Oberża pod Rozbrykanym Ogrem

Baśniowe Gawędy - "Leniwe pogawędki"

Osada 'Pazur Behemota' > Baśniowe Gawędy > Leniwe pogawędki
Wędrowiec: zaloguj, wyszukiwarka
Destero

Destero

11.11.2004
Post ID: 12403

Destero nachylił się odrobinę w stronę Dragonthana.

-Rozliczenie przyniosło zmiany. Wiele cywilizacji upadło, jeszcze więcej gatunków wyginęło, ale największe zmiany pozachodziły w umysłach ludzki oraz w ich duszach. Katastrofa zabrała im wszystko, rodziny, domy, a przede wszystkim sens życia. Podrużują teraz po tym świecie w jego poszukiwaniu... i ja mam cel... Nie mogę ci go jednak głośno wyjawić przyjacielu... POZWÓL WIĘC ŻE CI POKAŻĘ -jego głos stał się głośny, metaliczny, szklane naczynia i okiennice w oberży zadrżały pod jego wpływem a goście oberży zwrócili się w jego stronę.

Destero nachylił się blisko łowcy smoków tak zakrywając twarz kapturem by nikt inny nie widział co robi i podniósł zasłonę z oczu...* Nikt nie wiedział co się działo, ale łowca smoków momentalnie zesztywaniał i nie mógł z siebie wydobyć głosu. Spod kaptura wydostawała się lekka czerwonawa poświata. Kilka osób dobyło broni jednak zanim zdążyli zrobić z niej użytek wszystko się skończyło. Destero ponownie zasłonił oczy, a Dragonthan odzyskał panowanie nad sobą. Destero przemówił:

-Wiedz iż przykro mi -o dziwo w głosie mężczyzny słychać było żal-, że musiałem ci to pokazać w ten sposób lecz jest to wiedza zakazana i skłonny jestem ją powierzyć jedynie nielicznym... mam nadzieję że nie zamierzasz teraz zapolować i na mnie łowco...

Dragonthan gestem dłoni dał znak wszystkim w karczmie by nie dobywali broni i się uspokoili, po czym zaczął wpatrywać się w Destero szukając dobrych słów do wyrażnia tego co chciał powiedzieć.

*Dragon zajrzyj do private message

Dragonthan

Dragonthan

11.11.2004
Post ID: 12404

- Ona... nie żyje?... ta elfka?... - mówi cichym głosem Dragonthan, wpatrując się w stół - ...zginęła z mojej winy... niepowinno jej tam być... - Drag podparł się ręką. Wziął głęboki wdech - ...ten smok... on miał dobre serce a ja go zabiłem... wcale nie zabił tamtych ludzi z własnej woli... ktoś go do tego zmusił... a ja... wykonałem na nim wyrok i jeszcze przezemnie zgineła ona... to nie może być prawda... twoje oczy... ty nie jesteś już sobą... ja też... - Siedział tak podparty ręką i wpatrywał się w stół, przed oczami przelatywały mu wszystkie bitwy jakie stoczył, wszystkie smoki jakie zabił... na końcu ujrzał elfkę, którą zabiła jego zemsta na smoku... Przestał słyszeć co się dzieje wokół niego... był w jakimś rodzaju śpiączki na jawie...

Denadareth

Denadareth

12.11.2004
Post ID: 12405

- A więc Cyro dyskutowaliśmy o etyczno-moralnych kwestiach łowów na smoki... - tu Den spojrzał na Dragonthana, nie zwracając uwagi na jego dziwny wyraz twarzy - jak rozumiesz głosy były podzielone. Omawialiśmy sprawę czy magowie powinni pić napoje procentowe... tamten pan - Den skinął głową w kierunku Destero - postanowił przekazać nam swoje poglądu rozstrzaskując nasze kufle. -

Obecność Cyry sprawiła, że Den kompletnie zapomniał o swej chęci zemszczenia się na tajemniczym osobniku.

