Gorące DysputyRuchome obrazy - film - "Rzecz o Batmanie na dużym ekranie" |
---|
Mirabell15.09.2008Post ID: 34178 |
Mowa oczywiście o najnowszym filmie Christophera Nolana „Mroczny rycerz”. Biorąc się za ekranizację Batmana reżyser nie mógł uniknąć porównań ze słynną wizją Tima Burtona. Lepszy, gorszy? Słysząc zewsząd głosy, że Nolan górą, będąc jednocześnie fanką twórczości Burtona podeszłam do filmu z dość sceptycznym nastawieniem. I muszę powiedzieć że film owszem, dobry. Ale czy lepszy? Nowocześniejszy. Inny. Ale porównywać nie ma co. Warto skupić się na właściwym głównym bohaterze filmu, jakim okrzyknięto Jokera. Aktor kreujący tę postać nie mógł uniknąć porównań do słynnej roli Jacka Nickolsona. Zaraz po premierze filmu gazety krzyczały, że nowy Joker jest lepszy. Czy słusznie, nie wiem. Dla mnie tego typu porównania nie mają sensu, sztuka to nie zawody sportowe, nie zawsze są lepsi i gorsi. Rola nieżyjącego już Heatha Ledgera jest bezsprzecznie świetna. To, że przebił Christiana Bale’a to nic (ja przepraszam, ale nie lubię tego bladego przystojniaczka bez talentu), liczy się to, że stworzył niesamowitą interpretację tej postaci. W „Mrocznym Rycerzu” Joker to wcielenie chaosu, zła ślepego i bezsensownego, czystej destrukcji. U Butrona Joker zaś był artystą (w którejś recenzji przeczytałam, że to zwykły przestępca stojący na czele zwykłego gangu. Jak dla mnie to nieporozumienie), a jego problem pytaniem o wolność tworzenia i granice, jakie może przekroczyć artysta. To chyba główna różnica między Burtonem a Nolanem: ten drugi kreuje świat totalnie zły, w mrocznym, pogrążającym się w szaleństwie Gotham City nie ma bohaterów pozytywnych. Film jest też o dwuznacznym, dobro-złym (generalnie to ambiwalentnym, ale wystrzegajmy się nadmiaru trudnych słów :P) charakterze głównego bohatera. Dziś, po eksperymencie Zimbardo i wojnach takich jak ta w Iraku jest jasne, że nie ma kryształowych bohaterów w stylu Supermana. Bob Kane wiedział to już wtedy, kiedy tworzył swojego nocnego herosa, a Nolan wykorzystał to w swoim filmie aż do przesady (patetyczne monologowe wstawki na ten temat). Filmy o wszechogarniającym złu i upadku ideałów powstają ciągle, ale ważne jest odkrycie tego w komiksowej historii. Obrona za wszelką cenę pewnego symbolu, walka z destrukcyjną, niezrozumiałą siłą... w czasach wojen z terroryzmem brzmi to znajomo. Nie zapominajmy, że to film amerykański. „Mroczny rycerz” na pewno ma inną formę niż poprzednie wersje, narracja jest bardziej „pokawałkowana”, rozbita. Oczywiście nie trzeba wspominać, że lepsze są efekty, choć niewątpliwie film korzysta z burtonowskiej estetyki. Brakowało mi w nim trochę ironiczno-gotyckiego klimatu kreowanej przez tego reżysera, jego barwnych (szczególnie w części drugiej) postaci. Nolan nadrabia to atmosferą paranoi, znaną już z „Memento”. Brakowało mi też Michaela Keatona w roli głównej, najlepszego z dotychczas widzianych przeze mnie odtwórców roli Batmana. Na pewno film warto obejrzeć, choć patetyczna końcówka nieco rozczarowuje. Tyle ode mnie. Zapraszam do dyskusji. |
Hellscream1.10.2008Post ID: 34622 |
Co do porównań - rzeczywiście nie ma sensu. Film Burtona to kino akcji z elementami groteski, czarnego humoru. Film Nolana to z kolei po prostu kino akcji. |
Dagon3.10.2008Post ID: 34665 |
Co mi się podoba najbardziej w nowym Batmanie: Główni źli bohaterowie wciąż pozostają ludźmi. |
Brimstone3.10.2008Post ID: 34667 |
Masz całkowitą racje. Jack Napier stał się Jokerem przez wpadnięcie do balii z kwasem. Twarz mu się niesamowicie wydłużyła, stała się kredowobiała a włosy zzieleniały. Jack Napier nagle stał się Jokerem. Kolejny pan - Dwie Twarze. Dent w "Mrocznym" stał się taki, gdyż nie mół znieść swego żalu, swego smutku. Zależało mu na sprawiedliwości Hammurabiego - jego rodzinę zabito, odpowiadał za to Gordon, więc on też zabije mu rodzinę... |
Kanclerz Grenadier4.10.2008Post ID: 34710 |
Generalnie po wielkiej akcji promocyjnej film mnie nie rozczarował - wart był pójścia do kina, co akurat nieczęsto się zdarza, że reklama odpowiada prawdzie. Tyle pochwał, a do waszych zarzutów, z którymi się zgadzam, dodam kompletne rozczarowanie rolą Gary Oldmana. Urzędniczyna z magistratu - takie mam skojarzenia... |
Mistrz Islington6.10.2008Post ID: 34797 |
Cóż, o tym mowa była w "Batmanie początku", kiedy Bruce Wayne sprzeciwia się zabiciu przestępcy w siedzibie Ligi Cieni, podczas swojej inicjacji. Co do samego filmu... dla mnie bomba, dawno nie widziałem takich adaptacji jakiegokolwiek komiksu (po spidermanie, fantastycznej czwórce i innych miałem wrażenie, że schemat Bohater- Zły - Dziewczyna - Jatka powinien zakończyć swój żywot). Bardzo podobały mi się konfrontacje Jokera z Batmanem, kiedy okazywało się, że te dwie postaci są ze sobą bardzo powiązane. Scena katowania Jokera w sali przesłuchań najlepiej to pokazuje, Batman staje się tutaj oprawcą, choć nie ma do tego żadnego prawa, i to w jaki brutalny sposób! Co do dowcipów jeszcze, widziałem film 2 razy (na razie, poprzedniego batmana oglądałem kilkanaście - swoją drogą można by podyskutować i o tym filmie) i rzeczywiście przy pierwszym oglądaniu pewnych dowcipów się nie wyłapie, a warto. |
Mirabell6.10.2008Post ID: 34810 |
"W Mrocznym Rycerzu Joker był Jokerem od urodzenia. Nie wydarzyła się żadna niesamowita (czyt. niemożliwa) sytuacja, która sprawiła że stał się uosobieniem chaosu." Tu się nie zgodzę. Absolutnie nic nie wiemy o przeszłości Jokera (swoją drogą, świetny zabieg z opowiadaniem kilku wersji historii powstania blizn). Makijaż makijażem, ale image ma swoje podłoże: bohater ma blizny, które musiały jakoś powstać (nie wiem, czy wszyscy zwrócili uwagę na scenę, w której Joker strzela do gubernatora - jest bez makijażu). A że czarne charaktery powstają w wyniku okaleczeń (to moim zdaniem spłycenie, ale niech już będzie) - no cóż, taki już batmanowy urok. Dla mnie ważniejsze jest, jaki to czarny charakter. |