Oberża pod Rozbrykanym Ogrem

Baśniowe Gawędy - "Zakątek, a więc... Advena, saluta domi!"

Osada 'Pazur Behemota' > Baśniowe Gawędy > Zakątek, a więc... Advena, saluta domi!
Wędrowiec: zaloguj, wyszukiwarka
Tarband

Admirał Tarband

10.10.2004
Post ID: 14360

Cichutko wszedłem do Karczmy tak by nikt mnie nie zauważył. Usiadłem niedaleko kominka przy ulubionym stoliku.

Dyskretne znaki, które ptaki tylko zrozumieć mogą i już Morf do gospodyni z wieścią taką przyfrunął.

*Droga Gospodyni.

Szanowny Admirał pozdrowienia przesyła. I zapytuje grzecznie czy koszyk słodkości wraz z Grzanym Winem dostać może. Takie jak zawsze z czarną szyszką, którą najlepiej lubi. Chyba, że już nowe przepisy powstały co słodyczy powyższym daniom dodadzą.

Reflektuje także by każdemu gościowi napitek ulubiony podać coby ożywili się nieco.

A i podarek z zamorskiej podróży prześle, gdy tylko raczysz do niego podejść i swoim uśmiechem obdarzyć.*

Sulia

Sulia

11.10.2004
Post ID: 14361

Sul załamałaby ręce, gdyby miała taką możliwość. Mi ze skaleczonym palcem, szyba wybita, a tu sam Admirał prosi o słodycze.

Jej wzrok padł na każdego zgromadzonego w sali. Rozmowy ucichły. Zielone oczy gospodyni nie wróżyły niczego dobrego.

- Mi... - podeszła do elfki - Pokaż ten palec. - uniosła dłoń i przymknęła oczy, wymawiając parę słów w innym języku. Palec Śliffki przestał krwawić. - Za kilka dni nie będzie już po skaleczeniu ani śladu. Czasem i druidzi potrafią czegoś nauczyć w tych lasach. - spojrzała z ulgą na jej rękę - I nie zblizaj się do żadnych ostrych narzędzi. Hexe zapewne przygotowała już grzybową potrawę. Mam nadzieję... - spojrzała na drzwi kuchenne.

Podniosła stojący na stoliku puchar z miodem.

- Leczenie trochę męczy. - wskazała na trunek trzymany w ręce odeszła w kierunku innego stolika. Uśmiechnęła się do Dark.

- Dawno cię tu nie było, moja droga. Cieszę się, że znalazłaś chwilę by wpaść na sok pomarańczowy. Ale zanim to nastąpi... - oczy groźnie błysnęły - szkło samo się nie sprzątnie. - podała dziewczynie miotłę i pogoniła młodą elfkę do pracy. - Tylko się nie wymiguj. - uśmiechnęła sie do niej raz jeszcze. - Ja w międzyczasie naszykuję ci coś do jedzenia.

- Lobo, pędź po herbatę do kuchni. Sprawdzisz przy okazji czy nasza wiedźminka ma całe palce.

Sulia rozejrzała się po oberży.

- Poszukuję maga lub magiczki. - lekko się skrzywiła na dźwięk tego słowa - Kogoś, kto potrafi sklejać szkło. W nagrodę otrzyma kieliszek pewnego bardzo rzadkiego i niezwykłego likieru..Proszę sie tylko nie pobić. - zaśmiała się i skierowała do stolika Admirała.

- Witaj Tar - przywitała go jednym z najładniejszych uśmiechów jakie miała do dyspozycji - Cieszę się, że jak zwykle na słodycze przychodzisz do mojego Zakątka. Zaraz coś specjalnego przygotuję.

Odwróciła się do gości.

- Admirał płaci dzisiejszego wieczoru! Zaraz pojawi się taca z trunkami. Bierzcie na co macie ochotę. - poszła do kuchni by wszystko przygotować.

Lobo

Lobo

11.10.2004
Post ID: 14362

Lobo westchnął i dźwignął się z krzesła kierując się do kuchni. Zaparzył sobie herbaty zamieniajac w międzyczasie kilka słów z Hexe. Palce wyglądały na zdrowe. Po chwili wrócił do stolika stawiając na nim kilka filizanek wciąż dymiącej herbaty.

- Częstujcie się - uśmiechnął się drow po czym ujrzał admirała i powitał swojego nigdysiejszego przełożonego skinieniem głowy.

