23.05.2004
|
- Oj, Sharwyn, przez ciebie po drugiej stronie Bramy już wiedzą o nas, a ja straciłem sporo mocy. Myśałem, że masz lepszy pomysł...
- Przestań Eru, w końcu przeżyliśmy - powiedział Cobalt
- Ale i tak musimy iść do Bramy i czakać na armię nieumarłych, która najprawdopodobniej przybędzie sprawdzić co zniszczyło ich placówkę po drugiej stronie. Akurat kiedy ulokowali sie w dogodnym miejscu do obserwowania Bramy, wyszła z niej potężna armia. Nieumarli założyli obóz u podnóża Bramy. - Idę na rekonesans - powiedział skrytobójca i znikł w cieniu. Po kilkudziesięciu minutach wrócił i powiedział:
|
23.05.2004
|
- No to plan przejścia przez Bramę Szkieleta możemy sobie odpuścić. Sam miałem problemy z poruszaniem się, w grupie nigdy nie przejdziemy przez tą armię... Nie ma takiej możliwości.
- To co teraz zrobimy? - zapytał niepewnie Simba... Skrytobójca uśmiechnął się.
- Przez całą drogę do obozu nad tym myślałem i zdaje się, wymyśliłem cosik. Ponieważ Bramę Szkieleta musimy sobie odpuścić w naszej sytuacji... trzeba nam zmienić sytuację. Zaledwie dwa dni drogi stąd znajduje się wzgórze, na którym za 5 dni odbędzie się coroczne zebranie najstarszych i najsilniejszych przedstawicieli Gorczykowych Smoków... Jeśli nam się poszczęści, smoki przyjdą nam z pomocą i odwrócą uwagę nieumarłych na tyle, żebyśmy mogli przedostać się przez bramę. Co Wy na to?
|
29.05.2004
|
Trasa na wzgórze na którym miało odbyć się zebranie była spokojna... do czasu. W połowie drugiego dnia wędrówki drużyna usłyszała ryk, straszny ryk. Dobywszy broni zaczęli się skradać w kierunki odgłosów. - Znowu jakiś atak ?- mruknął MiB
- Nekromanci mają mnóstwo sługusów - odparł Cobalt
- To nie są nieumarli - warknął Simba - bardziej przypomina mi to... - nie dokończył gdyż pomknął szybciej w kierunku źródła ryku. Na pobliskim wzgórzu toczyła się walka dwóch smoków. Jeden był barwy miedzi drugi szmaradgu. Miedziany przegrywał - zamiast skrzydeł miał tylko kikuty i nie dawał rady powietrznym atakom zielonego, Gorczykowego Smoka. MiB zauważył jakąś zakapturzoną postać przyglądającą się walce. Miedziany smok spojrzał w stronę drużyny i syknął
- Jeśli nie służycie Nekromantom, pomóżcie mi !!!
- Spokojnie - powiedział Cobalt - nie znamy jego intencji a jeśli zaatakujemy Gorczykowego Smoka, z którym walczy możemy mieć kłopoty z przekonaniem reszty do pomocy. Smok tymczasem skupił się na obronie i czekał na decyzję i ewentualną pomoc drużyny...
|
6.06.2004
|
W pewnym momencie Miedziany omdlał i stoczył się ze wzgórza. Smok uznał swojego przeciwnika za martwego.
- Chedź, lecimy - powiedziała dziwna postać do Zielonego.
W tym momencie skórę smoka przebiłe jego własne kości i żebra . Przed druzyną pojawił sie Kościany Smok. Eru natych miast spętał go jednym ze swoich zaklęć, a reszta drużyny próbował zabić Kościanego i Nekromantę. Byliby przegrali z kretesem, gdyby w porę nie nadleciało pięć Zielonych Smoków.
W końcu ze złego smoka pozostała kupka kości a Nakromanta padł martwy. Smok był jednak potężniejszy niż przewidywyli, więc ze starcia wszyscy wyszli mocno pokiereszowani. Sharwyn i Eru natychmiast wzięli sie za leczenie ran kompanów i smoków.
- Musimy zobaczyć co z Miedzianym - powiedział Eru.
