Gorące DysputyRuchome obrazy - film - "Recenzje filmów" |
---|
Mistrz Islington13.01.2007Post ID: 7203 |
Ten temat został stworzony, by móc tworzyć w nim recenzje filmów. |
Darkena4.03.2007Post ID: 9901 |
AMERICAN HISTORY X Data produkcji: 1998 Gatunek: dramat/dramat kryminalny W skrócie: Recka: Na 10 punktów film otrzymuje ich ode mnie 9. |
Kanclerz Grenadier28.03.2007Post ID: 10228 |
„300” |
Mirabell8.04.2007Post ID: 10398 |
//300... mnie się ten film kompletnie nie podobał. Obejrzałam z pełną świadomością, że realiów historycznych tam nie będzie, że to robione na komiks (swoją drogą o ile Sin City było do zniesienia właśnie jako ciekawa próba przeniesienia komiksu na ekran w sposób dosłowny, o tyle powtórzenie tego... po co? Zresztą, może za mało we mnie z fana komiksów, by to zrozumieć ;]). Miały być „fajne sceny walki”. Była gra komputerowa, w której stoi jeden Spartanin i wybija wybiegających na niego dwa razy mniejszych wrogów wśród wciąż takich samych rozbryzgujących się i znikających jeszcze w powietrzu strug krwi... może to i pod jakimiś względami fajne, ale... cóż, jak mówię, na komiksach się (Asterixem, Wilq i niewieloma innymi pozycjami) nie znam kompletnie. Poleciłabym za to Labirynt Fauna//. Rzecz dzieje się w Hiszpanii po zwycięstwie generała Franco. Młoda dziewczyna (Ofelia – swoją drogą ciekawy dobór imienia) wyjeżdża z matką na wieś, gdzie poznaje swojego przybranego ojca – oficera, którego zadaniem jest wytępienie kryjących się w lasach rebeliantów. Film jest rodzajem rozrachunku z przeszłością, czasy represji i okrucieństwa ukazane są z brutalnym realizmem, w dodatku z perspektywy bezbronnej dziewczyny. Jej bezsilność rodzi alternatywny, mieszający się z rzeczywistym fantastyczny świat. Nie jest to jednak sielankowa kraina z bajek, baśniowe krainy są momentami przerażające i okrutne – jest to jednak świat, w którym dziewczynka ma moc działania i w który daje nadzieję na lepszą przyszłość, a w dodatku – mimo wszystko – wydaje się mniej straszny od codziennej rzeczywistości. Film jest realistycznym obrazem z tamtych czasów, a jednocześnie poetycką opowieścią o szeroko pojętym buncie. Podejmuje on także temat labiryntu – w sensie trudnej i pełnej niebezpieczeństw ścieżki, w czasie której adept odmienia się wewnętrznie i jeśli uda mu się dotrzeć do centrum (a w centrum Labiryntu Fauna rozegra się finałowa scena). Jest to labirynt wyobraźni a jednocześnie – o wiele trudniejszy i być może nie powiadający żadnego wyjścia – labirynt rzeczywistości. Atmosfera filmu sprawia, że nie zwracamy uwagi na w gruncie rzeczy przewidywalną fabułę, jednoznaczny podział świata na złych i dobrych (charakterystyczny wszak dla bajek). Warto zobaczyć. Na moją skalę - 8/10 |
Sulia10.04.2007Post ID: 10422 |
