Oberża pod Rozbrykanym Ogrem

Baśniowe Gawędy - "THE RPG story"

Osada 'Pazur Behemota' > Baśniowe Gawędy > THE RPG story
Wędrowiec: zaloguj, wyszukiwarka
Nagash

Nagash

20.11.2004
Post ID: 13461

- Mamy tu czekać Czy on przypadkiem nie oszalał Niedaleko stąd jest gniazdo smoka.... a za nami inny smok. Co to za sprawa dla której ryzykuje życie
- On nie oszalał tylko poszedł po swojego przyjaciela - odpowiedział mu Destero.
- Musi być bardzo odważny skoro wchodzi prosto do gniazda smoka
- Bo jest.
- Zbliża się błękitny smok więc lepiej żeby się pośpieszyli...zaraz tu będzie. Jedyne co mogę to rzucić jeszcze większą mgłę żeby smok widział bardzo mało ale te smoki są bardzo inteligentne i mogą nas usłyszeć lub wyczuć... chyba że zobaczy coś co zwróci jego uwagę.
- Czy masz na myśli iliuzję

- Dokładnie tak, Destero - odpowiedział mu lisz - Ale jest jeden problem.... ja sie bardzo słabo znam na iluzjach.. jeżeli chce zrobić na kilka minut ( czyli na tyle ile potrzebujemy ) to wychodzi rozmazana albo bardzo dokładna ale na krótko.... a że smok jest mądry wiec sie zorientuje że coś nie tak więc musze zrobic to drugie.... ale to troche potrwa - kontynłował po czym stanął w miejscu zaczął wypowiadać jakąś magiczną formułkę i czekał na nadejście smoka.

Sharra

Sharra

20.11.2004
Post ID: 13462

Sharwyn, Sharra oraz Shaer'ryn biegły w stronę, w którą udali się Lobo oraz Dragonthan, jednak po chwili zgubiły się w gęstym lesie.
- To sobie pobiegłyśmy, nie ma co - powiedziała Shaer'ryn.
- Tak. A cóż to za szmata tam leży? - zapytała Sharra.
- A co na niej jest? - zapytała
- Złoty lew... na czarnym tle.
- To nie jest flaga z Antagarich... Hm... Wydaje mi się, że nie tylko my wpadliśmy na pomysł ratowania się ucieczką do Axeoth. Drogie panie, misja przed nami. A jeśli kogoś znajdziemy z naszych, tym lepiej.

Lobo

Lobo

20.11.2004
Post ID: 13463

Nadzieja Dragonthana ziściła się. Faktycznie trafili na niewielką, zamgloną polanę. Postanowili, że lepiej będzie rozbić tu obóz i poczekać z dalszą drogą do rana. Wystawiono straże, Lobo jako, że w nocy widział równie dobże jak za dnia zgłosił się na ochotnika, by pełnić najdłuższą wartę.

- Lobo! - zawołał Dragonthan siedząc z kilkoma ludźmi przy ognisku - zrób sobie przerwę, chodź ogrzać się przy ogniu!
- Dziękuję Ci, lecz postoję tu jeszcze godzinę lub dwie. Dzięki umagicznieniu płaszcza prawie nie czuję chłodu. - odparł drow.
- Hmm faktycznie. Wrecz przeciwnie, robi się wręcz gorąco. Lobo! Rozglądaj się dobrze, mam wrażenie, że sojuszniczki są w drodze.
- Nie martw się, nie raz już wypadało mi pełnić wartę.

Dragonthan kiwnął z uznaniem głową i wrócił do rozmów ze swoimi kompanami pozostawiając sprawę bezpieczeństwa w rękach Lobo. Nie minęła nawet godzina, gdy Lobo dostrzegł w oddali ruch.

- Bądźcie gotowi, mamy gości - zwrócił się do kompanów.
- Może to elfki? - spytał z nadzieją Dragonthan.
- Możliwe. Lepiej jednak być przygotowanym, nie sądzisz?

