Oberża pod Rozbrykanym Ogrem

Baśniowe Gawędy - "Gildia Alchemików"

Osada 'Pazur Behemota' > Baśniowe Gawędy > Gildia Alchemików
Wędrowiec: zaloguj, wyszukiwarka
Volkolak

Volkolak

23.09.2009
Post ID: 48746

W tym samym czasie, Volk siedział przy swoim stoliku i jadł śniadanie. Oderwał się od jedzenia i podszedł do Mirona witając go jako nowego czeladnika w Gildii.

- Heh..a już myślałem, że to Neb spalił pół podłogi. - zaśmiał się wampir. - Każdy bowiem wie, że kreatury Eeofolu płoną ogniem niczym mroczne góry w tej jałowej krainie.

Miron podziękował i skinął głową, po czym zabrał się za naprawianie wyrządzonych szkód.

- Poczekaj! Pomogę ci! - stwierdził Volk i wyciągnął ze swej kaletki magiczny zwój i odczytał go głośno:
- "ANTI DESTRACTUM"!

Po chwili, porozwalane wszędzie eliksiry, zwoje, i księgi, zaczęły same ustawiać się na miejscu, a spalone kawałki drewna w podłodze wróciły do stanu pierwotnego. Do zadowolonego ze swego czynu wampira, zwrócił się Maghdar:

- A jaka strawa pieści twe podniebienie, mój stary poskramiaczu Mantikor? - zapytał. zaciekawiony, spoglądając na miskę i kielich napełniony czerwonym płynem.
- To surowa wołowina i krew z kurczaka. - wyjaśnił mu głodny krwiopijca.
- Na Elratha! Czy wszyscy nieumarli muszą jeść takie świństwo? - odparł anioł krzywiąc się.
- Lepsze to, niż ciągłe napychanie sobie żołądka owocami i sokiem, jak czynią to Elfy - odparł oburzony wampir, po czym zadał pytanie Hirowi, który nadal uważnie śledził wzrokiem "Smoki całego świata".
- I jak Druidzie? Przeczytałeś już wszystkie karty swojej wielkiej księgi?

Miron

Miron

23.09.2009
Post ID: 48755

Półelf przyjrzał się uważnie posiłkowi wąpierza, ale na swoje szczęście, nie takie rzeczy już przyszło mu widywać, więc wzruszył ramionami i zabrał się za wertowanie Zielnika Magicznego autorstwa Anvana z Brakady. Zatrzymał się na Korzeń szarzeńca jest bardzo niebezpieczny... - bo dalej widniała jedynie pustka, przerywana kleksami chyba czegoś czerwonego, by spojrzeć na kapkę niecodzienne zdarzenie.
Po podłodze pełzł mech. Nie taki zwykły, ale... Najwyraźniej wyjątkowo towarzyski. Podpełzwszy do Volka zagadnął go przyjacielsko
-Blurp. - i zaczął wspinać się po jego nodze.
Błyskawiczny wrzask oznajmił wszyskim, że wampir zaczął wyczyniać niecodzienne tany by pozbyć się niechcianego gościa.
W ruch poszła lutnia półelfa, a meszek, przerażony...
Wpełzł na ukochany instrument Barda.
Minęło kilka dobrych chwil, nim Hiro spacyfikował Volka i Mirona, po czym wsadził towarzyską roślinkę do żelaznego słoja.
- No co, nie wolno opiekować się porzuconym mechakiem? - zapytał obrażonym tonem druid, spoglądając na lekko oszołomionych (głównie za pomocą kostura) gildian. Półelf bąknął jedynie cosik o Niebezpiecznych bestyjach, a następnie ruszył do drzwi.
Ma się rozumieć, że nie zrejterował. Po prostu ktoś musi nakarmić małą Raynę. No chyba że kiedyś Miron znajdzie... Nieważne...

