11.04.2009
|
Wydarzenia w przybudówce zaczęły przekraczać wszelkie granice. Panował okropny chaos. Jedni z drugimi toczyli walki na śmierć i życie, nie zważając, że przy okazji demolują przybudówkę, która miała być miejscem przedstawienia swoich umiejętności magicznych, niekoniecznie próbując zabić innych popisami magii.
- Trzeba coś z tym zrobić. - stwierdził Erick, patrząc na Deave'a. Nagle elf wpadł na pomysł. Zrzucił Laysandera z krzesła i wdrapał się na nie.
- Dość tego! Przestańcie! Mam pomysł! - krzyczał, jednak nikt nie zwrócił na niego uwagę, gdyż dźwięki krzyżujących się zaklęć zagłuszały jego słowa. Zdesperowany powiedział: Sonorus maksima
- Dosyć! - krzyknął, a tym razem jego głos potoczył się echem wśród wszystkich obecnych, którzy przystanęli, spoglądając na elfa.
- Ekhem... no więc... - zaczął elf, lekko speszony faktem przemawiania do tak licznej publiczności. - No więc, wpadłem na pomysł, abyśmy własnymi siłami zbudowali arenę, gdzie będą odbywały się pojedynki magów, gdyż tego typu epizody niszczą tylko tę historyczną przybudówkę. Co o tym sądzicie?
Czarodziej spotkał się z paroma krytycznymi opiniami. Jednak byli też tacy, którzy bez wahania poparli propozycję.
Po kilku godzinach pracy obok starego dębu stanęła prawdziwa arena magów wraz z trybunami.
- Teraz pozostało tylko stworzyć zasady... - rzekł elf.
Po godzinie pracy z Fergardem (teraz pod naturalną postacią), Erick przybił do starego dębu tabliczkę z zasadami. ZASADY ARENY MAGÓW I. Przed każdym pojedynkiem uczestnik wybiera trzy szkoły magii, którymi będzie się posługiwał podczas walki (o wybranych szkołach należy powiadomić arcymaga).
II. Rodzaje zaklęć użytych w pojedynku muszą pochodzić z wybranych szkół magii. Nie są co prawda niczym ograniczone, jednak prosi się o używanie ich w granicach zdrowego rozsądku (bez żadnych armagedonów, potopów, eksplozji wyniszczających cały teren).
III. Dozwolone jest używanie tylko jednej, lekkiej broni.
IV. Nad przestrzeganiem regulaminu czuwa arcymag (sędzia). Sędzią może być wyłącznie osoba z rangą co najmniej Weterana.
V. W razie przedłużającej się, niekończącej walki zwycięzcę wybiera arcymag, rozpatrując : styl walki oraz sposób przestrzegania regulaminu.
VI. Uczestnik może walczyć na arenie postacią przez siebie wymyśloną, jednak mile widziana jest obecność na arenie samego członka osady. UWAGA : Złamanie któregoś z punktów regulaminu karane jest dyskwalifikacją. INFORMACJE Dostępne szkoły magii : * Ziemi
* Ognia
* Wody
* Powietrza
* Życia (Światła)
* Śmierci
* Nekromancji
* Iluzji (Percepcji)
* Umysł
* Energia,
* Demonologia (Chaos, Magia Niszczenia)
* Polimorfia Mogą być organizowane pojedynki grupowe (2:2) W razie pomysłów, zastrzeżeń, pytań śmiało zgłaszać się do mnie. Chętnych do udziału w pojedynkach magicznych, zapraszam na arenę! Erick Evernis
|
11.04.2009
|
Vinrael, śmiały Elf, właśnie przechadzał się po Osadzie, gdy nagle zobaczył tabliczkę z napisem: ARENA MAGÓW- Chętnych zapraszam do pojedynków magicznych Vin bardzo lubił mierzyć się z kimś w pojedynku, szczególnie na magię. Wszedł więc na arenę i popędził ku małemu korytarzykowi, gdzie miał zamiar spotkać jakiś gabinecik. Znalazł... zapukał i odczekał parę chwil, kiedy odpowiedział mu głos:
- Proszę wejść.- Vinrael więc otworzył drzwi, które z lekkim trzaskiem osunęły się w cień pokoju. Rozejrzał się dookoła- był tu tylko mały wieszak, kilka szafek i biurko, za którym, stał, a raczej siedział Erick.