Smok już oprzytomniał, ale bym zbyt ranny, aby wstać. Eru i Sharwyn wysilili całą swoję wiedzę w dziedzinie magi leczniczej i zielarstwa. Razem doprowadzili smoka do jakotakiego stanu.
- Niestety, zanim skrzydła odzyskają całą swoją sprawność minie kilka mniesięcy - stwierdził Eru Tymczasem Cobalt zwrócił się do Zielonych Smoków:
|
7.06.2004
|
Miedziany smok rozejrzał się... wygłądało na to, że Ci ludzie opowiedzieli się po jego stronie.
- Witajcie - zasyczał - na imię mam Denadareth Ognisty i jestem Wam winien życie.
Potem powiedział coś w syczącym języku do Zielonych Smoków.
- Jak już mówiłem wiele Wam zawdzięczam. Z chęcią Wam pomogę, cokolwiek planujecie. Nekromanci są również moimi wrogami.
- Twoje skrzydła jeszcze przez wiele miesięcy nie będą się nadawały do lotu - przypomniał łagodnie lecz stanowczo Eru.
Na te słowa Denadareth wybuchnął śmiechem, który szybko przeszedł w atak kaszlu
- One pewnie NIGDY nie będą nadawały się do lotu - powiedział z goryczą - zostały uszkodzone wiele lat temu, nim zawitałem do tej krainy. Na szczęście nauczyłem się obywać bez nich, umiem pełzać i wspinać się. Będę użytecznym kompanem. Ale jaki jest Wasz cel ?
|
7.06.2004
|
Po krótkich dyskusjach i dysputach smoki poznały cel drużyny i przystały na zamiary Cobalta. Drużyna zatem, zgodnie z planami powróciła pod Bramę Szkieleta, a smoki rozleciały się w różnych kierunkach, żeby zebrać kompanów. Wszyscy członkowie drużyny czuli w powietrzu wiszącą bitwę. Czekali dwa dni pod Bramą, zanim pojawił się sygnał oznaczający atak smoków. (chciałbym tutaj opisać całą bitwę tak dodatkowo, żeby urozmaicić opowieść, jeżeli mi się uda to zrobię to w przyszłym tygodniu, ale jeśli ktoś zrobi to wcześniej to z chęcią poczytam :D:D... opis bitwy powinien być ciekawy i momentami opisany ze szczegółami, jak w opowieściach - taka mała próba :D, opowieść można kontynuować, a opis bitwy mogę zrobić później :D)
|
7.06.2004
|
Tymczasem w puszczy cały czas Iscandel podróżował z Fuuzym, który miał różne, najczęściej mieszane, uczucia. Nie miał jeszcze pełnego zaufania do Iscandela, chociaż on nie zabił go, a raczej nie próbował go zabić, kiedy miał okazję; z drugiej strony jeszcze nie zrobił praktycznie niczego, co miałoby pokrycie w jego czynach, a na dodatek Fuuzy'ego dręczyły myśli o amuletach Iscandela. Były jakieś dziwne, emanowała z nich energia, ale była ona inna niż ta, z jaką spotykał się dotychczas a poza tym przecież były tak potężne, że przełamywały jego odporność na magię… Podczas takiego rozmyślania Fuuzy'ego nagle olśniło: - Przecież jedziemy w złym kierunku - wykrzyknął.
- Wiem o tym – Iscandel odpowiedział spokojnie.
- Ale, dlaczego? Iscandel zatrzymał się i zsiadł z konia, podszedł do drzewa. Ruchami rąk nakazał Fuuzy'emu milczenie i przywołał go do siebie. Ten początkowo zmieszany podszedł do niego.
Iscandel wyciągnął ręke i rzekł:
- Wejdź na drzewo i spójrz w tamtym kierunku.
Zaciekawiony Fuuzy wszedł na nie, wyostrzył zmysły i i uradowany odpowiedział:
- Portal.. ciekawe.. nie mogłeś mi o nim wcześniej powiedzieć ? Dokąd on prowadzi?
