Gorące DysputySłowo pisane - literatura - "Literatura - inna niż fantasy" |
---|
Kanclerz Grenadier9.06.2007Post ID: 16299 |
Troy Denning "Gwiazda po gwieździe" (Seria Star Wars, Nowa Era Jedi) Najpierw słowem wstępu. Wybrałem na chybił trafił akurat tę pozycję, chociaż jest to jedna z kilku powieści opisujących wojnę z cywilizacją Yuuzhan Vongów. Dlaczego - bo na chybił trafił :) Spodobał mi się pomysł po prostu. W znanych mi do tej pory opowieściach o Jedi sprawa była dość prosta. Moc załatwiała wszystko, a Jedi walczyli raczej z intrygami, bo w bezpośrednim starciu przewaga była po ich stronie. Tu jest inaczej - najeźdźcy nie są wrażliwi na moc. Nie da się im szepnąć coś w stylu "ten świetlny miecz to tylko widelec" i idą jak po sznurku. Co gorsza - goście mają zabójczo skuteczny sposób na Jedi. |
Tabris28.03.2008Post ID: 25980 |
Już mi zarzucano, że nie umieściłem tu żadnego postu. Orhan Pamuk "Nowe życie". Ostatnio wydane po polsku dzieło tureckiego pisarza. Historię zaczyna się od słów "Przeczytałem pewną książkę i całe moje życie się zmieniło". Historia tureckiego studenta, który przeczytał pewną (tytułu nie poznajemy) książkę. Akcja jest dość statyczna, mi tej książki nie czytało się z jakąś szczególną przyjemnością, ale ujawnia problemy nękające Turcję i turków. Jest to jeden z głównych problemów poruszanych przez pisarza w sposób mniej, czy bardziej zakamuflowany. Jeśli ktoś chce kryminału na miarę "Nazywam się czerwień" może się zawieść. W tej książce jest jego elementów zdecydowanie mniej. |
Opiekun Osady Tullusion28.03.2008Post ID: 25983 |
Yann Martel: "Życie Pi". Wspaniała powieść o przetrwaniu człowieka, o jego koegzystencji z dziką naturą zamkniętą w przestrzeni szalupy ratunkowej. Pi Patel, hinduski szesnastolatek, syn dyrektora ZOO, na skutek katastrofy transportowca zostaje uwięziony gdzieś w bezkresie Pacyfiku w niewielkiej łodzi wraz z hieną, zebrą, orangutanem oraz... olbrzymim tygrysem bengalskim. Przez ponad dwieście dni uczy się trudnej sztuki przetrwania i usiłuje nie dopuścić do zachwiania kruchej równowagi, jaka zdążyła się wytworzyć na szalupie. By przeżyć i zdobyć pożywienie, zawiera niepisane pakty ze zwierzętami. Nie brak, rzecz jasna, dramatycznych scen. Dodam, że filmowa adaptacja dzieła Martela w reżyserii Jean-Pierre Jeuneta, ma pojawić się w kinach w 2009 roku. |
Strażnik słów Moandor1.05.2008Post ID: 27358 |
Cień wiartu Zafona to książka, którą mogę szczerze polecić. Ujęła mnie taką melancholijną okładką. Ale długo stała w księgarniach a ja po nią nie sięgałem. Aż wreszcie dostałem ją w prezencie, albo z okazji świąt Bożego Narodzenia. Opowiada o chłopaku, Danielu, którego ojciec zabrał w wieku 7 lub 8 lat do starego magazynu, zwanego Cmentarzem książek. Zgodnie z rodzinną tradycją Daniel wybrał sobie jedną książkę, którą będzie musiał ocalić od Zapomnienia. Trafił na Cień wiatru Juliana Carraxa. Powieść go zafascynowała. Minęło kilka lat. Daniel postanowił dowiedzieć się więcej o autorze, odnaleźć inne jego dzieła, co okazuje się prawie niewykonalnym. Prawie wszystkie książki Carraxa zostały zniszczone, a te nieliczne, które istnieją również znikają w tajemniczych okolicznościach. Ktoś za wszelką cenę chce zniszczyć wszystkie egzemplarze dzieł tego zapomnianego i tak autora. Mocną cechą książki Zafona są postacie, wyraziste, ciekawe, charakterystyczne. Także to, że akcja kręci się wokół książek. Zawsze lubiłem takie opowieści, gdzie jedne z głównych ról grają książki. |
Maszkw6.05.2008Post ID: 27513 |
Cortazara "Grę w klasy" polecam mocno. Jest tam wszystko o życiu, miłości, artystycznej dekadencji, erudycji i inteligencji "przegranych", Przy tym można ją czytać 1000 razy na różne sposoby i za każdym razem odkryć coś nowego - i siebie na nowo. Klasyka postmodernizmu. Świetne. |