300 Poprę Grena :) Trzeba iść do kina ze świadomością, że film powstał na bazie komiksu. Nie będziemy wtedy oczekiwać ani psychologii ani historii. I jako wymówka (aby filmu nie oglądać) nie przejdą słowa "pewnie zbyt dużo w nim krwi...". Krew leje się co prawda, głowy i inne części ciała też latają w powietrzu, ale za to jak! Jest w tym wszystkim jakaś taka "świadomość", że to widowisko dla oczu, które ma wciągnąć widza, a nie odstraszać go brutalnością i horrorem. Ogólnie film bardzo mi się spodobał. Moje oczy śledziły każde natarcie (choć mają w zwyczaju być zamknięte na przeróżnych scenach wojennych) a uszy chłonęły muzykę - a ta naprawdę była świetnie dopasowana :) Little Miss Sunshine; Mała Miss Jeden z kandydatów do tegorocznych Oscarów. W ramach planu "obejrzę je wszystkie" zabrałam się w końcu i za tę pozycję. Historia amerykańskiej rodziny, nie wiem tylko czy typowej. Mamy oto grupę sześciu osób, które wyruszają w daleką podróż by spełnić marzenie najmłodszej pociechy - dziewczynka chce wystąpić w konkursie piękności. I tak oto niezaplanowana wycieczka staje się wielką próbą dla całej naszej wesołej gromadki. Oto film, który gorąco polecam. Żadnych wielkich kreacji, słynnych nazwisk, drogiej reklamy. Film ciepły, rodzinny, ze świetnymi dialogami, miejscami niezwykle śmieszny, miejscami smutny. Pomysłowy. Wad nie zauważyłam. (ale jeśli film mi się spodoba to rzadko jakiekolwiek zastrzeżenia mam do niego ;) |
Logos17.04.2007Post ID: 10507 |
"Symetria" Film opowiada o młodym studencie, który zostaje oskarżony o czyn jakiego nie popełnił i trafia do wiezienia pełnego recydywistów, którzy zmieniają naszego bohatera w nich samych, albo on sam się w nich zmienia, po to by przetrwać w tym środowisku, bo szanse na wyjście na wolność ma praktycznie zerowe. |
Mirabell6.07.2007Post ID: 16908 |
Piraci z Karaibów, część 3 To może powinno iść do "niespełnionych nadziei". Ale po pierwsze spodziewałam się, że ostatnia część będzie najsłabsza ze wszystkich, po drugie zaś, szczerze mówiąc, nie było aż tak źle. Na plus trzeba policzyć efekty, co prawda stosowane na zasadzie przedkładania efektu nad prawdopodobieństwo. Razem ze scenografią i kostiumami robią naprawdę fajny klimat. Warto też zauważyć aktorstwo Johnnego Deppa (Jack Sparrow) i Geoffrey’a Rusha (Barbossa), choć niestety obok nich wciąż kręci się "śliczny chłopak" Orlando Bloom (którego osobiście nie znoszę). Główna piękność filmu (grana przez tuzinkową blondyneczkę... no ale cóż, czymś trzeba przyciągać męską publiczność :)), która w części drugiej zaczęła się robić ciekawa (samodzielna postać kobieca, uau), tu niestety jest już denerwująca (kolejna filmowa maskotka, z nutką drapieżności żeby było ciekawiej :/). Teraz wady. Niestety, twórcy filmu chcieli koniecznie zakończyć piracką opowieść ciekawie zaskakująco, skutkiem czego wprowadzili tylko zamieszanie. Historia robi się strasznie zawiła i skomplikowana, przez co naprawdę trudno ją śledzić (a jeśli podchodzi się do tego filmu jak do "miłej rozrywki na wieczór" to dość męczące). Co więcej, wydawało mi się, że powstało sporo nielogiczności. Wygląda to tak, jakby ktoś wpadł nagle na mnóstwo (czasem niezłych) pomysłów, które trzeba było wprowadzić w części poprzedniej... a ponieważ nie da się tego już zrobić, nadrabia teraz licząc na to, że widz jakoś to przełknie. No i niestety dość blado w porównaniu z poprzednimi częściami wypadła postać Jacka Sparrowa. Przestaje być aż tak ważną częścią akcji. No i początek filmu... odniosłam wrażenie, że "Piraci" powtarzają tendencję "Harry'ego Pottera" (coraz mroczniej, coraz głupiej - bo taka