Def

Def

24.09.2009
Post ID: 48820

Def po chwili powrócił ze swojego "pseudo-gabinetu" z worem zwojów, i zaczął mówić...
-Eeee... No cóż przepraszam za zamieszanie, chciałbym to szybko załatwić...- rzekł zdyszany...
-Mam dla każdego coś do roboty: Maghdar wspominałeś mi któregoś dnia o jakiejś wieży. Zaciekawiło mnie to sporządź plany... -rzekł do Magha.
-Zabieram się do roboty! - oznajmił Magh i popędził do roboty.
-Hiro, wymyśl, gdzie zamieszka nasz producent jadu, mantikora. Volk, wykaż się wiedzą alchemiczną i posprzątaj popiół. Neb, wymyśl coś, co uchroni gildię przed spaleniem z twojego powodu. Mironie, rozgość się. - dokończył Def. Wszyscy chcieli już się rozejść...
-Chwila! To jeszcze nie koniec-zatrzymał ich Def.
-Chciałbym jeszcze zademonstrować moje odkrycie, czyli DWUTLENEK KIEŁBASY!- powiedział Def prezentując brązową substancję we flakoniku...
-Wzór KCO2Tm4... Właściwości: pierwszy jadalny gaz!-zaprezentował Def, i na koniec swojego wywodu przybił do Marmurowej Tablicy:

Witam Nowych!
Nebirios-Nowicjusz
Miron-Nowicjusz

Po tym czynie posłał goblina, aby zbudował mu pomieszczenie bardziej podobne do gabinetu Opiekuna Gildii.

Nie przesadzaj z trzykropkiem, bo to dziwnie wygląda. Spacje przed i po myślniku "-" - Sul

Volkolak

Volkolak

25.09.2009
Post ID: 48870

- Gratuluję, odkrycia nowej receptury Mistrzu Defie. - pogratulował mu Volk. - Tylko ciekawi mnie, kto pierwszy będzie chciał spróbować tego eliksiru... - dodał, drapiąc się po głowie.

W Gildii zapanowało małe zamieszanie. Każdy zaczął zabierać się do zadań powierzonych przez Przywódcę. Volk, wykorzystując swoją wiedzę - daną Młodszemu Asystentowi, próbował usunąć popiół, który pozostał po tym co spalił Demon Neb. Maghdar, kreślił coś na pożółkłym pergaminie i zapewne były to plany wieży, która miała być nową siedzibą Gildii i jedyną w swoim rodzaju, dumą w całej Osadzie, a być może i na cały Antagarich. Po chwili wyszedł na zewnątrz i udał się w stronę Misternych Rękopisów aby zaczerpnąć wiedzy architektonicznej. Neb nie wiedział co zrobić, żeby jego ogień nie czynił takiego zniszczenia. Próbował polewać się wodą, ale na niewiele się to zdało. Zdenerwowany swą bezradnością, warknął:

- Na płonące czeluście Eeofolu! Co mam począć? Nie moja to wina, że jestem ognistą istotą! - i machnął ręką tak mocno, że wyleciał z niej płomień, zajmując wielki regał z książkami.
- O NIE! Nasza tajemna wiedza! - krzyknął Def, widząc jak ogień powoli trawi stare księgi.
- Ups! Prze..prze...praszam - wyjąkał Demon, wystraszony tym co uczynił.

Nie wahając się ani sekundy dłużej, wampir chwycił kociołek z zimną wodą i chlusnął nią w płonący regał. Wszystkie księgi były mokre, ale sytuacja została opanowana.

- Uff...teraz już nic ich nie strawi, ale trzeba będzie wysuszyć nasz księgozbiór. Mam nadzieję, że żadna strona nie zgnije. - powiedział zaniepokojony Volk, spoglądając na ugaszony przez siebie pożar.
- Mój drogi Nebie. - zaczął spokojnym głosem Elf. - Czy mógłbyś przestać podpalać naszą Gildę?!?! - wrzasnął na końcu.

Zawstydzony Nekromanta zwiesił głowę, a obserwujący całe zajście Miron, zaczął głośno się śmiać:

- Może udasz się w północne góry i wsadzisz swój płonący łeb w śnieg, zalegający na ich szczytach? - zaproponował Demonowi, żartując.
- A ty możesz się łaskawie zamknąć? - odparł Bardowi, wkurzony na niego i jego żarty. - Może się tak zajmiesz tą swoją obślizgłą kreaturą, która o mało nie zjadła wszystkich naokoło? - ripostował.

