Oberża pod Rozbrykanym OgremBaśniowe Gawędy - "Zakątek, a więc... Advena, saluta domi!" |
---|
Denadareth9.02.2005Post ID: 14460 |
Skutek rzeczywiście był nie do przewidzenia. Smok skoczył do Sulii i mocno ją przytulił. Ogniki w jego oczach niemal dorównywały błyskowi w zielonych oczach Wspaniałej Pani Zakątka. Den oprzytomniał, puścił Sulię, skłonił się przed nią nisko. - Dziękuję Przecudowna i Wspaniała Sulio ! - po czym mniej podniosłym tonem dodał - naprawdę jestem wdzięczny - |
Sulia9.02.2005Post ID: 14461 |
- Khem, khem, khem... - Sul zakaszlała niewyraźnie - Bo zaraz zaczerwienię się przez ciebie, Den - zaśmiała się głośno i dygnęła przed smokiem jak tylko potrafiła najlepiej. |
Hexe10.02.2005Post ID: 14462 |
Hexe spuściła wzrok i zakrztusiła się. - No, Sulio, jak widzę, kolejny Wielbiciel Gospodyni Przewspaniałego Zakątka. - powiedziała, gdy doszła już do siebie. - A tymczasem.. - wzięła swoje okrycie i podniosła worek, który leżał pod stolikiem- dośc gnuśnienia! - uśmiechnęła się lekko, sposobiąc się do wyjścia. - Najwyższa pora odwiedzic stare kąty, poszukac Wiosny, dawno niewidzianych znajomych.. - zamyśliła się. - Bywajcie zatem, do następnego spotkania. Świat mnie ciągnie do siebie..- skinęła głową na pożegnanie. - Do widzenia, Kocie. - uśmiechnęła się do męża. Zanim drzwi się za nią cicho zamknęły, Arphen zdążył jeszcze wymsknąc się na zewnątrz. |
DruidKot11.02.2005Post ID: 14463 |
Kot zostawił resztki orzechów i zaczął dymić. - Tak łatwo się mnie nie pozbędziesz, Hexuś. - powiedział, już w postaci gumisioskrzata. - A Ty, Sul... Wybacz, za bałagan, postaram kiedyś odwdzięczyć Ci się za wszystko. Ale lepiej już pójdę, bo mi żona ucieknie. DruidKot uśmiechnął się. Lubił to miejsce, a to miejsce zdawało się lubić i jego. "Jeszcze kiedyś tu wrócę. Może nawet wcześniej, niż przypuszczam..." - pomyślał. Jego szata zaszeleściła cicho na wietrze, gdy otworzył drzwi i znikł za nimi. |
Sulia11.02.2005Post ID: 14464 |
- Tylko wracajcie szybko! - Sul pomachała obojgu ręką na pożegnanie. *Ależ szybko zniknęli... Coś Kotek nie puszcza swej pani nigdzie samej*, uśmiechnęła się i wróciła do porządkowania rzeczy na półkach. |
Sharra12.02.2005Post ID: 14465 |
- I poszli. Hm. Co tak cicho? |
Mirabell13.02.2005Post ID: 14466 |
-Bywaj, Sis, pa Kocie – rzekła śliffka w stronę zamkniętych drzwi, po czym dodała cicho – No, powariowali czy jak, kto sobie nie poszedł, ten śpi. Jakoś tak cicho się rzeczywiście zrobiło, za oknem szeleścił deszcz ni to wiosenny ni to zimowy, smagany chłodnym wiatrem. Wiosna? Przydała by się wiosna... Ale w końcu kiedy Księżyc Wielkiego Zimna ledwie w połowie, nie wiadomo nigdy ile jeszcze razy zima będzie powracać... W Zakątku sennie, milcząco jakoś. Trzeba coś wymyślić, żeby trochę życia tu wprowadzić... -Sul, nie potrzebujesz może pomocy w kuchni? – zapytała Mi z najniewinniejszą miną na świecie. Ellapar podniósł się ciężko z podłogi, otrzepał lśniące futro i na wszelki wypadek królewskim ruchem wczołgał się pod stół. |
Nagash13.02.2005Post ID: 14467 |
- Łojo joj, troche się zasiedziałem. Co? Trochę, śpię tu już od tygodnia! Chyba będę musiał przeprosić gospodynię za to że przesiedziałem jej tutaj tyle czasu a przy okazji się napiję – pomyślał i podszedł do lady – Ekhm, ekhm... przepraszam Sulio że przesiedziałem u ciebie w Zakątku tyle czasu ale zasnąłem i wiesz jak to jest... |