Strażnik słów Moandor9.05.2008Post ID: 27693 |
Egipcjanin Sinuhe Mika Waltari Aż szkoda, że tak piękna powieść nie pojawiła się na moim horyzoncie dawno temu, że dopiero nie tak całkiem dawno temu. A wczoraj kupiłem sobie własny egzemplarz w antykwariacie, w wydaniu Książnicy. Książka jest kolejnym literackim spojrzeniem na dzieje Egiptu. Oczywiście naturalnie przychodzi mi na myśl porównanie z Faraonem Bolesława Prusa, jednakże książka napisana jest w nieco inny sposób, a jeśli coś łączy ją z dziełem Prusa to jest to wspaniała kultura Starożytnego Egiptu. Bohaterem opowieści jest Sinuhe, Egipcjanin. Na początku poznajemy go jako małego chłopca. Książka jest właściwie przekrojem przez życie głównego bohatera, niejako pamiętnikiem (gdyż posiada pierwszoosobową narrację) Sinuhe, opowieścią o jego dziejach od małego aż do późnej starości. Ileż magii jest w tej opowieści. Mika Waltari moim zdaniem znakomicie oddał egipskie realia, a wspaniały język powieści jest jej wielkim atutem. Czysta poezja. Na uwagę zasługuje postać niewolnika Sinuhe, Kaptaha, które z biegiem opowieści staje się najwierniejszym przyjacielem Sinuhe. Ten zresztą w pewnym momencie czyni go człowiekiem wolnym, lecz Kaptah nadal pozostaje przy swoim panu, a mając wielką smykałkę do interesów wkrótce czyni ich obu bardzo bogatymi. Polecam wszystkim Egipcjanina Sinuhe. Jest to jedna z najpiękniejszych książek jakie ostatnimi miesiącami zdarzyło mi się czytać. A przeczytać warto, by choć w myślach móc poczuć smak legendarnego Ogona Krokodyla. :) |
Strażnik słów Moandor11.05.2008Post ID: 27815 |
Wichrowe Wzgórza Emily Bronte Przypadek sprawił, że natknąłem się na tą przepiękną opowieść o wielkiej sile oddziaływania na wyobraźnię. Kto raz przeczyta Wichrowe Wzgórza niemal na pewno do nich powróci, by jeszcze raz przespacerować się, choć przez chwilę, po przesyconych melancholijnym pięknem wrzosowiskach. By jeszcze raz posłuchać opowieści Ellen Dean o zawiłych i smutnych dziejach rodzin Earnshawów i Lintonów, o wielkim uczuciu, w którym z biegiem czasu granica między miłością i nienawiścią stopniowo się zatarła. Pewnego dnia stary pan Earnshaw powraca z podróży przynosząc do domu dziecko, chłopca, którego znalazł w drodze. Postanowił się nim zaopiekować i przygarnąć go do swego domu. Chłopcem tym był Heathcliff. Bardzo szybko zaprzyjaźnił się z najstarszą córką pana Earnshawa, Katy. Dzieci bardzo szybko się polubiły i spędzały ze sobą każdą wolną chwilę. Mały Heathcliff ściągnął na siebie nienawiść najstarszego syna pana Earnshawa, Hindleya. Hindley nie mógł patrzeć, że ojciec jego traktuje 'przybłędę' tak samo jak własne dzieci. Książka jest smutna, krótkie momenty szczęścia przeplatają długie okresy bólu i cierpienia. Zupełnie jak niebo nad Wichrowymi Wzgórzami i Drozdowym Gniazdem, zazwyczaj pochmurne i szare, na którym tylko czasami pokazuje się słońce. Scena, w której stary Heathcliff odwiedza Lokwooda jakoś uśmierzyła moją niechęć do tego człowieka, w którym wcześniej nie było ani krzty współczucia dla bliźnich. |
Strażnik słów Moandor12.05.2008Post ID: 27892 |
Wilk morski Jack London Pierwszy nakład Wilka morskiego, 40 tys egzemplarzy zostało sprzedane zanim trafiło do księgarń. Książka opowiada losy literata Humhreya van Weydena. Prom, którym płynął ulega zatonięciu, a sam van Weyden zostaje uratowany przez załogę szkunera okrutnego kapitana Larsena, który ani myśli zbaczać z kursu, by odstawić rozbitka na brzeg. Tak oto literat, którego ręce nigdy nie zostały skalane fizyczną pracą przezywa prawdziwą szkołę życia. Nie z własnej woli bierze udział w rejsie do wybrzeży Japonii, w polowaniu na foki. Szybko uczy się panujących na okręcie praw, a