Def

Def

30.09.2009
Post ID: 49065

W Defie zaczęło się gotować, ale ci rozbójnicy ciągnęli dalej:
- TAK?!? Więc zazdrościsz mi?!? - wrzasnął Bard...
- Tego pasożyta mam ci zazdrościć? Nie masz nic lepszego?!? - krzyknął Neb
- Po co cię tu w ogóle przy... - nie dokończył wściekły Bard, bo przerwał mu Def:
- DOSYĆ! - cała Gildia zamarła, a Magh upuścił z odrętwienia ołówek...
- Jeśli chcecie się bić to w tej chwili na zewnątrz!... Dosyć zniszczeń, jak na jeden dzień!... A jak wam się nudzi to: Neb skołuj takie roztwory: H2O2; NaOH; CO; C(14)... Miron: przepisz wszystkie księgi, bo zgniją... - Def skończył swój wywód, i w Gildii zapanowała cisza, jak nigdy... Def wziął kociołek pełen święconej wody, i poszedł w kierunku drzwi, ale po drodze potknął się, i niechcąco oblał Volka całą zawartością...
- Nic ci nie jest? - spytał przepraszając Def...
- Nie chyba ni... - Volk przerwał, bo zaczął się rozsypywać, gdy to ujrzał zaczął biegać po całej Gildii krzycząc: "ŚWIĘCONA WODA
!" po chwili wpadł w histerię, i zaczął krzyczeć:"ŚWIĘCONA H2O!" po czym rozsypał się w proch...
- V...V...VVVolk? Żyjesz? - spytał się jąkając Def. Przez chwilę wszyscy patrzyli się na Defa jak na mordercę, a Magh z presji zaczął jeść kartofla... Po chwili z prochów poszedł dym, i odezwał się głos Volka...
- Ja żyje? TAK
! Ja żyję !!! - wszystkim spadł kamień z serca, a Def powiedział:
- Nie martw się Volk, jakoś cię 'naprawimy' - uśmiechnął się i nagle z pseudo-gabinetu przeszedł goblin...
- Eeeee... Szefie a co z tymi portretami A... - przerwał jednak goblinowi Def:
- Ja się tym zajmę! I ile razy mam cię prosić, żebyś nie wypowiadał tego imienia na głos?... A! Właśnie to jest Krzas nasz woźny, zgodził się u nas pracować... - przedstawił goblina Def, jednak ten przewrócił oczami, i wrócił do roboty... Na koniec Def zwrócił się do Magha:
- Mógłbyś pozamiatać Volka na jeden stos, bo się wala pod nogami... - poprosił Def, i poszedł pomagać Krzasowi...

Irydus

Irydus

30.09.2009
Post ID: 49066

Irydus siedział na parapecie i pałaszując kromkę chleba, grubo posmarowaną koncentratem pomidorowym, przyglądał się cyrkowi jaki przetaczał się przez gildię. Gdy usłyszał o roztworze CO o mało się nie zakrztusił ze śmiechu i oburzenia. Przed efektownym zgonem i spadnięciem z parapetu, uratowało go, równie efektowne wyplucie przeżuwanego chleba. Nieszczęsna kromka przeleciała nad głowami obecnych i wpadła do kociołka z jakąś bliżej niezidentyfikowaną substancją. Ciecz zabulgotała i wykipiała, buchając śmierdzącymi oparami.

- Mój dwutlenek kiełbasy, Aaaaaa! - krzyknął rozwścieczony Def. - Ty, ty rudy matole! Kto cię tu wpuścił?! - kontynuował.

- Maghdar - odparł Ir, chichocząc cicho

- Aaaeeech... - odpowiedział niezrozumiale Def i zniknął w odmętach swojego, niedokończonego gabinetu.

- Cóż, tak to bywa, jak zadaje się Nebiriosowi do zrobienia rzeczy niemożliwe. - skwitował Irydus, po czym zszedł z parapetu i rozpoczął przygotowywać nową porcje eliksiru odporności na Laysa.

Volkolak

Volkolak

30.09.2009
Post ID: 49075

- A może ktoś się mną zainteresuje? - pytał oburzony Volk. - Żądam natychmiastowego przywrócenia mnie do stanu pierwotnego! - krzyczał. Robił to tak głośno, że wszystkie ściany w Gildii zaczęły drżeć. Był tak zły, że powaliłby smoka gołymi szponami.
- Już...już...już patrzę co da się z tym zrobić - wyjąkał wystraszony gniewem wampira Maghdar i popędził do spiżarni z prędkością światła.
- Mistrzu Defie! Dlaczego zabrania się Młodszym Asystentom wstępu do Spiżarni, skoro Przywódca Gildii nie potrafi utrzymać głupiego kociołka w rękach? - zapytała kupka popiołu, zbulwersowana niezaradnością Elfa. - A ty mógłbyś wymyśleć coś bardziej ambitnego, a nie zamiecenia mnie w okolice śmieci! - warczał wampir w stronę spiżarni, gdzie Maghdar w pocie czoła przeszukiwał eliksiry i zwoje, które mogłyby pomóc nieszczęśnikowi.