Denadareth14.02.2005Post ID: 14468 |
Denadareth lekko się zaczerwienił gdy Sulia dygnęła, skłonił się przed nią jeszcze raz... - Bywaj Hexe - wysyczał - szerokiej drogi i szybkiego powrotu - Potem zaś z zainteresowaniem przyglądał sieco też Mirabell w kuchni zmajstruje... |
Fristron14.02.2005Post ID: 14469 |
Fristron przeciągnął się i zamrugał. Musiał przysnąć przy swoim stoliku... |
Danio14.02.2005Post ID: 14470 |
Z pokoju wyszedł Danio. Z pewnością był już całkowicie zdrowy. No może odbiło mu trochę, bo wychodząc wrzasnął: |
Sulia14.02.2005Post ID: 14471 |
- Do zobaczenia, Fristo... - elfka nie zakończyła swej wypowiedzi gdyż oto nagle w sali pojawił się zdecydowanie niedobudzony jeszcze osobnik. Nie zdążyła zareagować. - Grożenie MOIM gościom kataną?!??! - krzyknęła Sul za wychodzącym Danio - Taaaaak. Wróć a ja już z tobą porozmawiam. A może wystarczy Morfa nasłać... - mrugknęła już ciszej i spojrzała na trzymane w ręku pieniądze. Wzruszyła ramionami. - Przydadzą się na zakup nowych trunków - schowała monety pod ladę. Zauważyła również, że jedna z pań bardzo niecierpliwi się by znaleźć się w kuchni i coś przeskrobać. - Mi, zawsze twe pomysły kulinarne będą mile widziane, nawet w mojej kuchni. - zaśmiała się i wskazała elfce drzwi kuchenne - I twoje zdrowie! - wzniosła puchar miodu, który nie odstępował jej krok, czy też ona go. - Weteranko! Po wzniesieniu toastu uzupełniła tacę paroma talerzami kolorowych kanapek i poszła obsługiwać gości. Sul mijając Sharwyn uśmiechnęła się: - Cisza nie jest taka zła. Poza tym jak jest cicho to wiem, że nic nie płonie i nic nie ulega zniszczeniu. Smacznego. - postawiła przed skorpeną jej kolację. |
Fristron14.02.2005Post ID: 14472 |
Fristron ni stąd ni zowąd pojawił się na moment w Zakątku. Jego głos rozległ się w ciszy: |
Mirabell15.02.2005Post ID: 14473 |
- Ojej, ktoś moje zdrowie pije i znika zaraz... no, aż taka straszna jestem? – roześmiała się śliffka, po czym zwróciła się do Gospodyni – Dziękuję, Sulio. A w kuchni zawsze chętnie pomogę. Szczególnie, że tu nie ma za bardzo co robić – dodała, rozglądając się wśród obecnych-acz-przysypiających-nieco. Z mocnym postanowieniem, że tym razem okaże się naprawdę pomocna i niczego nie potłucze, Mi wstała i poprawiwszy na sobie koszulę i zdecydowanym ruchem odgarnąwszy do tyłu włosy, bohatersko i z głową uniesioną wysoko pomaszerowała w stronę kuchni. Nagły ból w prawej nodze uświadomił jej, że trafiła na jakieś zapewne złośliwie postawione na jej drodze krzesło, które wyjątkowo (i zapewne również złośliwie) głośno upadło na podłogę. Ellapar sennie i oczywiście majestatycznie wsunął się głębiej pod stół i z tej pozycji obserwował ją ciekawie. Szybko przywróciła krzesło do pozycji pionowej i uśmiechnęła się niepewnie. -Tego... ach te meble – rzekła i szybko znikła za kuchennymi drzwiami. |
Denadareth16.02.2005Post ID: 14474 |
Den patrzył oniemiały na wyjście Danio... nie mógł pojąć że ktoś groził bronią gościom... Zerwa się na równe łapy gotów bronić Gospodyni Zakątka... ... ale nie było przed kim bo Danio wyszedł... ... więc Den skłonił się przed Mirabell. - Gratuluję o Pani ! - wysyczał - Twoje zdrowie ! - |
Sandro17.02.2005Post ID: 14475 |
