Oberża pod Rozbrykanym OgremBaśniowe Gawędy - "Zakątek, a więc... Advena, saluta domi!" |
---|
Sulia12.01.2005Post ID: 14440 |
Sulia spojrzała na gościa, który właśnie wymachiwał dziwnie rękoma i próbował przy pomocy Sharwyn wydostać się z ciemnego pokoju. - Jeszcze ma jakieś przewidzenia... - uśmiechnęła się do Morfa, który siedział obok niej i bynajmniej nie miał zamiaru nikogo atakować. Elfka przypatrując się chwilę zamieszaniu postanowiła w końcu interweniować. Wstała i podeszła do przybysza. Wskazała mu głową pokoje na górze. W tej samej chwili zobaczyła jak coś małego przebiega w pobliżu jej nóg. Uśmiechnęła się, podniosła wzrok i, jak się spodziewała, zobaczyła Maryana. |
Fristron12.01.2005Post ID: 14441 |
Fristron otrzepał się i stanął z godnością, na jaką pozwalał mu brudny płaszcz i czkawka, po czym rzekł: |
Sulia12.01.2005Post ID: 14442 |
- Naprawdę... nie musisz mi za każdym razem po wypiciu Syrenek Ilnessowych przynosić prezentów, Fristronie. Wystarczy, że wcześniej zawitasz na dwór i trochę przewietrzysz głowę. - Sul uśmiechnęła się do odchodzącego gościa - Dziękuję za Wywar. |
Maryan13.01.2005Post ID: 14443 |
Maryan do Zakątka trafił w sam środek zamieszania. Nie bardzo wiedział, czy osobnik zachowujący się w sposób co najmniej nieodpowiedni jest agresywny, czy po prostu stara się utrzymać na nogach...(skądinąd sam doskonale znał ten stan) Obrzucił salę krótkim spojrzeniem i, nim zdążył się odezwać został przywitany przez Sulię. - Witaj Maryanie. Dawno Cię tu nie było. - Witaj, Jaśniejąca w Mroku. Wybacz moją tutaj niebytność, ale zima była lekka, a Receptura się sama nie znajdzie... Obowiązek innymi słowy. Sulia przyjęła podarunek z uśmiechem. Otworzyła szkatułkę i wyjęła niezbyt okazałą, nieco podniszczoną skórzaną bransoletę. Na jej twarzy uśmiech mieszał się trochę z rozczarowaniem. - Wybacz, Pani wygląd tego upominku, ale próbować uczynić Cię jeszcze piękniejszą byłoby wyzwaniem złożonym Bogom, a z Nimi na razie nie chcę mieć do czynienia. Proszę, załóż ją. Nie poczujesz, że ją masz na ręku, zobaczyć ją można wyjątkowo. Ale największą jej zaletą jest to, że odgania zmęczenie, a smutki uciekają precz. Sulia założyła bransoletę, wyraz jej twarzy zdecydowanie się zmienił. W kilku słowach podziękowała, a Maryan zaczął szukać miejsca dla siebie. Lisz jak zwykle w pajęczynach, gwarne stoły w centrum i wolny stolik w kąciku. Zaczął iść do niego i w tym momencie poczuł znajomy silny ból w kostce. Spojrzał w dół - no tak, a któżby inny. - Witaj, Coś <gullp,glup, chlup> - Tak, tak, jak zwykle masz rację - Powiedział Maryan już pijąc pierwszy kufel zimnego piwa. |
Denadareth13.01.2005Post ID: 14444 |
Tyle, że spokojny stolik w kącie nie był pusty. Siedział przy nim dobrze znany Maryanowi smok. W ognistych oczach zamigotały iskierki, Den wstał i uścisnął dłoń Maryanowi, przywitał się także z cosiem. Obaj zasiedli do stolika. |
Fristron13.01.2005Post ID: 14445 |
Fristron po krótkim pobycie w łazience wrócił na salę. Jego uwagę przykuł Coś. Dzięki wrodzonej bystrości umysłu wywnioskował, że ten kto coś w nim gotuje musi być jego właścicielem. Podszedł przeto do Maryana i rzekł krótko: |
Maryan13.01.2005Post ID: 14446 |
- Witaj smoku. Ech ta Twoja zmienność. Nigdy się do tego nie przyzwyczaję. Wyglądasz jakby Cię coś trapiło albo jesteś chory? Mam nadzieję, że wszystko w porządku. Po chwili do stolika przysiadł się sprawca zamieszania, jakie Maryana spotkało przy wejściu. Okazało się, że bezbłędnie został rozpoznany stan tzw. okołoupojeniowy. Taaaaa. Na imię miał Fristron. Po kilku grzecznościowych formułach wziął się za to, co Maryan lubił najbardziej. Za piwo. |
Hexe15.01.2005Post ID: 14447 |
- Ciasteczka ciasteczkami, ale z niego tłuścioszek się zaczyna robić. - mruknęła Hexe, krytycznym wzrokiem spoglądając na kota. - Leniuch jeden, tylko by w kuchni siedział i czekał na frykasy. No popatrz tylko, Sul, już nawet na mleko nie reaguje! - i rzeczywiście - Arphen łypnął tylko jednym okiem na spodeczek pełen mleka, który przed chwilą przyniosła Gospodyni, przeciągnął się i zeskoczył z kolan elfki, kierując się w stronę drzwi wyjściowych. Najwidoczniej bardzo zaintrygowało go tupoczące Coś, które właśnie pojawiło się w Zakątku. Hexe przestała już utyskiwać na leniwego kota i tylko popijała ciepłą herbatę. |