Hexe

Hexe

11.10.2004
Post ID: 14363

"...kuchnia jest wasza." - słowa Gospodyni wywołały lekki półuśmiech na twarzy Hexe. Zanim zdążyła zareagować, Mi wraz ze swoją czeredką pognała w stronę kuchni. Hexe postanowiła poczekać na rozwój wypadków. Już od dawna wiedziała, że jej siostra w kuchni.. No, w każdym bądź razie, nie jest to zbyt dobre połączenie.

Przeczucie jej nie myliło. Już chwilę potem z pomieszczenia kuchennego dobiegł zgromadzonych huk, trzask, pisk przestraszonego zwierzaka, a na koniec krzy, którego pomylić z niczym innym nie podobna. Krzyk Mirabell.

Hexe tylko westchnęła i przewróciła oczyma.

Niedługo potem do izby wpadła właścicielka przerażającego wrzasku. Nieco zaaferowana trzymała się za palec wskazujący, na którego czubku widać było malutką kropelkę krwi.

Tegoż strasznego wydarzenia Hexe skomentować czasu nie miała, jako że z drugiego końca sali usłyszała głośny brzęk tłuczonego szkła. Sprawcą całego zamieszania była Darkena, która teraz z uroczym i zawadiackim uśmiechem stała w drzwiach i tłumaczyła się.

Hexe wolała nie czekać na rozwój wydarzeń (Mahadeva jeden wielki wie, co jeszcze stłuc/złamać/zepsuć się tu mogło), opuściła towarzystwo i cichaczem wymknęła się do kuchni, by tam dokonać niemożliwego.. znaczy się.. stworzyć coś jadalnego. Miała jedynie nadzieję, że nie będzie musiała czyścić grzybów z tych.. strug krwi, które straciła jej siostra w trakcie niefortunnego spotkania z narzędziem ostrym.

Omiotła pobojowisko krytycznym wzrokiem. Wygoniła z kuchni wiewiórkę, która, nie wiedzieć czemu, wielce zainteresowana była leśnymi specjałami. Hexe przymknęła drzwi, by nikt jej w międzyczasie nie przeszkadzał i ochoczo zabrała się do pracy.

Nie było jej dane jednak w spokoju pracować. Kontemplację nad proporcjami odpowiednich ziół przerwał jej drow, który wtargnął do jej 'warsztatu' z przepraszającym uśmiechem na twarzy. Elfka potraktowała go nieprzyjemnym wzrokiem. Lobo najwidoczniej w mig zrozumiał jej intencje, jako że herbatę dla gości przyszykował w ekspresowym tempie i migiem uciekł z kuchni, skwaszoną miną skutecznie zniechęcając pozostałych do zaglądania tam.

Tym razem Hexe nie poprzestała na półśrodkach w postaci przymkniętych drzwi. Zamknęła je całkiem, przy okazji prawie przytrzaskując ogon Arphenowi, któremu najwidoczniej znudziło się ciepłe miejsce za piecem i postanowił przejść do głównej izby.

Hexe westchnęła, po raz nie wiadomo który tego dnia. "Sulia musi mieć doprawdy anielską cierpliwość, żę do tej pory jeszcze nie wstawiła zamka do tych drzwi" - pomyślała i nie zwlekając zabrała się za sztukę mięsiwa, którą znalazła podczas myszkowania po spiżarce. "Chcieli dobrze przyrządzonych grzybów.. Będą mieli dobrze przyrządzone grzyby.." mruczała sobie pod nosem. Po kilkunastu minutach w głównej izbie wyczuć można było delikatny zapach duszonego mięsa, przenikający z kuchni przez szparę pod drzwiami.

Sulia

Sulia

12.10.2004
Post ID: 14364

Sulia uśmiechnęła się do mijającego ją Lobo i z lekim wachaniem otworzyła drzwi. Już zapach dochodzący z kuchni upewnił ją, że wszystko jest w jak najlepszym porządku. Otworzyła na oścież drzwi by goście mogli również poczuć swoją przyszłą kolację. Zerknęła na gotowe już prawie danie z wyraźną chęcią skosztowania go choć odrobinę.