Destero

Destero

20.11.2004
Post ID: 13464

Destero uśmiechnął się paskudnie w cieniu swego kaptura:
-Ta iluzja świetnie się przyda do tego co chcę zrobić...
Lisz przekręcił głowę zdradzając swe zaciekawienie.
-Potrzebuję, czegoś co odwróci jego uwagę na tyle żebym mógł znaleźć się na jego grzbiecie...
Liszowi szczęka opadła:
-Oboje postradaliście rozum...
Destero stracił cierpliwość:
-Błękitne smoki są najmądrzejsze i najniebezpieczniejsze wśród swego rodzaju...on nie zostawiają zwierzyny jeśli raz już ją sobie upatrzą...
Lisz westchnął ciężko, a Destero kontynuował spokojnym głosem...
-Porzebuję też zaklęcia kreacji... najzwyklejszej niemagicznej broni, sam bym takową stworzył ale jestem osłabiony walką ty natomiast pojawiłeś się dopiero niedawno...
Nagash potaknął czaszką
-I ostatni element... potrzebuję najmocniejszego czaru ochrony przed ogniem jaki znasz... rzuconego na mnie...
Nagash zaczynał rozumieć i wiedział, że gdyby je miał to jego oczy powiększyłyby się do wielkości denek od doniczek...
-Oszalałeś!
-Już dawno temu - jego głos był spokojny - rób swoje... "on" nie pozwoli mi umrzeć...
Nekromanta potaknął powoli głową i rozpoczął inkantację. Mgła zgęstaniała po chwili do tego stopnia, że widzieli tylko siebie i białą ścianę. Następnie Nagash wyciągnął ręce ku niebu i rzucił inny czar, po sekundzie Destero usłyszał wściekły ryk bestii... uśmiechnął się z satysfakcją... iluzja robiła swoje:
-Teraz broń - powiedział z lekką nutką emocji - najostrzejsza jaką potrafisz wyczarować i żeby miała kształt harpuna na końcu...
Nagash złożył ręce ze sobą mrucząc słowa zaklęcia kreacji. Po chwili w
jego dłonia pojawiła się długa włócznia z odpowiednim ostrzem.
-Dobrze - powiedział wyraźnie już podekscytowny Destero - a teraz zaklęcie ochronne
Nekromanta pokiwał tylko głową na boki ze zrezygnowaniem:
-Zdejmij płaszcz... czar podziała tylko na ciało... reszta ulegnie spaleniu, a chyba chcesz mieć co na siebie włożyć jak wszystko się skończy?
Destero zrobił jak mu kazano i już po chwili stał w reszcie ubrania czując jak wiązki czaru przenikają jego ciało zmniejszając temperaturę otaczającego go powietrza. Gdy wszystko było gotowe wziął włócznię z rąk Nagasha, a w drugiej zmaterializowała się jego krwistoczerwona katana:
-To nie podziała - powiedział nekromanta
-To nie magia - powiedział zdecydowanie Destero - to potęga ludzkiego umysłu.
I ruszył we mgłę pozostawiając Nagasha samego sobie... "uszu" nekromanty doszedł ryk dochodzący zza jego pleców... czerowny smok się obudził i wyraźnie nie był zadowolony.

Kilkadziesiąt metrów dalej Destero stał na otwartej przestrzeni patrząc na walkę Błękitnego Smoka z... innym Błękintnym Smokiem!
-Pięknie Nagashu... pięknie... TYLKO KTÓRY JEST PRAWDZIWY!!??

Sharra

Sharra

20.11.2004
Post ID: 13465

Shaer'ryn usłyszała ruch i dojrzała światło ogniska.
- Ciii... - szepnęła.
- Któż to? - zapytała cicho Sharra.
- Nie mam pojęcia. Trzech mężczyzn, w tym jeden lisz. Arcylisz, mogę powiedzieć. Ale mamy przewagę - szepnęła wodna elfka.
- Czekajcie - powiedziała bogini. Wykonała dziwny gest ręką, po czym powiedziała: - Możemy wyjść śmiało. Znalazłyśmy ich.
- Lobo! Dragonthan! To wy? - krzyknęła Shaer'ryn.
- Shaer'ryn? Sharra? Bogini Sharwyn?
- Tak!
Po przywitaniu, bogini Sharwyn wyjęła flagę ze złotym lwem.
- Myślę, że musimy to sprawdzić. Wydaje mi się także, że ma to coś wspólnego z drakoliszami, które atakowały nas po przybyciu do Axeoth. Co wy na to?

Nagash

Nagash

20.11.2004
Post ID: 13466

Po chwili przez mgłę przedarł się Nagash gdy zauważył dwa błękitne smoki które ze sobą walczyły .
-Ee skąd się wziął ten drugi
-Ten „drugi„ to twoja iluzja - powiedział z pretensją Destero .
-Skąd mogłem wiedzieć że stworzę smoka
Mówiłem ci że słabo znam się na iluzjach....
-No to może masz jakiś sposób na to żeby jeden zniknął??
-Nie za bardzo ale wiem który jest prawdziwy będę musiał się na chwile skoncentrować – po czym jak powiedział tak zrobił i wskazał na prawdziwego na którego po chwili wskoczył Destero.
-Teraz atakuj
-Nie mogę się utrzymać – krzyczała równie głośno zakapturzona postać.... która ledwo co trzymała się grzbietu gada - pomóż mi zawołał ponownie . Słysząc to Nekromanta chwile się skoncentrował i ziemi wyrosły około dziesięciu smoków zombie.
-Oni go przytrzymają a ty go zabij
! – zawołał postać w kształcie szkieletu z płaszczem na ramionach.