Minęło pół godziny, a anioł nadal nie mógł nic znaleźć na przypadłość przyjaciela. Nie wytrzymując dalszego oczekiwania, krwiopijca rzekł:

- Ehh... - westchnął. - I anioły uważają, że potrafią ożywić wszystko co martwe, a nie potrafią wskrzesić żywego popiołu? - My nieumarli, a w szczególności wampiry już dawno posiedliśmy taką wiedzą, bo gdyby tak nie było, nie bylibyśmy jedną z najpotężniejszych ras w Antagarichu! - stwierdził. - Eliksir! Eliksir z Krwi Feniksa! Mówi ci to coś Aniele Zniszczenia? - zwrócił się do szukającego Volk.
- Eliksir z Krwi Feniksa? A no tak! Rzeczywiście! Jak mogłem o tym nie pomyśleć! Przecież ta istota odradza się z popiołów i tak też działa ta mikstura na innych! - mówił Maghdar, waląc się w głowę z niedowierzaniem, że nie wpadł na ten pomysł.

Po chwili ze składu alchemików, rozległ się uradowany głos:

- Mam! Mam! Znalazłem Krew Feniksa! - cieszył się anioł, biegnąc w pocie czoła w stronę spopielonego przyjaciela, trzymając w ręku dużą fiolkę.

W wyniku zaistniałych sytuacji, w Gildii zapanował totalny chaos i bałagan. Niosący ratunek Volkowi i podążający szybko Maghdar, potknął się o ciężki przedmiot. Po całym pomieszczeniu rozniosło się głośne: BACHHHHHHHH! Mikstura potłukła się, a anioł leżał plackiem w części jej zawartości. Reszta popłynęła po podłodze w stronę tego, co zostało z wampira. Gdy prochy nieumarłego zamokły czerwoną substancją, wszyscy obecni w Gildii, ujrzeli, jak z czarnej mazi powstaje duża sylwetka - powoli nabierająca kształtów czegoś, co wyglądało jak Volk.

- Nareszcie! - wykrzyknął szczęśliwy krwiopijca, któremu udało się odzyskać swoją dawną postać. - Ha ha! Teraz czuję się znacznie lepiej, niż przedtem! - dodał. - Mistrzu! Mam nadzieję, że moja szkoda zostanie mi dobrze wynagrodzona. - ciągnął dalej, przy czym rozglądał się swym martwym wzrokiem w poszukiwaniu Defa. - A gdzie jest Maghdar?

Maghdar dalej leżał twarzą do podłogi, a na dodatek w Eliksirze z Krwi Feniksa. Podbiegł do niego Irydus, aby pomóc mu się podnieść.

- Nic ci się nie stało? - zapytał Czerwony Elf, zaniepokojony jego stanem.
- Nieee...nic... - odparł mu lekko potłuczony anioł.

Gdy skupił na sobie spojrzenia, wszyscy wybuchnęli śmiechem.

- No i co was tak śmieszy? Nigdy nie wiedzieliście Anioła Zniszczenia, któremu zdarzyło się potknąć? - dziwił się - zdenerwowany i obrażony.
- Hahahahaha...nie oto chodzi przyjacielu - powiedział Volk, podchodząc do niego i nie przerywając śmiechu. - Na drugim piętrze wisi zwierciadło. Udaj się tam, spójrz w nie i zobacz jak wyglądasz. - zaproponował.

Maghdar, nie rozumiejąc o co chodzi pozostałym, poszedł szybko na górę i spojrzał w lustro. Przeraził się, bo zobaczył w nim, że nie ma twarzy, tylko wielki dziób, a z tyłu pierzasty ogon. Wyglądał jak kura.