- Świetna robota, Hexe. Chyba już zacznę myśleć o tym, co będę robiła na emeryturze. - uśmiechnęła się na samą myśl o zimie spędzonej w ośnieżonych górach - Jeśli masz ochotę podaj sama potrawę gościom. Przynajmniej nie będą mieć wątpliwości, kto ich tru...- elfka odskoczyła by uniknąć ścierki i roześmiała się głośno - Żartuję oczywiście. Ale nie zwlekajmy. Roznieś, moja droga talerze a ja zaraz przygotuję coś do picia.

Poszperała w szafkach, zajrzała do piwnicy i po chwili na tacy stała mieszanka przeróżnych trunków.

- Gotowe. - uśmiechnęła się do swej dzisiejszej współpracowniczki - Idę na salę.

Hexe

Hexe

12.10.2004
Post ID: 14365

Elfka usłyszala, że ktoś znowu otwiera drzwi. Juz miała ofukać następnego natręta, który wścibia nos w jej sprawy, kiedy z lekką konsternacją zorientowała się, że w progu stoi Gospodyni. Hexe uśmiechnęła się szeroko i rozłożyła ręce w dumnym geście, prezentując gościowi swoją robotę.

- Już prawie gotowe. Jeszcze tylko doprawić trochę muszę. Białe kropki z grzybków zdrapałam bardzo pieczołowicie, nikt nie powinien się zorientować - roześmiała się.

- No, no. Takie słowa z ust najwspanialszej Gospodyni ze sławetnego Zakątka.. To dopiero coś! - uradowała się.

- Emerytura, Sulio? Pheh. Elfy nie wiedziałyby co to, gdyby nie ludzie - prychęła.

- Podać gościom? Już chwilkę, oczywiście. - sypnęła brązowego proszku do dania. Podumała chwilke, po czym sięgneła po małe pudełeczko stojące obok. Dosypała z niego jeszcze odrobiny czerwonego proszku. - Gotowe. Gościom powinno zasmakować.

Na kąśliwą uwagę Sulii zareagowala ze śmiechem, w udawanej złości zamierzając się na nią ścierką. Już po chwili jednak obie krzątały się po kuchni w poszukiwaniu odpowiednich talerzy i.. butelek.

Hexe weszła do głównej izby, gdzie goście już głośno rozprawiali o kuszących zapachach dochodzących z kuchni. - Bądźcie cierpliwi, a zostaniecie nagrodzeni. - odpowiedziała im Hexe, rozkładając przed nimi talerze. Chwile zastanawiała się, czy smoki lubią tego typu dania i czy też nieznajomi będą reflektować na kolację, jednak nie myślała nad tym długo i kilka minut później już wszyscy mieli przed sobą talerze. Przy okazji przystanęła na chwile przy Sandro, szpecząc mu do ucha coś o szmacie do podłogi.

W drodze powrotnej do kuchni kątem oka zauważyła, ze Sulia zajęta jest rozdzielaniem płynnej zawartości buteleczek, które chwile przedtem wyszukała w czeluściach kuchennych szafek. "I o moim kielichu nie zapomnijcie!" - zawołała Hexe, po czym zniknęła w drugim pomieszczeniu.

Wygłodniali goście nie musieli jednak dlugo na nią czekać. Już po kilku minutach pojawiła się z powrotem, niosąc w rekach wielki półmisek.

- Przepis pewnej babuleńki, u której swego czasu pomieszkiwałam. Przy okazji podszkoliłam też swoje kulinarne zdolności, podpatrując to i owo. Częstujcie się, prosze. - powiedziała, stawiajac dymiące naczynie przed sobą. - Choć elf doskonała istota nie jest, czasem się myli. Nawet, jeśli o grzyby chodzi.. - podsumowała, szelmowsko się uśmiechając. Usiadła na swoim miejscu i zajęła się zawartością swojego pucharka, a krojenie potrawy zostawiając komuś innemu. Sama jakoś głodna się nie czuła.

Sulia

Sulia

13.10.2004
Post ID: 14366

Podając każdemu z gości jego ulubionu napitek, przemknęło jej przez głowę że białe kropki na grzybach nie są za często spotykane...Spojrzała na Morfa.

- Obyś tylko nie pomylił się w gatunku tych grzybów, co je przyniosłeś. - kruk spojrzał nad nią sennie i schował głowę pod skrzydło.

Na widok Hexe odpoczywającej już przy stoliku, podeszła do niej i serdecznie pogratulowała kolacji.

