22.11.2004
|
Szli tak wszyscy pogrążeni we własnych myślach. Den cały czas węszył swoim wyostrzonym smoczym nosem. Niuchanie Denadaretha zaczęło wkurzać Islingtona:
- Przestań tak wąchać! - wykrzyknął wkońcu. Den obrócił się na chwilę po czym zaczął dalej niuchać...
- Grrrr... zaraz mu coś zrobie!
- Czego sie tak czepiasz? Najlepiej to też byś robił coś a nie obijał się...
- Taaaa... bede wąchał glebe! - warknął Islington i zaczekał na Draga.
- Niektórym to tu odbija z nudów - rzekł do łowcy smoków
Drag rozglądał się dookoła nie zwarzając na to co mówił Isli. Wkurzony Isli podszedł do Loba, ale znów usłyszał niuchanie Dena.
- Agrrrrr... - chwycił się Isli na włosy i szybszym tempem podszedł do prowadzącego z przodu Fristona, już nic nie mówiąc.
Lobo naśladował głosy ptaków. Malazar nie mógł wytrzymać dłużej takiej ignorancji i robił się czerwony ze złości. Na dodatek idący za nim z tyłu Limer pogwizdywał sobie w rytm jakiś starych ballad... Malazar zrobił się całkiem czerwony i zacisnął pięści. Wszystko było by dobrze gdyby pogwizdywać nie zaczął jeszcze Iscalndel... niestety... Malazar wybuchł głośnym warknięciem i podszedł do prowadzących z przodu...
|
18.12.2004
|
Tymczasem Nagash stał i ciągle nawoływał Destera ale po kilku minutach zrezygnował uniósł się w górę ( za pomocą magii ) i zobaczył że jest tuż przy ogromnym lesie.
Zleciał na ziemię i teleportował się lecz gdy wylatywał z drugiej strony walnął w drzewo i mocno się pogruchotał.... wtem usłyszał czyjeś głosy wychylił się i zobaczył Dragonthana i resztę idącą w nieznanym mu kierunku więc wyskoczył z krzaków jak diabeł z pudełka i wypadł tuż przed nich .....
|
18.12.2004
|
Ghost stał na wzgórzu. Jakieś światło raziło go w oczy - coś jakby niekończąca się eksplozja. Mag założył okulary na oczy i schował miecz za pas. Ześlizgnął się ze wzgórza i rozejrzał się. Ujrzał smoka oraz grupkę ludzi stojącą przed szkieletem. Żywym szkieletem. Lisz, pomyślał Ghost, i rozejrzał się znowu. Jego wzrok zatrzymał się na pobliskim krzaku
KABOOM!
Ghost pstryknął palcami, patrząc na krzak. Roślina została wyrzucona eksplozją w powietrze. Chciał zwrócić uwagę podróżujących na siebie.
Denadareth odwrócił się. Zobaczył znajomą postać, ubraną w czerwone szaty, z długim, srebrnym mieczem (po dokładnej konserwacji) przytroczonym do pasa i zawiniątkiem wypełnionym zielskiem w ustach. Nie potrafił sobie przypomnieć, skąd zna przybysza.
|
18.12.2004
|
Dragonthan wyciągnął łuk i wymierzył w nieznajomego. Wzrokiem cały cały czas mierzył przybysza. Kątem oka spoglądał na pozostałych członków grupy... Wszyscy stali zamurowani. Nikt nic nie powiedział. Długie milczenie przerwał Drag:
- znacie go, że tak wpatrujecie się dziwnie w niego? - wyszeptał
|
19.12.2004
|
-Nie zabijajcie mnie Ne jestem z Nekromantami ! - krzyczał lisz widząc ludzi stojących przed nimi
-Kim jesteś
-Jestem liszem nazywam sie Nagash ...... a ty Dragonthan jak sobie przypominam ..... gdzieś cie widziałem ale zapomniałem gdzie...