zmiana konwencji zazwyczaj niestety kiepsko wypada). Jest jednak kilka rzeczy które sprawiły, że wyniosłam z tego filmu pozytywne wrażenia. Po pierwsze zakończenie (inspirowane chyba "Piratami" Polańskiego, ale może to przypadkowa zbieżność). Po drugie - nutka autoironii. Wygląda to tak, jakby twórcy zauważyli, że robi się coraz głupiej, ale nie umieli tego zatrzymać. Momentami widać więc coś w rodzaju mrugnięcia okiem do widza (np. w scenie spotkania na "wyspie" tuż przed finałową walką). Czasami przesadzone, to fakt (rozmowa Jacka Sparrowa ze swoimi sobowtórami jest lekkim przegięciem), ale ogólnie to właśnie sprawia, że film nie jest takim gniotem, jakiego udaje. Tak więc polecam, choć to niewątpliwie najsłabsza część. |
Takeda22.07.2007Post ID: 17356 |
"Lost Room" Joe Miller detektyw z wydziału zabójstw, podczas jednej ze spraw dostaje klucz do pokoju w zapomnianym motelu, jednak nie jest to zwyczajny klucz, jest to artefakt pozwalający otwierać wszelkie drzwi, także te od tytułowego pokoju, jednak okazuje się, że są pewne grupy ludzi, które za wszelką cenę starają się zgromadzić wszystkie przedmioty z pokoju motelowego, ponieważ posiadają one magiczne właściwości. Na skutek nieszczęśliwego wypadku w pokoju znika córka detektywa, od tego momentu Joe stara się rozwikłać zagadkę "zagubionego pokoju" aby móc ją sprowadzić z powrotem. Film jest świetny, pomysł i wykonanie na wysokim poziomie, nie uświadczymy co prawda jakiś oszałamiających efektów specjalnych, ale atmosfera i klimat jaki w tym filmie jest budowany sprawia, że nie można oderwać się od niego. Polecam |
Mistrz Islington25.09.2007Post ID: 19680 |
"Katyń" Przedstawiam recenzję mojej drogiej siostry, która na film ten mnie zaciągnęła. Zapraszam do lektury Pamiętam jak Wajda kręcił „Katyń” w Krakowie – czasem jakąś boczną uliczką przejechał Ci czołg, a czasem nie można się było dostać na uczelnie, bo tam akurat postawiono zasieki. Bardzo czekałam na ten film, jestem prawdziwym laikiem historycznym i o Katyniu wiem tyle, co każdy przeciętny obywatel. A tu nagle Wajda miał zabrać głos, pierwszy filmowy głos na ten temat. Wajda, TEN Wajda. Wajda zabiera głos i wszystkim reklamuje swój film jako wielki krzyk prawdy. Tak w istocie usłyszałam tylko mały skrzek. Z takich jeszcze okołofilmowych przemyśleń – na mnie zawsze robi wrażenie zetknięcie się historii z tym, co jest dziś. Taki najprostszy przykład – aula Collegium Novum, w której rzeczywiście zbuntowali się swego czasu profesorzy UJ-otu, kosztem wywiezienia do obozu. Teraz tam odbywają się tam normalne wykłady o rzeczach zupełnie innych, osobiście słuchałam tam wykładu o seksualności prostytutek, i wielu studentów, ja zresztą do niedawna też, w ogóle nie ma pojęcia, w jakim budynku siedzą i co tu się działo. O historii nie wolno zapominać, ale w tej Polskiej, mamy tylu prawdziwych bohaterów, że to o nich właśnie trzeba mówić. Mamy tyle ofiar – jak chociażby katyńscy oficerowie – że to o nich trzeba pamiętać. Moim zdaniem Wajda się gdzieś w tym filmie zagubił i Oni, ci którzy mieli być głównymi bohaterami „Katynia”, byli sobie tam gdzieś, na drugim planie. Przysłonięci, przykro mi to mówić, tandetą. I szeregiem zbędnych słów. A teraz może mnie już trzasnąć jakiś piorun z nieba (: |