Islington wstał i podszedł do Dena i Cyry

- Pozwólcie, że Was na razie opuszczę. Pewne sprawy mnie wzywają. - po czym dodał - Niebawem wrócę. -
- Bywaj Islington - Den uścisnął dłoń przyjaciela po czym odprowadził go wzrokiem

Nabu

Nabu

12.11.2004
Post ID: 12406

Przybycie Destero nie uszło uwadze druida.
- Na zgniłe liście dębu ! - zdenerwował się Nabu. - Czy będzie tu chwila spokoju ?!
Widząc jednak, że Destero rozmawia z Dragonthanem, a kubek z napojem wyskokowym nie zamierza na razie zmienić się w kubek z wodą, uspokoił się nieco.
- No i tak być powinno. Nie można dopuścić do sytuacji, aby człek się stresował, próbując wypić coś mocniejszego. I to w dodatku w karczmie - miejscu odpowiednim do tego typu rzeczy - pomyślał. - Może więc moje podejrzenia co do jego osoby były bezpodstawne, a poprzednia sytuacja tylko jednorazowym wybrykiem - próbował pocieszyć się druid.
Popijając wraz z Fristronem następną kolejkę Syrenek, spoglądał z sympatią na parę siedzącą nieopodal - Cyrę i Denadaretha.
- Czyż to nie budujący widok ? - spytał Fristrona.
Fristron uśmiechnął się i ponownie skierował swą uwagę na kufel z Syrenkami.
- Taaa... - westchnął Nabu. - Ileż ja bym dał, aby znowu być młodym. Miłość, mocna głowa, wszystkie zęby - to tylko niektóre z atutów młodości, których nie posiadam. No coż, pozostało mi tylko patrzeć i cieszyć się ze szczęścia innych... Dobrze, że chociaż Syrenki mnie nie opuściły... Zawsze wierne... Zawsze gotowe poprawić mi humor... Na dobre i na złe... - oczy druida nieco powilgotniały.

Destero

Destero

12.11.2004
Post ID: 12407

Destero pociągnął łyk herbaty i przemówil spokojnym głosem do Dragonthana:

-Wiedz iż to co zobaczyłeś nie było jedynie twoimi wspomnieniami, byłem tam i ja... moje wspomnienia. Jest dokładnie tak jak ci rzekłem, on zsyła tylko ból... czy to fizyczny czy psychiczny, stara się ciebie złamać by zwiększyć jego intensywność. Wszystko co zobaczyłeś nie musiało być koniecznie twoimi wspomnieniami a jedynie zobrazowaniem twych największych lęków, one wcale nie musiały się wydarzyć, nie muszą być prawdziwe... one wcale nie musi być martwa. Nie wiem co tam zobaczyłeś gdyż to nie ja obdarowałem cię tymi wizjami... -Dragona nie zdawało się to przekonywać więc Destero podjął znowu- Czyż nie jest cechą wspólną wszystkich istot żywych bronić za wszelką cenę swego zdania i czuć żal gdy okaże się nieprawdziwe - tu spojrzał w stronę Danderetha i Cyry obejmujących się czule... - On chciał zmusić cię do odczuwania bólu lecz zrobił też coś czego nie przewidzał... obudził w tobie sumienie i otworzył oczy na pewne sprawy... czyż nie tak?

Dragonthan

Dragonthan

12.11.2004
Post ID: 12408

- Ale czemu uwziął się na mnie? Zawsze ja musze być w najgorszych tarapatach... Myślisz, że ona jeszcze żyje?, ale... wątpie żeby przetrwała upadek z takiej skarpy... tam było ze 500 stóp... Więc ja nie zobacze już twojego prawdziwego oblicza, skoro jesteś opanowany przez inne moce...

Denadareth

Denadareth

12.11.2004
Post ID: 12409

Denadareth objął Cyrę nie zważając na - całkiem zresztą przyjazne - spojrzenia wszystkich naokoło. Rozejrzał się po Oberży... i zwrócił bardziej dokładną uwagę na Dragonthana i przybysza... Dragonthan był blady, poruszony... Den nie wyobrażał sobie że zobaczy tego łowcę w takim stanie. Przez chwilę zastanawiał się czy by nie zaoferować pomocy ale postanowił nie wtrącać się...