-Skąd sie tu znalazłeś
- Szukałem zanjomego , Destera ale nigdzie go nie ma więc się przeteleportowałem tu i usłyszałem kroki więc wyszedłem z krzaków i jestem . A wy gdzie zmierzacie może bym sie do was dołączył .
|
21.12.2004
|
Demon był sfrustrowany. Grupa jego niedoszłych ofiar stale się powiększała rosnąc w siłę. Zaczynał zastanawiać się nawet czy może nazywać ich w dalszym ciągu ofiarami. Ostatecznie z taką ilością potężnych przeciwników nawet on mógłby mieć spore problemy w pojedynkę. W tym momencie demon uśmiechnął się straszliwie. W końcu na południu czekała cała armia potencjalnych sojuszników.
Błoniaste skrzydła rozłożyły się gwałtownie nie wykonując jednak najmniejszego szmeru. Chcąć odlecieć demon zatrzymał się jednak na chwilę i spojrzał na wędrującą grupę. Nie mógł przecież odejść bez prezentu pożegnalnego.
Sięgnął swą wolą daleko do miejsca w którym pochłonął dzisiaj potężną duszę... do miejsca spoczynku wielkiego błękitnego smoka. Nie łudził się jednak, gdyż wiedział że taki przeciwnik nie pokona tak potężnej i zorganizowanej grupy. Jego sygnał mentalny przybrał na sile. Bezgłowe kości błękitnego smoka, resztki dwóch drakoliczy i czerwonego smoka - bestii poległych w bitwie na klifie - powstały.
Demon uśmiechnął się potwornie i odleciał w mrok. *** Około pół godziny później znudzona grupa poszukiwaczy przygód znalazła się w kłopotach. Pierwszy zareagował Dendareth. Na otwartej przestrzeni łatwo było dostrzec przeciwnika lecz to nie to zwróciło jego uwagę. Zawęszył mocniej i kichnął głośno:
-No i masz! - krzyknął Islington - nabawiłeś się jakiegoś cholerstwa od wąchania tej gleby!
Malzar podszedł do nich szybkim krokiem, złapał Islingtona za ramię i wskazał palcem na niebo. Po chwili wszyscy już patrzyli na wielki cień na niebie, zaczynający nabierać kształtów.
-Przygotujcie broń! - krzyknęła Sharwyn.
Towarzyszom nie trzeba było powtarzać dwa razy. Miecze i inna broń biała już po chwili znalazła się w ich dłoniach. Cień zaczął nabierać kształtów:
-Smok! - krzyknął Dragonthan choć wszyscy zaczęli już zdawać sobie z tego sprawę. Ziemia zatrzęsła się potężnie gdy bestia wylądowała wzbijając tumany kurzu i masę latających wszędzie odłamków. Drużyna poszukiwaczy przygód pozbierała się szybko by stanąć przeciwko wielkiemu przeciwnikowi. Bestia na pierwszy rzut oka przypominała Drakolicza. Kościane ciało nie było jednak normalne, wydawało się składać z części kilku innych wielkich gadów. Przypuszczenia te dobitnie potwierdzały cztery skrzydła i trzy głowy bestii podążające za ruchami towarzyszy.
-Duży smok! - poprawił się Dragonthan - nie pamiętam żebym widział błękitnego takiej wielkości!
Nikt jednak nie miał czasu na rozważanie tych wiadomości gdyż bestia z potwornym rykiem rzuciła się do ataku.
|
22.12.2004
|
A na mnie nikt oczywiście nie zwraca uwagi, pomyślał Ghost, po czym uniósł rękę do góry, i zamknął oczy.
BUM!
Smok stracił jedną z głów.
BUM!
Smok nie miał łap.
BUM!
Coś wybuchło za smokiem.
- Arrgh. - jęknął Ghost, i wyjął miecz. Ukleknął, dotknął ręką czoła i serca, po czym wbił miecz w ziemię.
BUM!
