicz, Słowacki, Frycz-Modrzewski, Gombrowicz, Schulz, Witkacy, Sienkiewicz, Żeromski, Shakespeare, Mollier, Balzac, Flaubert, Hamsun, Petrarca, cały zbiór poezji młodopolskiej i wojennej, Krasicki...

Ale ale - zbaczamy z tematu narzuconego przez tytuł wątku.