Crux28.09.2007Post ID: 19808 |
Ja również o "Katyniu" (piszę szybko itd., więc poprawki stylistyczne będą dopiero jutro lub w niedzielę). Przy okazji jest to praca na polski, więc musi być, że "film dobry, chociaż moim zdaniem średni". Na ten film czekałem od dosyć dawna. Jak to bywa przy tego typu "patriotycznych" produkcjach wszyscy wiedzieli, że pójdą na ten film, podobnie jak na "Ogniem i mieczem" lub "Karola...". Do tego data premiery- 17 września- jakże symboliczna dla każdego Polaka. Z wielką nadzieją oglądałem w "Jedynce" dokument o powstawaniu kolejnego dzieła naszego wspaniałego reżysera. Niestety, film, dobry, ale poniżej moich oczekiwań... |
Kanclerz Grenadier18.11.2007Post ID: 20954 |
Właśnie w TVP 1 zakończyła się ekranizacja (pierwszy odcinek z dwóch) prozy Ursuli Le Guin. Film pod tytułem "Ziemiomorze" opowiada o losach młodego maga, w którego rękach spoczywa los owego Ziemiomorza - tak w skrócie. Film powstał w 2004 roku (USA) z całkiem przyzwoitą obsadą, między innymi Izabela Rosselini, Morgan Freeman. Teraz wrażenia. Hm, mocno mieszane. Pamiętać trzeba, że twórczość Le Guin to kanon, mainstream i tak dalej fantasy - opowieści z Archipelagi powstały już jakiś czas temu, a wtedy trochę inaczej pisało się fantasy niż teraz. W filmie to widać - zresztą obraz powstał na amerykański rynek, a tamtejszy słabo (niestety) wyrobiony widza masowy łatwiej łyka obrazki w stylu jeszcze nowszych przygód młodego Her Qlessa. Nie mam więc tego, co najbardziej lubi wielu z nas - prozy życia. Odwrotnie, wszyscy są ładni, zdrowi, czyści, ogoleni, wypolerowani itp. Niemniej jest w tym filmie kilka klimatycznych scen za zasługą komputerowych efektów i mi się to miło oglądało, chociaż akcja nie była jakoś szczególnie porywająca. Widocznie celowo ja spowolniono dla tych co żyjąc na preriach Arizony mają spowolniony przekaz informacji z oczu do mózgu... Gdybym miał wystawić ocenę - dałbym 5/10. Nie wiecej. No chyba, że część druga mnie powali... |
Bruixa21.11.2007Post ID: 21016 |
Hej, Chciałam się wpowiedzieć nt. Ziemiomorza i napisałam całe wypracowanie, ale po kliknięciu w przycisk "Odpowiedz" wyrzuciło mnie na jakąś inną stronę, wylogowało, a mój post przepadł w niebycie :( Why??? |
Strażnik słów Moandor21.11.2007Post ID: 21017 |
Jeśli nie ma problemów technicznych o których nie wiem najprawdopodobniej długo pisałaś posta i w tym czasie automatycznie system Cię wylogował. To się czasami zdarza, niestety. :( Kilka razy moje posty również w ten sposób 'zniknęły'. Jedyna rada to zapisać posta przed kliknięciem odpowiedz, gdy pisze się dłuższą wypowiedź. |
MiB21.11.2007Post ID: 21018 |
Chyba emisja ;) @Bruixa: jest tak jak mówi Moandor. Prace na poprawą tego stanu rzeczy trwają, so stay tuned :). Jednak na chwilę obecną mogę tylko przeprosić za niedogodności i mieć nadzieję, że znajdziesz w sobie chęci, aby raz jeszcze napisać utraconą wiadomość. Pozdrawiam |
Kanclerz Grenadier21.11.2007Post ID: 21022 |