- Jest to sieć portali między lasami, bodajże jeden z nich jest koło miejsca naszego celu - zmieniając położenie ręki dodał - ale zobacz, co jest przed nim…
- Hmm.. jakaś polana
- Nie jakaś, tylko jednorożców. Z nimi możemy mieć kłopot. Są one obrońcami portalu.
- Więc, co zrobimy?
- Zaczekamy do nocy i spróbujemy się przekraść.
- *z błyskiem w oku* Przekraść ? Nareszcie coś w czym może się wykazać Elfi zwiadowca Po tych słowach zaczęli przygotowywać małe obozowisko…
|
9.06.2004
|
(To nie opis bitwy bo talentu nie mam ale małe preludium) Drużyna i Zielone Smoki widziały mobilizację sił Nekromantów. Zapowiadała się ciężka bitwa. Licze były porozstawiane w małych grupach, na umocnieniach były szkielety-łucznicy, zaś centrum formacji stanowili doświadczeni Nekromanci i ożywione bestie - nie tylko smoki ale i hydry i behemothy. - Quelzer- zaklął Denadareth po smoczemu - znam ten zapach. Nekromanci wynajęli najemników specjalizujących się w zabijaniu smoków. Na szczęście nie mogą mieć ich wielu. Po tych słowach spojrzał na towarzyszy i zaczął się koncentrować przed bitwą. (Niech ktoś zacznie sam opis bitwy)
|
17.06.2004
|
-Wyczuwasz ten zapach, uczniu? - zapytał arcymag Adalberto Malachit
-Tak mistrzu. Kilka mil na południe. Smród gnijącego mięsa, smocze łajno, strach, a także to, że wkrótce nadejdzie potężne zachwianie równowagi wszechświata. Zapewne bitwa pod Bramą Szkieleta się rozpoczęła - odparł, nie zmieniając wyrazu twarzy Przyszły Najpotężniejszy Mag Na Świecie czeladnik Mortimer Wheaterwax.
-Setki dusz błąkają się między zaświatami, a mocą nekromantów. Przeklęci pożeracze dusz. Nie lubię się mieszać w sprawy doczesne...
-Ekhem, mistrzu.
-...ale nekromanci...
-Mistrzu!
-...mogą przeszkodzić w moich badaniach - zakończył swój monolog Alberto.
-Mistrzu!!!
-Co!? Jak!? Gdzie!? Mój uczniu, ile razy kazałem ci popracować nad cierpliwością. Wiesz, że gdy badam wnętrze swego umysłu nie mogę jednocześnie łączyć się z tym światem.
-Rozumiem cię, mistrzu, ale uważam, że ta bitwa może być świetną okazją na sprawdzian - rozpoczął zdenerwowany Mort - być może wtedy zdecydujesz się na nauczenie mnie głębszych arkan magii. Co o tym sądzisz, mistrzu?
-Ach, Mortimerze! Wiesz, jak nie lubię hałasu i tego całego pośpiechu, ale masz rację. Pora na ostateczny sprawdzian. Proszę podejdź bliżej. Arcymag zaczął inkantację teleportacyjną. Błysnęło, świsnęło, a na pustkowiu zostało kilka jaszczurek, pająków i palące słońce.
-Nareszcie - pomyślał Mort. Na miejscu szkieletory-łucznicy wypuścili pierwszą salwę.
-Do ataku! Po honor! Po chwałę i po śmierć ostateczną wszystkich nieumarłch - rozległy się krzyki zdesperowanych bohaterów, a także porykiwania smoków pędzących ku murom.