- Ja chciałem zapisać się na... pojedynki, o tak!
- Imię i Nazwisko?- Spytał Erick, wyjmując z szufladki arkusz papieru.
- Ekhem... ten no Vinrael, nazwiska nie mam.
- Vinrael, Nazwiskaniemam...- Odpowiedział Erick zapisując dane na karcie.- Wiek, płeć, data urodzenia, broń i szkoła magii?
- 24, mężczyzna, skąd mam wiedzieć, kostur, ziemia, woda i iluzja...- Wypowiedział na jednym tchu Elf.
- Dobrze, możesz tylko teraz czekać, aż pojawi się ktoś chętny do walki z tobą.Teraz proszę, idź na arenę, na salę uczestników.
Vinrael wyszedł z gabinetu szepcząc i chichocząc sobie w duchu "Nazwiskaniemam". - Chi, chi! Dobra gdzie ta sala? A tam, już lecę...- Elf pobiegł szybko do małej sali, otworzył drzwi, zapalił światło i usiadł w kącie, nie zwracając uwagi na otoczenie.- Dobra, teraz trzeba zawiadomić innych o pojedynku.- Mówiąc to, Elf zamknął oczy i pomedytował na myślach swoich i innych. Wkrótce przesłał jak najdalej tylko mógł wiadomość "Vinrael chętny do pojedynku magicznego n arenie. W imieniu Ericka zaprasza". Nie wiedział ile osób o tym wie, wiedział jednak, ze wkrótce pojawi się ktoś, komu będzie trzeba zrobić ostre lanie...
|
11.04.2009
|
Konstruktor wszedł do areny. Podszedł do Ericka notującego coś w zeszycie.
- Erick, jak miło Cię widzieć.
- Witaj Konstruktorze, chciałbyś może zawalczyć na arenie? Pierwszy zawodnik niejaki Vinrael czeka na przeciwnika.
- Niech będzie, uznam to jako rozrywkę. - Konstruktor puścił oko do Ericka.
- Imię i Nazwisko? - zapytał służbowym tonem Erick.
- Konstruktor, nazwiska nie podaję, imię też nieprawdziwe. - odpowiedział Kons, natomiast Erick zanotował "Konstruktor Nazwiskaniepodaje".
- Wiek, płeć, data urodzenia, broń i szkoła magii?
- Sześćdziesiąt osiem lat, mężczyzna, trzeci dzień księżyca głębokiego śniegu, miecz jednoręczny Stalowa Kobra, Woda, Ziemia, Życie.
- Ruszaj na arenę Kons, poczekajcie na mnie z Vinraelem nim rozpoczniecie walkę. A! I bym zapomniał, trzeba ściągnąć widzów... walka dla walki się nie opłaca.
- Dzięki. - Konstruktor wyszedł do pokoju magów. Czekał tam już Vinrael bawiąc się swoim kosturem. Od wyjścia na arenę wiał wiatr obijając się o ściany pomieszczenia.
|
11.04.2009
|
- Za mną - powiedział Erick do Vinraela i Konstruktora, wychodząc na arenę.
Uczestników powitał ryk widzów. Gdzieniegdzie na trybunach powiewały transparenty z napisami " Konstruktor Górą " lub " Kibicujcie Vinraelowi - mistrzowi ". Erick wyprowadził uczestników na środek areny.
- Oto nasi uczestnicy, którzy zaraz rozpoczną bój ! - ogłosił elf widzom. - Życzę powodzenia - rzucił przez ramię, oddalając się na podium sędziowski.
Konstruktor i Vinrael stanęli naprzeciwko siebie gotowi do walki. Rozległy się ostatnie zawołania widzów i wszyscy w skupieniu obserwowali poczynania magów.
|
11.04.2009
|
Konstruktor stał naprzeciw Vinraela.
- ...bój! - skończył mówić Erick.
Kons spojrzał z daleka w oczy Vinreala, oczywiście nic tam nie dostrzegł.
Vinrael uniósł swój kostur przygotowując czar. Konstruktor zdecydował, iż nie ma co się silić na stosowanie na wstępie skomplikowanych czarów, więc w ułamku sekundy wypuścił z dłoni kulę skoncentrowanej wody wielkości pięści. Zaskoczony Vinrael upadł parę metrów od zderzenia z kulą.