Destero

Destero

20.11.2004
Post ID: 13467

Destero był pod wrażeniem mocy nekromanty i gdyby tylko mógł zastanawiałby się nad tym dłużej... lecz sytuacja nie sprzyjała zbyt rozmyślaniom. Nieumarłe smoki wyczarowane przez Nagasha nie mogły latać, gdyż ich nadgnite tkanki rozpadły by się przy próbie poderwania z ziemi. Błękitny smok zdając sobie z tego sprawę zionął potężnie spopielając trzy z nich na miejscu i sekundę po tym poderwał się do lotu wraz z Destero na grzbiecie.
-Tego nie było w planie - zamruczał do siebie ze złością, patrząc na przepaść.
Smok rzucał się jak szalony usiłując strącić go z grzbietu. Destero był jednak przewidujący i choć wiedział, że magia nie zadziała na smoka zaklął swe dłonie. Zaczął piąć się mozolnie stawiają opór pędowi powietrza. Wiedział, że musi dostać się na głowę bestii. W pewnym momencie gdy zaczynał piąć się już po szyi potwora usłyszał świst na swoją głową... ogon smoka. Nie mając czasu na rozmyślanie ile to miał szczęścia, wspiął się tak szybko jak mógł na głowę rzucającej się bestii, rzucił czar "przyczepności" na stopy, podniósł włócznię nad głowę i pchnął... bez efektu... nie miał dość siły by przebić łuskowy pancerz smoka. Zaklął szpetnie pod nosem i złapał się mocniej gdy smok zaczął wchodzić w pętlę starając się zrzucić go z łba, rzucając nim przy tym straszliwie. Gdy bestia była w najwyższym punkcie pętli postanowił zaimprowizować... puścił się smoka i poszybował w dół... rozpędzony smok nie mógł przerwać pętli i dokończył ją znajdując się w efekcie dokładnie poniżej Destero. Ten spojrzał na swój cel zbliżający się do niego w zastraszającym tępie... łeb bestii i nastawił włócznię. Siła uderzenia została wzmocniona przez prędkość upadku. Gdy broń wbiła się w pysk smoka wychodząc po drugiej stronie Destero mało co ręce nie wypadły ze stawów,lecz osiągnął swój cel... bestia nie mogła otworzyć paszczy... nie mogła zionąć. Smok zaczął rzucać się potwornie, robić piruety, ale czar "przyczepności" trzymał mocno. Destero pociągnął włócznię w swoją stronę przytwierdzając ją do ciała smoka tą samą inkantacją, by bestia nie mogła otworzyć pyska. Miejąc nadzieję, że czar ochronny nekromanty wciąż działa, zaczepł się stopami o róg bestii i zawisł dokładnie nad jej ślepiem. Podniósł katanę której ostrze jarzyło się czerwienią jeszcze bardziej niż zwykle, wręcz płonęło i krzyknął:
-A teraz zioń bydlaku!!
W tej jednej, krótkiej sekundzie zobaczył, jak źrenica smoka zwęża się dając wyraz przerażeniu, zobaczył ostrze zbliżające się do oka bestii... i pchnął...

Nagash obserwujący wszystko ze szczytu zobaczył jak smok zarząsł się konwulsyjnie gdy ostrze wbiło się w jego ślepie, zobaczył jak brzuch smoka zaczyna puchnąć, potem jego szyja, policzki, zobaczył Destero skaczącego z bestii w ogromną przepaść.........

........i głowa smoka eksplodowała z olbrzymim hukiem, cielsko bestii zostało odrzucone przez wybuch, a z dziury w korpusie gdzie przed chwilą była jego głowa buchał ogień pomieszany z krwią. Nagash z przerażeniem stwierdził, iż cielsko bestii leci w jego stronę i zawołał pospiesznie pozostałe smoki by utworzyły przed nim ochronną ścianę... korpus smoka udeżył potężnie w ziemię i w "nieumarły mur" wstrząsając wszystkim potwornie. Nekromanta podniósł się z ziemi by stwierdzić iż obrażenia upadkiem były niewielkie. Spojrzał na martwe ciało, niegdyś tak potężnego Błękitnego Smoka i pokiwał głową z uznaniem nad ich czynem. Rozejrzał się pospiesznie na boki jakby nagle sobie o czymś przypomniał... nigdzie nie było widać Destero. Mógł tylko żywić nadzieję, że jego czar ochrony przed ogniem zadziałał poprawnie. Wziął płaszcz w dłonie i ruszył dalej.