właściwie jednego prawa, prawa siły. Choć to van Weyden jest narratorem i niejako centralną postacią powieści, dla mnie głównym bohaterem jest Wilk Larsen, co zresztą zdaje się wskazywać tytuł. Nietypowa postać, która budzi sprzeczne uczucia. Z jednej strony, jak Heathcliff z Wichrowych Wzgórz, niemalże pozbawiony ludzkich odruchów, z drugiej jednak są w książce momenty, które potrafią wzruszyć. I gdy obraz Wilka Larsena zaczynał malować się w nieco łagodniejszych barwach, znowu stawał się bestią, 'największym kawałkiem fermentu' jak to określał. Larsena ukształtowało właściwie środowisko w którym dorastał, środowisko twardych marynarzy, gdzie przetrwać mogli tylko najsilniejsi, a słabi dostawali w kość. Ale nie stał się do końca bezwzględnym tyranem, zbierał książki, prawdopodobnie sam nauczył się czytać. Gdy z biegiem opowieści poznajemy tę pasję Wilka Larsena staje nam przed oczyma w zupełnie innym świetle. Był człowiekiem wielce inteligentnym, mimo swojej bezwzględności. Opracował własną metodę ustalania kursu, którą zamierzał w przyszłości opatentować i czerpać z niej zyski. Być może, gdyby dorastał w innym środowisku byłby człowiekiem lepszym. Po raz pierwszy przeczytałem Wilka morskiego w egzemplarzu bibliotecznym z takiej pięknie oprawionej serii: Biblioteka przygody. Długo potem szukałem takiej samej książki, by postawić sobie na półce. Teraz takiego wydania w księgarni nie uświadczysz. I jakiś cza temu udało mi się trafić. I cieszę się, gdyż pewnie wrócę do Wilka morskiego jeszcze nieraz. |
Strażnik słów Moandor12.05.2008Post ID: 27894 |
//Zbigniew Herbert// Barbarzyńca w ogrodzie Przeciętny licealista zna nazwisko Herberta głównie z omawianych w szkole wierszy autora. Skojarzy go z pewnością z postacią pana Cogito. Niewiele wspomina się natomiast o prozie Zbigniewa Herberta. Tytuł książki, o której chciałbym parę słów napisać tylko obił mi się o uszy w liceum. Ale to wystarczyło, by zagnieździł się w mej pamięci, by kiedyś, w odpowiednim czasie o sobie przypomnieć. Jest to jeden z takich tytułów, które intrygują, zachęcają do sięgnięcia po książkę bez wiedzy o jej treści. Nie ma jednak mowy o ryzyku, bowiem książka jest jak najbardziej godna polecenia. Książkę czyta się szybko i z niesłabnącym zainteresowaniem. Jednak by w całości zrozumieć zawarte w niej treści i zapamiętać nieco szczegółów dotyczących malarstwa i architektury trzeba podejść do lektury z uwagą. Jest to inteligentna rozrywka dla czytelników, którzy oczekują po książce czegoś więcej niż wartkiej akcji i niewielkiej ilości zastanawiania się nad treścią. |
Strażnik słów Moandor14.05.2008Post ID: 27922 |
//C.S. Lewis Bóg na ławie oskarżonych W zasadzie krótko opowiem. Bóg na ławie oskarżonych// jest zbiorkiem esei C.S. Lewisa o tematyce chrześcijańskiej, ale nie tylko. Lewis porusza także kwestie moralności. Dla zainteresowanych polecam. |
Strażnik słów Moandor14.05.2008Post ID: 27925 |
//Charles Dickens// – Oliver Twist To, co na samym początku mogę powiedzieć o tej książce Charlesa Dickensa – napisana jest genialnym językiem. Jednocześnie poważnym, a w wielu wypadkach zawierający taką nutę ironii, że nie mogłem powstrzymać się od śmiechu. To wielka sztuka opowiedzieć coś w sposób poważny tak, by jednocześnie wywołać w czytelniku rozbawienie. Przychodzi mi na myśl Andrzej Poniedzielski, który podobny talent również posiada. Szkoda, że twórczość Dickensa jest pomijana w szkołach. Może za wyjątkiem Opowieści wigilijnej, której, choć krótka, i tak pewnie wszyscy nie przeczytają. Omija nas spotkanie z naprawdę pięknym słowem. Może miast klepać w nieskończoność Chłopów czy Moralność pani Dulskiej, warto byłoby czasem odejść od sztywnego, skostniałego schematu i wybrać się na wycieczkę, skręcić na chwilę z utartego gościńca w boczną ścieżkę, w jedną z wielu ścieżek, które prowadzą poprzez pasjonujące krainy literatury pięknej, świat, którego z głównej drogi dostrzec nie możemy. |