- Trzy kolejne kielichy będą na koszt Zakątka. Nagroda się należy. - pokazała zęby w uśmiechu. - A tobie, Mi - zerknęła na siedzącą cicho elfkę - To zaraz przyniosę coś słodkiego. Za dzielną postawę w kuchni. Właśnie przygotowują się admiralskie szyszki. Tar się nie obrazi jeśli jedna zniknie.

- Admirale, szyszki zaraz będą gotowe. Przepis ten sam co zwykle. - oznajmiła elfowi, gdy mijała jego stolik. - Muszę dorzucić trochę drzewek do kominka. Zima się zbliża wielkimi krokami.

Mirabell

Mirabell

13.10.2004
Post ID: 14367

Mi poczuła apetyczny zapach dochodzący z kuchni. Ellapar podniósł ciężki od książęcych rozmyślań (a raczej książęcego, głębokiego snu) łeb i nadstawił uszu. Niedługo potem stała przed nimi aromatyczna potrawa.

-Dziękujemy- rzekła z uśmiechem do rozkładającej talerze Hexe. Chciała zaoferować pomoc przy tej czynności, ale to najwyraźniej nie był jej dzień, więc lepiej nie...

Grzyby miały co prawda podejrzany wygląd, ale pachniały bardzo zachęcająco. Mi zdawało się, że kiedyś już takie widziała... a może to były podobne. Nie miała zaufanie do grzybów, choć bardzo je lubiła. Zabrała się do jedzenia- potrawa była naprawdę pyszna. Natychmiast poczuła zimne dotknięcie nosa wilka, który usiłował dać jej do zrozumienia, że też chętnie by spróbował. Jednak podsunięty mu kawałek wypluł i położył się z powrotem na posadzce. Nie, zdecydowanie wolał świeże mięso.

Śliffka usłyszała głos Sulii.
-Ojej, dziękuję. I przepraszam, naprawdę chciałam dobrze- uśmiechnęła się nieśmiało i wróciła do pałaszowania grzybów obiecując sobie, że pomoże później to wszystko posprzątać nic nie tłukąc.

Tarband

Admirał Tarband

13.10.2004
Post ID: 14368

Podszedłem do Gospodyni.

- Wybacz pani, że sprawiam kłopoty. Może mógłbym w czymś pomóc? Znam kilka przepisów. Albo inaczej. Zostaw mi pani sprawy kominka. Zajmę się nim z należytą starannością, jako że najwięcej z niego korzystam. Twoja pomoc bardziej w kuchni się przyda.

To mówiąc spojrzałem w stronę zaplecza gdzie Lobo herbatkę szykował.
Nagła myśl przemknęła przez moją głowe. Jestem na emeryturze a ciągle władczy ton oraz tryb rozkazujący w moich wypowiedziach wyczuwam.

- Przepraszam Sulio, zrobisz jak zechcesz. Zmykam do kominka podłożyć.

Sulia

Sulia

15.10.2004
Post ID: 14369

- A już myślałam, że żaden mężczyzna się nie ruszy. - podziękowała serdecznie Admirałowi i udała się do kuchni po szyszki.

- Gotowe! - rozległ się pełen entuzjazmu głos, po chwili pojawiła się właścicielka owego krzyku. Na tacy niosła półmisek, z którego dochodził przyjemnei słodki zapach. - Osoby będące na diecie niech się chowają pod stół z rozpaczy. - uśmiechnęła się łobuzersko i postawiła szyszki przed Tarem. - Tak jak sobie życzyłeś. Smacznego.

Kolejna porcja znalazła się obok elfek.

- Smacznego, dziewczyny.

Jej wzrok padł na siedzącego niedaleko lisza. Podniosła puchar pełen miodu. *To chyba mój...*

- Twoje zdrowie liszu. Jako Weteran...hmm - przerwała - hmm..weteranuj nam długo. - uśmiechnęła się do niego szeroko.

Denadareth

Denadareth

28.10.2004
Post ID: 14370

Den obudził się gwałtownie... chyba lekko się zdrzemnął... wstał podszedł do Sulii, objął ją i pocałował...

- Gratuluję awansu na Weterana Sulio ! Szczerze gratuluję. - uśmiechnął się do niej - Niech żyje Sulia !

Sandro

Sandro

28.10.2004
Post ID: 14371

*Mmmmmm...(tok myślenia lisza)...*

- Twoje zdrowie liszu. Jako Weteran... hmm..weteranuj nam długo - rzekła Sulia do Sandra, przerywajac jego rozważania.