Kons wykorzystał chwilę czasu i przygotował proste zaklęcie ze szkoły ziemi - śliskość. Powierzchnia dziesięciu metrów wokół Vinraela pokryła się błyszczącą substancją niepozwalającą na powstanie elfa z ziemi.
|
11.04.2009
|
Tymczasem siedzący na miejscu sędziego - Erick, komentował pojedynek.
- Szanowni widzowie oto pierwszy pojedynek w historii Areny Magów, dziękuję za przyby...- nagle urwał, bo niespodziewanie Konstruktor wykonał pierwszy ruch. - Bardzo sprytne zagranie - ciągnął dalej sędzia. - No tak, zaklęcie śliskości, teraz Vinraelowi przydałyby się łyżwy. Ciekawe co zrobi śmiały elf, aby uwolnić się z działania zaklęcia. Wszystko zależy od jego umiejętności. Ciekawy zawodnik z tego Konstruktora... hmm... postawić wszystko na jedna kartę. Pozostaje tylko czekać na ruch Vinraela.
|
11.04.2009
|
Vinrael nie mógł powstrzymać jazdy po ziemi. Wkrótce jednak szybko wyrzucił słowa i przez chwilę zmienił swój ciężar tak, iż mógł teraz unieść się nad areną za jednym skokiem(zmiana materii to przecież iluzja, co nie?). To jednak dało Konsowi do zrozumienia, że niepotrzebnie dalej trzymać zaklęcia i marnować energii. Rzucił jednak kulą wody w Elfa. Szybki i bystry wzrok Vina dostrzegł pocisk i wywołał ciernie, które oplątały kulę. Ta spadła na ziemię z wielkim hukiem. Ciernie schłodziły widocznie umysł Konstruktora. To jednak wystarczyło Vinowi, żeby rzucić zaklęcie wnikające w umysł przeciwnika. Przez kilka sekund oboje stali w ciszy, wkrótce Kons wyrzucił trudną elfią psychikę i zaatakował ponownie. Vin zmienił obieg materii- teraz pocisk zdawał się piórkiem i nie uczynił krzywdy Vinowi. Szykowali się do następnego zagrania...
- Iluzja jest bardzo przydatna i można ją dobrze wykorzystać.- Krzyczał Erick i komentował dalsze poczynania "gladiatorów'.
|
11.04.2009
|
Konsruktor widząc, iż Vinrael będzie chciał poskromić go ze strony umysłu postanowił się przed tym zabezpieczyć niwelując jedną ze ścieżek pokonania go.
Podczas gdy Vinrael przygotowywał zaklęcie, Konstruktor wykonał kilka gestów, odczekał parę sekund, po czym wyłonił się przed nim żywiołak wody. Mając połączenie umysłowe z istotą nakazał jej atak na elfa.
Vinrael był zajęty walką z żywiołakiem, podczas gdy Kons w ciągu dwóch minut rzucił na siebie Nietykalną Świętość Umysłu.
- Jak wielu, zapewne nie doceniasz zaklęć ochronnych..
Następnie uderzał w Vinraela raz po raz kulami wody.
|
12.04.2009
|
Vinrael poprzestał atakować- teraz musiał się bronić przed żywiołakiem i kulkami. Tych drugich nie utrzymał. Wpadł jednak na pomysł. Wyczarował drzewo, któremu nakazał oplątywanie żywiołaka. Wkrótce nie było śladu po wodzie. Teraz pozostała kwestia kul- był to proste, lecz skuteczne zaklęcia, to musiał przyznać. Nie poddał się, o nie. Był zbyt pewny siebie, żeby się poddawać. Vin zawsze zaskakiwał. Tym razem też tak było... Elf po raz kolejny zaatakował cierniami, jednak nie w kule, lecz w Konstruktura, który upadając, stracił kontrolę nad czarami. Vinrael szybko oplótł kolejnymi partiami cierni Konsa, zdawało się, że owija go w ciernisty kokon. A kolce kuły i kuły...
- Proszę Państwa! Czy Konstruktor wyjdzie z tego cało? Przekonamy się jaki będzie następny ruch przeciwników.