Dragonthan

Dragonthan

20.11.2004
Post ID: 13468

Dragonthan poszedł z Limerem we mgłe.
- Musimy jeszcze pomóc Desterowi...
- Temu wariatowi, którego spotkałeś wtedy w oberży?
- Taaa, ten sam...
Mgła stała się gęstrza. Nagle usłyszeli po prawej stronie głośny szelest. Skierowali się w tamtą stronę. Nagle na nich wyskoczył czerwony smok...
- Uciekaj! - krzyknął Drag do Limera
Smok rzucił się na nich, probując któregoś pożreć. Limer pobiegł w stronę lasu, Drag zaś w stronę polany. Nagle Dragonthan wpadł do jakiejś dziury. Dołek ten był pułapką wykopaną przez smoka. Limera dopadł ból po poprzedniej ranie zadanej przez smoka i upadł... Myślał że smok go nie zauważy i przetoczył się na bok. Smok jednak zaożył sobie gniazdo na tej górze, gdyż jako jeden z nielicznych widział przez mgłe. Skierował się na Limera... Tymczasem Drag próbował wyjść z dołka. Ściana była jednak dobrze przemyślana i nie mógł się o nic zaczepić. Jakimś cudem zdołał wyjść zstamtąd na górę. Kiedy tylko wstał, dostał ogonem i wpadł znowu do dziury. Nad dołkiem pojawiłą się głowa następnego błękitnego smoka...
- Czego ty chcesz ode mnie? - Zapytał Drag smoczym językiem
- Poluje na mięso... - odparł Smok
- Czekaj... nie musisz mnie zabijać... tu zaraz obok jest inny smok... zjesz go sobie spokojnie...
- Będzie moim następnym celem, kiedy tylko skończe z tobą śmiertelniku...
- Nie wiesz kogo zabijasz...
- Kolejego człowieka...
- Uratowałem młode błękitne smoki przed zbójcami... - rzekł Drag zasłaniająć się płąszczem przed smoczymi zębami
- Nie wymigasz się od śmierci... ha ha ha... - szydził smok biorąc Draga w zęby...
- Jeden miał ciemny pasek wzdłuż ciała, drgi białą kropke na ciele... - wyksztusił Drag, będąc w zębach smoka...
Smok wypuścił Draga i rzekł:
- A jednak to prawda... to ty jesteś tym śmiertelnikiem, który uratował młode na wzgórzu Shadow Gerr... zrobiłeś przysługę smokom, więc nie zabije cię tym razem... - powiedział smok i odleciał. Po drodze machnął ogonem w czerwonego, który stracił przytomność i spadł na ziemię. Limer podczołgał się do Draga i sprawdził czy żyje. Żył, ale był w szoku. Limer spytał pewnym głosem:
- Powiedziałeś mu to?... powiedziałeś mu tą historię, którą opowidział nam ojciec w dzieciństwie?...
- Tak... widocznie była to prawda, skoro odleciał... ojciec nie kłamał... naprawde uratował wtedy tamte smoki... Co z czerwonym?
- Leży nieprzytomny
- Zwiążmy go zanim się obudzi
Poszli po liany i związali nogi, skrzydła i paszczę smoka, poczym usiedli obok niego i odpoczęli chwile opierając się o smoka...

Sharra

Sharra

20.11.2004
Post ID: 13469

Sharwyn rozłożyła flagę na ziemi i zaczęła przygotowywać zaklęcie.
- Eeia thati ooshnove etta noy ogasźs sylmea! I już wiem, że flaga ta nie pochodzi z Antagarich, lecz z jakiegoś innego świata. Dużo lepiej rozwiniętego niż my. Te włókna są sztuczne.
- Więc nie tylko nam dom eksplodował? - zapytała Sharra.
- Na to wychodzi. Na tubylców to mi nie wygląda. Świat Axeoth był pusty przez wiele tysiącleci, taki postęp jest niemożliwy w tak krótkim czasie.
- Cóż... Pójdę z wami, gdziekolwiek idziecie - powiedział Lobo.
- A więc... Ku chwale Erathii, Menzoberanzan i Oceanu Infarińskiego! Ruszamy! - krzyknęła Shaer'ryn i drużyna zaczęła wędrować na południe.

Nagash

Nagash

21.11.2004
Post ID: 13470

Nagash ciągle krążył w nadziei że znajdzie Destera ale nie było po nim śladu skoncentrował się na chwile i dzięki swojej mocy próbował go wykryć ale stwierdził że albo nie żyje albo jest nieprzytomny albo że nie ma go w pobliżu lecz mimo to nie zaprzestał poszukiwań.
Krążył obok terenu na który spadł nieżywy smok po czym przypomniał sobie że przecież może przyzywać nieumarłych a w tym również zjawy które bez problemu powinny go zlokalizować . Po chwili zjawy były już przy nekromancie który tłumaczył im ich zadanie .