Przez miecz przechodziły chwilami błyskawice. Ghost spojrzał na oczekującą drużynę spojrzeniem sugerującym, że nie jest wrogiem, a przyjacielem.
|
22.12.2004
|
Jeśli poszukiwacze przygód sądzili że ta walka będzie taka łatwa to bardzo się pomylili. Beznoga bestia uniosła się w powietrze za pomocą skrzydeł. Zerwał się potężny wiatr odłamki kości zaczęły latać wszędzie dookoła raniąc poszukiwaczy przygód lecz nie wyrządzając większych szkód. Nagle szczątki smoka leżące i latające na całym obszarze skierowały się w stronę bestii lądując idealnie na swych poprzednich miejscach. Bestia znów była cała i prawie nietknięta lecz tym razem nie zamierzała czekać na ruch przeciwników. Rzuciła się nagle do ataku rycząc potwornie i szarżując w stronę Ghosta. Ten w mgnieniu oka wywołał kolejną eksplozję dokładnie pod bestią przepoławiając ją. Smok zachwiał się i upadł a towarzysze westchnęli z ulgą... lecz tylko na chwilę. Dwa stosy kości zaczęły drgać klekocząc przeraźliwie. Po chwili podniosły się momentalnie i przed bohaterami stanęły dwie dwunożne bestie których kształty przypominałyby humanoidalne gdyby nie straszne smocze głowy wystające im z ramion. Jedna bestia była jednogłowa a druga - większa - miała dwa łby. Potwory rzuciły się na drużynę rozrzucając ją na wszystkie strony. Ciosy mieczy i magia były efektywne i raniły bestie lecz tylko po to by kości znów się zrosły. Sytuacja wydawała się być bardzo ciężka. Smoki były bardzo zwinne jak na swe ogromne rozmiary i nie dawały drużynie szansy na przegrupowanie się i przeprowadzenie zorganizowanego ataku.
Ku niezadowoleniu przerażeniu poszukiwaczy przygód nad głowami smoków pojawił się nagle obraz pary czerwonych oczu a ich uszu dobiegł głośny, nieprzyjemny dla ucha głos:
-Głupcy! Naprawdę myśleliście że tak łatwo pozbędziecie się mojego prezentu?!
Głos roześmiał się potwornie i jakby sztucznie:
-Żegnajcie szlachetni głupcy!!
Bestie rzuciły się do ataku na zdezorientowaną i rozproszoną drużynę.
|
22.12.2004
|
Nie było czasu do namysłu, trzeba było działać. Dragonthan wyciągnął łuk i celował w coś co przypominało smoka. Niestety strzały przebijały kości, które się zrastały. Widząc nieuchronny koniec, który prześladował go przez pare ostatnich lat, bez namysłu zajął pozycję na środku drużyny i obserwował ruchy bestii. Zauważył powtarzający się cios. Poinformował o tym Denadaretha, który natychmiast wpadłna genialny pomysł. Den pobiegł w jedną stronę, a Drag w drugą. Obodwaj biegli w przeciwnych kierunkach. To samo powiedzieli reszcie. Wszyscy rozproszyli się na wszelkie możliwe kierunki. Smoki zgłupiały nie wiedząc na kogo mają się rzucić...
|
22.12.2004
|
Demon zachichotał rozbawiony próbami rozproszenia uwagi jego bestii przez drużynę poszukiwaczy przygód. Wysłał skomplikowany sygnał mentalny do odległego miejsca bitwy. * Smokopodobne stworzenia przestały nagle podążać wzrokiem za rozproszoną drużyną. Kości zaklekotały i rozpadły się w dwa osobne stosy. Drużyna zatrzymała się lecz nikt nie schował broni obawiając się konsekwencji. Dobrze zrobili. Silny wiatr ponownie wzniósł gęstą chmurę pyłu. Nikt nic nie widział za to każdy słyszał przybierający na sile i intensywności klekot kości. W kierunku z którego dochodził odgłos poleciały strzały i ogniste kule. Rozległy się eksplozje. Dragonthan wpatrywał się w chmurę przed sobą w oczekiwaniu na atak... który nadszedł z powietrza! Uskrzydlona smocza sylwetka opadła z hukiem na łowcę smoków lecz nie zdołała przygwoździć go do ziemi z powodu braku odnóży. Skrzydła biły jednak szaleńczo z ledwością parowane przez miecz łowcy smoków. Nagash słysząc warknięcia i krzyki Dragonthana wystrzelił w tamtą stronę dwa ogniste pociski mając nadzieję, że trafi w bestię a nie w łowcę smoków. Pokiwał głową gdy usłyszał pełen sprzeciwu ryk bestii. Ta chwila dezorientacji dała Dragonthanowi szansę na wyswobodzenie się. Drużyna biegła już w stronę dochodzących okrzyków Dragonthana:
-Niech ktoś to zamrozi!