Tymczasem Vinrael w szyderczym uśmiechu zmienił materię cierni. Teraz były ciężkie jak sto słoni i zdawało się, że Konstruktor nie wyjdzie z tego cało...
|
12.04.2009
|
Pod czas gdy walka szła na całego, przez tłum zaczeły się przepychać dwie zakapturzone postacie. Gdy wreszcie odprowadzeni wrogimi spojrzeniami gapiów, którym przeszkodzili, usiedli na miejscu, Vin wyczarowywał drzewo.
- Amrasie, kogo obstawiasz? - odezwał się damski głos spod kaptura
- Co za pytanie. Jasne, że na człowieka. Zresztą, nawet lepiej walczy - odpowiedziała osoba nazwana Amrasem. - A ty, Hav, jak mniemam na elfa?
- Zgadza się. - Odpowiedziała - Jest bardziej spontaniczny, no i trzeba przyznać, że zaskakuje.
- Stawiam 10 sztuk złota na człowieka.
- Stoi - powiedziała, po czym obydwoje odliczyli monety i położyli na pustym krzesełku obok.
|
13.04.2009
|
Kons czuł jak ściskają go pnącza jednak wiedział, iż jest wytrzymalszy na tego rodzaju ataki przez biopancerz. Użył umysłu, aby rzucić Jadeitowy Atak na pnącza. Po chwili roślina już ruszyła ze swoimi kolczastymi łodygami w kierunku Vinraela. Elf widząc, iż sam nie oprze się gałęziom, odwołał je.
Jednak w tym momencie zza gałęzi wyłonił się potężny kamień wyczarowany przez Konstruktora. Pędził w kierunku Vinraela, ten zdążył jedynie wyczarować słabe pole siłowe, co nieco spowolniło kamień, lecz elf i tak mocno oberwał w prawą rękę, tą, którą stworzył pole siłowe.
Elf nie podnosił się, Kons czekał. Vin uniósł głowę z ziemi, wyraźnie miał złamaną rękę.
|
14.04.2009
|
W międzyczasie, gdy Vinrael usiłował ugryźć Konstruktora, a Konstruktor odgryźć się Vinraelowi na trybunach pojawiły się dwie postaci - Jedna dobrze w Osadzie znana, czyli Fergard Stratoavis alias Jaszczurzy Golem i druga postać, chowająca oblicze za kapturem. Z pewnością był to gnoll, ponieważ dało się zauważyć wyraźne rysy jakiegoś psowatego oraz ogon plączący się pod nogami. Obie postacie usiadły.
- Do czego to doszło, żeby tak areny wyrastały jak grzyby po deszczu... - Wymamrotał JG, obserwując walkę.
- Naśladują udany pomysł, ot co. - Stwierdził nieznajomy, czy też raczej nieznajoma(Co dało się wywnioskować po głosie). - Ale sam przyznasz, że wasze walki w Przybudówce zaczęły przekraczać pewne bariery.
- Ech, masz rację. Nie pierwszy raz zresztą.
- I z pewnością nie ostatni. - Nieznajoma uśmiechnęła się pod kapturem. - Jak myślisz, kto wygra?
- Jestem całym sobą za Konstruktorem. - Odparł półdemon. - Vinrael jest dobrym magiem, ale obeznanie Konsa z magią wody przekracza ludzkie możliwości. Powiem więcej: Jego umiejętności są wysoko ponad przeciętnymi. A ty, Cassandro?
- Ja nie mam swoich typów. - Stwierdziła nazwana Cassandrą. - Jestem tu zbyt krótko, by cokolwiek obstawiać. Pożyjemy, zobaczymy... - Mruknęła, ściągając kaptur. Ktoś na trybunach westchnął. Spod kaptura wyłoniła się lisia głowa, otoczona długimi brązowymi włosami. Na pysku(twarzy?) widniał lekki uśmieszek. Całości dopełniały oczy - Błękitne i błyszczące. "Jak ona to robi, że zawsze ktoś westchnie?". pomyślał Fergard z zadumą. Szybko jednak przestał koncentrować się na uroku gnollicy i przeniósł wzrok na arenę...
|
15.04.2009
|
Widząc elfa leżącego ze złamaną ręką Amras uśmiechnął się.
- Dalej się upierasz przy elfie? - Spytał, czekając na reakcje elfki. Ta jednak siedziała w bezruchu, jak na początku. Zdawać by się mogło, że uśmiecha się lekko.