|
18.06.2004
|
Nie była to wielka bitwa, ale zapisała się w Kronikach wszystkich światów. Opis tej bitwy można znaleźć również w XIV Kronice Imperium Kinugów znajdującej się w Pierwszej Publicznej Bibliotece w Gidze. A oto fragmenty z tej właśnie kroniki. "I stanęły na przeciwko dwie niezwyciężone armie. Po jednej stronie smoki, a cztery gatunki były:
- zawsze szlachetne Zielone Smoki;
- zawsze bogate Miedziane Smoki;
- zawsze gotowe do walki Złote Smoki;
- zawsze służące pomocą Błękitne Smoki;
na przeciwko natomiast uformowała swoje szyki armia necro. Nie były to główne siły ciemności, ale i tak ich widok zabierał dech w piersiach najodważniejszym. W siłach necro przede wszystkim były szkielety, ale również Kościane Smoki, Jeżdżcy Kirnua, wampiry oraz Kurnijne Duchy. Armią Ciemności rządził w tej bitwie Kervik, który słynął w necro z walk sam na sam z cyklopami. Dodatkowo do sił ciemności zaciągnięto DragonSlayerów w liczbie 13, którzy mieli wspierać ową armęe w walce ze smokami. Smród. Ciemność. Agonia. Te zapachy i uczucia było można odczuć już przed bitwą. W momencie, w którym do ataku ruszyły Złote Smoki szkielety wystrzeliły pierwszą salwę strzał, o grocie wyzłacanym, aby skórę smoków lepiej przebić. I tak zaczęła się Bitwa o Bramę Szkieleta. W powietrze zerwały się pierwsze Złote Smoki. Zaraz za nimi Zielone. Natomiast Błękitne oraz Miedziane jako, że gatunki to nielatające były ruszyły do ataku drogą naziemną. Necro zdążyło kilka salw oddać zanim smoki wbiły się w armie ciemności. W powietrzu toczyłą się głównie walka Złotych z Kościanymi, Zielone natomiast z powietrza atakowały głównie jeźdźców Kirnua. Walka trwała około pół godziny, ale już po pierwszych atakach łatwo można było stwierdzić, że smoki mają kolosalną przewagę nad armią necro. Brama została zdobyta przez Smoki tego dnia i szybko wzmocniona. Wysłano emisariuszy do różnych zakątków z prośbą o wsparcie przy ochronie Bramy, nie mniej, prawie wszystkie państwa ówczense odrzuciły prośbę. Necro odzyskało Bramę Szkieleta w pół roku później, kiedy to osamotnione smoki postanowiły wycofać się z Bramy przed wciąż atakującymi siłami ciemności." I tako jest w XIV Kronice Imperium Kinugów zapisane. Kosnik King, 19 Skryba Imperium Kinugów
|
18.06.2004
|
Na marginesie owej księgi widnieje jednak pewien dopisek:
"W bitwie brała udział drużna złożona z diabła, lwa, skrytobójcy i maga, jeszcze w czasie bitwy przebili się przez szeregi nieumarłych kierując się w stronę osławionej Bramy. Ale zanim dostali się do bramy, siali zamęt zabijając setki, jeśli nie tysiące, nieumarłych. A później przeszli przez bramę, najprawdopodobniej ginąc. Nikt nie wie czego szukali, ale być może się im udało..."
|
14.07.2004
|
A na ostatniej stronie okładki podpisała się bohaterka zapomniana we wszystkich podaniach... Jedna z wielu poległych... Dzielna Sharwyn. Nie zdążyła przejść przez bramę, ale pozostała czwórka zapamiętała ją jako wierną i oddaną towarzyszkę.
|
16.07.2004
|
Na polu bitwy, tydzień po jej zakończeniu, pojawiła się osławiona Czarna Zdrajczyni - Neela.
"No, no, no.", pomyślała, spoglądając na olbrzymie ilości zwłok. "A któż to tam leży?"
Neela podleciała do zwłok.
"Sharwyn? Nie żyje? Żaden problem!" pomyślała. Zaczęła wykonywać bliżej nieokreślony gest nad trupem i powiedziała: Ilensis qutoa dearath darkar!
- Co się stało? To... Szkieletowa Brama! Czy ja umarłam? I kim... kim ty jesteś? - zapytała ożywiona bardka.
- Widziałyśmy się już. Jestem Neela, słynna Czarna Strażniczka i Nekromantka w służbie Cyrica.
- Neela... Już pamiętam... Ale... gdzie są moi towarzysze?
"Oho! Okazja do zrujnowania przyjaźni!", pomyślała dżinnka.
- Zostawili cię. Zapomnieli o tobie i porzucili...
- Co?