*Mmm...! Że kto? Z kim? W jakiej pozycji? Aaa, życzenia...*

Lisz poruszył się, dając znak, że bynajmniej nie umarł, choć od dawna już nie żył.

- Dziękuję, Sulio, dziękuję z głębi... mmm... siebie. Pozwól mi także skontrować stosownie Twe życzenia, wszkaże i Tobie mijają dwa lata w granicach Imperium. Mmm, nawet miałbym coś na tę okazję...

Jął grzebać w kieszeni. Przy okazji z połów jego szaty wzniósł się spory tuman kurzu.

- O właśnie. To dla Ciebie, Sulio - wstał i wręczył gospodyni niewielką broszę. Wykonana była z bladziutkiej kości i misternie inkrustowana srebrem, a przedstawiała... bardzo starannie odworowane ptasie skzydło. Końce lotek zdobiły malutkie bursztyny.

- Och nie, nie myśl, że ta brosza to pamiątka po jakiejś legendarnej księżnej czy królowej, albo że jest potężnym amuletem o znacznej magicznej mocy. Nie, to całkiem zwykła brosza, a daję Ci ją, gdyż wspaniale pasuje do Twej twarzy i ubioru. A estetą jestem, jak wiadomo, wybitnym. Wszystkiego najlepszego, Sulio!

I tak się jakoś ustawił, jakby czekał na buziaka czy co...

Sulia

Sulia

28.10.2004
Post ID: 14372

Elfka zajmowała się właśnie zbieraniem naczyń ze stolików, gdy nagle zobaczyła idącego w jej stronę Dena. Szedł dość szybko. Zdziwiłaby się, znalezienie się w ramionach smoka całkiem by ją zamurowało, kolejne komplementy wprawiłyby w osłupienie, a okrzyk "Niech żyje!" ściąłby ją pewnie z nóg, gdyby nie to że, że czyny i słowa Dena mile połechtały jej próźną, kobiecą naturę.

Sulia uśmiechnęła się do smoka promiennie:

- Bardzo dziękuję za życzenia. Zaraz przygotuję Ci słodyczy na cały miesiąc. - stwierdziła z radością a następnie zerknęła na lisza, którego lekkie ruchy głową wskazywały na to, że nad czymś intensywnie myśli. - Teraz zobaczę co słychać u pewnego innego "dwulatka".

Kiedy podeszła do liszowego stolika i przyjęła od niego antymagiczną i antykrólewską broszkę...

- Dziękuję ślicznie, Sandro. - kolejny gość obdarowany został uśmiechem - Tym bardziej ślicznie, że estetą rzeczywiście jesteś, mój drogi. - nachyliła się nad liszem i obdarzyła go buziakiem, którego tak wyczekiwał. - Na koszt Zakątka - mrugnęła do lisza wesoło.

Mirabell

Mirabell

31.10.2004
Post ID: 14373

-Czyżby mój mąż flirtował z Gospodynią?- roześmiała się z kąta półelfka- Sulio, ja też gratuluję, obyś została z nami jak najdłużej. Nie posiadam w zanadrzu pięknych broszek do rozdawania ładnym elfkom- zerknęła na męża- ale mogę pomóc w sprzątaniu, jeśli zaryzykujesz dopuszczenie mnie w pobliże kuchni- uśmiechnęła się i nie czekając na odpowiedź zabrała się za zbieranie naczyń.

Hexe

Hexe

2.11.2004
Post ID: 14374

Gdy tylko Mirabell wymówiła słowo "kuchnia", Hexe głośno jęknęła.

- Wiesz, siostra, Ty coś mizernie wyglądasz.. Posiedź może tutaj, jeszcze nam zemdlejesz nosząc takie ciężary albo co.. - mrugnęła do Gospodyni, szybko odbierając Mi stertę talerzy.

- No i, rzecz jasna, wszystkiego najlepszego, Sulio. Nie wyglądasz na taką, co to tutaj tyle czasu spędziła. Doprawdy, kwitnąca świeżość!

Gil

Gil

4.11.2004
Post ID: 14375

-No, długo mnie nie bylo ale widzę że nasza gospodyni awansowala... Hmm... Niechże pomyślę, Sul... Wiem! Popatrz Sul, ten naszyjnik znalazłem na terenie rozległych krain orków. Mam nadzieję, że będzie ci się podobał.