Sharra

Sharra

21.11.2004
Post ID: 13471

Sharwyn uniosła się wyżej i powiedziała do towarzyszek:
- Widzę dym. A nikt z naszych nie wychodził aż tak daleko od wybrzeża. Trzebato sprawdzić!
- Czekajcie, słysze szelest...

Dragonthan, dokończ

Dragonthan

Dragonthan

21.11.2004
Post ID: 13472

Dragonthan i Limer wpadli na szalony pomysł. Postanowili użyć smoka aby ich sprowadził z góry na dół. Drag usiadł na jego grzbiecie i przyłożył mu miecz go gardła a nastepnie rzekł do smoka co ma zrobić. Limer rozwiązał liany. Obydwaj siedzieli na smoku... ruszyli. Smok wzbił się w górę i zaczął kierować się na zbocze. Po chwili lecieli już na wysokości około 1000 stóp. Szybowali w dół i kierowali się na las. W umyśle smoka narodził się plan... podstępny plan... Kiedy byli już blisko ziemi smok zrobił szybki zwrot i Liemer stracił równowage, poczym wypadł za smoka chwytając się ostatkiem sił skrzydła. Drag powędrował do tyłu i wylądował na ogonie. Smok zniżył pułap i leciał nisko nad czubkami drzew. Limer zachaczał o drzewa. Drag wyciągnął sztylet i wbił go smokowi w ogon. Smok szarpnął potężnie skrzydłaim. Limer spadł między drzewa, Drag razem z nim. Upadając na dół stracili przytomność...

Obudzili się po paru minutach. Doszli do siebie i zacząli szukać wyjścia z lasu. Kiedy ujrzeli niewielką polanę, powoli skradali się do niej. Nagle Drag usłyszał jakieś rozmowy i podczołgał się do krzaka będącego najbliżej polany. Sharwyn podleciała bliżej aby zbadać sprawe. Miała już rzucić czar na krzew, kiedy nagle zza niego wyskoczył Dragonthan z łukiem w ręku.
-... to ty... co za niespodziewane spotkanie...
- Jak zwykle masz efektowne wejścia...
- To moja specjalność - dodał Drag
- Dokąd zmierzacie o tak późnej porze? Za chwilę zajdzie słońce...

Sharra

Sharra

21.11.2004
Post ID: 13473

- Proponuję rozbić obóz - powiedziała Shaer'ryn.
Sharra zaczęła rozbijać namiot, Sharwyn zbierać chrust na ognisko, a Shaer'ryn zapewniała oświetlenie magicznymi kulami światła.
- A ty? Czemu nic nie robisz? Upolowałbyś coś na kolację, a nie się przyglądasz - powiedziała drowka, męcząc się z linkami.

Simba

Simba

21.11.2004
Post ID: 13474

No cóż...
Nie będę sterczał jak kołek tu przed tymi głazami...
Niedość że nic nie robię to moi przyjaciele są w niebezpieczeństwie...
Chyba zdawało mi się że lecieli na smoku
Zwidy miałem?
Lepiej pobiegnę do lasu bo możliwe że coś się im stało...
Nagle Simba zauważył smoka...
Zachować spokuj zachować spokuj
Muszę się gdzieś ukryć
Zauważywszy wielki głaz schował się za nim

Destero

Destero

21.11.2004
Post ID: 13475

Błękitny smok - ten sam, przed którym wymigali się Dragonthan i Limer - leciał wysoko wśród chmur obserwując czujnie wszystko co było pod nim. W momencie gdy zaczął zawracać zauważył coś co przykuło jego uwagę. Zniżył pułap i wylądował po to tylko by zobaczyć coś co nawet w nim rozbudziło pewne obawy... szkielet błękitnego smoka leżący w kupie szarego pyłu... szkielet nie miał głowy. Rozejrzał się uważnie i spostrzegł około tuzina martwych smoków o nadgnitej skórze, częściowo spopielonych i porozrzucanych po okolicy. Pokręcił głową z niedowierzaniem i odleciał w dal... kości szkieletu jego pobratymca rozsypały się w pył.