Maghdar

Maghdar

30.09.2009
Post ID: 49091

Magh był tak wściekły, tak przepełniony nienawiścią niewiadomo skąd się biorącą, że zaczął płonąc... dosłownie. Całe jego ciało spowijał teraz ciemnobordowy Ogień Nienawiści. Volk odsunął się od Anioła i powoli zmierzał ku wyjściu nie spuszczając Magha z oczu. Pół Anioł-pół Demon dobył małego flakonika z taką szybkością, że wampir odskoczył w bok, spodziewając się uderzenia. Na małym flakoniu widniał napis "Anty-Lays" i wypił do dna. Najwyraźniej musiał szybko zareagować, gdyż meble w pomieszczeniu zaczęły również płonąć. Twarz powróciła do pierwotnego stanu i zniknął również ogon. Płomienie nagle przygasły i znikły, a meble zamiast się spalić, wyschły i się zdematerializowały. Anioł założył swój czerwony, zdobiony złotem kaptur na głowę i zszedł na dół mijając otępiałego i przestraszonego Volka rzucając mu słowa:
- My Anioły nie ożywiamy zmarłych, lecz ożywiamy ich dusze...

Volkolak

Volkolak

1.10.2009
Post ID: 49123

Nad Pazurem Behemotha szalała ulewa. Na każdym kroku, widać było wszechobecną szarość. Upadające liście z drzew, podrywane przez powiewy zimnego wiatru, latały pomiędzy budynkami. Oto nadeszła jesień. Volk stał przy oknie swej Gildii i ze skupieniem przyglądał się zmieniającej aurze.

- Miałem wyruszyć na południe i upolować Czarnego Smoka, a czasu coraz mniej. - pomyślał wampir. - Druida Hiro, od tygodnia nie było w Gildii. Mam nadzieję, że się szybko pojawi...zanim nadejdzie zima. - martwił się.

Volk odszedł od okna i podszedł do kociołka. Drewno w palenisko ledwie się żarzyło, więc wampir sięgnął ręką do małego woreczka u swego pasa i nabrał stamtąd trochę dziwnego proszku. Sypnął nim w tlące się palenisko, po czym zapłonęło potężnym ogniem. Zaczął gotować wodę...na herbatę.

Hiro

Hiro

1.10.2009
Post ID: 49128

Siąpił jesienny, drobny deszczyk, lecz sądząc po barwie i wielkości chmur, zapowiadało się na ostrą wichurę pod koniec dnia. Widząc to Hiro przyspieszył kroku. Na ramionach zarzucony miał obszerny plecak ze smoczej skóry, który, sądząc po jego wybrzuszeniu, naładowany był wieloma rzeczami.

Wreszcie druid dotarł do wrót Osady. Strzegące ich postacie nieufnie popatrzyły na niego, lecz kiedy zrzucił kaptur, uspokoiły się. Trudno przecież nie zapamiętać tej niesamowicie piegowatej twarzy ze złamanym w dwóch miejscach nosem.

Hiro skinąwszy strażnikom na pozdrowienia popędził w stronę Gildii Alchemików. Powoli zaczęło się ściemniać.

Zastał tam Volkolaka, który leniwym wzrokiem przypatrywał się palącej świecy. Gdzieś w kącie siedział Maghdar i wzdychał boleśnie. Krwiopijca zerwał się radośnie na widok Hira.

- To co, wyruszamy? - Zapytał druid.

Volkolak

Volkolak

2.10.2009
Post ID: 49136

- Cieszę się, że cię widzę przyjacielu! Myślałem, że już się nigdy nie zjawisz! - odparł zniecierpliwiony już Volk. - Oczywiście, że ruszamy! Dni coraz krótsze, noce coraz dłuższe i mróz coraz większy. Kto wie, czy zima nie będzie naszym towarzyszem w drodze powrotnej. - stwierdził zaniepokojony.
- Ale wy wampiry, kochacie przecież noc i chłód. - odrzekł Hiro, zdziwiony słowami przyjaciela.
- Wampiry i wszyscy nieumarli - tak, ale nie wiem czy Druidzi... - zaśmiał się wampir.
- Spokojnie! Poradzę sobie. - usłyszał w odpowiedzi.

Volk zarzucił na plecy swój wielki ekwipunek. Nie było mu łatwo go nieść, bo grube ubranie i zbroja, nieco przeszkadzały, ale z powodu nadejścia jesieni, nie miał wyjścia. Rzucił jeszcze okiem na swój piękny miecz o czerwonym ostrzu, czy aby na pewno tkwi u jego pasa. Plecak Hira, również nie był mały, ale jego ubranie było piękne. Na jego głowie tkwiło nakrycie, zrobione z wilka, na przodzie widniały dwa długie warkocze, o srebrzystym kolorze, twarz zakrywał niebieski materiał. Ciało okryte było futrem z niedźwiedzia, za plecami opadał zielony płaszcz, a w dłoni dzierżył długą drewnianą (i zapewne magiczną) laskę Druida i tak też wyglądał. Posiadał też swój miecz, co było normalne u hodowcy smoków.