Kurz nie opadał poważnie ograniczając widoczność tak że wszyscy mogli kierować się jedynie w kierunku z którego dochodziły odgłosy walki. Nagash zaczął już inkantację mającą na celu zamrożenie bestii lecz w momencie gdy miał już wypuścić czar dobiegł go ryk drugiej bestii. Nie był to zwykły ryk jak zauważył doświadczony lisz... zawierał w sobie magię. Nagle ryk smoka ucichł... podobnie jak wszystko dookoła. Nagash zdał sobie sprawę że porusza szczęką lecz nie wydobywał się z niej żaden dźwięk.
Strefa ciszy!
Wszyscy bohaterowie zatrzymali się nagle tracąc orintację w terenie z powodu słabej widoczności spowodowanej ciągle unoszącym się pyłem a teraz niebezpieczną i wszechobecną ciszą.
Lobo rozejrzał się dookoła starając się dostrzec cokolwiek w gęstym pyle. Nie dojrzał nic a wszechobecna cisza stawiała go w sytuacji w której czuł się odsłonięty. Na domiar złego dym zgęstniał sprawiając że jego towarzysze stali się dla niego niewidoczni, zresztą i tak ledwo widział czubek swego nosa. Nagłe drżenie ziemi obudziło jego czułe zmysły. Zbliżała się bestia! Tym razem z całą pewnością obdażona odnóżami. Doświadczony łowca odskoczył, w ostaniej chwili uchylając się przed zaciskającymi się szczękami bestii... Został ciężko trafiony w plecy i poleciał kilka metrów dalej lądując boleśnie na ziemi. Zdał sobie sprawę ze sprytu bestii. Mógł wyczuć drżenia ziemi spowodowane ciężkimi krokami kościanego smoka lecz w strefie ciszy nie miał najmniejszej szansy na zlokalizowanie kolejnego powietrznego przeciwnika.
W tym samym czasie Dragonthan zmagał się z trzecim powietrznym smokiem.
Czarodzieje nie mogli rozproszyć strefy ciszy gdyż nie mogli w niej użyć żadnego czaru a pył w dalszym ciąga zdawał się gęstnieć drażniąc poszukiwaczy przygód i wpadając im do oczu.
Bestie osiągnęły swój cel... rozdzieliły drużynę uniemożliwiając jej przegrupowanie się. * Demon roześmiał się głośno. Ci zarozumiali głupcy naprawdę myśleli że tak łatwo pokonają jeden z jego ciekawszych tworów!
|
23.12.2004
|
Ghost zauważył leżącego Lobo, po czym krzyknął:
- ZOSTAWISZ GO W SPOKOJU!
Rozległ się przeraźliwy pisk, który ogłuszył wszystkich na kilka sekund, ale przynajmniej mogli mówić. Ghost ruszył w stronę Lobo, i uklęknął przy nim. Podniósł go, i zaczął szukać wzrokiem schronienia.
TIĄNG!
Ghost w porę zablokował mieczem atak jednej z bestii, i posłał na oślep kilka pocisków licząc na to, że potwór dostanie w twarz. Było blisko. Dostał w szyję.
|
23.12.2004
|
- Mam tego dosyć - krzyknął Nagash po czym wylaciał z niego strumień energii. Po chwili zamienił się w demilicza i wymierzył w demona krążącego nad nimi... wystrzelił kilka fal śmierci... demon nie miał szans na ucieczkę....