- Mówię, miałaś ze sobą czarodzieja, prawda? Wskrzesiłby cię, nie?
- Masz... rację. Dokąd... dokąd zmierzasz?
- Za bramę. Dowiedziałam się o bogactwach tam się znajdujących i idę je zdobyć. Może się do mnie przyłączysz?
- To... chyba najlepsze rozwiązanie, Neelo.
|
16.07.2004
|
- A może pani już podziękujemy? - rozległ się czyiś ochrypły głos.
Neela rozejrzała się. Zobaczyła mężczyznę w dziwnych szatach i rudymi włosami, który kręcił młynek mieczem. Wyglądał na bardzo słabego maga.
- Dobrze, Neelo, miałaś już zabawę, teraz powiedz jej prawdę. - odezwał się czarodziej.
- Prawdę? - zakpiła Zdrajczyni. - O jaką prawdę ci chodzi, przybyszu?
- A o taką, że stoimy na polu bitwy pełnym trupów, azaliż nie? Jeżeli kolejna osoba, którą omamiłaś jest na tyle głupia i ślepa, że tego nie zauważa, to chyba się podszkoliłaś od czasów naszego ostatniego spotkania...
- Spotkania? Kii-m-m jesteś? - Neeli głos zaczął się łamać.
- Ghost Nieudany do usług, he, he, he... Zaskoczona? No dobra, koniec pogaduszek, powiedz prawdę tej dziewczynie, zakończmy to, dobra?
Neela nie odpowiedziała, odwróciła się od Ghosta, i zaczęła szeptać inkantancje jakiegoś czaru.
|
16.07.2004
|
Eru rzucił rozproszenie magii na Neelę i natychmiast wymierzył w nią z łuk i krzyknął:
- Żadnych fałszywych ruchów. Zaczarowałem tę strzałę, jest szybsza niż światło...
|
16.07.2004
|
- Zaskoczona? Ha! - zarechotał Ghost, tym razem dzierżąc miecz. - Twoje zaklęcie oddziałowywuje na ludzi, o których Sharwyn pomyśli, tyle to i nawet taki nieudany mag jak ja wie...
Neela była gotowa do walki. Chciała szybkim ruchem wytrącić Ghostowi broń z ręki.
- Jeden fałszywy ruch! - ostrzegł ją Eru, ciągnąc mocniej za cięciwę łuku.
- Możecie mi wreszcie wyjaśnić, o co tu, do diabła, chodzi? - Sharwyn wreszcie się odezwała.
- Wyjaśnić? Naprawdę nic nie rozumiesz? - powiedział z rozpaczą Ghost. - Ta córa zdrajcy - skinął na Neelę - Chciała cię zwerbować do siebie i posłać na pewną śmierć. Gdyby nie jeden mały kruczek - uśmiechnął się z satysfakcją do Eru. - Już byś zginęła za bramą.
|
16.07.2004
|
- Nadal nie rozumiem - powiedziała Sharwyn - Wyraźnie widziałam jak przechodziliście przez Bramę, jeśli tak, to według tego co mówicie powinniście już nie żyć.
- Na szczęście przed samą bramą zorientowałem się, że w krainie nieumarłych śmiertelnik powinien od razu umrzeć - powiedział Eru - więc rzuciłem na nas zaklęcie niewidzialności i wyczarowałem swego rodzaju sondę pod postacią naszej drużyny. Zaraz za bramą coś zniszczyło naszą sondę, ale przez ułamek sekundy widziałem coś tak przerażającego, że na samą myśl o tym cierpnie mi skóra. A co do zaklęcia niewidzialności - Eru zdją strzałę z cięciwy, zanim Neela to spostrzegła, mag wykonął ręką dziwny ruch i obok dżinki pojawili się Cobalt, MiB i Simba, łapiąc ja za ręce i przykładając broń do gardła. Nagale bardka krzyknęła:
- Co się ze mna dzieje, czuję się jakbym umierała?!