- Jestem Młodszym Asystentem, więc nie posiadam klucza do Gildii. Kto zamknie za nami drzwi? Nie chcę, aby zaszła taka sama sytuacja jak ostatnio. - pytał Volk Druida.

Hiro zaczął się zastanawiać...

Maghdar

Maghdar

2.10.2009
Post ID: 49140

Maghdar siedział przy stoliku przysłuchując się rozmowie Wampira i Druida. Po kilku chwilach westchnął i powiedział:
- Ech... Ja mogą zaopiekować się Gildią.
- To wspaniale!- okrzyknął uradowany krwiopijca.
Anioł wstał i podszedł do Marmurowej po czym powiesił na niej kartkę.
Jej treść brzmiała:
"Prace nad budową wieży odbędą się z nastaniem dnia jutrzejszego. Chętne gobliny proszone o zgłaszanie się do do mnie,(Maghdara) głównego zarządcy budowy."

Po czym odszedł i ponownie usiadł przy stoliku, nalewając do kubka świeżej cherbaty malinowej uważonej przez Volka.
Gdy amator herbaty siedział przy stoliku rozkoszując się ciepłem i smakiem przy Marmurowej zebrał się już tłum ludzi, czytający z nowe ogłoszenie.

Def

Def

2.10.2009
Post ID: 49150

Zaciekawiony Krzas zostawił na chwilę swe zajęcia, by zobaczyć nowe ogłoszenie. Przeczytał szybko, i zrobił swoją codzienną kwaśną miną:
- A tobie to niby kto pozwolił he? - zagadnął goblin. Magh chciał już odpowiedzieć, ale ten mu przerwał...
- Nie myśl, że ci pomogę hę? Wywieś lepiej plan budowy hę? Def cię zabije...HĘ?! - zakończył goblin, i wrócił do roboty. W tym samym czasie Def podszedł do Volka...
- Volk wszystko gra? Nie stosowałem jeszcze tego na wampirach...
- Spoko.. - odpowiedział wampir, a po chwili dodał:
- Chociaż czuję się trochę pusty - ledwo co dokończył, a się rozsypał się w proch (oprócz głowy)...
- A niech to wiedziałem, że będą skutki uboczne! Zabije Maga! - Oświadczył Def... po czym pomyślał, że Magha postrofuje innym razem. I zabrał się ze smutkiem do spalania pewnych portretów... W Gildii zapanowała Cisza...

Maghdar

Maghdar

2.10.2009
Post ID: 49154

Magh chcąc przywrócić Volka do pierwotnej postaci (znowu) zaczął mruczeć coś pod nosem i wykonał dziwny gest ręką. Po krótkim czasie proch z Wampira, który podmuch wiatru rozwiał po pomieszczeniu, uniósł się i zaczął scalać w kształt całego tułowia krwiopijcy. Głowa dołączyła do ciała i tak przed Maghdarem stał nowopowstały Volk.
- Teraz się nie rozsypiesz, no przynajmniej dopóki ktoś Cię nie rozsypie... Użyłem mocy wskrzeszania.
- Taa... Dzięki- odparł wampir i oddalił się oglądając, czy niczego mu nie brakuje.

Volkolak

Volkolak

2.10.2009
Post ID: 49162

- Nie wiedziałem, że wampiry potrafią regenerować się w tak imponujący sposób! - rzekł Hiro, zafascynowany umiejętnością Volka.
- Ha! Podczas naszej wędrówki ujrzysz jeszcze większe dziwy przyjacielu - te piękne i przerażające. - odpowiedział mu krwiopijca, spoglądając na południową bramę w oddali.
- A więc czas wkroczyć do mrocznego lasu na południu! Naprzód wampirze! Rozpoczęła się nasza przygoda! Po zwycięstwo i po śmierć! - wrzasnął radośnie Druid i popędził przed siebie.
- Naturo i Śmierci - dodajcie nam sił! Po krew Czarnego Smoka! - dodał równie imponująco Volk i pobiegł za Hirem.

Obejrzeli się jeszcze raz za siebie i zobaczyli swoją starą Gildią wraz z Aniołem Zniszczenia, stojącym przed nią. Poczuli, że ogarnął ich smutek.