- Co ty wyprawiasz ?? - spytał Dragonthan
- Zobaczysz ... jak krzyknę już niech wszyscy się gdzieś schowają - odpowiedział mu nekromanta.
- Nie pokonam go od razu ale może uda mi sie go stąd wyprowadzić - pomyślał lecz demon nie dawał za wygraną, jego ataki na pole śmierci były bezskuteczne, mimo to Nagash wzmocnił swoją klatkę antymagią co sprawiło że demon stracił kontrolę nad potworem.
-Już!! - krzyknął z całych sił nekromanta a wszyscy pochowli się do swoich kryjówek. Demon stracił kontrolę nad bestią a ona zaczęła szaleć jak nigdy. Rozwalała wszystko wokół a po chwili rozpadła się w stos kości. Demon widząc to użył całej swojej mocy i rozerwał pole ochronne i uciekł
- No to na razie mamy go z głowy...
- Na to wygląda.
- Ale on jeszcze tu wróci. Na pewno. - mruknął Nagash
|
23.12.2004
|
Demon rzeczywiście nie miał zamiaru dawać za wygraną. Wiedział, że taka marna sztuczka jak ożywienie kilku stosów kości nie powstrzyma drużyny poszukiwaczy przygód. Zaśmiał się nad ironią faktu, że potęga demilicza tak bardzo przyćmiła jego umysł. Nagash stracił dużo energii walcząc z iluzją demona podczas gdy on sam był już daleko na południu kierując się na majaczącą w oddali armię nieumarłych.
Tyle udręczonych dusz... Tyle mocy dla niego... Demon był szczęśliwy.
|
23.12.2004
|
Ghost wbił swój miecz w ziemię. Po chwili zamienił się w mithrilowy, złoto-czerwony młot z ogromnie długim trzonkiem.
- Po co ci to? - zapytał Dragonthan.
Łowca smoków polegał głównie na swoim mieczu i nie przepadał za zdobyczną bronią. Nie miała klimatu.
Ghost lekko uderzył młotem w skałę obok. Ta z ogromną prędkością wbiła się w ziemię.
- A chociażby po to.
|
25.12.2004
|
[color=black:854728d903]Dokańczam i zamykam wątek z boginiami, oto pierwszy post tego dotyczący. Neela leciała blisko ziemi i przyglądała się czarnym chmurom nad odległymi górami. Nagle usłyszała cichy szelest i dziwny dźwięk, jakby metal ocierał się o metal.
"Co jest grane?" - zapytała się w myślach. A po chwili wiedziała już, co. Otoczyły ją dziwne kreatury z metalu. Były tam przedziwne metalowe smoki, nagi poruszające się przy pomocy metalowych balist (nie chciałam użyć słowa "czołg"), a także metalowi ludzie. Zaczęli atakować czarną dżinnkę.
"O nie, nie pokonacie mnie tak łatwo!" - pomyślała. - Sevegan ethan eespa! - krzyknęła. Jednak zmasowany atak był silniejszy, a Czarna Neela odeszła.[/color:854728d903]
|
26.12.2004
|
- Zna go ktoś może Gdy próbowałem wniknąć do jego umysłu poczułem że jest kimś kogo znam albo znałem, posiada wielką moc ale nie wiem skąd ją czerpie, no i czego od nas chce... - mruczał Nagash
- Ja tam go nie znam.
- I ja.
- I ja - tak odpowiadali wszyscy po kolei.
- Więc gdzie teraz idziemy- spytał nekromanta
|
26.12.2004
|
Ghost uderzył się ręką w głowę.
- Ghost. G-h-o-s-t. Nieudany. N-i-e-u-d-a-n-y. Zrobili wam pranie mózgu czy coś, że mnie nie pamiętacie?
|
28.12.2004
|
- Twierdzisz że nas znasz? - spytał Nagash
- No tak! - odpowiedział mu Ghost
- Hmmm są dwie opcje.. jedna to takam że ten demon jest potężniejszy niż myślałem i wyprał nam mózg albo druga opcja jest taka, że to jakiś szpieg (idiota) który chce nam wmówić że nas zna... ale na tyle głupi to chyba nikt nie jest....hehehe
- To przecież JA GHOST!