Dinah14.05.2008Post ID: 27960 |
*przegląda swoje półki z książkami* Bardzo polecam wszystkim wielbicielom oposów, łasic, lam, albatrosów, flamingów... |
Strażnik słów Moandor16.05.2008Post ID: 27990 |
Jest taka pięknie wydawana seria wydawnicza wydawnictwa Poznaj Świat. Na początku wyszły w niej książki Wojciecha Cejrowskiego, później kolejne, autorstwa takich wagabundów jak Tony Halik, Arkady Fiedler czy Jacek Pałkiewicz. Gringo wśród dzikich plemion - Wojciech Cejrowski Są jeszcze dwie czy trzy, których nie kupiłem. Wszystkich nie zdążyłem jeszcze przeczytać. Są lepsze i gorsze teksty pośród nich, nie każdy podróżnik musi być urodzonym pisarzem. Jeśli weźmiecie dla porównania książki Fiedlera i np. Pałkiewicza, różnicę widać od razu. Fiedler bez wątpienia posiadał talent literacki. Czytałem wcześniej kilka jego dzieł i wiedziałem, że na Madagaskarze się nie zawiodę. I nie zawiodłem. Nigdy natomiast nie czytałem nic Tonego Halika. I gdy pojawiła się pierwsza jego książka z tej serii, pod zachęcającym tytułem - 180000 kilometrów przygody, kupiłem bez zastanowienia. A ostatnio tak samo miałem z Jeepem. |
Hetman jOjO16.05.2008Post ID: 27993 |
Ach! jakież piękne nastoletnie wspomnienia Waszmość obudziłeś! ileż ja podróży wraz z p. Arkadym odbył, ech... może pora jOjOvicowi te książki podrzucić?? |
Strażnik słów Moandor16.05.2008Post ID: 27994 |
Czy podrzucić? Uważam, że się nadają. :) Znasz zresztą, z tego co piszesz bardziej dogłębnie twórczość Fiedlera aniżeli ja. Zastanawiam się jak to jest z poczytnością Arkadego Fiedlera wśród młodszych czytelników. Ja, przyznam, parę lat temu trafiłem na Kanadę... przypadkiem. I w zasadzie od tego się zaczęło. Potem jeszcze Dziękuję Ci kapitanie, trylogię Johna Bobera, Madagaskar. Polecam każdemu. :) |
Hetman jOjO16.05.2008Post ID: 27995 |
Ja Cię... Kanada... do dziś przed oczyma mi stoi! |
Strażnik słów Moandor17.05.2008Post ID: 28039 |
Każdy ma jakieś książki z dzieciństwa (i nie tylko), które sentymentem szczególnym darzy i mimo lat wciąż patrzy na nie miłym okiem. Ja tak mam, gdy patrzę na książki Verne'a, Karola Maya, Alfreda Szklarskiego, Jacka Londona, w których trochę lat temu się z pasją zaczytywałem. Do niektórych wróciłem jeszcze bez nutki znudzenia, z tą samą radością. Wilk morski, W 80 dni dookoła świata, Wyprawa do wnętrza Ziemi, Dzieci Kapitana Granta Jest ich trochę jeszcze więcej. Twórczość Fiedlera także do nich należy. Przez lata takich książek robi się więcej. Co jakiś czas trafiam na lekturę, która zachwyci mnie szczególnie, bardziej niż inne. Książkę wybitną od razu się poznaje, po samym jej sposobie oddziaływania na czytelnika, to się czuje. :) |
Kordan17.05.2008Post ID: 28040 |
A ja tam lubię "Muminki" Tove Jonson :) |
Hetman jOjO22.05.2008Post ID: 28279 |
Czytttam i wchłaniam Kanadę pachnącą żywicą Całość jest zbiorem (och zawodna pamięci) felietonów. Niezwykle ciekawych! wracam do Kanady... |
Strażnik słów Moandor26.05.2008Post ID: 28534 |
W Kanadzie... bardzo podobało mi się to, że prócz znakomitych opisów kanadyjskiej przyrody, których nie sposób zapomnieć, Fiedler wplata do książki losy Polaków, którzy zasłużyli się lub mieli swój udział w bogatej historii Kanady. Przypominam sobie opowieść o inżynierze polskim, który budował linie kolejowe, Kazimierzu Gzowskim. Utkwiło mi w pamięci, że nie wykonywał swojej pracy na odwal, a zbudowane pod okiem polskim tory wyróżniały się solidnością, zaś materiałów budowlanych zawsze zostawało, podczas, gdy w innych firmach robiono przysłowiową lipę a materiały znikały. |