*
-Wiedziałeś, że nie pozwolę ci umrzeć!
Demoniczny głos odbił się echem w umyśle Destero
-Lubisz testować moją cierpliwość!
Mentalny cios przygniótł go do ziemi i zaraz po tym rzucił o drzewo. Próbował się podnieść z ziemi, ale głos odezwał się ze zdwojoną siłą zmuszając go do uległości i zaniechania prób opierania się:
-Wiedz, że nie pozwolę ci umrzeć! Ostatecznie już bardzo dawno nie miałem okazji posmakować duszy błękitnego!
Destero poczuł jak pękają mu kości nóg, kiedy próbował się podnieść ale to cierpienie nie zrównywało się nawet z tym co doświadczał w umyśle. Jego oprawca kontynuował:
-Nie pamiętam, w całym swoim wiecznym życiu, istoty, która sprawiła mi tyle problemów co ty Destero!... lecz to daje mi swego rodzaju rozrywkę... wiesz?... ja uwielbiam niszczyć twoje nadzieje
Destero zmusił się by otworzyć oczy... uderzyła w niego czerwień... krew, ogień...
-Obejmowanie władzy nad twym ciałem...
Uderzył w niego ból... został przygnieciony do ziemi, palił go każdy nerw jego ciała...
-Sprawia mi niesamowitą przyjemność...
Uderzyły w niego obrazy... czyny których tak bardzo żałował, które sprawiały mu tyle bólu...
-A jeszcze większą przyjemność...
Uderzyły w niego słowa... nęciły... nakazywały... zapraszały do poddania... nie mógł nie ulec..

Obudził się Demon...

-Sprawia mi zadawanie bólu twoim przyjaciołom!

*

Simba, śpiący do tej pory za wielkim głazem, obudził się wystraszony... po chwili zaśmiał się ze swej bujnej wyobraźni i niedorzecznego snu i ponownie zasnął.

***

Widma wypuszczone przez Nagasha zatrzymały się nagle pośrodku lasu. Ślad, który tropiły zniknął, zupełnie jakby przestał istnieć. Zjawy zachwiały się lekko i rozpłynęły na wietrze...

Fristron

Fristron

21.11.2004
Post ID: 13476

Lobo zbudziło z drzemki ukłucie niepokoju. Rozejrzał się czujnie i spostrzegł mały czarny punkcik, rosnący z każdą chwilą. Po chwili rozpoznał go.
- Drakolicz - zawył - TAM! Ogromny, jakby z samego Królestwa Ciemności!
- Uspokój się - rzekł Dragonthan - Ja nic nie widzę. Może to ci się tylko śni?
- Nie śni mu się to - rzekła Shaer'ryn - To drakolicz. Olbrzymi.
Teraz i Drag go spostrzegł. Był rzeczywiście ogromny; tak wielki, że mógłby unieść kilka domów.
- Na nim ktoś leci! - krzyknął Lobo - Jedna postać, dwie, trzy, cztery.... Cztery!
- Aż tyle - jęknął Drag - Musimy przygotować się do obrony.
Nagle z daleka dobiegł ich głos Fristrona.
- Hop, hop!
Lobo zdębiał. Nic nie rozumiał.
- Słyszeliście to co ja?
- Tak - powiedział zdumiony Drag - to Fristron.
- Mówiłam, że nie można mu ufać - mruknęła Shaer'ryn
Lobo jednak rozpoznał towarzyszy Fristrona i twarz mu się rozjaśniła.
- To Isc, Isli i Den! - krzyknął i po raz pierwszy od wielu dni roześmiał się.
Drakolicz podchodził już do lądowania. Po kilku minutach olbrzymie okści stanęły na sporej polance. Den pierwszy zleciał szybko z drakolicza.
- Co za wstyd - mruknął - smok lecący na smoku.
Fristron szybko zeskoczył ze smoka, za nim Isli oraz Isc.
- Niezłe wejście! - krzyknął do nich Drag - Co się, u licha z wami działo?
- O to samo chciałem cię zapytać - mruknął Fristron - ale zgoda, ja pierwszy opowiem, bo Isc, Isli i Den chcą pewnie ochłonąć po tym locie.
I opowiedział im o tym, co podejrzał z Rady, o swoim przeciwniku i o walce na Wieży. Kiedy dotarł do miejsca, gdy spadł do portalu, Drag się Den spytał się zdumiony:
- Trafiłeś tam i żyjesz?
- Jak widać - Fristron uśmiechnął się lekko i ponowił opowieść:
" Otóż, gdy już wpadłem, spadałem bardzo, bardzo długo. W końcu zatrzymałem się na gruncie, stworzonym z idealnie pasujących do siebie kości. Była to jakaś ulica, za nią dalej panowała pustka. Szedłem kilka godzin, jeżeli tak można to policzyć. Jednak mnie wydawało sie to o wiele dłużej. Kiedy w końcu dotarłem do pałacu z kości wszedłem z lekkimi obawami. Ujrzałem mojego przeciwnika - lisza na tronie. Gdy tylko drzwi za mną się zaczęły, rozpoczęła się walka. Musiałem użyć całej swej mocy, aby zwyciężyć. Na koniec przyzwał tego drakolicza, ja go zabiłem i przejąłem nad nim kontrolę. Swobodnie się wszyscy na nim zmieścimy. Historię prawdopodobnie zechcą dokończyć Isc, Isli i Den, a także uzupełnić o to, co z nimi się działo. Ja powiem tylko jeszcze, że za tronem znalazłem portal do tego świata..."
I to mówiąc, wyciągnął małe, okrągłe przejście.
- Teraz nie musimy się bać tego portalu, bo można szukać przyjaciół. Ale właściwie to chętnie bym się dowiedział, co siędziało z wami - i Fristron utkwił pytający wzrok na Denie.