Danio21.01.2005Post ID: 14448 |
W Zakątku pojawił się Danio, a raczej Dano. Literę "I" należało wykreślić z powodu brakującej kończyny, a konkretnie to lewej nogi. Danio usiadł przy jednym z niewielu wolnych stolików. Poprosił o jakiś alkohol na znieczulenie oraz o przemiłego nekromantę, który go poskłada do kupy. Po chwili Danio leżał upity. Na stole zaś znjadowała się jego noga. Tylko nekromanty brakowało. |
Sharra21.01.2005Post ID: 14449 |
Sharwyn nagle upadła na podłogę i złapała się za brzuch. Zaczęła krzyczeć z bólu, kiedy błękitno - białe światło wystrzeliło z jej ust i oczu. Po chwili dookoła kobiety zebrały się tumany kurzu, a gdy opadły, w miejscu bardki stała skorpena. |
DruidKot21.01.2005Post ID: 14450 |
Korzystając z chaosu spowodowanego nagłą przemianą Sharwyn, DruidKot zmienił się w niedużego białego, puszystego kota. Zeskoczył ze stołu i wypił mleko przyniesione dla Arphena. Spojrzał na puste kolana Hexe. Jeśli dobrze pójdzie, nie zobaczy różnicy między nim a Arphenem. Jeśli nie, to i tak nic się nie stanie. Niejednokrotnie siedział już na jej kolanach. Wygodnych kolanach. |
Sharra28.01.2005Post ID: 14451 |
- Hexe, wiesz, że ten kot, który siedzi ci na kolanach to DruidKot? Zauważyłam, jak się przemieniał. Chyba mu tam wygodnie... |
DruidKot28.01.2005Post ID: 14452 |
Kot spojrzał na skorpenę dużymi, zielonymi oczyma. - Ależ pani, ona z pewnością wie kim jestem. A jeśli i Ty chcesz skorzystać z usług firmy Wygodne Kolana, to... - zamrugał i spojrzał jeszcze raz na Sharwyn. - ... chyba będzie ciężko. |
Sharra28.01.2005Post ID: 14453 |
- Nie martw się, kociaczku, nie chcę. Nie będę ci robiła konkurencji. Poza tym... - Sharwyn pogłaskała kota. - Milutki z ciebie *stworek*. |
Sulia28.01.2005Post ID: 14454 |
*Szpital założę w Zakątku...* pomyślała elfka, gdy spostrzegła Danio z brakujacą kończyną. Pomogła mu usadowić się przy stoliku. Poszukała wzrokiem Sandro i skinęła głową w kierunku milczącego nekromanty. Lisz podniósł się z ociąganiem. Sulia uśmiechnęła się do niego. Sul natychmiast obdarowała lisza pełnym pucharem miodu z dodatkiem substancji wzmacniających kości. Jej uwagę odwrócił kolejny przypadek nadający Zakątkowi miano Szpitala. Przynajmniej tak pomyślała patrząc jak Sharw zwija się z bólu. Elfka miała ochotę spanikować. Na szczęście bardka... skorpena szybko doszła do siebie. Elfka z uwagą przyjrzała się jeszcze kotu. *Niech ten coś zbroi, a wyjadę na urlop* - uśmiechnęła się nieznacznie patrząc jak Druidkot nie marnuje okazji "kolanowych". |
Hexe28.01.2005Post ID: 14455 |
- Shar, oczywiście, że wiem. Nigdzie nie ma takiego drugiego kota. - uśmiechnęła się do skorpeny, drapiąc leniwie zwierzaka za lewym uchem. - Swoją drogą, hm.. ciekawie wyglądasz w tej postaci. Tak.. inaczej. Chyba muszę się przyzwyczaić. |
DruidKot30.01.2005Post ID: 14456 |
Oczy kota błysnęły, gdy zobaczył Sulię. Zeskoczył z kolan Hexe i podszedł do Gospodyni. - Hm, masz może trochę orzechów dla kota? - zapytał grzecznie. Sulia zdziwiła się. Chyba orzechami nie zepsuje niczego w Zakątku? - pomyślała. |
Sulia1.02.2005Post ID: 14457 |
Elfka przyjrzała się niewinnej minie Kota. *Zepsuje* Ta jedna myśl pojawiła się by za chwilę zniknąć. *A niech spróbuje* To już była myśl bardziej typowa dla Sulii. Uśmiechnęła się do DruidKota i wręczyła mu garść orzechów, których półmisek stał zawsze na ladzie. - Smacznego. Tylko uważaj na zęby. |
Denadareth9.02.2005Post ID: 14458 |
Do Zakątka wpełzł z lekka zdołowany Den. Zamknął oczy... i popadł (po raz kolejny) w zadumę. |
Sulia9.02.2005Post ID: 14459 |
Elfka obserwowało smoka uważnie. Lubiła ten dziwny rytuał. Zawsze wywoływał on uśmiech na jej twarzy. Tym razem też tak było. Gdy Den skończył, Sul pogrążyła się ponownie w swych myślach. Na szczęście nie na długo. Przypomniała sobie o nowym trunku dostępnym w jej tajemniczej szafce. Udała się do kuchni. Wróciła stamtąd z tacą wypełnioną kielichami. Centralne miejsce zajmowała pękata różowa butelka. - Odsmutniacz. Specjalny gatunek. - mrugnęła wesoło do Dena nalewając mu i sobie niewielką ilośc specyfiku. - Więcej chyba nam nie trzeba. Skutków przewidzieć nie można. - zwróciła się następnie do gości - Każdego zdołowanego zapraszam serdecznie! - uśmiechnęła się figlarnie a zielone oczy błysnęły. - Na koszt Zakątka naturalnie. |