Islington

Mistrz Islington

15.11.2004
Post ID: 12410

Po jakimś czasie Islington wrócił, by przysiąść się do Cyry i Dena przytulonych w romantycznym uścisku.
- Widzę, że jakoś sobie radziliście bezemnie - zaśmiał się
- Ale teraz to już wam trochę poprzeszkadzam. - Islington spojrzał na Dragonthana, który rozmawiał z jakimś kolesiem
- Co to za jeden? - spytał Dena. Gdy ten wzruszył ramionami Islington chwycił swój kufel i podszedł do stolika przy którym siedział Łowca smoków i tajemniczy jegomość.
- Witaj! Jam jest Islington - mag nagle urwał widząc poruszonego Dragonthana - mam nadzieję, że nie przeszkadzam. - Na chwilę zawahał się - Nie... ja nikomu nie przeszkadzam - po czym przysiadł się do Dragonthana i jego kompana

Dragonthan

Dragonthan

15.11.2004
Post ID: 12411

Drag siedział przez chwilę wpatrując się w stół. Dopiero po chwili zauważył Islingtona.
- Widzisz Islingtonie... Człowiek uświadamia sobie wielkość swojej zbrodni jaką popełnił dopiero wtedy, gdy sam sobie uświadomi co popełnił...
Zamyślił się chwilę poczym zaczął dalej wpatrywać się w stół...

Destero

Destero

15.11.2004
Post ID: 12412

Gdy Islington dosiadł się do stolika, Destero potrząsnął głową jakby ktoś wyrwał go z głębokiego snu, obrócił twarz w stronę nowo przybyłego i powiedział cicho:
-witaj Islingtonie...
Zdawał się nie mieć zamiaru mówić nic więcej. Samym milczeniem dawał wyraz swym przemyśleniom mówiącym "skoro się tu dosiadłeś to musiało być to w jakiejś konkretnej sprawie... słucham więc".
Przeniósł powoli wzrok na Dragonthana i powiedział:
-Wiedz, że nie masz się czego bać...przynajmniej na razie. Chciałbym móc ci powiedzieć więcej ale w momencie gdy ujawnię ci cokolwiek więcej twoje obawy staną się jak najbardziej uzasadnione... póki co może wolisz porozmawiać o.... przyjemniejszych sprawach.
Ostatnie słowa, które padły z jego ust zabrzmiały bardzo dziwnie... jakby nienaturalnie.

Islington

Mistrz Islington

16.11.2004
Post ID: 12413

- Nie przyszedłem tu w żadnej konkretnej sprawie - powiedział Islington. Destero zdziwił się - Zajmuję się sprawami umysłu, więc z łatwością zgaduje, że oczekujesz ode mnie czegoś. Jakiejś konkretnej sprawy. Wniosek: Nikt nic nie zrobił dla ciebie bezinteresownie. Rada: więcej otwartości na ludzi, dużo kawy i snu oraz urlop na bezludnej wyspie. - zaśmiał się Islington
- Isli słynie ze specyficznego poczucia humoru - krzyknął z dala Denadareth. Islington zamilkł na chwilę i zaczął patrzeć przybyszowi bardzo głęboko w oczy...

Destero

Destero

17.11.2004
Post ID: 12414

Destero zaragował tak szybko jak mógł zasłaniając twarz szczelniej kapturem... nie bez powodu nosił opaskę na oczach.
-To nie jest dobry pomysł - powiedział cichym, lecz niespokojnym głosem - nie zdajesz sobie sprawy co mógłbyś na siebie sprowadzić - tu spojrzał na Dragonthana zaczynającego dochodzić do siebie - Jak sądzisz? Jeśli człowiek pokroju obecnego tu Łowcy Smoków powitał strach w swoim sercu, a nie zaprzeczysz chyba, iż jest to człowiek bradzo odważny skoro pół życia spędził walcząc ze smokami, to co stanie się stanie z tobą gdy "pokażemy" ci to co jemu? Mówisz, że zajmujesz się sprawami umysłu - Destero zaśmiał się sztucznie - wiedz więc, iż nie jest to sprawa umysłu - zamilkł na chwilę - lecz duszy... i to na dodatek niejednej... więcej ode mnie nie usłyszysz. Nie jestem zwykł zdradzać moich tajemnic człowiekowi, który na siłę stara się je odkryć - wskazał na opaskę zasłaniającą jego oczy - choć wie, że staram się je skrzętnie ukryć... ciekawość to pierwszy stopień do piekła jak to mawiają... dzisiaj piekło może być bliżej niż to sobie wyobrażasz - w jego głosie nie było groźby, lecz znana już niektórym bywalcom gospody beznamiętność.

Denadareth

Denadareth

17.11.2004
Post ID: 12415

... cisza...