- Mam nadzieję, że jeszcze tu wrócimy. Muszę się jakoś odwdzięczyć Maghdarowi za wskrzeszenie mnie, hehehe. - zaśmiał się Volk, próbując ukryć przygnębienie.
- Na pewno wrócimy! Nie martw się! - pocieszał go Hiro. - Pośpieszmy się.

Mijali drewniane i kamienne budynki Osady. Powoli już zaczęło się ściemniać i mieszkańcy zamykali się w swych domach. Widzieli światła błyskające w oknach. Mimo nadchodzącej nocy, ich oczy nadal widziały drogę. Gdy dotarli do wrót, były zamknięte. Po ich obu stronach znajdowały się baszty strażników i płonące pochodnie. Volk krzyknął w stronę jednej z wież:

- Wampir Volk i Druid Hiro, chcieliby wyjść poza mury Pazura Behemotha! Otwórzcie bramę!

Z baszty wydobył się zaspany głos:

- Kto chce opuścić bramę? Wulf i Hipo? - pytał ziewający strażnik.
- Nie opuścić, tylko otworzyć! I nie Wulf i Hipo, tylko Volk i Hiro! - odpowiedział Wampir, zły na wartownika.
- Czy ten strażnik jest pijany, czy głupi jak but? - szepnął Druid do kompana.
- Nie wiem. Obawiam się, że to drugie. - stwierdził nieumarły i pokręcił głową.

Do uszy wędrowców, dobiegł trzask i zgrzyt otwieranej bramy. Nie czekając dłużej, szybko przeszli na drugą stronę. Ten sam odgłos, zakomunikował im, że południowe wejście do Osady, zamknęło się za ich plecami.

- No i już za Osadą! Hmm...księżyca i gwiazd jeszcze nie widać. Mnie dodadzą sił witalnych, a tobie magicznych. - powiedział Volk do Hira.
- Przydadzą nam się, gdy już tam będziemy. - druid skinął głową w stronę horyzontu, wzdłuż którego, widać było długi rząd drzew z wysokimi koronami. W jego głębi zalegała gęsta ciemność.

- Las jest domem Druidów, a więc prowadź mój towarzyszu. - zdecydował wampir.

Nebirios

Nebirios

7.10.2009
Post ID: 49269

Neb skontaktował się z Hirem telepatycznie. Po krótkiej rozmowie Neb wbiegł do schowka i wziął miecz oraz eliksiry.

Hiro szedł przez gęsty las, kiedy usłyszał dźwięk butów, obrócił się po chwili przed nim i Vokiem stał Neb. -Więc może zdradzicie mi cel wyprawy?-spytał Neb.

Volkolak

Volkolak

7.10.2009
Post ID: 49275

- Wyruszyliśmy na poszukiwanie Czarnego Smoka. Potrzebuję jego krwi, z której podobno, można uwarzyć miksturę dającą ogromną siłę! Teraz przemierzamy ten niebezpieczny las. - wytłumaczył Nebowi Volk, trzymając w dłoni swój miecz i rozglądając się na boki. - Może zechcesz się do nas przyłączyć? Przyda nam się Demon i Nekromanta w drużynie. - zaproponował mu.

Na niebie gromadziły się czarne chmury. Zanosiło się na deszcz. Ziemia pod ich stopami powoli zamieniała się w błoto, co przeszkadzało w marszu. Mimo, że był dzień, las nadal wydawał się straszny, bo otulała go gęsta mgła. Drzewa były wysokie i sędziwe. Wiejący wiatr wydawał przerażający świst, niczym horda duchów.

- Uważajcie! Ten las może być siedzibą nieumarłych! Ale bez lęku, bo sam jestem jednym z nich i gdyby nam chcieli przeszkodzić, poradzę sobie z nimi. - stwierdził wampir wpatrując się we mgłę.

Neb zastanawiał się jaką podjąć decyzję.

Nebirios

Nebirios

7.10.2009
Post ID: 49278

-Tak - odpowiedział po krótkim namyśle Neb.
-Więc w którą stronę mamy iść? - spytał.
-Mapa wskazuje północ - odpowiedział Hiro. Reszta drużyny a raczej Volk który rozmawiał z iluzją Maghdara, siedziała na kamieniach i rozprawiała o eliksirze.
-Hmm... Z tego co wiem po drodze znajdziemy kilka małych smoków, ich truchło może się nadać do wskrzeszenia - powiedział Neb.
-A nieumarłych mogę przejąć i kazać im się pozabijać.