- Zostałaś wskrzeszona czarną mocą nekromancji, moje rozporoszenie magii nie przerwało od razu tego zaklęcia, ale robi to w tej chwili. Za chwilę umrzesz - powiedział Eru - ale jesli chcesz mogę cię wskrzesić przy pomocy białej magii. Ale tylko wtedy jesli będziesz tego chciała.
|
28.07.2004
|
Sporo czasu minęło zanim Eru odzyskał siły po wskrzeszeniu druidki. Byłą to potężna magia i nawet teraz mag ledwo co stał na nogach.
- Eru wiem, że jesteś słąby, ale nie możemy tak stać w nieskończoność. Musimy jakoś przejść przez tą bramę. - rzekł Cobalt - Jakieś pomysły? Sugestie?
- Jest tylko jedna rzecz, która może nas uchronić od śmierci, ale nie wiem czy wszyscy na to przystaną. - odrzekł MiB.
- Mam nadzieję, że nie myślisz o tym o czym ja myślę. - odpowiedział tym Eru.
- Jedyna rzecz, która pozwoli nam przejść i żyć w świecie umarłych to smocza krew. Ma ona na tyle mocy, aby tego dokonać. Szkopuł jednak w tym, że aby odniosła skutek trzeba wypić cały kubek świeżej, ciepłej jeszcze krwi smoka... Wszyscy patrzyli na diabła. Pomysł z piciem krwi smoków jakoś nieszczególnie im przypadł do gustu, ale...
|
29.07.2004
|
- Dobra... Załóżmy, że ta smocza krew będzie działać z jakimś trunkiem, doskonale. Ale nie możemy sobie po prostu wejść do jaskinii i zabić smoka! Zabójstwa takiego to skaza na całe życie! - odezwał się Ghost niecierpliwym głosem.
Spojrzał na Neelę i zmrużył oczy.
- Nie powinniśmy jej zabić, wyrzucić za bramę na zwiad, zakneblować? Niepotrzebną propozycję możemy wykluczyć, ale mieszanka wszystkich możliwości byłaby ciekawa...
|
30.07.2004
|
- Ghoście, zastanów się. I tak macię przewagę liczebną. Nie pozwalacie mi czarować, zabraliście mi broń. Więc czemu jeszcze chcesz się mnie pozbyć? - zapytała dżinnka. - Poza tym, nie ożywiłabym Sharwyn nekromancją, takie czary tu nie działają. A tak w ogóle, to ona nie jest druidką tylko bardowojowniczką.
- Więc co mamy zrobić? - zapytał poirytowany Ghost.
- Mogę być cennym sprzymierzeńcem, jeśli mnie zechcecie.
- Jaką mamy gwarancję, że nas nie zdradzisz? - zapytał Eru.
- Zastanówcie się, do jasnej cholery! Nawet sam Cyric nie uchroni mnie przed strzałą o prędkości światła! A moje mroczne zaklęcia, na przykład moje ulubione: Armagedon i Sztorm, mogą się wam przydać.
- Ale gdy rzucisz te zaklęcia - powiedział Eru, - my też zginiemy.
Neela wykrzyczała formułę nieznanego zaklęcia, którego moc otoczyła wszystkich zgromadzonych. Po chwili zawodzenia i jęki z piekielnych czeluści umilkły, a Ghost zapytał:
- Co nam zrobiłaś?
- Nic specjalnego. Niech Eru przetłumaczy ci słowa inkantacji. Jestem pewna, że to potrafi.
Eru wzdrygnął się, ale powiedział: - "Cyricu." - wzdrygnął się ponownie, wymieniając nazwę złego bóstwa. - "Chroń nas przed mocą magii ciemności i zwąż drużynę kajdanami ciemności. Nikt nie zdradzi. Nikt nie uczyni nikomu nic złego ani dobrego. Nikt drużyny nie opuści."
- Związałaś nas?! - krzyknął Cobalt.
- Tylko dla waszego i mojego do... zła. Nie mogę was zdradzić, ale i wy nie możecie mi nic zrobić. Zaklęcia Sztorm i Armagedon, jak również każde inne złe zaklęcie przeze mnie rzucone, nie zadziałają na was.
- Cóż, może skończmy gadać i chodźmy! - krzyknęła Sharwyn, a drużyna ruszyła w drogę.
|