MiB-ie chyba obaj mamy rację ;) A teraz, jak to się pisze w scenariuszach filmowych: Głos z ofu ;) "Jak Ci się podobała ta ekranizacja?" - pytamy zarówno o proces produkcjny filmu, jak i o sam film... "Ekranizacja była udana" Ale fakt - niezgrabnie wyszło językowo, bo to nowomowa... Koniec ofu;) Szkoda, że ten dłuższy tekst o Ziemiomorzu wyparował. Chętnie bym poczytał, bo sam miałem bardzo sprzeczne odczucia po pierwszym odcinku. |
MiB21.11.2007Post ID: 21027 |
@Gren: a to w takim razie przepraszam. Pozdrawiam |
Bruixa21.11.2007Post ID: 21051 |
OK, spróbuję jeszcze raz i dziękuję za wskazówki. Ziemiomorze Oglądałam tę produkcję kilka lat temu w Hallmarku i trzęsło mną niemal na równi z serialem "Wiedźmin". Zdaje się, że nie ma takiej rzeczy, na którą by się Jankesi nie porwali w swoim zadufaniu i jej nie sp...artolili przez swoją tępotę. Po pierwsze, odtwórca głównej roli: kędzierzawy blondas z zadartym nosem i nabzdyczoną miną nijak się ma do mojego wyobrażenia o Gedzie (i opisu w książce). Po drugie, szkoła czarodziejów na Roke - koedukacyjna... No comments. Po trzecie, Atuan... Ta część cyklu wywarła na mnie największe wrażenie: pradawne świątynie na odludziu, ciemny i zimny podziemny labirynt, żyjąca w izolacji od reszty świata grupa zgorzkniałych, sfrustrowanych kobiet i dziewcząt wyrwanych z rodzinnych domów, zgrzebne szaty kapłanek, marna strawa, jałowa egzystencja, nuda... A tymczasem na ekranie widzę pensję dla panienek z dobrego domu w schludnych, jasnych sukieneczkach i Isabellę Rossellini z dobrotliwym uśmiechem wróżki z bajki o Kopciuszku. Dalej, sens i przesłanie utworu. Moim zdaniem książki Le Guinn mówią o dojrzewaniu: poznawaniu swoich wad i ograniczeń, podejmowaniu decyzji i przyjmowaniu odpowiedzialności za własne czyny. Oglądając ekranizację trudno się tego domyślić - ot, nakręcona w baśniowej scenerii przygodówka dla młodych widzów. Sama autorka miała podobno powiedzieć, że nie wie, o czym jest ten film. Oczywiście, cała symbolika zawarta w cyklu powieści o Ziemiomorzu, odniesienia do Junga, filozofii Wschodu, I-chingu, wierzeń i rytuałów różnych ludów wyparowała z ekranizacji, ale o to trudno winić filmowców. Z książek, które można odczytywać na kilku poziomach został tylko jeden - warstwa fabularna, a i to zniekształcona. Podsumowując: uważam ocenę przyznaną przez Grenadiera za zawyżoną. Ale mogę się mylić: być może ma on jakieś walory, które przeoczyłam skupiając się na defektach, albo o nich zdążyłam zapomnieć - trochę czasu upłynęło. |
Nadsztygar Melkior22.12.2007Post ID: 21581 |
The Man From Earth (tytuł oryginalny) Nie będzie to pełna recenzja, bo oglądałem film jakiś czas temu. Ale nikt jeszcze o nim nie wspomniał, choć jest świetny. Mnie osobiście wystarczyło przeczytać, że autorem scenariusza jest Jerome Bixby - twórca scenariusza do Star Treka... Obejrzałem i się nie zawiodłem. Nie ma w tym filmie wartkiej akcji, efektów specjalnych, znanych gwiazd grających główne role, czy jakichś niespotykanych wynalazków technicznych. Mimo to film jest moim zdaniem genialną pozycją z gatunku sci-fi. Właściwie pisanie czegokolwiek więcej nie ma już sensu - opisywanie akcji może całkiem skutecznie zepsuć zabawę z oglądania a to co jest wyżej powinno w zupełności wystarczyć. Jeśli zaś kogoś zaciekawił ten króciutki opis, to na pewno nie będzie się na filmie nudził. |