Hiro

Hiro

7.10.2009
Post ID: 49279

- he he he... - Hiro zarechotał basem - Neb, chcesz przejąć kontrolę nad nieumarłymi? - zapytał. Demon pokiwał twierdząco głową - Heh, nie wątpię w Twoje umiejętności, ale nieumarli mają umysł godny... robaka, dżdżownicy, a więc raczej nie przejmiesz nad nimi kontroli, po prostu nie zrozumieją Twoich poleceń. Hmm...

Druid zamilknął i spojrzał na las spowity mgłą. Postanowił do niego wejść, już dawał towarzyszom znak, aby poszli za nim, kiedy w gęstwinie rozległo się straszliwe, nieludzkie wycie...

Hiro przystanął niezdecydowanie. Chwilę podumał w milczeniu, po czym ruszył niepewnym krokiem w stronę lasu. Pozostali poszli za nim...

Volkolak

Volkolak

7.10.2009
Post ID: 49284

- To wspaniale, że zostałeś naszym kompanem demoniczny nekromanto. - cieszył się Hiro. - Twoja magia i umiejętność podpalania, mogą stać się potężną bronią przeciwko naszym przeciwnikom, których zapewne napotkamy na naszej drodze. - dodał.
- Teraz nikt nie będzie miał do ciebie pretensji, że podpalasz wszystko wkoło Neb, hehehe. - zaśmiał się Volk.

Jednak słońce nadal świeciło na Krewlod'dzkim niebie, choć wkrótce miało schować się za horyzontem. Wędrowcy od stup do pasa, zatopieni byli w leśnej mgle. Drzew było tak dużo, że z trudem musieli się przeciskać. Szli powoli nasłuchując.

- Mam nadzieję, że wkrótce ten przeklęty las się skończy, bo wydaje się nieskończony. - powiedział Volk.
- To przez tą mgłę, co mąci oczy, krzyżuje ścieżki i prowadzi do śmierci. - stwierdził zaniepokojony Druid.
- Widzicie? Zarysy...zarysy jakichś postaci...tam w oddali. Hmm...chyba się do nas zbliżają!
- To duchy! - krzyknął wampir.
- Krwiopijco, Demonie - dobądźcie miecza i zaklęć. - ostrzegł przyjaciół Hiro.

Trzy postacie stanęły przed nimi i zapytały:

- Kto ośmiela się wkraczać do mrocznego lasu? Nikt żywy tędy nie przejdzie, bo istoty śmierci strzegą tego miejsca. - wyjęczały przerażająco i przystąpiły do ataku.

Volk odskoczył gdy jeden z duchów podleciał do niego, aby wyssać z niego życie. - Ja już jestem martwy! - krzyknął i zadał mu cios swym mieczem. Ostrze błysnęło czerwoną poświatą i zjawa rozpłynęła się w powietrzu. Kolejne duchy ruszyły w stronę Hira i Neba. Druid podniósł swoją magiczną laskę i głośno powiedział: - LEXOLUM EST! Po chwili błysnął promień oślepiającego światła. Duch próbował zasłonić się, ale na nic to się zdało, bo też zniknął. - Nakazuje ci się zatrzymać i odejść! - mówił Demon do trzeciej zjawy, trzymając w górze swe rozstawione i płonące
szpony. Jego kompani już mieli zaatakować ducha, gdy ten odwrócił się i odleciał w las, znikając we mgle.

- No, no...jestem pod wrażeniem Neb. - chwalił go Volk.
- A nie mówiłem, że Nekromanta w takich potyczkach, to prawdziwy skarb? - zapytał Druid, dumny ze swej wiedzy.

Gdy podziwiali dokonania przyjaciela, cała ziemia zaczęła drżeć, i coś zaczęło wyrywać drzewa z korzeniami. Przed ich oczami, nie wiadomo skąd pojawiła się olbrzymia upiorna postać. Był to Smok - Widmowy smok, który raczej nie wykazywał sympatii do drużyny.

- Neb...czy nie wspominałeś czasem coś o smokach, żyjących w okolicy? - Hiro sterczał jak kołek wpatrując się w bestie.
- I co teraz? - spytał wampir, spoglądając uważnie na smoka i trzymając mocno dłonie na rękojeści miecza.