Tu wampir zamyślił się. Po chwili jednak usiadł wśród gości.

-Ahh.. No cóż każdy się rozwija ale za pyszne posiłki tobie się to z tej okazji należy jak nikomu!

-A tymczasem Sulio masz może w zapasie jakiś krwisty napój? Chętnie bym zwilżył usta czymś mi przyjaznym. Jest moze jakieś wolne posłanie na górze? Chciałbym też spocząć tu. Mam nadzieję że łóżka są miękkie jak zawsze.

W tej chwili spojrzał po gościach...

Hexe, Mirabell, Sandro, Tar, Den...

-Witam wszystkich oczywiście! Co nowego drodzy kompani u was?

_
efutebeoel - bez reszty oddany!

Sulia

Sulia

5.11.2004
Post ID: 14376

- Moje panie, tylko się nie pobijcie o te naczynia. - elfka spojrzała z troską na zastawę babciną - Te talerze naprawdę potrafią się potłuc. - zmrużyła z rozbawienia zielone oczy. - I jaka kwitnąca świeżość?? Hexe. Te moje zmarszczki w kącikach oczu i ust, ta blada cera, ta już nie pierwszej młodości skóra, te włosy nie połyskujące jak dawniej... - Sulia roześmiała się głośno - Stare próchno jednym słowem. - pokazała ..ekhm,ekhm.. zęby w uśmiechu.

Podeszła do wampira i przywitała się z nim ciepło.

- Miło cię widzieć ponownie w progach Zakątka, Gilu. Dziękuję za kolejny prezent. Napój zaraz podam. Na szczęście mam tego trunku dość pokaźny zapas. Pokój wolny też się znajdzie. - wskazała ręką na schody - Na górę i w lewo. Numer 4 będzie do twej dyspozycji.

Udała się do kuchni i po chwili była już z pucharem napoju dla wampira.

- Smacznego. - uśmiechnęła się.

Podeszła do okna. Padało. Deszcz uderzał miarowo o szyby. Elfka spojrzała na swój wygodny fotel. Morf tak smacznie drzemał na jego poręczy. *Chyba też się przytulę do czegoś miękkiego* Podbiegła do swego zakątka i szybko zagłębiła się w puchowe poduszki. *Ten deszcz jest naprawdę usypiający*

Gil

Gil

5.11.2004
Post ID: 14377

-Tak, tak kochana, czy ktoś go pije prócz mnie? Bo mam dziwne przeczucie, że nie.

Wtem jednym pociągnięciem z fiolki wypił litr krwi.

-Dziękuje za pokój, a co do deszczu chyba masz racje...

Fristron

Fristron

7.11.2004
Post ID: 14378

Nagle do Zakątka wkroczył Fristron. Od razu swe kroki skierował ku Sulii.
- Witaj, moja droga. Czy znajdzie się tutaj miejsce dla strudzonego wędrowca? Mam na myśli, rzecz jasna pokój i wikt... - po czym zaczął grzebać w kieszeni - słyszałem, że pnuje tu zwyczaj dawania Ci prezentów. Tak więc przyjmij ode mnie to - i wyjął mały pierścionek, z którego biła moc - będzie chronił twoją gospodę od wszystkich, którzy chcą jej i Tobie zrobić coś złego.
- Wikt i mieszkanie się znajdzie, a za dar dziękuję. Czy zechcesz teraz coś zjeść?
- Z miłą chęcią.

Sulia

Sulia

10.11.2004
Post ID: 14379

Przybycie nowego gościa wywabiło ją z fotela, w którym sie zagrzebała.
- Dziękuję Fristronie - uśmiechnęła się uradowana - I za prezent i za to że czytasz uważnie pergaminy na drzwiach - zielone oczy elfki błysnęły - Na pierścionek się miejsce znajdzie bo jak widzisz... - wskazała ręką na swoją szyję - kolejne naszyjniki już niedługo zaczęłyby troszkę ciążyć.

- Pokój jest do twej dyspozycji. Rozgość się w nim gdy tylko bdziesz miał ochotę. Do jedzenia przygotuję specjalność Zakątka - jajecznicę. Dodatki wybierzesz sobie sam. I oczywiście napój. Polecam miód, choć piwa i przeróżnych gatunków wina mam tu też mnóstwo - wskazała ręką stolik - Rozgość się.