Dragonthan

Dragonthan

21.11.2004
Post ID: 13477

Nagle nie wiadomo skąd wpadł błękitny smok, atakując kościanego z góry.
- Kryć się !!! - krzyknła Drag poczym sam zaczął biec w stronę lasu
- Jeszcze rdzawgo i kryształowego nam brakuje... za chwilę zobaczę wszystkie - rzekł lekko wkurzony Den
Błękitny ciosem ogona przewrócił kocianego, który wywrócił się na grzbiet. Teraz spoglądnął na pozostałych. Nim któryś z nich zodłał rzucić jakikolwiek czar ochronny, smok przypuścił atak. Ręką trafił Draga, który nie zdołał uciec i wylądował na poliskim drzewie tracąc przytomność... Drugą łapą machnął w Dena, ten poleciał na drzewa z tyłu... Ogonem trafił w Fristona, ktory nie zdołał wychamować i trafił w skałę... Isli i Isc dostali ze skrzydła i powędrowali w najbliższe krzaki... Lobo uciekł na drzewo, ale smok cisnął w jego kierunku ognista kule i elf spadł z drzewa na ziemie... Sharwyn puściła kulę która dawała dużo światła wokół i nakierowała ją na smoka. Błękitny nic nie widział w blasku tej kuli i odleciał, ale pozostawał w pobliżu...

Fristron

Fristron

22.11.2004
Post ID: 13478

- Goorback! Nic ci się nie stało - wrzasnął Fristron, podbiegając do drakolicza. Ten nie był zbytnio poraniony. Jednak Fristron zauważył coś, co go najpierw lekko zdziwiło a potem potężnie ucieszyło; Goorbackowi wyrosły między kościstymi palcami błony! Po chwili był to normalny rdzawy smok. Drag wytrzeszczył oczy.
- Niebezpieczeństwo ze strony kryształowych smoków - mruknął do siebie zdenerwowany.
Tymczasem Goorback przemienił się w humanoidalną postać, a Fristron zdjął z niego hipnozę, po czym oniemiał. Goorback zarechotał
- Dlaczego zwiesz mnie Goorbackiem, Fristronie? - spytał spokojnie
- Malazar... Malazar Silny... Mój przyjacielu! - i skoczył uściskać smoka
- Tak - rzekł krótko Malazar, ale uściskał go równie mocno
- Co ci się stało? Myślałem, że zginąłeś!
- Wybaczcie, że przerwę wam tą rozmowę - wtrąciłsię Drag - ale musimy stąd uciekać.
- Co? - Fristron spytał trochę nieprzytomnie - a, uciekać... oczywiście... przepraszam - wymamrotał.
I puścili się ku majaczącym sie w oddali Górom Południowym. Należało przebyć jeszcze Desdurgh, Krainę Wąwozów. Dragowi jednak zależało, aby wydostać się stąd, z dala od tych ciut znikczemniałych smoków.
Nagle dojrzeli w oddali olbrzymią armię Duchów pod wodzą tej królowej, którą Fristron podejrzał. Z drugiej strony nadciągał stary lisz z armią wampirów. Od zachodu mieli jeziora, a od wschodu z powrotem dolinę, którą rankiem opuścili. Drag szybko zrozumiał sytuację.
- Zawracać! - wrzasnął - Musimy wrócić do tamtej doliny! Zapewni nam jako takie schronienie!
Jak powiedział, tak zrobili.

Destero

Destero

22.11.2004
Post ID: 13479

Nad głową drużyny świecił księżyc w pełni. Zbyt zaabsorbowani i przerażeni liczebną armią nadciągającą z południa nie zauważyli niepokojącego cienia który przemknął nad ich głowami, pojawiając się na chwilę na tarczy księżyca. Czujne oczy obserwowały ich czujnie już od jakiegoś czasu, a ich właściciel nie był zadowolony z obrotu spraw. Dwa smocze humanoidy i spora grupka pomniejszych istot o takiej mocy mogła się dać we znaki zwykłemu śmiertelnikowi - Demon uśmiechnął się złowrogo.