- Skoro tak twierdzisz to o jaki miecz walczyliśmy pod Górami Pazura - pytał go dalej nekromanta.
- Co? Nie walczyliśmy o żaden miecz!
- No teraz mam pewność że jest lub był z nami .... ale nadal nie mogę sobie przypomnieć kto to....
- Agrrr może to ci pomoże - krzyknął Ghost , chwycił swój miecz i walnął demilicza po głowie, po czym dodał - Już mnie pamiętasz
- Jasne że tak .. przecież jesteś Ghost jak mógłbym zapomnieć .....
- Nareszcie !
|
29.12.2004
|
Nagle z daleka dał się słyszeć przeraźliwy jęk. Den podniósł głowę
- Tylko nie zacznij znowu niuchać, bo nie ręczę za siebie - ostrzegł go Isli
Den zignorował go i począł węszyć
- No nie! - krzyknął Isli wyciągając broń - Tego już za wiele! - i skoczył do Dena. Chciał uderzyć, ale w tym momencie Drag położył mu rękę na ramieniu.
- Niech węszy.
- CZEMU?! On węszy aby mnie wnerwić! Słyszycie jak głośno niucha?! Specjalnie aby...
- On węszy, aby wykryć co to był za jęk.
Jęk teraz się rozległ, lecz tym razem źródło było znane: Isli. Zrozumiał on, że nie przekona towarzyszy o zasadności swoich pretensji.
Nagle Ghost krzyknął:
- Patrzcie! - wskazał na wielką czarną chmurę
- Co niezwykłego w tej chmurze? - spytała Shaer'ryn
- Silne zawirowania magiczne - odrzekł Nieudany
- No to przynajmniej teraz Den nie będzie niuchał, bo może wciągnąć tą chmurę.
- Nie musi - odrzekł Fristron, który trzymał się na uboczu - On zna ten zapach.
- Dokładnie - rzekł Den - to jest ten sam odór, który dobiegł nas rano
- Dlaczego nic o tym nie wiem? - spytał Drag
- Bo nie chciałeś słuchać - odparł Malazar
- Nie kłóćcie się - przerwał Fristron - teraz musimy się dowiedzieć, co to za chmura.
- Jak? - spytała Shaer'ryn
- Na razie poznajmy ten zapach.. - zaczął Fristron
- O nie! - wykrzyknął Isli - niech sobie Den niucha, ale ja nie będę, nie ma mowy!
Jednak krytyczne spojrzenia pozostałych członków drużyny sprawiła, że Isli zmienił zdanie. Po chwili słychać było tylko niuchanie. Po minucie Fristron rzekł:
- Gdzieś już czułem ten zapach... ale gdzie? - zastanawiał się mag
- Tak czy siak nie ma sensu iść dalej w nocy, gdy nikt nas nie goni, rozbijmy tu obóz - zarządził Drag *** - "Nie ma sensu iść dalej w nocy, skoro nikt nas nie goni" - zachichotął demon, po czym rzekł:
- Tak ci się tylko wydaje.
Armia umęczonych dusz sunęła nad lasem.
|
29.12.2004
|
Rozbili obóz na środku polany, wokół małego skupiska drzew. Noc była spokojna, księżyc oświetlał wszystko dookoła. Drag leżał na trawie i wpatrywał się w niebo. Nagle coś przesmugło mu przed oczyma. Zerwał się szybko i wyjął miecz. Stał w bezruchu i wpatrywał się w niebo.
- Za dużo akcji jak na ostatnie dni... - złapał się za głowę i położył się.