- Złamana ręka to nie koniec świata.
- Może i tak, ale możliwe że koniec walki
- Cóż, wy ludzie zawsze uparcie stawiacie na swoim.
- A wy elfy zawsze wierzycie w cuda. - Odszczeknął jej Amras. Duch półelfki puścił to mimo uszu.
- Zobacz, Amras, Vin się chyba podnosi!
- Hav, dalej bre... - urwał w pół słowa widząc, że Vinrael rzeczywiście się podnosi.
|
4.05.2009
|
Vinrael podniósł się, po czym zachwiał się. Konstruktor widząc słabość przeciwnika podszedł do elfa i podniósł go, dźwigając poprowadził go na kamień leżący w miejscu uderzenia.
- Chyba wygrałeś. - uznał Vinrael.
- Widzę, iż już nie powalczysz. - odpowiedział Kons.
- Miło było skrzyżować z kimś zaklęcia.
Kons odwrócił się od elfa, wypowiedział formułkę, po czym krzyknął:
- Pojedynek... zakończony!
Jego słowa słychać było na całej arenie, gdyż rzucił zaklęcie wzmacniające głos.
Dały się słyszeć wiwaty z całej areny, które zagłuszyły wszystkie inne odgłosy.
Na arenę wbiegli uzdrowiciele i zebrali się wokół magów.
- Byłeś godnym przeciwnikiem. - rzucił Konstruktor do Vina.
W tym momencie na arenę wkroczył Erick, aby ostatecznie zakończyć walkę.
|
6.05.2009
|
Erick wmaszerował na arenę, między Konstruktora, a Vinraela.
- Brawa dla zwycięzcy ! - krzyknął, wskazując na Konstruktora.
Rozległy się oklaski i wiwaty na cześć zwycięzcy.
- A także dla jego przeciwnika ! - elf wskazał Vinraela.
Również widzowie opowiedzieli oklaskami. Erick rzekł do Konstruktora :
- Zostaniesz wpisany na listę zwycięzców. Co dwa miesiące będą odbywały się turnieje pomiędzy zwycięzcami Areny, w celu ogłoszenia mistrza.
Następnie nie czekając na odpowiedź, Erick skierował się do swojego gabinetu. W połowie drogi zatrzymał się, nakreślił laską koło na ziemi. W miejscach, gdzie magiczna broń dotknęła ziemi, gleba zabarwiła się na czerwono. Elf zwrócił się do tłumu:
- Aby wyzwać daną osobę na pojedynek, należy wbić broń w środek tego koła i wypowiedzieć jej imię. Wyzwana osoba nie będzie musiała walczyć, to zależy od niej, jednak lepiej nie splamić swojego honoru.
Erick wrócił do gabinetu. Po godzinie rozległo się pukanie do drzwi. Do środka wpadł człowiek.
- Szefie, myślę, że powinniśmy ustalić ceny wstępu na arenę. Dotychczasowy system się nie sprawdza. Obawiam się, że ludzie wchodzą bez biletów.
- Ach, tak... też o tym myślałem, skontaktuj się z Ligą Członkostwa Magicznego i najmij kilku ludzi do straży przed wejściem oraz jednego sprzedawcę... przygotuj i uwzględnij w cenniku promocje. Nasepnie podeślij do mnie... mam dużo papierkowej roboty, więc nie mam na to jak na razie czasu.
- Dobrze, zajmę się tym - odparł mężczyzna, zerkając na Ericka zza stosu papierów.
- Dobrze by było utworzyć na Arenie Magów jakieś atrakcję, ale na razie brakuje funduszy, może później nadarzy się okazja.- pomyślał Erick.
|
6.05.2009
|
Kiedy tylko na ziemi pojawił się nakreślony ręką Ericka krąg, z trybun zgrabnie zeskoczył na arenę duch pół-elfki. Bez wahania wbiła swój wygięty nóż w krąg i uśmiechnęła się figlarnie.
- Wyzywam poprzedniego zwyciązcę, Konstruktora.
Cisza, nikt nie spodziewał się takiego obrotu sprawy. Sam duch nie wiedział do końca co się może wydarzyć. Jeśli Konstruktor przyjmie wyzwanie, będzie to ciekawy pojedynek, jeśli nie... Pożyjemy, zobaczymy.
Do Dirhavany podszedł Erick z piórem i kartką, gotowy wypełniać formularz.