Gdy drużyna poszukiwaczy przygód zniknęła mu z oczu spojrzał ku dalekiemu południu; ku wielkim armią idącym w jego stronę:
- no, no - zagrzmiał swym potwornym głosem od którego pył podnosił się z ziemi, a powietrze drgało - to może być bardzo interesujące... dwie potężne dusze do mojej skromnej kolekcji - Nagle złapał się za głowę, i zacisnął oczy z bólu, po chwili gdy ten ustał odezwał się zdyszany - Nie denerwuj się mój drogi chłopcze... nie będą cierpieć długo... ani oni - spojrzał na południe - ani twoi przyjaciele - jego trwarz obróciła się ku północy. Demon rozłożył szeroko skrzydła i ruszył w ciemną noc...

***

Kilka godzin później, trochę na północ, w głębokim lesie drużyna poszukiwaczy przygód trafiła na polanę. W zasadzie ciężko było to nazwać polaną... drzewa zostały spopielone w kręgu kilkudziesięciu metrów, a całą wolną przestrzeń wypełniała ziejąca czernią, głęboka na około trzy stopy dziura, gdzieniegdzie żarzyły się jeszcze popioły drzew i krzewów. Drużyna zatrzymała się:
-Co tu się stało? - zapytał niepewnie Lobo.
Fristron podszedł do towarzysza, pokręcił głową ze zdziwieniem i rzekł:
-Twór magii niechybnie... lecz jakem żyw... takiej magii jeszcze nie doświadczyłem. Spójrzcie tylko na kształt tej... polany.
Drużyna rozejrzała się wokoło, i po chwili przemówiła Sharwyn:
-Okrągła... idealny okrąg.. niesamowite
-Wybaczcie - z tyłu doszedł ich głos lekko poirytowanego Islingtona - ale zdaje mi się, że mamy większe zmartwienia - wskazał ręką ku południu - o tam.
Sharwyn rozejrzała się niespokojnie:
-Masz rację - spojrzała na resztę towarzyszy, którzy skinęli lekko głowami wyrażając zgodę na dalszą podróż – ruszamy!

Dragonthan trzymający się z tyłu „tak na wszelki wypadek” dostrzegł na ziemi coś co przykuło jego uwagę. Podszedł do tamtego miejsca i pochylił się lekko. Na ziemi leżało trochę spopielonych czarnych szat i coś co wzbudziło w nim ukłucie żalu... opaska na oczy. Powstrzymał żal decydując, że czas na takie rzeczy przyjdzie później, włożył opaskę do kieszeni i ruszył za drużyną.[/b]

Fristron

Fristron

22.11.2004
Post ID: 13480

Malazar nagle zrównał się z Denem; węszył.
- Czujesz? - spytał
- Co mam czuć? - zdziwił się Den - Tą spaleniznę?
- Nieee - żachnął się Malazar - ten odór zgnilizny
Den węszył w milczeniu przez moment.
- Faktycznie - rzekł - coś tu nie gra
Odór był doprawdy niepokojący. Przywodził na myśl zarazem ożywieńców, jak i jakieś obleśne bestie. Malazar teraz poczekał na Draga.
- Z Denem wyczuliśmy niebezpieczeństwo: odór zgnilizny. Wygląda na armię umarlaków, ale to trochę dziwnie jak na nich pachnie.
Drag zdawał się nie zwracać na niego uwagi pogrążony w rozmyślaniach. Malazar przyglądał mu się chwilę, po czym ze zdenerwowaniem podszedł do Fristrona.
- Banda wariatów - mruknął wściekły na Draga. Nie lubił być ignorowany.
- Co się stało - zdziwił się Fristron
- Ten łowca smoków... - tu wargi wykrzywiły mu się nieznacznie - mnie zignorował, kiedy przekazałem mu ważną wiadomość
- Ach, rozumiem - kąciki ust zadrżały magowi lekko - urażona smocza duma?
- Można tak powiedzieć - burknął Malazar
- A co to za wiadomość?
- Niegodna uwagi - prychnął smok
- Daj spokój - żachnął się Fristron - i powiedz mi wreszcie, co cię zaniepokoiło!
- Odór zgnilizny doprawiony zwykłym smrodem - rzekł Malazar
- Co to może znaczyć - zastanowił się Fristron - Przydałaby się jakaś księga
- Byłaby bardzo poręczna w podróży - zachichotał Mal
- Ehe - mruknął Fristron i zagłębił się w myślach. Odór zgnilizny i zwykły smród... coś mu to przypomina... tylko co?
Tymczasem drużyna wyszła spod osłony lasu.