Przez chwilę było spokojnie. Słychać było jedynie świerszcze i rechot żab znad jeziorka obok. Wiatr zaczął się wzmagać. Najpierw delikatnie zaczął kołysać koronami drzew... przybierał na sile... ogień w dogasającym ognisku zaczął jażyć się mocniej... Teraz ryszały się wszystkie drzewa dookoła. Trawa wręcz wirowała w rytm wiatru... widać było jak jego siła miota delikatne źdźbła traw... Na niebie zaczęły pojawiać się chmury, ciemne chmury... najpierw pojedyncze, w chwile potem coraz większe... nad polaną posuwały się cienie chmur, niczym dusze ludzkie pałętające się bez celu wśród żywych... Drag zbudził Ghosta, Dena i Isliego.
- Wstawać... spójrzcie w niebo
Denadareth wstał, rozejrzał się dookoła, poczym zaczął niuchać... Isli już zaciskał pięści...
- Uspokój się... - rzekł Drag do niego - spójrz na góry
Nad górami jak dotąd pokrytymi śniegiem zaczęły się pojawiać wielkie cienie, które znikały tak szybko jak się pojawiły. Białe szczyte zakryły się mgłą... Wiatr wiał ze stałą prędkością... Isli zbudził reszte, w tym Nagasha, który zbudził się z krzykiem.
- ciii... patrz tam - wskazał Drag góry
Wiatr począł miotać namiotami i wszystkim co lekkie. Słychać było słaby gwizd, jakby coś szumiało wraz z wiatrem.... Nagle krzaki zaczęły poruszać się mocniej... Wszyscy wyjeli miecze i rozglądali się dookoła. Gór niebyło już widać, były całkiem zakryte mgłą... Drag zaczła biec w stronę lasu. Ghost za nim. Potem ruszył Nagash... Dobiegli do granicy lasu, a szmery ustały... zaczeli powoli zbliżać się do lasu... weszli ostrożnie wśrod pierwsze krzaki i delikatnie rozchylali liście... szmer było słychać w głębi lasu... Drag zatrzymał się i nasłuchiwał szelestu. Wiatr zawiał mocniej, tak mocno, że prawie nie zwalił ich z nóg... Szmer począł być głośniejszy i zbliżał się do nich... Drag rzucił się na pierwszy krzak z mieczem i... trafił w małego dzika.
- Uff! ale ta zwierzyna potrafi narobić strachu, hehe... - rzekł Drag z ulgą
Zchował miecz i kierował się za Ghostem, który wychodził z lasu. Nagle coś chwyciło Draga za nogi i zaczęło wciągać w głąb lasu.
- AAAA! Pomocy!
Nagash i Ghost zawrócili biegnąc w kierunku drzącego się Draga. Kiedy tylko dotarli na przypuszczalną pozycję Draga, nie było go tam... Ghost zaczłą powoli wycofywać się do tyłu. Nagash robił to samo. Usłyszeli szczęk miecza w głębi lasu. Zaczeli biec w tamtym kierunku. Szczęk miecza był coraz bliżej i nagle znowu ucichł... Po chwili słychać go było znowu kawałek dalej...
- To pułapka! - wykrzyknął Nagash
- Fajnie... - wzruszył się Ghost - wprost uwielbiam takie sytuacje
Nagle wiatr ucichł całkiem. Po Dragu nie było śladu, a księżyc zakryła chmura. W lesie stało się całkiem ciemno. Ghost nie widział Nagasha, ani on jego. Reszta drużyny skupiona na polanie również przestała widzieć okolice. Świerszcze ucichły, żaby też, tak jakby ktoś je zjadł... Sharwyn wyciągła magiczny kryształ i zaświeciła go, ale jasność jaką dawał była znikoma... Po chwili chmura ustapiła. W lesie Ghost nie mógł znaleść Nagasha, na polanie zniknął Den... Ghost wyleciał z lasu ile miał sił w nogah.
- Gdzie Drag? Nagash? - pytał Isli
- A bo ja wiem? Rozpłynęli się... a gdzie ten smok, jak mu tam? Den...
- DEN!!! - Krzyczał Fristron
Zaczęli rozglądać się dookoła... Cisza... Nagle wiatr zmógł się na nowo, a na niebie zaczęła pojawiać się nowa chmura...
- Znowu się zaczyna... - rzekł Fristron
|