-Dirhavana z Ashanu - powtarzał notujący wszystko elf - Szkoły magii: Iluzja, Umysł i Energia... Do walki tylko ten sztylet? Świetnie. Konstruktorze?
Erick spojrzał na niego wyczekująco.
|
6.05.2009
|
- Duch? Czemu nie. Troszkę niezręcznie będzie walczyć z kobietą ale... skoro postawione zostało wyzwanie.. należy przyjąć.
Wiesz mi droga przeciwniczko iż mam doświadczenie w walce z nieumarłymi, wiele lat za nimi goniłem i rozbijałem ich niewielkie oddziały, ale nie chcę wracać do tych wydarzeń. - zakończył twardo Konstruktor.
- Przystąpmy więc do pojedynku. - Hav jasno postawiła sprawę. Podczas wymiany zdań kibice zaczęli wychodzić, a wchodzić nowi zainteresowani kolejną walką.
Erick przygotował się do komentowania walki w odpowiedniej loży. Dirhavana i Konstruktor stanęli w odpowiednich punktach.
- Czas rozpocząć pojedynek! - krzyknął Erick z podium sędziowskiego.
Konstruktor stał czekając na ruch przeciwniczki.
- Chmmm... Ataki cielesne niewiele dadzą... trzeba się skupić na atakach duchowych - myślał, będąc przygotowanym na szybkie rzucenie Kontrczaru.
|
6.05.2009
|
- Duchy półelfów to nie zwykłe duchy... - powiedziała z uśmiechem.
Hav stanęła w szrankach, zdecydowana już co do taktyki walki. Miała tą przewagę, że Kons przed chwilą walczył. Z trybun walkę śledził zamyślony Amras, co chwila rzucając komentarze do zirytowanych gapiów.
W tym czasie półelfka osłoniła szczelnie umysł, skupiając się na wielkim, betonowym murze. Niewidzialne macki oplotły umysł przeciwnika. Zaczął się wić z bólu. Na trybunach Amras uśmiechnął się z lekka sadystycznie. Konstruktor uwolnił się. Zaatakował. Po niedawnym ataku nie myślał trzeźwo, uderzył płazem swojej Stalowej Kobry. Hav z łatwością odparowała cios i pozwoliła przeciwnikowi na chwile wytchnienia. Sama zmęczyła się nieco. Amras nie był zbytnio zadowolony z przerwy w walce. Sadystyczny Duch Człowieka nie mógł się wprost doczekać niepewnego zwycięstwa towarzyszki. Wszak postawił na nią ćwierć swego majątku. Hav wyprostowała się. Przyjęła dumną postawe i tak jak uczono elfów, zgrabnie puściła macki umysłu w strone Konstruktora. Tym razem nie czekał bezczynnie na to co się wydarzy. Takie kwiatki jak "zaczoł" nie będą puszczane płazem. Dotychczas poprawiałem twoje posty, ale to powtarza się wielokrotnie. Uprzejmie ostrzegam przed potworem zwanym "Ort!" - JG
|
6.05.2009
|
Tymczasem do areny zbliżył się dość znany wampir, Vokial. Okrążył arenę zwracając uwagę na konstrukcje, a później wszedł do środka i ruszył w stronę trybun. Gdy usiadł, sygnet Gildii Łowców Przygód zalśnił. Przypatrzył się obu zawodnikom. Jednym z nich był Konstruktor, drugą była Dirhavana. W tej chwili ten pierwszy widocznie przegrywał. Vokial usadowił się wygodniej i czekał na dalszy ciąg wydarzeń.
|
6.05.2009
|
- Takie kwiatki? - westchnął Kons. - widzę iż grasz ostro... koniec forów, koleżanko. - warknął. Szybko zbudował zaklęcie Odpędzenie nieumarłych. Dirhavana znajdująca się tuż obok poczuła straszny ból, zaczęła się powoli wycofywać. Konstruktor przesuwał się za nią przygotowując kolejne zaklęcie... po raz kolejny Nietykalną Świętość Umysłu. Nagle Hav szybko odleciała na bezpieczną odległość, gdzie nie odczuwała działania Odpędzenia. Kons zdążył już rzucić Nietykalny Umysł.
- Co teraz? Na nieumarłych mam bardzo wiele haków.
|