Kanclerz Grenadier24.12.2007Post ID: 21603 |
"Autostopem przez galaktykę" reż Garth Jennings To będzie ułomna recenzja, bowiem film oglądałem przez może 15 minut - więcej nie zdzierżyłem. Jest to ekranizacja pierwsze z pięcioksięgu opowieści Douglasa Adamsa (pod takim samym tytułem), książki ze wszech miar godnej polecenia ze względu na wyśmiewanie w bardzo atrakcyjny sposób różnych ziemskich przywar itp. Fabuła jest dość przewrotna i dość zaskakująca, bowiem autor nie trzyma sie ścisle kanonów pisania powieści, zwłaszcza SF, i nagina różne reguły do swoich potrzeb. Zresztą nie jest to powieść majnstrimowa, ale z drugim i trzecim dnem conajmniej. Nie będe strzeszczał, by nie psuć Wam zabawy. Teraz o filmie - twórcy porwali sie na dość trudne zadanie przełożenia na obraz teatru absurdów i mam wrażenie, że nie do końca rozumieli o co Adamsowi chodziło. W rezultacie powstał totalny gniot. W założeniu komedia - ale przez 15 minut zamiast się śmiać musiałem szukać swojej szczęki na podłodze, bo nie mogłem uwierzyć, jak można spartolić taki materiał. Spodziewałem się czegoś w stylu Monty Pythona, a wyszło badziewie... I zaciągnijmy zasłonę milczenia nad tym "dziełem". |
Ghost26.12.2007Post ID: 21619 |
"Niczego nie żałuję - Edith Piaf" ("La mome") Czechy, Francja, Wielka Brytania 2007; reż. Olivier Dahan Dowód na to, że Francuzi do własnej kultury podchodzą bez nawet łyżeczki krytycyzmu. Obrzydliwie wręcz schematyczna i nudna opowieść biograficzna o Edith Piaf - głupiej i wręcz chamusiowatej prostaczce, którą świat połknąłby jeszcze szybciej, gdyby nie fenomenalny głos. Jej obraz ponoć jeszcze złagodzono, co zakrawa na kpinę (zaś potraktowanie wątku dziecka Piaf to już żenujące wyciskanie współczucia, widać inaczej nie można było z osobą taką jak Piaf). Jedyne, co można obronić, to Marion Cotillard i soundtrack. Od filmu bardziej żenujące są tylko opinie fanatyków Piaf, polecam zwłaszcza Filmweb (http://www.filmweb.pl/topic/660490/Wszyscy+się+zachwycają....html). Fragmenty takie jak ten: "Gdyby cie jeszcze jakiś francuz usłyszał....dla nas Edith jest ogromną dumą, na zawsze zapisała się w historii Francji więc nie pisz o niej jak o zwykłej alkoholiczce. To ogromna artystka, jedyna w swoim rodzaju. W życiu spotkało ją tyle cierpienia, czasami uciekała w alkohol i narkotyki ale zawsze wierzyła, żyła swoją muzyką." uświadamiają mi, jak często ludzie nie chcą odbrązawiać ukochanych artystów i jak potrafią być w tym selektywni. Taki Ike Turner pisał wielkie piosenki, ale miał słabość - wieśniak lał żonę ile wlazło. Nie pamiętam, żeby go ktoś usprawiedliwiał (i dobrze), znacznie łatwiej obronić Edytę, która przez swą niedojrzałość krzywdziła innych ludzi, bo była kobietą i w "tamtych" czasach nie było redaktorów Super Ekspressu. Żeby nie było - jestem fanem Piaf, ale litości - jak nie mówi się źle o zmarłych, tak też nie wciska się ludziom pomników ze spiżu stawianych ku ich czci. Przy okazji, gratuluję ludziom, którzy przetłumaczyli tytuł ("La mome", czyli "Smarkula", "Berbeć", "Dzieciak"). Woda na młyn ludzi którzy uważają, że filmy, niczem gry komputerowe, powinny zachowywać tytuły oryginalne, do których się zaliczam. |