- Przybyszu... nie popełaniaj błędu i nie sądź Islnigtona pochopnie - Den mówił ciszej niż zwykle - W jego sercu jest więcej odwagi niż widziałem u niejednego maga, wojownika... czy smoka. I nie mów mu o piekle... jemu do niego daleko zaś ja dopilnuję by niegdy go nie odwiedził. - W głosie Dena również nie było groźby. Nie była potrzebna - i tak wszyscy widzieli ją płonącą oczach smoka.

Cyra uspokojająco położyła dłoń na ramieniu Dena. Smok ukradkiem spojrzał na chronometr w Oberży... przytulił Cyrę...

... elfka uśmiechnęła się tylko widząc Dena zasypiającego w jej ramionach...

Destero

Destero

17.11.2004
Post ID: 12416

Destero "spojrzał" spokojnie na Danderetha śpiącego w ramionach Cyry.
-Wiedz, iż zamiarem moim nie było przestraszyć waszego przyjaciela -tu wskazał ręką Inslingtona - ani mu grozić ale wręcz przeciwnie... właśnie oszczędziłem mu dość dużej dawki cierpienia. Jeśli twój towarzysz twierdzi, że osądzam pochopnie, to cóż... muszę powiedzieć, że przynajmniej jedno nas łączy.

Destero zwrócił się do Dragonthana:
-Muszę cię poprosić przyjacielu abyś nikomu nie zdradził, tego co zobaczyłeś, pod moją nieobecność - wstał od stołu - ani w żadnym innym wypadku. Bywaj - zatrzymał się na chwilę jakby się nad czymś zastanawiał i dodał cicho - bywajcie...

Po tych słowach opuścił oberżę

Denadareth

Denadareth

18.11.2004
Post ID: 12417

Denadareth otworzył oczy, uśmiechnął się do Cyry i powoli wstał.

- Wybacz Cyro ale muszę Was na chwilę opuścić - kontury Dena zaczęły się rozmazywać, zmieniać...

... i Den stał w swojej naturalnej postaci... wybadał językiem aurę otoczenia... rozłożył kikuty skrzydeł... skłonił się nisko i wypełzł z Oberży...

Islington uśmiechnął się pod nosem.

Islington

Mistrz Islington

18.11.2004
Post ID: 12418

- No i na co ta konspiracja? - spytał Islington
- I tak ci, co chcą to usłyszą wszystko a ci, co nie chcą będą to mieli w nosie - podsumowal zabiegi konspiracyjne Dragonthana i nowoprzybylego, który zdażył już wyjść.

- Nie bój nic, Den wroci - pociesszal Cyrę Isli.
- Zawsze wraca... - usmiechnął się szeroko.

Dragonthan

Dragonthan

18.11.2004
Post ID: 12419

- Tak w gruncie rzeczy to mam już dość uganiania się za smokami, z drugiej jednak strony nie mam innej roboty, więc powstaje czysty paradox i pytanie co dalej? Wszak myślę, że mógłbym się zająć polowaniem na coś innego... - rzekł Drag pijąc następne wino

Davoth

Davoth

18.11.2004
Post ID: 12420

Nagle z cienia wyłoniła się zakapturzona postać. Szybkim krokiem zbliżyła się do Dragonthan'a:
- Słyszałem że podobno masz ochotę zapolować na coś innego niż smoki... hmm. Chyba mógłbym ci pomóc.... Bo wiesz ,szukam osoby, która zechciałaby mi towarzyszyć w mojej podróży...

Hellburn

Włodarz Hellburn

18.11.2004
Post ID: 12421

Hellburn słyszał śmiechy i rozmowy biesiadników. Żałował że nie zabrał więcej pieniędzy z piekła.
- Niech to diabli - pomyślał - Nie musiałem tyle kupować... inni sie bawią a ja tu musze charować jak wół... Ech.... - westchnął i znów zaczął zmywać...

Dragonthan

Dragonthan

18.11.2004
Post ID: 12422

- A na cóż to chcesz zapolować Davoth? I czy cie stać na moją usługe... wszak nie biorę dużo, lecz muszę dbać o swoje uzbrojenie, wiesz, nie wszędzie można dostać diamentowe strzały czy kogoś kto portafi obrobić skórę ze smoka... siadaj i mów co cię sprowadza do tych stron... to jest Islington - wskazał na Isliego - bodajże najodważniejsza postać w tych stronach...