Gdy Danio wyszedł, Sandro najspokojniej w świecie splótł paliczki. - Ach, nie wiecie nawet moi drodzy - rzekł do zebranego grona w ogólności - jak bardzo jestem nieszczęśliwy nie mogąc nijak spróbować specyjałów mej kochanej żony... cóż za mąż ze mnie, jeśli nie mogę skosztować tych delicji, i z przymrużonymi oczodołami zachwycać się smakiem, konsystencją, bukietem... - otworzył szczękę i przez parę chwil próbował mlasnąć, co wyglądało... hmm... osobliwie, zaraz się jednak zreflektował. - Doprawdy, gdybym nie był sobą, Mirabell chyba by mnie zostawiła dla jakiegoś ogrodnika czy innego Guinei... |
Mirabell17.02.2005Post ID: 14476 |
-Ała! – krzyk, który dobiegł z kuchni nie był zbyt głośny, ale i tak nie dało się go z niczym pomylić. Zaraz po nim nastąpił cichy syk. Mi rozcierała bolącą skroń. -Czy coś się stało? – usłyszała gdzieś zza drzwi. -Nie... – odparła szybko – Jakąś zasłoną czy inną żaluzją dosta... Za dużo magii w powietrzu, czy co, Zakątek w końcu. Ale znalazłam za to jakąs ciekawą przyprawę. W sumie to tak niebezpiecznie wygląda, ale i tak sprawdzę, do czego służy - krzyknęła, po czym dodała - Ach, mój mąż się obudził. Słoneczko, naprawdę nie masz czego żałować, że nie musisz się truć przeze mnie. |
Darkena17.02.2005Post ID: 14477 |
Zmierzając ścieżyną do Zakątka Dark napotkała Dania, pędzącego gdzieś, jak obłąkany. Gdy przebiegał tuż obok, elfka pokręciła głową z ironicznym uśmiechem i wyszeptała: - za dużo Grenaturatu..... Wygłosiwszy ten niezmiernie długi monolog pchnęła drzwi Zakątka i wkroczyła do środka. W pewnym momencie przystanęła pośrodku sali, zamyśliwszy się głęboko. - Dziwnie się wchodzi do pomieszczeń nie wyłamując drzwi i nie tłukąc okna. To powiedziawszy usiadła po turecku na ziemi przed kominkiem, w którym igrały wesołe ogniki. Po chwili jej uwagę zwrócił głośny krzyk, wydobywający się zza kuchennych drzwi. - Czy coś się stało? - zapytała Dark -Nie... – odpowiedział zza drzwi znajomy, śliffkowy głos – Jakąś zasłoną czy inną żaluzją dosta... Za dużo magii w powietrzu, czy co, Zakątek w końcu..... - Przykro mi -powiedziała cicho ruda i oparłszy brodę na dłoniach powróciła do wpatrywania się w ciepły kominek. |
Sulia5.03.2005Post ID: 14478 |
Do Darkeny wpatrującej się w kominek dołączyła Sulia. Przysiadła obok i uważnie spojrzała na młodą elfkę. Na wszelki wypadek szturchnęła ją lekko by sprawdzić czy to aby na pewno jej Dark - to wiecznie rozbrykane rude dziewczę. *Ona* podsumowała Sul. Postawiła przed nią kubek soku i zerknęła w kierunku drzwi kuchennych... - Czemu ona tak długo nie wychodzi? - spytała cicho siedzącego obok Morfa - Sprawdź. Kruk wylądował tuż przed drzwiami i otworzył je swym srebrnym dziobem. Zniknął. Po paru minutach był już z powrotem. Na pytania Sulii reagował jedynie krótkim krakaniem. - O tak. Pewnie Mi przekupiła cię czymś dobrym byś siedział cicho. - pogłaskała go po czarnych piórach. - No nic. Poczekajmy jeszcze trochę. |
Nagash6.03.2005Post ID: 14479 |
- No już się wystarczająco nasiedziałem w Zakątku, czas ruszać w drogę - powiedział Nagash i podszedł do Sulii - Żegnam gospodynię, czas ruszać w drogę. Mam nadzieję że nie zamierzasz sprzedać albo rozłożyć na części Zakątka ponieważ chciałbym jeszcze kiedyś tu zajść. Żegnam wszystkich!! - powiedział lisz i wyszedł. |